tag:blogger.com,1999:blog-15325496568039922302024-03-13T03:08:43.170+01:00Amor es lo que sientoOpowiadanie o Leonettcie. Związek Vilu i Leona zaczął rozkwitać. Czy coś przeszkodzi ich miłości?
Zachęcam do czytania ;)Kamilahttp://www.blogger.com/profile/08763831368321031090noreply@blogger.comBlogger105125tag:blogger.com,1999:blog-1532549656803992230.post-57611730364311179702016-08-31T10:32:00.000+02:002016-08-31T10:32:51.344+02:00Capitulo 55<div style="text-align: center;">
<img height="171" src="https://66.media.tumblr.com/909beb78e172d15d25e57e86fa0f8075/tumblr_o0ms9lePly1tszp3no1_500.gif" width="320" /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Rozdział dedykuję <i>Leah i Blake</i> ♥</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Samochód zatrzymał się pod biurowcem. Mocniej otuliłam się lekką marynarką. Zaczynałam się lekko denerwować. Przypomniała mi się podobna sytuacja sprzed kilku miesięcy. </span></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<i style="font-family: inherit;"><br /></i>
<i style="font-family: inherit;"> Nie rozglądając się, wkroczyłam na ulicę. Usłyszałam ostry pisk opon oraz klakson. </i></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><i> - Co ty robisz? Chcesz się zabić? - usłyszałam ostry ton właściciela samochodu, pod który prawie wpadłam.</i></span></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><i> - Przepraszam - wymamrotałam, ale chyba tego nie usłyszał. [...]</i></span></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 20.02px;"> </span><span style="font-family: inherit; line-height: 20.02px;"> </span><span style="font-family: inherit; line-height: 20.02px;"><i>Nagle drzwi windy otworzyły się. Wysiadł z niej przystojny, wysoki mężczyzna. Podszedł do nas na tyle blisko, że mogłam mu się dokładnie przyjrzeć. Brunet miał błękitne oczy. Był dobrze zbudowany, wysportowany. Chyba często chodzi na siłownię. Nienagannie ubrany, do twarzy mu było w garniturze. Równie dobrze mógłby być modelem.</i></span></div>
</div>
<div style="line-height: 20.02px;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><i> Nagle spojrzał na mnie. Pod wpływem jego spojrzenia krew odpłynęła mi z twarzy. Był zdenerwowany. Dopiero teraz zauważyłam, że to on jest właścicielem samochodu, pod który niedawno prawie wpadłam. Zmrużył oczy.</i></span></div>
</div>
<div style="line-height: 20.02px;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><i> - Co ty tu robisz? - zapytał ze złością.</i></span></div>
</div>
<div style="line-height: 20.02px;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><i> - Ja... ja... - zaczęłam się jąkać.</i></span></div>
</div>
<div style="line-height: 20.02px;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><i> - Myślisz, że u nas jest miejsce dla osób tak nieuważnych i roztrzepanych? A na dodatek spóźnialskich? To popełniasz błąd. Na twoim miejscu, czym prędzej bym się wynosił, bo i tak nie masz żadnych szans - po tym odwrócił się na pięcie i powędrował do swojej szklanej siedziby wraz z jedną z przybyłych dziewczyn.</i></span></div>
</div>
<div style="line-height: 20.02px;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><i> Poczułam jak łzy opuszczają moje oczy i płyną strumieniem po policzkach. </i></span></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="background-color: white; font-family: inherit;"><br />
</span></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Kto by pomyślał, że tak to się skończy? W tamtym dniu zostałam prawie potrącona, doprowadzona do łez i upokorzona. Ale pomimo tego, siedziałam teraz z tym mężczyzną w aucie i gdyby nie to, że nadal nie byłam w stanie mu w pełni zaufać, pewnie bylibyśmy razem.</span></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Odwróciłam się w jego stronę. </span></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> - Dziękuję za podwózkę - próbowałam się uśmiechnąć, ale zamiast tego wyszedł grymas. Naprawdę byłam zdenerwowana.</span></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> - Zawsze do usług. </span></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> </span><span style="font-family: inherit;">Zaczął się powoli pochylać w moją stronę, aż w końcu jego twarz znajdowała się na tyle blisko mojej, że czułam na twarzy jego oddech. Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Coraz trudniej było mi zachować spokój. Próbowałam nie dać po sobie poznać, że jego bliskość w jakikolwiek sposób na mnie wpływa. Wciąż mu nie wybaczyłam. </span></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> - Nie wiem czy wytrzymam bez ciebie do jutra - mruknął. </span></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Na moich ustach pojawił się ledwie widoczny uśmiech. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> - Myślę, że dasz radę.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Uniósł brwi, ale nie przestawał się do mnie zbliżać. </span><span style="font-family: inherit;">Jego wargi były coraz bliżej w moich. Jedną dłoń położył na moim udzie i nie spuszczając wzroku z mojej twarzy, zaczął nią sunąć nieprzerwanie w dół i w górę. Drugą wsunął mi pod brodę i kciukiem obrysował linię moich ust. Moje mury obronne zaczęły się walić. Czułam jak serce zaczyna mi szybciej bić. Moje zdradzieckie ciało zdecydowanie zbyt silnie na niego reagowało. Mimowolnie rozchyliłam wargi. Tak bardzo pragnęłam go pocałować, ale nie mogłam. Tym razem nie mogłam mu pozwolić się złamać. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> - Jorge...</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> - Tak? - jego głos był o jeden ton głośniejszy od szeptu.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> </span><span style="font-family: inherit;">- Ja nie mogę - wyprostowałam się, starając się odsunąć jak najdalej od niego, co w tej sytuacji nie było proste. - Jorge, nadal ci nie wybaczyłam. </span></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> - No a tamten pocałunek? - mężczyzna dalej siedział pochylony w moją stronę. Wydawał się zagubiony.</span></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> - Chwila słabości - przymknęłam na chwilę oczy. - Nie jestem jeszcze gotowa. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> </span>Schyliłam się, by podnieść torebkę spod siedzenia. <span style="font-family: inherit;">Nacisnęłam klamkę, wyszłam z samochodu i zamknęłam za sobą drzwi. Miałam odejść, kiedy usłyszałam odgłos otwierającej się szyby. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> - Kochanie - zacisnęłam mocniej powieki, słysząc czułość w jego głosie. Wiedział jak na mnie działa, mówiąc w ten sposób. - Powodzenia - powoli odwróciłam się w jego stronę. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> - Dziękuję. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> - Kocham Cię - zastygłam, niezdolna wykonać ani kroku.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Spojrzałam mu w oczy. Czy on naprawdę nie mógł choć na chwilę odpuścić i dać mi trochę przestrzeni? Zaczekać, aż wszystko sobie poukładam? </span><span style="font-family: inherit;">Rozumiem, że chce mnie odzyskać, ale czułam się przez niego osaczona. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> <span style="font-family: inherit;"> - Będę Ci to powtarzał tak długo, aż w końcu w to uwierzysz i dasz mi szansę. Rozumiem, że nie jesteś jeszcze na to gotowa, ale ja zaczekam. Jesteś tego warta - po tych słowach zamknął szybę i odjechał. </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> </span><span style="font-family: inherit;">Spojrzałam na zarys swojej sylwetki odbijający się w szybie. Byłam z siebie dumna. W końcu udało mi się nie ulec wdziękowi szatyna. Oby równie dobrze poszło mi na rozmowie kwalifikacyjnej. Chociaż byłam przekonana, że gdy wciąż będzie mówił takie rzeczy, będzie mi coraz trudniej trzymać go na dystans.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> Wciągnęłam do płuc trochę świeżego powietrza, po czym weszłam do środka budynku. K</span>obieta w recepcji podniosła wzrok. Miała może czterdzieści lat, rudawe, krótkie włosy i czarne brwi podkreślone pisakiem. Wyglądało to nieciekawie, jednak jej twarz sprawiała wrażenie miłej. Uśmiechnęła się słabo, a potem wróciła do swojej pracy. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Tym razem znałam numer piętra, więc nie musiałam jej pytać o drogę. Podeszłam do windy, która akurat była otwarta. W środku nie było nikogo. Weszłam, wcisnęłam guzik z numerem 16 i przyglądałam się kolejno zapalającym się numerom piętra. Na siódmym piętrze dołączyło do mnie dwóch facetów. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to ich wzrost. Pod tym względem różnili się od siebie znacznie. Jeden z nich miał pewnie dwa metry, jeśli nie więcej, gdy tymczasem ten drugi ledwo sięgał jego ramienia. Oboje mieli szczupłą sylwetkę i jasne włosy. </span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Oczywiście nie powstrzymali się przed zlustrowaniem mnie od stóp do głów. Jeden z nich, ten wyższy, poluzował krawat i zaczął posyłać znaczące spojrzenia w stronę tego drugiego. Starałam się to zignorować. Na szczęście wysiedli trzy piętra wyżej. Miałam nadzieję, że jeśli mnie przyjmą do tej pracy, jakoś uda mi się ich uniknąć. W końcu to olbrzymi budynek.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Wreszcie winda zatrzymała się na właściwym piętrze. Przeszłam korytarzem obok kilku stanowisk, aż dotarłam pod drzwi właściciela firmy. Jakaś dziewczyna, mniej więcej w moim wieku, powiedziała, że muszę chwilę poczekać i zapytała czy nie chciałabym czegoś do picia. Grzecznie odmówiłam.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Po kilku ciągnących się w nieskończoność minutach, powiedziano mi, że mogę wejść. Wstałam, wygładziłam spódnicę i weszłam do ciepło oświetlonego pomieszczenia. To miejsce znacznie różniło się od biura Jorge'a. Było bardziej przytulne. Jasne drewno zastąpiło chłodną biel i czerń. Podłoga wyłożona była panelami, a ściany pokryte beżową farbą z wyjątkiem jednej, zajętej przez okna, z których rozciągał się cudowny widok na panoramę Buenos Aires, czyli standard w tego typu biurowcach. To pomieszczenie nie było jakoś nadzwyczajnie urządzone. I to mi się od razu spodobało. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Przy biurku, pochylony nad papierami, siedział urodny mężczyzna, z marynarką przewieszoną przez oparcie krzesła, ze starannie zawiązanym krawatem, w śnieżnobiałej koszuli, której rękawy były podwinięte do łokci. Odgłos zamykanych drzwi sprawił, że oderwał oczy od dokumentów. Im dłużej mi się przyglądał, tym uśmiech na jego twarzy się powiększał. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> - Nie spodziewałem się ciebie tutaj.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
_______________</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">Zdążyłam coś dodać przed 1 września. Jestem z siebie dumna. Podoba mi się ten rozdział. Szczególnie część z opisami. Mam wrażenie, że pod tym względem zaczynam się rozwijać. Naprawdę dobrze mi się go pisało. Biorę to za dobry znak.</span></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">Mam nadzieję, że Wam również przypadnie do gustu. </span></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">Dziękuję Wam za tyle miłych komentarzy pod poprzednim rozdziałem ♥ Jesteście naprawdę kochani ♥ Pomimo tego, że rzadko coś się pojawia, Wy dalej jesteście ze mną ♥ Jestem ogromną szczęściarą, mając takich czytelników ♥ Wiecie, że Was kocham ♥</span></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">Do następnego :** Mam nadzieję, że dodam coś we wrześniu ;D</span></div>
</div>
</div>
</div>
Kamilahttp://www.blogger.com/profile/08763831368321031090noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-1532549656803992230.post-16532660394272152032016-08-04T16:14:00.002+02:002016-08-04T16:14:46.366+02:00Capitulo 54<div class="separator" style="clear: both; font-family: "trebuchet ms", trebuchet, verdana, sans-serif; font-size: 14.3px; line-height: 20.02px; text-align: center;">
<span style="color: black; font-size: 14.3px; line-height: 20.02px; margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-mEVil8J7TyM/VvmsvBonEJI/AAAAAAAAAcg/ISU1bqNnKmEbU_HbxmmRnJ1-xT6TJupbg/s1600/SB12.gif" imageanchor="1" style="font-size: 14.3px; line-height: 20.02px; margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://4.bp.blogspot.com/-mEVil8J7TyM/VvmsvBonEJI/AAAAAAAAAcg/ISU1bqNnKmEbU_HbxmmRnJ1-xT6TJupbg/s1600/SB12.gif" /></a></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; font-family: "trebuchet ms", trebuchet, verdana, sans-serif; font-size: 14.3px; line-height: 20.02px; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; line-height: 20.02px; text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">Odsyłam was do kilku ostatnich komentarzy pod poprzednią notką ;)</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; line-height: 20.02px; text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><i>Chcę wiedzieć co wy na ten temat sądzicie.</i></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; font-family: "trebuchet ms", trebuchet, verdana, sans-serif; font-size: 14.3px; line-height: 20.02px; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; line-height: 20.02px; text-align: left;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , "trebuchet" , "verdana" , sans-serif; font-size: 14.3px;"> </span><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"> </span><span style="font-family: inherit;">Odgłosy klaksonów samochodowych wyrwały mnie ze snu. Otworzyłam jedno oko. Słońce ciepłymi promieniami wlewało się przez okno do pokoju. Przewróciłam się na drugi bok, chcąc jeszcze chwilę pospać, jednak przez dźwięki korku ulicznego nie było mi to dane. Podniosłam leżący na szafce telefon i spojrzałam na jego wyświetlacz. Pod zegarkiem, który wyświetlał godzinę dziesiątą, ujrzałam powiadomienie o nieodebranym SMS-ie. Weszłam w niego, nie patrząc na nadawcę. Moim oczom ukazały się trzy krótkie słowa, w które nie mogłam przestać się wpatrywać. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; line-height: 20.02px; text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><br />
</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; line-height: 20.02px; text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> <i>Miłego dnia, skarbie. </i></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; line-height: 20.02px; text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><i><br />
</i></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; line-height: 20.02px; text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><i> </i>S k a r b i e. To słowo odbijało się echem w mojej głowie przez kolejne kilka minut. Nie spodziewałam się, że do mnie napisze. To utwierdziło mnie w przekonaniu, że wczorajszy wieczór nie był tylko snem. Powoli zaczęły do mnie napływać obrazy z naszego spotkania. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; line-height: 20.02px; text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Jego wyznania. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; line-height: 20.02px; text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Moja ucieczka, jeśli mogę tak to nazwać. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; line-height: 20.02px; text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Jego zapewnienie, że chce naszego dziecka.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; line-height: 20.02px; text-align: left;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 20.02px;"> Zaczęłam mu odpisywać, ale po chwili pokręciłam głową i wszystko skasowałam. </span><span style="line-height: 20.02px;">Gdzieś wewnątrz mnie chciałam mu wybaczyć, ale bolało mnie to, że przespał się z Blair. Na samą tylko myśl, że ją dotykał, czułam obrzydzenie. Ta rana była zbyt świeża, bym mogła o niej tak po prostu zapomnieć. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; line-height: 20.02px; text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Z ogromnym wysiłkiem podniosłam się z łóżka. Od razu przebrałam się w tak zwane ubrania po domu - zwykłe czarne leginsy i jeszcze zwyklejszy jednokolorowy, znoszony już T-shirt. Nie zerknęłam w ozdobne lustro, zamontowane na drzwiach szafy. Dokładnie widziałam co w nim zobaczę. Martinę Stoessel, niczym się nie wyróżniającą, zwykłą szatynkę. Dziewczynę, która tylko chciała znaleźć miłość swojego życia. Dziewczynę, która była zakochana po uszy we własnym aroganckim szefie, który przysporzył jej niemało cierpienia, ale pomimo tego, nie potrafiła przestać o nim myśleć. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> Wczoraj ten szef wyznał, że mnie kocha. Ja na temat moich uczuć nie powiedziałam mu nic. Nie potrafiłam. Owszem, później dałam się ponieść emocjom. Wciąż czułam smak jego wilgotnych ust. Ale to nie znaczy, że o wszystkim od razu zapomnę. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> Bez pośpiechu zaparzyłam herbatę i zrobiłam śniadanie. Nie skupiałam myśli na niczym konkretnym. Można powiedzieć, że miałam pustkę w głowie i wcale mi to nie przeszkadzało. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> Usiadłam na krześle. Na stoliku przede mną leżała kanapka, a obok niej laptop. Załączyłam urządzenie, jednocześnie jedząc. Tyle razy w szkole powtarzali nam, by nie jeść przed komputerem, ale kto by się tym przejmował.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> Weszłam na popularną stronę z ogłoszeniami o pracy. Wybrałam właściwą dla siebie kategorię i zaczęłam przeglądać liczne oferty. Przez ostatnie kilka tygodni znajdywałam sobie wymówki, by tego nie robić. Ale pora w końcu przestać i coś znaleźć, bo niedługo nie będę miała czym płacić za rachunki. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> Wykonałam kilka telefonów. Parę firm było mną zainteresowanych, więc od razu umówiłam się z nimi na rozmowy kwalifikacyjne. Jedna z nich nie chciała czekać ani dnia dłużej, więc za kilka godzin czekała mnie pierwsza z nich. Zadowolona, że zaczynam coś robić ze swoim życiem, zabrałam się za domowe porządki.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="line-height: 20.02px;">***</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> Stałam przed lustrem, oglądając się z każdej strony. Miałam jeszcze trochę czasu do wyjścia. Wygładziłam czarną, plisowaną spódniczkę i poprawiłam kołnierzyk prostej, białej koszuli. Mojego stroju dopełniły czarne szpilki i bransoletka od Jorge'a, którą rzadko kiedy ściągałam. Byłam do niej przywiązana.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> Zgarnęłam jeszcze z komody złote kolczyki i zapinając jeden z nich, przeszłam do salonu. Nie spodziewałam się ujrzeć, siedzącego wygodnie na kanapie, Jorge. Dlatego gdy go zobaczyłam, potknęłam się, a moja noga wygięła się pod dziwnym kątem. Syknęłam z bólu. Szatyn spojrzał na mnie i widząc co się właśnie stało, wstał i szybko do mnie podszedł. Złapał mnie pod ramię i pomógł w dojść do sofy. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> Uklęknął przede mną, zdjął szpilkę z mojej nogi i ujął ją w obie dłonie, oglądając ją dokładnie.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> - Jak tu wszedłeś? </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> - Zaczyna puchnąć - stwierdził, ignorując moje pytanie. - Ale przeżyjesz. Wygląda na zwyczajne skręcenie, chociaż nie zaszkodzi by obejrzał to lekarz. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> - Poradzę sobie jakoś.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> - Miałaś udany dzień? - zapytał, odrywając wzrok od mojej kostki. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> - Owszem, dopóki się tutaj nie pojawiłeś.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> - Przykro mi - spojrzałam mu prosto w oczy. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> Oczy, które sprawiały, że uginały się pode mną kolana za każdym razem, gdy na mnie patrzył. Oczy, w których krył się smutek. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> - Och, nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało - zaśmiałam się i poruszyłam kostką, by pokazać mu o co mi chodzi. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> Skrzywiłam się. To jednak nie był dobry pomysł.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> - No tak - pokiwał głową i zaczął pocierać ręką moją nogę, jakby chcąc sprawić by ból zelżał. - To z dzisiejszej kolacji nic nie wyjdzie. Ale może jutro?</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> - Kolacja brzmi nieźle. A teraz powiesz mi jak tu wszedłeś?</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> - To będzie moja tajemnica - widząc jego szelmowski uśmiech, mimowolnie się uśmiechnęłam. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> Był taki rozluźniony. Brakowało mi tego od dłuższego czasu. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> - Jorge!</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> - No co? Masz może jakiś lód? - mistrz zmiany tematu. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> - W zamrażalce powinny być jakieś mrożonki. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> Wstał i na chwilę zostawił mnie samą. W tym czasie obejrzałam moją kostkę. Przez najbliższe kilka tygodni mogę zapomnieć o szpilkach. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> Mężczyzna wrócił z paczką mrożonych truskawek w ręce. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> - Niczego lepszego nie znalazłem - powiedział i położył paczkę na opuchliźnie. - Mogę wiedzieć gdzie się wybierałaś?</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> - Nie ważne - nie chciałam mu tego mówić.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> - Tini, znowu zaczynasz? - westchnęłam zrezygnowana. Czy on musi o wszystkim wiedzieć?</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> - Ja... szukam nowej pracy. Jestem umówiona na spotkanie - jego twarz stężała, a ja automatycznie pożałowałam swojej szczerości. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> - Wiesz, że dalej możesz pracować u mnie. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> - Nie wiem czy bym potrafiła - odparłam cicho.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> - Nie będę cię do niczego zmuszał, ale pamiętaj, że w mojej firmie zawsze znajdzie się dla ciebie miejsce. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> - Dziękuję - rzuciłam słabo. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> - To na którą masz tą rozmowę?</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> Spojrzałam na zegarek na jego ręce.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> - Za jakieś pół godziny. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
<span style="line-height: 20.02px;"><span style="font-family: inherit;"></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="line-height: 20.02px;"> - Podwiozę Cię. Nie wiem czy w tym stanie dasz radę dojść tam sama. Podaj mi tylko adres.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="line-height: 20.02px;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="line-height: 20.02px;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="line-height: 20.02px;">Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba. Dzisiaj nie będę się rozpisywać. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="line-height: 20.02px;">Do następnego :*</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="line-height: 20.02px;">KOCHAM WAS ♥ ♥</span></div>
Kamilahttp://www.blogger.com/profile/08763831368321031090noreply@blogger.com30tag:blogger.com,1999:blog-1532549656803992230.post-35219404249349387612016-06-22T23:07:00.003+02:002016-06-22T23:07:54.595+02:00Ważne info<div style="text-align: left;">
Rozdział nie pojawi się jeszcze przez tydzień. Miał być w ten piątek, ale blogger zawalił i usunął mi cały rozdział. Wystarczyło go tylko trochę poprawić. Jestem strasznie zła. Siedziałam nad nim kilka ostatnich dni, ale nic nie zrobię :( </div>
<div style="text-align: left;">
Mam nadzieję, że zrozumiecie i poczekacie jeszcze tydzień. </div>
<div style="text-align: left;">
Kocham Was ♥♥♥</div>
Kamilahttp://www.blogger.com/profile/08763831368321031090noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-1532549656803992230.post-44353704518806908442016-04-17T19:46:00.001+02:002016-04-17T19:46:34.089+02:00Capitulo 53<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img alt="http://1.bp.blogspot.com/-CgtjgFrRdSM/VecnQfhkG1I/AAAAAAAAETw/qX2_6PJmEYQ/s1600/tumblr_nqluxnzc0x1t34wjao3_400.gif" class="transparent" height="178" src="https://1.bp.blogspot.com/-CgtjgFrRdSM/VecnQfhkG1I/AAAAAAAAETw/qX2_6PJmEYQ/s320/tumblr_nqluxnzc0x1t34wjao3_400.gif" width="320" /></div>
<div style="text-align: center;">
Rozdział dedykuję <b>Kate</b>. </div>
<br />
<div style="text-align: left;">
Moje serce przestało bić, a w płucach zabrakło powietrza. Czułam się jakby ktoś zadał mi cios, od którego straciłam zdolność oddychania. </div>
<div style="text-align: left;">
- Proszę, powiedz, że żartujesz - powiedziałam, zabierając swoją dłoń z jego.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chciałbym - wyszeptał, uciekając wzrokiem przed moim spojrzeniem, przepełnionym niewyobrażalnym bólem. - Mówię Ci to, bo chcę oczyścić między nami atmosferę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Równie dobrze mogłeś mi w ogóle tego nie mówić - zdołałam wydusić przez boleśnie zaciśnięte gardło.</div>
<div style="text-align: left;">
Zdrada była tak okrutnie perfidna, że nie potrafiłam dopuścić do siebie myśli, że to się dzieje naprawdę. To niemożliwe. Jednak z każdą kolejną chwilą, gdy dłużej wpatrywałam się w siedzącego naprzeciw mężczyznę o nieprzeciętnej urodzie, prawda powoli do mnie docierała, rozdzierając mnie od środka.</div>
<div style="text-align: left;">
- Źle się z tym czułem - przyznał. - Pewnie uważasz, że jestem draniem bez serca. Po części się z tobą zgadzam. Ale staram się jak mogę by Cię odzyskać. Nie cieszysz się z tego, że przyznałem Ci się do błędu? Że zamiast ukryć prawdę, dzielę się nią z tobą?</div>
<div style="text-align: left;">
- Och, czyli teraz z wdzięczności mam Ci się rzucić w ramiona? - prychnęłam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Proszę, nie utrudniaj mi tego - jego szczęka mocniej się zacisnęła.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jak mogłeś? - odparłam z wyrzutem. - Następnym razem kiedy nie będzie się między nami układało, również rzucisz się w ramiona pierwszej lepszej?</div>
<div style="text-align: left;">
Jego twarz spochmurniała. Nie zaprzeczę, że nie czułam satysfakcji na widok skruchy i udręki, która położyła się cieniem na jego twarzy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tini, to nie tak.</div>
<div style="text-align: left;">
- W takim razie jak?</div>
<div style="text-align: left;">
- Ja... ja cię kocham - wymamrotał.</div>
<div style="text-align: left;">
Od dawna marzyłam, by usłyszeć z jego ust te dwa słowa. Teraz jednak, kiedy padły, znaczyły tak niewiele.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mówisz mi to, bo tak naprawdę czujesz czy robisz to po to, żeby mnie zatrzymać? </div>
<div style="text-align: left;">
Jego oczy zrobiły się okrągłe jak spodki.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jak możesz tak nawet myśleć? Nigdy nie wyznałbym komuś takich słów w wyniku desperacji. Ja naprawdę coś do ciebie czuję. Niezależnie od tego, jakie to może budzić wątpliwości, proszę, nie umniejszaj moich uczuć do ciebie. Ja naprawdę cię kocham.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jakoś trudno mi w to uwierzyć - potrząsnęłam głową i wstałam z krzesła, gotowa opuścić lokal.</div>
<div style="text-align: left;">
Nie mogłam dłużej słuchać jego wyjaśnień, kłamstw, próby złagodzenia napiętej atmosfery jaka była między nami.</div>
<div style="text-align: left;">
- Do diabła! - usłyszałam gniewne warknięcie szatyna za moimi plecami, a tuż po nim dźwięk odsuwanego krzesła.</div>
<div style="text-align: left;">
Przyspieszyłam kroku, będąc pewna, że jeśli się pospieszę to mnie nie zatrzyma. W końcu musiał jeszcze uregulować rachunek. Gdy otworzyłam z impetem drzwi, owionął mnie, dający ukojenie lekki wiatr. Wyszłam na zewnątrz i stanęłam pośrodku chodnika, dając sobie chwilę na zebranie myśli. W głowie miałam jeszcze większy mętlik, niż zanim tutaj przyszłam. Czułam się oszukana i upokorzona. Jak on mógł? Zamrugałam kilkakrotnie, starając powstrzymać się od wybuchnięcia płaczem. </div>
<div style="text-align: left;">
Zaczęłam żałować swojej decyzji. Co ja sobie myślałam? Czego się spodziewałam? On nigdy się nie zmieni. Jego natura kobieciarza będzie dawała o sobie znać na każdym kroku. Teraz już wiedziałam, dlaczego Blair odebrała wtedy telefon. </div>
<div style="text-align: left;">
Rozejrzałam się dookoła, poszukując taksówki. Na moje nieszczęście żadnej w pobliżu nie było. Westchnęłam zrezygnowana. Będę musiała wrócić do domu pieszo. Zaczęłam więc iść wolno w odpowiednim kierunku. </div>
<div style="text-align: left;">
Tymczasem coś kazało mi spojrzeć za siebie. Gdy odwróciłam głowę, ujrzałam Jorge rozglądającego się nerwowo po ulicy. Skręciłam w pierwszą uliczkę, mając nadzieję, że nie zdążył mnie zauważyć. </div>
<div style="text-align: left;">
- Tini! </div>
<div style="text-align: left;">
Krzyknęłam zaskoczona, czując jego dłoń na ramieniu. Odwróciłam się w jego stronę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie możesz po prostu odpuścić?</div>
<div style="text-align: left;">
- A co wtedy będzie ze mną? Z nami? Z naszym dzieckiem?</div>
<div style="text-align: left;">
Nie odpowiedziałam. Nie miałam na to siły.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zamierzasz je usunąć? - zapytał cicho.</div>
<div style="text-align: left;">
Moja dłoń automatycznie powędrowała w stronę brzucha. Już dawno podjęłam tą decyzję. Nie wiadomo co by się działo, nie zabiłabym własnego dziecka.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nigdy - odpowiedziałam pewnie.</div>
<div style="text-align: left;">
- To dobrze - pozwolił sobie na lekki uśmiech. - Nigdy bym sobie tego nie wybaczył. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nic nie jest dobrze! Nie rozumiesz tego? Po raz kolejny mnie zraniłeś! - rzuciłam oskarżycielsko.</div>
<div style="text-align: left;">
- Żałuję tego.</div>
<div style="text-align: left;">
Machnięciem ręki zlekceważyłam jego słowa.</div>
<div style="text-align: left;">
- To nie wystarczy. Nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie Ci zaufać.</div>
<div style="text-align: left;">
- A myślisz, że mi nie jest ciężko - w jego oczach zapalił się płomień. - Myślisz, że nie boli mnie twój widok z innymi mężczyznami? Clement, Diego...</div>
<div style="text-align: left;">
- Ale ja nigdy z nimi nie spałam! - krzyknęłam, dając tym samym upust rozszalałym emocjom.</div>
<div style="text-align: left;">
Wtedy podszedł do mnie zdecydowanie, a ja instynktownie zrobiłam kilka kroków w tył, zanim nie uderzyłam plecami w ścianę budynku. Znalazłam się w potrzasku.</div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: left;">
Złapał mnie i otoczył moje rozdygotane ciało ramionami. Dotyk podziałał na mnie obezwładniająco. Próbowałam odsunąć go od siebie. Bezskutecznie. Zdruzgotana trwałam w jego objęciach.</div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: white;"> - Proszę, puść...</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: white;"> Niespodziewanie uderzył swoimi wargami o moje, łącząc je w namiętnym pocałunku. Krew uderzyła mi do głowy. Jego dłoń sunęła od mojego biodra, przez zagłębienie w talii, aż w końcu dotarła do policzka, pieszcząc go delikatnie. Poczułam dreszcze na plecach - takie same, które czułam za każdym razem, gdy mnie dotykał.<span style="font-family: inherit;"><span style="background-color: transparent; font-size: small; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline;"> </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="background-color: transparent; font-size: small; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline;">Moje ciało nie potrafiło mu się oprzeć. Była to moja słabość, której Jorge nie zawahał się wykorzystać. <span style="font-family: inherit;">Zdecydowałam się na odwzajemnienie pocałunku. Nie miałam nic do stracenia. Smakowaliśmy</span></span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="background-color: transparent; font-size: small; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline;"> nawzajem swój ból, smutek, gorycz i gniew.</span></span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: white;"> - Wybaczysz mi? - zapytał, na chwilę odrywając swoje usta od mojej twarzy.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: white;"> Tysiące myśli przebiegło przez moją głowę bardzo szybko. Kochałam go, ale w tej chwili nie chciałam o tym myśleć. W tej chwili nie liczyło się to co zrobił, to jak mnie ranił.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: white;"> - Nie wiem - mruknęłam i przyciągnęłam go mocniej do siebie.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: white;"><span style="font-family: inherit;"><span style="background-color: transparent; font-size: small; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline;"> Desperacko pragnęłam jego bliskoś<span style="font-family: inherit;">ci. Czułam jego miękką skórę, wsłuchiwała<span style="font-family: inherit;">m się w <span style="font-family: inherit;">nierówne <span style="font-family: inherit;">bi<span style="font-family: inherit;">cie serca. Zatopiłam dłoń w jego <span style="font-family: inherit;">włosach, za którymi tak tęskniłam. </span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: white;"><span style="font-family: inherit;"><span style="background-color: transparent; font-size: small; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> Mocniej zaci<span style="font-family: inherit;">eśnił uścisk na mojej talii.<span style="font-family: inherit;"> Ludzie przystawali i przy<span style="font-family: inherit;">glądali się nam<span style="font-family: inherit;">. <span style="font-family: inherit;">Nie obchodziło mnie <span style="font-family: inherit;">to<span style="font-family: inherit;">. W tej chwili <span style="font-family: inherit;">byliśmy tylko my<span style="font-family: inherit;">. </span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span> </span></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
____________</div>
<div style="text-align: left;">
Mam nadzieję, że nie jesteście źli za nieregularność w dodawaniu rozdziałów. Staram się jak tylko mogę, by znaleźć chwilę czasu na napisanie czegoś na bloga. Przepraszam za długość, ale chciałam jak najszybciej opublikować ten rozdział. Już i tak długo na niego czekaliście.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję wszystkim, którzy tutaj są ♥</div>
<div style="text-align: center;">
Kocham Was ♥</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
PS: Jeśli chcielibyście przypomnieć sobie początki historii Jortini z tego bloga to zapraszam na mojego <a href="https://www.wattpad.com/story/57315879-amor-es-lo-que-siento" target="_blank">WATTPADA</a>, gdzie publikuje to opowiadanie od początku (trochę poprawione, ale treść pozostaje ta sama xD).</div>
Kamilahttp://www.blogger.com/profile/08763831368321031090noreply@blogger.com29tag:blogger.com,1999:blog-1532549656803992230.post-9560054602479751972016-03-08T20:49:00.000+01:002016-04-15T22:18:49.369+02:00Capitulo 52 (+16)<div style="text-align: left;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img alt="https://31.media.tumblr.com/ad2834a183aaab434c613dc40ea05064/tumblr_nhs6z3xCCL1sqhuc6o6_250.gif" class="transparent" src="https://31.media.tumblr.com/ad2834a183aaab434c613dc40ea05064/tumblr_nhs6z3xCCL1sqhuc6o6_250.gif" /></div>
<div style="text-align: center;">
Rozdział dedykuję każdemu czytelnikowi który cierpliwie na niego czekał,</div>
<div style="text-align: center;">
każdemu czytelnikowi, który jeszcze tutaj jest i ma chęć czytać moje wypociny xD</div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję, że jesteście ♥</div>
<br />
Miałam właśnie wchodzić pod prysznic, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdenerwowana przewróciłam oczami i z ociąganiem zarzuciłam satynowy szlafrok na nagie ciało. Boso przemknęłam przez korytarz w stronę drzwi wejściowych. Przekręciłam klucz, po czym otworzyłam je na oścież.</div>
<div style="text-align: left;">
Widok Jorge'a zwalił mnie z nóg, a cała złość za przeszkodzenie mi gdzieś zniknęła. Nie spodziewałam się go o tej porze. Spojrzałam na niego zdziwiona, czekając na jakiekolwiek słowa wyjaśnienia.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chciałem cię zobaczyć - odparł.</div>
<div style="text-align: left;">
Uśmiechnęłam się do niego ciepło w odpowiedzi, gestem dłoni zapraszając go do środka. Niepewnie wszedł i zaczął rozglądać się po wnętrzu mieszkania. Później odwrócił się do mnie i zlustrował mnie od stóp do głów. Ciepło gwałtownie napłynęło do moich policzków. Mocniej zacisnęłam poły szlafroka. </div>
<div style="text-align: left;">
- Właśnie miałam brać prysznic - wyjaśniłam.</div>
<div style="text-align: left;">
Uśmiechnął się lekko i zdecydowanie podszedł do mnie bliżej. </div>
<div style="text-align: left;">
- Chętnie wezmę go razem z tobą - wyszeptał zmysłowo, po czym przylgnął wygłodniałymi wargami do moich ust.</div>
<div style="text-align: left;">
Początkowo byłam zaskoczona, ale po chwili objęłam go za szyję i odwzajemniłam pocałunek. Jego dłonie błądziły po całym moim ciele, zsuwając jedyne okrycie i pozwalając mu swobodnie opaść na ziemię. Kiedy jedną ręką trzymał moją twarz, drugą położył tuż pod moją piersią. Ścisnął ją delikatnie, patrząc mi głęboko w oczy z filuternym uśmiechem. Pochylił się nieco do przodu i opuściwszy głowę, ostrożnie przemknął po niej językiem. Wypuściłam powietrze z głośnym westchnieniem rozkoszy. On pieścił ją dalej, przez co stawałam się coraz bardziej podniecona. Wsunęłam palce w jego włosy, odrywając go od mojego biustu i przyciągając z powrotem do moich ust. Mężczyzna wziął mnie na ręce i nie mogąc już dłużej czekać zaprowadził do mojej sypialni.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Obudziłam się ciężko dysząc. Przez kilka chwil próbowałam dojść do siebie, nie mogąc uwierzyć, że śniło mi się coś tak realistycznego. Spojrzałam na telefon. Dochodziła trzecia. Nadal nie mogąc złapać oddechu, odchyliłam kołdrę i usiadłam na łóżku. Wsunęłam stopy do miękkich kapci i poszłam do kuchni, nalać sobie szklankę wody.</div>
<div style="text-align: left;">
Z naczyniem w ręku oparłam się o blat i jednym haustem je opróżniłam. Przyłożyłam zimne szkło do czoła i jedyne o czym mogłam teraz myśleć to, że chętnie powróciłabym do mojego snu. Nadal go pragnęłam, nadal był dla mnie ważny.</div>
<div style="text-align: left;">
Odstawiłam szklankę do zlewu i wróciłam z powrotem do łóżka. Dość szybko zasnęłam, o niczym innym nie myśląc, jak tylko o dalszym ciągu mojej sennej fantazji. Jednak ku mojemu niezadowoleniu nic podobnego mi się nie przyśniło.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wstałam kilka godzin później, nie przejmując się tym, że spóźnię się do pracy. Był piątek, kilka tygodni po moim odejściu i dokładnie pięć dni od kiedy Jorge opuścił szpital. Nie widziałam go od tego czasu, ponieważ był zajęty sprawami służbowymi. Nie podobało mi się to zbytnio, ponieważ dopiero co spędził dzień w szpitalu przez nienormalne zmęczenie, a już rzucił się w wir pracy. Nie uspokajały mnie jego zapewnienia, że nie będzie się zbytnio zapracowywał, bardziej uważał na siebie.</div>
<div style="text-align: left;">
Przez te kilka ostatnich dni rozmawiałam z nim kilka razy przez telefon. Proponował mi nawet powrót, ale ja z niechęcią się do tego odnosiłam. Nie chciałam ponownie przeżywać tego samego. Bo nikt nie da mi zapewnienia, że tym razem będzie dobrze.</div>
<div style="text-align: left;">
Zamiast tego zaczęłam rozglądać się za posadą w innym miejscu. Miałam już na oku kilka ofert, którym dokładnie przyjrzę się jutro. Na spokojnie. Po...</div>
<div style="text-align: left;">
Na myśl o jutrzejszym spotkaniu poczułam ekscytację pomieszaną z lekkim niepokojem. A co jeśli to nie będzie to? Jeśli któreś z nas poruszy temat dziecka i wywiążę się między nami kłótnia? On będzie chciał, żebym je usunęła, ja na to nie pozwolę i ponownie się rozstaniemy?<br />
Za każdym razem, kiedy tak o tym myślałam czułam uścisk w klatce piersiowej. Zaraz jednak potrząsnęłam głową, chcąc się pozbyć uciążliwych myśli. Może jednak przesadzam? Powinnam skupić się na czymś innym, bo zaraz zwariuje.</div>
<div style="text-align: left;">
Skierowałam się do łazienki, gdzie zrzuciłam z siebie ubrania, po czym weszłam do niewielkiej kabiny prysznicowej i odkręciłam wodę. Ciepłe krople wody spływały po moim ciele, przynosząc ukojenie od dręczących myśli. Prysznic zajął mi zdecydowanie więcej czasu niż zwykle, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Po wyjściu spod prysznica osuszyłam swoje ciało i owinięta w ręcznik przeszłam z powrotem do pokoju. Ubrałam pierwszy lepszy komplet bielizny i przypadkowe ubrania, na które składały się zwykłe dżinsy i luźna bluza wkładana przez głowę. Włosy wysuszyłam ręcznikiem, zostawiając je lekko wilgotne. Zabrałam telefon i poszłam do kuchni przygotować sobie śniadanie. Usiadłam przy niewielkiej wyspie kuchennej z miską płatków i zaczęłam myśleć nad rzeczami do zrobienia, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Wszystko już było zrobione. </div>
<div style="text-align: left;">
Nagle usłyszałam dzwonek telefonu, który leżał przede mną. Nie patrząc kto dzwoni przesunęłam palcem po ekranie, odbierając. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dzień dobry, Martino - usłyszałam niski i lekko ochrypły głos ukochanego. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dzień dobry.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chciałem zapytać czy nasza randka jest nadal aktualna?</div>
<div style="text-align: left;">
- Oczywiście - odpowiedziałam bez wahania.</div>
<div style="text-align: left;">
- Będę u ciebie o szóstej. </div>
<div style="text-align: left;">
- Czekam - rzuciłam, uśmiechając się do siebie głupkowato. Czułam się jak nastolatka przed swoją pierwszą randką. </div>
<div style="text-align: left;">
- Tini... - jego głos był tak cichy, że ledwo go usłyszałam.<span class="st"><i></i></span></div>
<div style="text-align: left;">
- Tak? - zapytałam lekko zaniepokojona.</div>
<div style="text-align: left;">
W telefonie zaległa krótka cisza. Czułam się coraz bardziej niepewnie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Już nic... - chyba się jednak rozmyślił. - Do zobaczenia. Nie mogę się doczekać, aż w końcu Cię znowu zobaczę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Do zobaczenia - po tych słowach rozłączyłam się.</div>
<div style="text-align: left;">
Zaledwie kilka minut przed osiemnastą, stałam przed drzwiami, czekając na Jorge. Ubrana byłam w czarną sukienkę bez ramiączek z pasem prześwitującego materiału w talii i u dołu. Słysząc dzwonek do drzwi, odczekałam chwilę by nie wyjść na zbyt niecierpliwą.<br />
Na jego widok zaparło mi dech w piersiach. Miał na sobie czarną marynarkę, która przykrywała elegancką, starannie wyprasowaną koszulę z jednym niedopiętym guzikiem, który odsłaniał fragment jego złocistej skóry, porośniętej ciemnymi, kręconymi włoskami. Nie mogłam tego powstrzymać, moje ciało instynktownie odpowiadało na jego widok, co tym bardziej nie pomagało mi w trzymaniu na wodzy moich emocji.<br />
- Idziemy? - zapytał, wyciągając do mnie dłoń.<br />
Pokiwałam głową, powtarzając jego gest. Gdy zamykałam drzwi, mężczyzna przysunął twarz do mojego ucha i wyszeptał:<br />
- Pięknie wyglądasz. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Od kilku minut siedzieliśmy naprzeciwko siebie w malutkiej restauracji na obrzeżach miasta. Jorge wystukiwał palcami nerwowy rytm. Starałam się nie zwracać na to uwagi, jednak mój wzrok co chwilę uciekał w tamtym kierunku. Denerwował się czymś. </div>
<div style="text-align: left;">
Położyłam swoją dłoń na jego i uśmiechając się czule, zapytałam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jorge, co się dzieje? Chcesz mi coś powiedzieć?</div>
<div style="text-align: left;">
- Ja... - zamilkł na moment, odwracając wzrok - przespałem się z Blair. Wtedy, kiedy mnie zostawiłaś.</div>
Kamilahttp://www.blogger.com/profile/08763831368321031090noreply@blogger.com50tag:blogger.com,1999:blog-1532549656803992230.post-51182337447433712532016-01-25T19:06:00.000+01:002016-01-25T19:06:57.615+01:00Capitulo 51<br />
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
<img alt="Nuestro Camino Tini & Jorge" class="gif gifview" src="http://stream1.gifsoup.com/view1/4891575/nuestro-camino-tini-jorge-o.gif" height="180" title="Nuestro Camino Tini & Jorge" width="320" /></div>
<div style="text-align: center;">
Rozdział dedykuję <i><b>Sheili </b></i><b><i>♥</i></b><cite class="user"></cite></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="post-body entry-content" id="post-body-8723765809007005870" itemprop="description articleBody" style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> Spod na wpół przymkniętych powiek, przypatrywałam się jednej z jego dłoni, leżącej luźno na pościeli.
Nagle zobaczyłam jakiś ruch. Podniosłam głowę z jego torsu i spojrzałam
na twarz ukochanego. Jego oczy były całkowicie otwarte, usta wykrzywione
w grymasie. </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> - Tini - wychrypiał słabym głosem, uśmiechając się blado. - Co ty tutaj robisz?</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> - Powinnam kogoś zawołać - wstałam, nie odpowiadając na zadane pytanie. </span></span><br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> - Zaczekaj - szatyn podciągnął się z wysiłkiem i spróbował zebrać w sobie siłę, by złapać moją rękę, ale mu się nie udało.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;">
Usiadłam więc z powrotem na krześle i wsunęłam dłoń w jego. Gdy tylko poczułam przyjemne mrowienie w dłoni, łzy
zaczęły płynąć strumykami w dół po moich skroniach. Obudził się. Chociaż
gdzieś głęboko we mnie czaił się strach, miałam nadzieję, że wszystko
będzie dobrze. Byłam tutaj przy nim i nie wyobrażałam sobie by
mogło go kiedyś zabraknąć. Tak bardzo go kochałam. </span></span></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> - Nie
płacz kochanie - uniósł moją dłoń i przysunął sobie do ust. Na jej
wierzchu złożył delikatny pocałunek. - Przecież nic mi nie jest.</span></span><br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> Odchyliłam się lekko i utkwiłam w nim zaniepokojone spojrzenie. </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> - Tego jeszcze nie wiemy. </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> - Nie odpowiedziałaś na moje pytanie - powiedział, po krótkiej chwili milczenia. - Dlaczego tutaj jesteś? Zraniłem Cię...</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> - Tak, ale teraz to nie ma znaczenia - odgarnęłam mu włosy z twarzy.
- Ale chcę żebyś wiedział, że moja obecność tutaj nie oznacza, że Ci wybaczyłam. </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> - Wiem. Nawet na to nie liczyłem.
Ale... czy jest coś, co mógłbym zrobić, aby choć w małym stopniu odpokutować za
moje winy?</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> Zamroziło mnie. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. </span><span style="font-size: small;">Z jednej strony bałam
się zostać ponownie zraniona. Ukochany mężczyzna już nie jeden raz
doprowadził mnie do płaczu, czasem świadomie, czasem nienaumyślnie. Mercedes, Kennedy,
Blair... kto jeszcze pojawi się na naszej drodze? Do tego jego reakcja na wieść o mojej ciąży.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> Ale z drugiej strony... nie potrafię
trzymać się od niego z daleka. Nie wiadomo jak bardzo bym się starała o
nim zapomnieć, nie umiem wymazać z pamięci jego obrazu. Dotyku
chłodnych dłoni na moim rozgrzanym ciele, mokrych pocałunków, jego
olśniewającego uśmiechu, oczu, które przeszywają na wskroś i z których
nie potrafię nic wyczytać. Ten mężczyzna to jedna wielka tajemnica, z
którą pragnę się zaznajomić. Kochałam go szalenie, potrzebowałam tak jak
tlenu. </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> - Zaskocz mnie - odpowiedziałam w końcu, uśmiechając się zadziornie. . </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> Jego aksamitny śmiech sprawił, że poczułam przyjemny skurcz w żołądku. Jednak chwilę później spoważniał. </span><span style="font-size: small;"> </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> - Dziękuję - wyszeptał.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> - Za co?</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> Jorge nie zdążył odpowiedzieć, bo do sali wszedł </span><span style="font-size: small;">lekarz wraz z pielęgniarką. Zatrzymali się w półkroku nie domykając drzwi. </span></span><br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> - Przepraszam, ale musimy zabrać pacjenta na dalsze badania.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> - Dalsze?</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> -
Przeprowadziliśmy już kilka, ale one nic nie wykazały. Powodem utraty
przytomności było prawdopodobnie zbyt duże przemęczenie. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> Przemęczenie?! To o to było tyle zachodu? Spojrzałam na ukochanego, lustrując dokładnie jego twarz. Już wiedziałam skąd zapadnięte policzki, cienie pod oczami, niezdrowy kolor skóry. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> - Jeśli i te badania nic nie wykażą, pacjent już dziś wieczorem będzie mógł wrócić do domu. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> Wyszłam na korytarz. Diego poderwał się na mój widok. W ręku trzymał małą, czarną torbę. Rozpoznałam, że to była moja torba. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. </span></span></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> - Lodovica podrzuciła mi twoje ubrania. Niestety nie mogła zostać dłużej.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> - Zadzwoniłeś do niej? - pokiwał twierdząco głową.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> - Dziękuję - to mówiąc, wzięłam od niego torbę i ruszyłam w stronę łazienki.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> Tam przebrałam się w przygotowane przez moją przyjaciółkę wygodne ubrania - ciemne dżinsy i zwykły T-shirt. Do tego dorzuciła trampki, abym nie musiała męczyć się chodzeniem w szpilkach. Nie było to nic wyszukanego, ale mi to nie przeszkadzało.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> Starannie poskładałam sukienkę, licząc na to, że nie zniszczę jej jeszcze bardziej. Miałam nadzieję, że plamy łez wymieszane z resztkami mojego makijażu łatwo się spiorą.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> Przejrzałam się jeszcze w lustrze i wróciłam do reszty. Ku mojemu zdziwieniu nikogo nie znalazłam, prócz pochylonej nad swoim telefonem, Blair.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> - Gdzie są wszyscy? - zapytałam.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> - Wrócili do domów - wyjaśniła, wzruszając ramionami. - Już późno.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> Spojrzałam na zegar wiszący na przeciwległej ścianie. Według niego było kilka minut po trzeciej. Usiadłam obok niej, nie odzywając się więcej. </span></span></div>
</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> Wraz Clement'em i Blair czekałam na parkingu na jego przyjście. Gdy tylko drzwi szpitala się otworzyły, a w blasku słońca ukazał się Jorge, blondynka rzuciła się w jego kierunku. </span><span style="font-size: small;">Wyglądała, jakby zamierzała rzucić mu się na szyję, ale on zdecydowanym ruchem odsunął ją od siebie i podszedł do mnie.</span><span style="font-size: small;"> Uniósł obie dłonie i palcami dotykał mnie po skroniach, następnie po policzkach aż w końcu doszedł do ramion. Przyciągnął mnie do siebie i trzymał w mocnym uścisku. </span><span style="font-size: small;">Nic nie powiedział, ale właściwie nie musiał. Wiedziałam to, co miałam wiedzieć.</span><span style="font-size: small;"> </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> Po krótkiej chwili odsunął mnie od siebie minimalnie, pochylił się do mojej szczęki, chcąc przycisnąć swoje usta do moich, lecz w ostatniej chwili odchyliłam głowę w drugą stronę. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> - Jorge, mówiłam już, że jeszcze Ci nie wybaczyłam.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> Jego oczy przygasły, straciły swój blask, by po chwili znów nabrać koloru jak gdyby nic się nie wydarzyło. Potem zacisnął palce wokół mojej dłoni i odwrócił się w stronę pozostałej dwójki.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> - Blair, Clement - skinął im głową na powitanie.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> Odpowiedzieli mu tym samym, po czym francuz wyciągnął z kieszeni kluczyki do swojego samochodu. Jego światła zamrugały, a w powietrzu rozbrzmiał charakterystyczny dźwięk obwieszczający, że drzwi auta zostały otwarte. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> Wsiedliśmy do środka. </span><span class="_5yl5" style="font-size: small;">Clement i blondynka na przednich siedzeniach, ja z Jorge'm z tyłu. Jechaliśmy w ciszy, którą po kilku minutach przerwał szatyn, zaraz po tym, jak przysunął się bliżej mnie. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span class="_5yl5" style="font-size: small;"> - Chcę iść z tobą na randkę - wyszeptał mi do ucha. - Zacząć od nowa, wyjaśnić parę spraw. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span class="_5yl5" style="font-size: small;"> Nie wierzyłam własnym uszom. Czy to dzieje się naprawdę? </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span class="_5yl5" style="font-size: small;"> - Nie mogę się doczekać. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span class="_5yl5" style="font-size: small;"> Nagrodą za pozytywną odpowiedź, był jego szczęśliwy uśmiech.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span class="_5yl5" style="font-size: small;">__________</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span class="_5yl5" style="font-size: small;">Krótki, wiem :(</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span class="_5yl5" style="font-size: small;">Następny będzie dłuższy, obiecuję ♥ </span></span></div>
<div class="BlogWpisTresc">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span></div>
<br /></div>
Kamilahttp://www.blogger.com/profile/08763831368321031090noreply@blogger.com46tag:blogger.com,1999:blog-1532549656803992230.post-80168848538426310192015-12-30T21:46:00.000+01:002015-12-30T21:46:00.986+01:00Capitulo 50<div style="text-align: center;">
<img alt="http://37.media.tumblr.com/70ba7b3e25df6c45d6fd1ca6b3c902b7/tumblr_n9uue8PCPW1rgam16o2_250.gif" class="transparent" src="http://37.media.tumblr.com/70ba7b3e25df6c45d6fd1ca6b3c902b7/tumblr_n9uue8PCPW1rgam16o2_250.gif" /> </div>
<div style="text-align: center;">
Rozdział dedykuję <b><i>Victori</i></b> ♥</div>
<br />
<div style="text-align: left;">
- Martina, nie! Ja wiem, że możesz czuć
się zraniona, ale to nie powód by wymyślać coś takiego! Czy ty chcesz
się na mnie odegrać w ten sposób?</div>
<div style="text-align: left;">
- Ja... - nie potrafiłam wydusić z siebie ani słowa. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie uda ci się to - wycedził przez zaciśnięte zęby, po czym obrócił się na pięcie i skierował w stronę wyjścia z sali. </div>
<div style="text-align: left;">
Nie mogłam zrobić nic innego jak tylko za nim podążyć. Przepychałam się
w tłumie, który niechętnie ustępował mi miejsca. Kątem oka zauważyłam,
że francuz podąża za mną. Przyspieszyłam kroku, a gdy zyskałam pewność,
że znajduję się w zasięgu słuchu mojego byłego szefa, powiedziałam:</div>
<div style="text-align: left;">
- Jorge - starałam się nie podnosić głosu. - Ja nie kłamię. Byłam dzisiaj u lekarza i...<br />
Wtedy wydarzyło się coś, przez co moje serce na moment zamarło. Szatyn
zachwiał się i gdyby nie pomoc Clement'a runąłby z łoskotem na ziemię.
Dookoła nas zawiązało się zamieszanie. Łzy zaczęły niekontrolowanie
spływać po moich policzkach. <i>Ciemność</i> - to ostatnie co pamiętam. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Ocknęłam się w samochodzie, jadącym w stronę szpitala. Pierwsze co ujrzałam to Clement za kierownicą i Blair na miejscu
pasażera. Mój wzrok zsunął się niżej. Otworzyłam szerzej oczy, widząc
dłoń blondynki kurczowo ściskającą rękę bruneta. Odchrząknęłam, na co
kobieta niczym oparzona puściła go.<br />
- Już jesteśmy na miejscu -
poinformował nas brunet, wjeżdżając na parking. - Nie martw się, nic mu
nie będzie - nie byłam pewna czy uspokaja mnie, czy może blondynę. </div>
<div style="text-align: left;">
Wypuściłam powietrze w długim westchnieniu, jakbym przez cały czas
bycia nieprzytomną wstrzymywała oddech. Spojrzałam na zegar na tablicy
rozdzielczej - 23:43. Nie sądziłam, że jest już tak późno. Clement
wysiadł i otworzył tylne drzwi samochodu. Pomógł mi wysiąść, po czym trzymając rękę na moich plecach, poprowadził w stronę wejścia do szpitala. Jego
była narzeczona szła za nami.<br />
Po drodze minęliśmy kilka aut, karetkę, aż w końcu ukazały się nam duże, oszklonych drzwi, które
otworzyły się, gdy tylko się do nich zbliżyliśmy. Wtedy nie wytrzymałam.
Zostawiłam Clement'a i Blair za sobą i pobiegłam w stronę rejestracji.</div>
<div style="text-align: left;">
Wzięłam głęboki oddech i z trudem wycedziłam:<br />
- Dzień dobry, na której sali leży Jorge Blanco? - kobieta spojrzała na mnie, posyłając mi uśmiech, który wyglądał na wymuszony.<br />
- Pani jest z rodziny?<br />
- Jestem narzeczoną - odpowiedziałam bez zająknięcia.<br />
Pokiwała głową i zaczęła wstukiwać coś w klawiaturę komputera. <br />
- Sala 207, schodami w górę, później, proszę, na końcu korytarza skręcić w lewo. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dziękuję - rzuciłam i ruszyłam we wskazanym kierunku.<br />
Zauważyłam, że Clement i Blair zdążyli do mnie dołączyć. Podążyli za mną o nic nie pytając. <br />
Mknęłam przez korytarz, mijając sale z wzrastającą numeracją. Szukałam
tej odpowiedniej, nie zważając na to, że przez większość czasu
wstrzymuję oddech. Przed oczami rysowała mi się twarz ukochanego. Każdy jej
najmniejszy detal. Bezbłędnie potrafiłam ją odtworzyć. Modliłam się, aby
nie było to nic poważnego. Przebolałabym jego odrzucenie, byle tylko
nic mu nie było. <br />
W końcu stanęłam pod salą z numerem 207.
Weszłabym do niej - trzymałam już dłoń na klamce - gdyby nie zatrzymał
mnie czyiś głos.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jestem doktor
Thomas i zajmuje się przypadkiem pana Blanco - powiedział, podchodząc do
mnie i ściskając mi dłoń, po czym zlustrował mnie od stóp do głów.<br />
Nerwowo spojrzałam na siebie. Ach, no tak. Wciąż miałam na sobie czerwoną sukienkę, która już nie wyglądała tak efektownie jak na początku wieczoru. Teraz była cała wygnieciona, a w niektórych miejscach dało się zauważyć czarne plamy po moich łzach. Nie chciałam wiedzieć jak w tym momencie wygląda moja twarz.<br />
- Czy to pani partner? - zapytał, nie komentując mojego wyglądu. <br />
- Tak - pokiwałam głową, czując na sobie palące spojrzenie Blair.<br />
Thomas uśmiechnął się ciepłym, profesjonalnym uśmiechem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jego stan jest stabilny. Obecnie jesteśmy w trakcie przeprowadzania badań, więc nie mogę pani powiedzieć co spowodowało jego zasłabnięcie - wyjaśnił.<br />
- Czy mogłabym do niego teraz wejść?<br />
- Wolałbym, aby jeszcze z tym zaczekać. I tak podaliśmy mu środek nasenny, więc... - chciał odejść, ale widząc moje spojrzenie pełne smutku, dodał:<br />
- Niech pani tu poczeka - wskazał na rząd krzeseł pod ścianą. - Gdy tylko czegoś się dowiemy, od razu panią poinformuję.<br />
- Dobrze. Dziękuję - odparłam zrezygnowana i za jego poleceniem usiadłam, a razem ze mną Blair i Clement.<br />
Oprócz nas nie było tutaj nikogo. Dookoła panowała cisza i spokój, przeciwieństwo emocji panujących wewnątrz mnie. Oparta głową o białą ścianę, bawiłam się ulubioną bransoletką. Nie pozostało mi nic innego jak tylko czekać. Aby za dużo nie myśleć, skupiłam się na tym, co działo się wokół mnie.<br />
Co jakiś czas mijali nas lekarze i pielęgniarki, a także pacjenci na wózkach, o kulach, czasem bez żadnej pomocy. W powietrzu unosił się specyficzny zapach, ale po jakimś czasie zdążyłam już do niego przywyknąć. Czas wlókł się dla mnie niemiłosiernie długo. Kiedy po raz kolejny zaczęłam rozglądać się po korytarzu, mój wzrok natrafił na osoby, zmierzające w naszym kierunku. Niektórych z nich wolałam nie widzieć. Diego, Mercedes i Kennedy. Brakowało tylko rodziców szatyna, ale nikt jakoś nie kwapił się by ich zawiadomić.<br />
- Co z Jorge'm? - zapytała Mercedes od razu, kiedy zatrzymała się tuż przed nami.<br />
- Jeszcze nie wiedzą - odpowiedziałam, wstając z krzesła.<br />
- Gdzie idziesz? - zapytał Clement.<br />
- Do toalety. <br />
- Pójdę z tobą - zaproponował Diego, na co kiwnęłam głową.<br />
Obok łazienki stał automat z napojami, do którego podszedł mężczyzna, a ja w tym czasie weszłam do łazienki. Oparłam obie ręce na umywalce, bojąc się spojrzeć w lustro. Jednak nie miałam wyboru. Kobieta naprzeciwko mnie była przerażająca. Jej blada twarz niemal chorobliwie kontrastowała z popuchniętymi oczami, pod którymi rysowały się niemałe czarne plamy - mieszanka łez i tuszu do rzęs.<br />
Sięgnęłam po mydło, nie mając nic innego pod ręką i starannie umyłam twarz. Gdy już jakoś wyglądałam wyszłam do Diego, który stał przed drzwiami z dwoma kubkami herbaty.<br />
- Lepiej ci już? - zapytał, podając mi jeden z nich.<br />
Pokręciłam przecząco głową, ogrzewając dłonie o parujący kubek.<br />
- Dlaczego? - zapytałam, pozwalając by parę łez spłynęło do napoju. - Diego, dlaczego jemu coś się stało? I to wtedy, kiedy dowiedział się, że został ojcem.<br />
Jeśli zaskoczyła go moja wiadomość, doskonale to ukrył. Zamiast zacząć pytać o szczegóły, przygarnął mnie do swojej piersi, na tyle blisko, na ile pozwalało mu gorące naczynie.<br />
- Tini, nie płacz - wytarł kciukiem łzę, spływającą mi po policzku. - Nic mu nie będzie. To twardy mężczyzna.<br />
Podziękowałam mu lekkim uśmiechem za dodanie mi otuchy i razem wróciliśmy do reszty.<br />
- Czy nikt z was nie widzi co tu się dzieje? - usłyszałam wściekły głos Blair, gdy wychodziliśmy zza zakrętu. - To jej wina! - powiedziała, odwracając się w moją stronę. - Gdyby nie ona, nie byłoby go tutaj!<br />
- Blair, przestań. <br />
- Och, Clement daj spokój - prychnęła pod nosem, przekręcając jednocześnie oczami. -<br />
Nie mów, że ty też dałeś się jej omotać.<br />
- Powiedziałem dosyć!<br />
- Nie rozumiem dlaczego miałaby to być moja wina - dodałam gorzko, nie rozumiejąc skąd w niej tyle nienawiści do mojej osoby. <br />
I ignorując wszelkie zasady, ruszyłam do drzwi sali 207. Usłyszałam jak Clement przeklął pod nosem i poszedł za mną.<br />
- Jorge?! - zawołałam w drzwiach, wiedząc, że i tak mnie nie usłyszy. Wewnątrz znajdowało się tylko jedno łóżko, którego jednak nie mogłam w pełni dostrzec, przez dwie zasłaniające go pielęgniarki.<br />
- Nie możesz... - zaczęła jedna z nich, ale druga uciszyła ją gestem dłoni.<br />
- Może będę miała przez to kłopoty, ale... - podeszła do drzwi, ciągnąc za sobą koleżankę. - Nie mogę ci tego zrobić. Widzę jak cierpisz - ostatnie zdanie wypowiedziała szeptem i wyszła.<br />
Stałam przez chwilę skołowana, dopóki Clement nie powiedział:<br />
- Ja też wyjdę.<br />
Zostałam sama. Powoli obróciłam się w stronę ukochanego. Leżał podłączony do kroplówki. Faktycznie spał. Podeszłam do niego bliżej i usiadłam na taborecie. Niepewnie uniosłam dłoń i odsunęłam niesforny kosmyk włosów z jego czoła. Zamiast cofnąć dłoń, przyłożyłam ją do jego twarzy. Wyglądał tak niewinnie. Niewiele myśląc, przytuliłam się do niego, po raz kolejny dzisiejszego wieczora, pozwalając by łzy toczyły się w dół po mojej twarzy. Och, Jorge. Coś ty najlepszego zrobił?</div>
_____<br />
Przyznam, że nie miałam pomysłu na rozdział. Pisałam go całkowicie spontanicznie. Ale jestem z niego zadowolona. Mam nadzieję, że wam też przypadnie do gustu ♥<br />
A co do pytań "kiedy rozdział", proszę nie zadawajcie ich. Ja nie chcę wam niczego obiecywać, bo czasami wiem, że i tak nie dam rady. Ale nie chcę teraz o tym pisać.<br />
Nie miałam okazji złożyć wam życzeń bożonarodzeniowych (a to dlatego, że odcięłam się od internetu na pewien czas. Czasami dobrze jest odpocząć ;) ). Dlatego teraz, nie marnując okazji chcę złożyć wam życzenia noworoczne, a więc:<br />
zakończcie ten rok jakkolwiek chcecie. To nie musi być żadna huczna impreza, ważne byście się dobrze bawili, choćby z polsatem ;D W 2016 roku wszystkiego co najlepsze, aby był pełen miłych niespodzianek, abyście spełniali swoje marzenia, dużo szczęścia i radości, jak najmniej trosk i żeby wam się wiodło jak najlepiej ♥ (nie jestem dobra w składaniu życzeń xD)<br />
Kocham Was ♥ Kamilahttp://www.blogger.com/profile/08763831368321031090noreply@blogger.com48tag:blogger.com,1999:blog-1532549656803992230.post-33519611785977802282015-12-12T14:24:00.000+01:002015-12-12T14:24:49.705+01:00Capitulo 49<div style="text-align: center;">
<img alt="https://49.media.tumblr.com/ee4b75bc05fdf67c9342add94d11dedd/tumblr_mv8oysPuFJ1rjlm7ko9_250.gif" class="transparent" height="195" src="https://49.media.tumblr.com/ee4b75bc05fdf67c9342add94d11dedd/tumblr_mv8oysPuFJ1rjlm7ko9_250.gif" width="320" /> </div>
<div style="text-align: center;">
Rozdział dedykuję <b><i>Lucyy</i></b> ♥ </div>
<div style="text-align: left;">
<br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"> - Jeszcze raz przepraszam - powiedziała doktor Torres, wracając do gabinetu. - To była pilna sprawa. A tak poza tym, moja p</span></span><span style="font-family: inherit;">rzyjaciółka pozdrawia panią - dodała, siadając za biurkiem. - Podobno bardzo dobrze się znacie z Blair. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> I w tym momencie cała moja nadzieja zniknęła. A jednak. To była ta Blair. Kobieta posłała mi promienny uśmiech, który próbowałam odwzajemnić, ale bezskutecznie. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> - Pani doktor - odezwałam się w końcu. - To co się dzieje w tym pomieszczeniu ma pozostać między nami. Nie życzę sobie, żeby ktoś wiedział w jakiej sprawie <span style="font-family: inherit;">tutaj</span> przyszłam.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Kobieta spojrzała na mnie zaskoczona. Wyglądała na speszoną. Zamrugała kilkakrotnie powiekami, aż w końcu zdołała coś z siebie wydusić:</span></div>
<div style="text-align: left;">
- Rozumiem i przepraszam. To wyszło całkiem przypadkiem - wyglądała na bardzo poruszoną. - To się już więcej nie powtórzy. </div>
<div style="text-align: left;">
Pokiwałam głową. Wierzyłam jej, ale teraz było już za późno. Nie miałam żadnych wątpliwości, że zdobyte informacje, Blair, wykorzysta przeciwko mnie. Ale nie chciałam o tym teraz myśleć. Skupiłam się na badaniach. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Wychodząc z gabinetu myślałam tylko o "gratuluję, badania potwierdziły pani ciążę". Nie mogłam uwierzyć, że to się<span style="font-family: inherit;"> dzieje. A jednak to prawda. Lekarka po<span style="font-family: inherit;">informowała mnie, że to o<span style="font-family: inherit;">koło <span style="font-family: inherit;">czwarty tydz<span style="font-family: inherit;">ień</span></span></span></span></span></span> i wszystko jest jak najbardziej w
porządku z dzieckiem. Dostałam jakieś witaminy i zostałam odesłana do domu.<br />
Wiatr powiewał moimi mocno już potarganymi włosami, dookoła mnie rozlegały się odgłosy jadących
samochodów. <span style="font-family: inherit;">Idąc, po oświetlonym chodniku, miałam sporo czasu do namysłu. Ch<span style="font-family: inherit;">ociaż <span style="font-family: inherit;">t</span></span>eraz marzyłam tylko o tym, żeby w końcu położyć się do łóżka. </span><br /> <span style="font-family: inherit;">Nie
cieszyła mnie perspektywa jutrzejszego przyjęcia. <span style="font-family: inherit;">Nawet nie wiedziałam co na siebie włożę. <span style="font-family: inherit;">W zam<span style="font-family: inherit;">yś</span></span></span>leniu <span style="font-family: inherit;">m</span></span>ijałam kolejne bary, restauracje i sklepy. <span style="font-family: inherit;">Przechodząc obok jednego <span style="font-family: inherit;">z nich</span> mimowolnie spojrzałam na
wystawę. </span><span style="font-family: inherit;">Na jednym z manekinów znajdowała się przepiękna czerwona sukienka. </span>Była prosta, ale zarazem niezwykle efektowna. Nie zastanawiając się, weszłam do środka i poprosiłam ekspedientkę o odpowiedni rozmiar.<br />
Weszłam do przymierzalni, zrzucając z siebie własne ubrania. Ostrożnie włożyłam sukienkę, pozwalając by jej miękki materiał przylgnął do mojego ciała. Ogromny dekolt i wycięte plecy odsłaniały części moją kremową skórę tak, by
lśniła złociście w każdym rodzaju oświetlenia. Suknia ciasno opinała moją sylwetkę, ale z
jednej strony miała długie rozcięcie, by można było w niej swobodnie
chodzić i tańczyć.<br />
Wyglądałam przepięknie. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie jak będę wyglądać jutro wieczorem. Makijaż, który ma służyć wyłącznie podkreśleniu mojego typu urody. Włosom pozwolę spłynąć delikatnymi falami po moich ramionach. Kilka dodatków w postaci diamentowego naszyjnika, bransoletka od Jorge'a oraz wysokie szpilki idealnie dopełnią całości.<br />
Z torbą w ręku opuściłam sklep, wyraźnie zadowolona.<br />
<br />
<span style="font-family: inherit;"> <span style="font-family: inherit;">Od kilkunas<span style="font-family: inherit;">tu minut <span style="font-family: inherit;">zna<span style="font-family: inherit;">jdowałam się na przyj<span style="font-family: inherit;">ęciu Clement'a, przycią<span style="font-family: inherit;">gając <span style="font-family: inherit;">wygłodniałe spojrzenia wielu mężczyzn. Jeszcze niedawno czułabym się mocno zawstydzona, jednak dzisiaj<span style="font-family: inherit;">, w tej sukienc<span style="font-family: inherit;">e</span>, czułam się niczym bogini. </span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> Gdy <span style="font-family: inherit;">zaciekawiona ro</span>zgląd<span style="font-family: inherit;">a<span style="font-family: inherit;">łam</span> się po ogromenej sali,</span></span></span></span></span></span></span></span> m</span>oje spojrzenie skrzyżowało się ze wzrokiem stojącego <span style="font-family: inherit;">przy stoliku z jedzeniem<span style="font-family: inherit;"> mężczyzny<span style="font-family: inherit;">, <span style="font-family: inherit;">który</span></span></span></span> przy<span style="font-family: inherit;">glądał</span> mi się uważnie. Głębia znajomych<span style="font-family: inherit;">,</span> szmaragdow<span style="font-family: inherit;">ych</span> ocz<span style="font-family: inherit;">u </span>przeszywał<span style="font-family: inherit;">a</span> mnie na wskroś. </span><span style="font-family: inherit;">Pr<span style="font-family: inherit;">zez dłuższą chwilę stałam bez ruchu, ni<span style="font-family: inherit;">e potrafiąc oderwać od <span style="font-family: inherit;">ukochanego</span> w<span style="font-family: inherit;">zr<span style="font-family: inherit;">oku. </span></span></span></span></span><span style="font-family: inherit;">Rozchyliłam lekko usta, <span style="font-family: inherit;">a mój oddech, podobnie <span style="font-family: inherit;">jak <span style="font-family: inherit;">bicie serca, przyspies<span style="font-family: inherit;">zył do<span style="font-family: inherit;"> szaleńczego te<span style="font-family: inherit;">mpa. </span></span></span></span></span></span><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Mimo<span style="font-family: inherit;">wolnie spojrzałam na osobę<span style="font-family: inherit;"> obok niego. Zmrużyłam <span style="font-family: inherit;">wściekle oczy<span style="font-family: inherit;">, rozpoznając w niej Blair. Zignor<span style="font-family: inherit;">owałam więc ich oboje i odwróciłam wz<span style="font-family: inherit;">rok z wyniosłym lekceważeniem<span style="font-family: inherit;"> <span style="font-family: inherit;">w stronę <span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">towarzyszącego</span> mi Clement'a. Właśnie skończył rozmawiać z jednym z <span style="font-family: inherit;">przybyłych gości. </span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> - Źle się czujes<span style="font-family: inherit;">z? Rumienisz się - <span style="font-family: inherit;">powiedział, przykładając wierzch dłoni do mojego policzka. </span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> <span style="font-family: inherit;">Czyżbym aż tak mocno zareagowała na obecność Jorge'a? <span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">Żeby ukryć zmieszanie, zaczęłam <span style="font-family: inherit;">bawić się b<span style="font-family: inherit;">ransoletką. </span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> - Trochę tu gorąco.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> <span style="font-family: inherit;">- Przyniosę coś do picia - zaoferowa<span style="font-family: inherit;">ł, a ja na<span style="font-family: inherit;">grodził<span style="font-family: inherit;">am jego troskę uśmiechem<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">. - Wino?</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> - Sok<span style="font-family: inherit;"> - spojrzał na mnie zdziwiony. - <span style="font-family: inherit;">Zacz<span style="font-family: inherit;">ęłam brać tabl<span style="font-family: inherit;">etki, po których nie<span style="font-family: inherit;"> mogę pić alkoholu - wyjaśniłam szybko. </span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> To n<span style="font-family: inherit;">ie było do końca kłamstwo. Przecież brałam <span style="font-family: inherit;">tabletki<span style="font-family: inherit;">. Gdy się oddalił, skupiłam <span style="font-family: inherit;">uwagę na otaczając<span style="font-family: inherit;">ym <span style="font-family: inherit;">mnie tłumie. </span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> - <span style="font-family: inherit;">Jestem z<span style="font-family: inherit;">a<span style="font-family: inherit;">skoczona jego obecno<span style="font-family: inherit;">ścią - usłyszałam głos kobiety,<span style="font-family: inherit;"> stojącej kilka kroków ode mnie. - Do tego z <span style="font-family: inherit;">nią. <span style="font-family: inherit;">Słyszałam<span style="font-family: inherit;">, że to była narzeczona Clement<span style="font-family: inherit;">'a<span style="font-family: inherit;"> - zaciekawił mnie temat ich rozmowy.<span style="font-family: inherit;"> Zmieniłam<span style="font-family: inherit;">, więc pozycję, aby móc lepiej dosłyszeć ich słowa. </span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> <span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">- <span style="font-family: inherit;">Nie <span style="font-family: inherit;">możliwe - odrzekła druga<span style="font-family: inherit;">. - </span>Jorge Blanco i <span style="font-family: inherit;">była Galana? <span style="font-family: inherit;">J</span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">ak ona miała na imię<span style="font-family: inherit;">?</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> Nie. <span style="font-family: inherit;">Nie. Nie<span style="font-family: inherit;">. Tylko n<span style="font-family: inherit;">ie...</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> <span style="font-family: inherit;">- Blair.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> <span style="font-family: inherit;">Czy ws<span style="font-family: inherit;">z<span style="font-family: inherit;">ystko musi się kr<span style="font-family: inherit;">ęci<span style="font-family: inherit;">ć dookoła niej?</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><span style="font-family: inherit;"> </span><span style="font-family: inherit;">W tym mo<span style="font-family: inherit;">mencie, w<span style="font-family: inherit;">rócił <span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">mój przyjaciel</span><span style="font-family: inherit;">, niosąc <span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">szklank<span style="font-family: inherit;">ę</span> soku w jednej ręce i prawdo<span style="font-family: inherit;">podob<span style="font-family: inherit;">nie jaki<span style="font-family: inherit;">ś drink</span> w drugiej. </span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> - Dziękuję<span style="font-family: inherit;"> - odparła, p<span style="font-family: inherit;">rzyglądaj<span style="font-family: inherit;">ą<span style="font-family: inherit;">c mu się uw<span style="font-family: inherit;">ażnie. </span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> Nie mogłam uwierzyć, by mógłby być z kimś takim <span style="font-family: inherit;">jak <span style="font-family: inherit;">blondynka. Zu<span style="font-family: inherit;">pełnie do siebie nie pasowali<span style="font-family: inherit;">. Nie dz<span style="font-family: inherit;">i<span style="font-family: inherit;">wię się, że ich związek się skończył. </span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> - <span style="font-family: inherit;">C<span style="font-family: inherit;">hciałam Ci jeszcze raz podziękować, za..<span style="font-family: inherit;">. </span></span></span>- przerwałam w pół słowa i się zatchnęłam. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Czyjaś dłoń spoczęła na moich odsłoniętyc<span style="font-family: inherit;">h </span>plecach. Żar tej dłoni przepalał <span style="font-family: inherit;">mi skórę</span>. Moje ciało napięło się, <span style="font-family: inherit;">gdy tylko </span>rozpoznałam ten dotyk. Odwróciłam się w kierunk<span style="font-family: inherit;">u <span style="font-family: inherit;">zielonookiego mężczyzny</span></span>, strząsając tym samym jego rękę. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> - Jorge.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Wyglądał znakomi<span style="font-family: inherit;">cie. </span>Z bliska zauważyłam, że miał na sobie koszulę w subtelny szary wzorek, perfekcyjnie dopasowaną do jego szerokich ramion i wąskiej talii. Do niej nałożył ciemnoszare, doskonale wyprasowane spodnie oraz marynarkę.<span style="font-family: inherit;"> <span style="font-family: inherit;">Podnoszą<span style="font-family: inherit;">c wzrok, na jego <span style="font-family: inherit;">tw<span style="font-family: inherit;">arz, dozna<span style="font-family: inherit;">łam szoku.</span></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> Z dalek<span style="font-family: inherit;">a nie mogłam dojrzeć jego bladej <span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">twarzy, <span style="font-family: inherit;">lekko zapadnię<span style="font-family: inherit;">tych policzków i cieni pod oczami<span style="font-family: inherit;">. </span></span></span></span>Kiedy się poruszył, kosmyk włosów <span style="font-family: inherit;">- nieco <span style="font-family: inherit;">dłuższy na czubku głowy - spadł mu na <span style="font-family: inherit;">czoło. <span style="font-family: inherit;">Kontrast <span style="font-family: inherit;">jego ciemnych włosów z<span style="font-family: inherit;"> niemal kredowobiałą skór<span style="font-family: inherit;">ą wprawił mnie w zaniepokojenie. </span></span></span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> - Cześ<span style="font-family: inherit;">ć<span style="font-family: inherit;"> - p<span style="font-family: inherit;">rzywitał się, uśmiechając się przy tym swoim firmowym uśmie<span style="font-family: inherit;">chem, na którego widok zas<span style="font-family: inherit;">chło mi w ustach. </span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> Pocz<span style="font-family: inherit;">ułam ogromną ch<span style="font-family: inherit;">ęć odwro<span style="font-family: inherit;">tu,<span style="font-family: inherit;"> </span>ale n<span style="font-family: inherit;">iestety było już za p<span style="font-family: inherit;">óźno. Za<span style="font-family: inherit;">miast tego wzięłam głęboki od<span style="font-family: inherit;">dech, próbuj<span style="font-family: inherit;">ąc się <span style="font-family: inherit;">uspokoić</span>. Jednak dłonie nie przestawały mi drgać<span style="font-family: inherit;">. </span>N<span style="font-family: inherit;">aczynie, które trzymałam w dłoni, <span style="font-family: inherit;">nie przestawało się</span> trzą<span style="font-family: inherit;">ść. Jednym chaustem opróźniłam jego zawartość<span style="font-family: inherit;"> i na o<span style="font-family: inherit;">ślep oddałam pustą szklankę <span style="font-family: inherit;">Clement'owi<span style="font-family: inherit;">, aby nikt oprócz mnie tego nie zauważył. </span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> </span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span> </span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><span style="font-family: inherit;"></span>- <span style="font-family: inherit;">Wyglądasz olśniewająco - gło<span style="font-family: inherit;">s mojego byłego szefa był głęboki i <span style="font-family: inherit;">ciepły, przypominał muśnięcie aksamitu. - <span style="font-family: inherit;">Może miałabyś ochotę ze mną zatańczyć? - gorączkowo, starałam się wymyślić jakąś wymówkę, gdy <span style="font-family: inherit;">do naszej trójki dołączyła <span style="font-family: inherit;">jakaś kobieta. </span></span></span></span></span></span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> - Jorge, już je<span style="font-family: inherit;">stem<span style="font-family: inherit;"> - <span style="font-family: inherit;">na dźwięk tego głosu, zamarłam<span style="font-family: inherit;">.</span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> Spojrzałam w stronę nowoprzybyłej. Miała na sobie<span style="font-family: inherit;"> srebrzystą sukienkę do kola<span style="font-family: inherit;">n, która uw<span style="font-family: inherit;">ydatnia<span style="font-family: inherit;">ła jej wszystkie atuty. Blond włosy<span style="font-family: inherit;">, upięła wysoko na czubku głowy, pozosta<span style="font-family: inherit;">wiając tylko <span style="font-family: inherit;">kilka pojedynczych kosmyków, okalających jej twarz. Wyglądała <span style="font-family: inherit;">zjaw<span style="font-family: inherit;">iskowo. </span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> - O<span style="font-family: inherit;">, <span style="font-family: inherit;">witaj Tini - posłała mi nieszczery uśmiech, który z ociąganiem odwzajemniłam<span style="font-family: inherit;">. - Clement... <span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">nie spodzi<span style="font-family: inherit;">ewałam się <span style="font-family: inherit;">na ciebie dzisiaj wpaść. </span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> - Mi też miło cię wi<span style="font-family: inherit;">dzieć<span style="font-family: inherit;"> -<span style="font-family: inherit;"> rz<span style="font-family: inherit;">ucił w jej str<span style="font-family: inherit;">onę<span style="font-family: inherit;">.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> - To wy się zna<span style="font-family: inherit;">cie? - z<span style="font-family: inherit;">ap<span style="font-family: inherit;">yta<span style="font-family: inherit;">ła<span style="font-family: inherit;">m, udając<span style="font-family: inherit;">, <span style="font-family: inherit;">że nic nie wiem o ich zerwanych zaręczynach.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> - <span style="font-family: inherit;">Blair to moja była narzeczona. </span></span> </span> </span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> - Było<span style="font-family: inherit;">, minęło, nie roztrząsajmy przeszłości<span style="font-family: inherit;">. <span style="font-family: inherit;">Tini<span style="font-family: inherit;"> - <span style="font-family: inherit;">zwró<span style="font-family: inherit;">ciła się do mnie. -<span style="font-family: inherit;"> Znam już radosną nowinę. </span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>Jak tam z dzieckiem? Wszystko w porządku? </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Momentalnie pobladła, widząc<span style="font-family: inherit;">, że </span>Jorge cały się spiął. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> - Jesteś w ciąży? </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> - Dobrze, dziękuję - odpowiedziałam na pytanie kobiety, ignorując to zadane przez Clement'a.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> - Ciekawi mnie kto jest jego ojcem<span style="font-family: inherit;"> - rzuciła z<span style="font-family: inherit;">e złośliwym uśmieszkiem.</span></span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> - Na pewno nie ja<span style="font-family: inherit;">!</span> Nie wrobisz mnie w to!</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> - Jorge...</span><br />
<span style="font-family: inherit;">__________</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">Cześć wszystkim<span style="font-family: inherit;">. Wiem, zawaliłam<span style="font-family: inherit;">, ale jak tłumaczyła w komentarzu pod po<span style="font-family: inherit;">p<span style="font-family: inherit;">rzednim rozdz<span style="font-family: inherit;">iałem, mam<span style="font-family: inherit;">a nie chciała mi oddać ładowarki do lap<span style="font-family: inherit;">topa. Ale już ją mam, więc <span style="font-family: inherit;">w końcu mogę <span style="font-family: inherit;">opublikować rozdział 49<span style="font-family: inherit;">. <span style="font-family: inherit;">U<span style="font-family: inherit;">ważam, <span style="font-family: inherit;">że wyszedł mi tak średnio, ale opinię pozostawię wam ♥</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">PS: Chciałam zaznaczyć, <span style="font-family: inherit;">ze inspiracją do wątku ciąży Tini był <span style="font-family: inherit;">ff Medical Secre<span style="font-family: inherit;">t<span style="font-family: inherit;">.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">P<span style="font-family: inherit;">SS: <span style="font-family: inherit;">Sz<span style="font-family: inherit;">ykuję dla was pewną niespodziankę. Nie, nie będz<span style="font-family: inherit;">ie to świąteczny OS xD <span style="font-family: inherit;">Niestety <span style="font-family: inherit;">n</span>ie<span style="font-family: inherit;"> w<span style="font-family: inherit;">iem, kiedy podam wam szczegół<span style="font-family: inherit;">y<span style="font-family: inherit;">. Cierpliwie czekajc<span style="font-family: inherit;">ie ♥</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
Kamilahttp://www.blogger.com/profile/08763831368321031090noreply@blogger.com50tag:blogger.com,1999:blog-1532549656803992230.post-59669507120671121142015-11-23T21:02:00.000+01:002015-11-24T20:04:04.240+01:00Capitulo 48<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
<img src="http://stream1.gifsoup.com/view8/20150626/5223868/francesca-y-violetta-o.gif" height="180" width="320" /><br />
<i>Rozdział dedykuję </i><b>każdemu</b><i> kto skomentował poprzedni ♥</i><br />
<i>Nie spodziewałam się tylu komentarzy ♥ Jesteście niesamowici!</i><br />
<br />
<div style="text-align: left;">
- Nie, nie, nie... - zamknęłam oczy i zaczęłam kręcić przecząco głową. - To nie może być prawda! Ten test musi się mylić! - mój głos stał się jednym, głośnym piskiem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wydaje mi się, że jednak nie - spojrzała na mnie zmartwiona, ciężko wzdychając. - Ale jeśli chcesz, mogę pójść do apteki po nowy - zaproponowała. </div>
<div style="text-align: left;">
- Będę ci wdzięczna - objęłam ją ramionami. - Dziękuję ci. </div>
<div style="text-align: left;">
- Za co? - zapytała zaskoczona. </div>
<div style="text-align: left;">
- Za to, że zawsze mogę na ciebie liczyć. </div>
<div style="text-align: left;">
Czekając na powrót Lodovici, usiadłam w salonie i wpatrywałam się tępo w przestrzeń przede mną. Mój świat właśnie legł w gruzach. Najgorsze jest to, że nie będę mogła o niczym powiedzieć Jorge'owi. Już widzę jego reakcję. Ostro się zdenerwuje, zacznie mnie wyzywać od najgorszych, aż w końcu powie dosadnie, że nie chce tego dziecka. Nie zniosłabym takiego upokorzenia. Wolę, aby żył w nieświadomości. </div>
<div style="text-align: left;">
Pamiętam, że gdy byłam mała, często rozmyślałam o przyszłości. Uśmiechnęłam się lekko na to wspomnienie. Zawsze widziałam siebie jako matkę trójki dzieci i żonę wspaniałego mężczyzny, który bezgranicznie by mnie kochał. Mieszkalibyśmy w przytulnym domu na obrzeżach miasta, przeżywając lepsze i gorsze dni. Zawsze razem, jako rodzina. </div>
<div style="text-align: left;">
Jednak rzeczywistość była całkowicie inna. Nie miałam pięknego domu, mój książę z bajki okazał się draniem i na dodatek zaliczyłam wpadkę. Schowałam twarz w dłoniach, dając upust gorzkim łzom. Bolała mnie i głowa i jedyne czego chciałam, to aby to wszystko okazało się tylko snem. </div>
<div style="text-align: left;">
Po kilkunastu minutach siedziałam z ósmym już testem ciążowym w dłoni. Za każdym razem na aparacie pokazywały się dwie wyraźne kreseczki. Zrezygnowana, spuściłam głowę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Lodovica, podaj mi proszę jeszcze jeden - poprosiłam. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie mam już żadnego. Ten był ostatni.</div>
<div style="text-align: left;">
Dziewczyna pozbierała wszystkie pudełka i zużyte testy, po czym wrzuciła je do kosza. Po tym objęła mnie ramieniem, kołysząc na boki i głaszcząc po włosach. </div>
<div style="text-align: left;">
- Tini, pokaż ten swój piękny uśmiech - usłyszałam po chwili jej cichy głos. - Przestań płakać, przecież będziesz mamą. Urodzisz słodkie maleństwo. A ja? Będę ciocią! Już widzę jak będzie rozpieszczona - ciągnęła dalej, wyraźnie rozentuzjazmowana. Niestety tym razem jej humor nie był zaraźliwy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Oj, zamknij się! - burknęłam. </div>
<div style="text-align: left;">
Od razu dotarło do mnie, jakiego tonu użyłam. Nie powinnam była tak się zachowywać. Moja reakcja była zbyt ostra. <span style="font-family: inherit;">Odetchnęłam głęboko, dodając już spokojniej. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> - Przepraszam - wierzchem dłoni otarłam łzy, które wbrew mojej woli spływały po policzkach. - Po prostu to wszystko... przerasta mnie. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> - Nie musisz przepraszać, rozumiem cię - jeszcze chwilę trzymała mnie w ramionach, po czym odsunęła na pewną odległość. - Powinnaś pójść do lekarza - pokiwałam głową. Doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Nagle mój telefon zaczął dzwonić, przez co podskoczyłam na miejscu przestraszona. Zdziwiona podniosłam go ze stolika. Nieznany numer. Uniosłam brwi ze zdziwienia i przyłożyłam telefon do ucha. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> - Halo? - mój głos brzmiał nieco obco, przytłumiony przez łzy i emocje. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> - Cześć, Tini - mojego ucha dobiegł znajomy głos. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> - Clement... </span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Chciałem zapytać czy nie znalazłabyś dzisiaj chwili na małe spotkanie? - szczerze powiedziawszy, nie miałam ochoty dzisiaj nigdzie wychodzić. Ale tyle razy już mu odmawiałam, że nie mogłabym tego zrobić po raz kolejny.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Znalazłabym.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - To za godzinę w Cafe Lattente? - przytaknęłam.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Cieszę się. Do zobaczenia.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Do zobaczenia - pożegnałam się i odłożyłam słuchawkę. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Clement? - Lodovica uniosła znacząco brwi. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Przestań - powiedziałam, lekko ją szturchając. - To tylko przyjaciel.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Powiedzmy, że ci wierzę - mówiąc to, zmrużyła nieufnie oczy. - A kiedy ty będziesz spędzała czas ze swoim <i>przyjacielem</i>, ja zadzwonię do zaprzyjaźnionej ginekolog. Postaram się o wizytę jeszcze dzisiaj. Wyślę ci sms-a o terminie wizyty. </span><br />
<br />
<span style="font-family: inherit;"> Godzinę później stałam przed kawiarnią. Drzwi otworzył mi młody pracownik, uśmiechając się ciepło. Podziękowałam mu skinieniem głowy i omiotłam wzrokiem pokój w poszukiwaniu przyjaciela. </span><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div style="text-align: left;">
Mężczyzna siedział przy stoliku z marynarką przewieszoną przez oparcie krzesła. Górny guzik jego białej koszuli był odpięty. Jedną dłonią podpierał brodę, a palcami drugiej stukał nerwowo po stoliku, co chwila spoglądając w stronę wejścia. Kiedy tylko mnie zobaczył, wstał, uśmiechając się delikatnie.<br />
- Cześć - przywitałam się, podchodząc bliżej.<br />
- Cześć - stanął na wprost mnie i pochylił się całując mnie w policzek.<br />
- Kawa? - zapytał, ponownie zajmując miejsce przy stoliku.<br />
- Nie, ja dzisiaj podziękuję - powiedziałam szybko. Przy moim stanie kofeina nie była wskazana. - Herbata - rzuciłam do kelnera, który pojawił się jakby znikąd.<br />
- Dla mnie czarna z mlekiem - odezwał się, przyglądając mi się nieodgadnionym wzrokiem. - Nie wiem czy pamiętasz o mojej propozycji - powiedział pewnym głosem.<br />
Aż wyprostowałam się na siedzeniu, słysząc te słowa. Nie wiedziałam co mężczyzna, może mi zaoferować.<br />
- Mówiłem Ci niedawno o przyjęciu biznesowym. - zamrugałam parę razy. - Chciałbym żebyś na nie przyszła.<br />
- Clement... - zaczęłam, marszcząc delikatnie brwi.<br />
- Nie przyjmuję żadnej odmowy - dodał szybko.<br />
Westchnęłam zrezygnowana. W tym momencie przyszedł kelner, podając nam nasze zamówienie. Pocukrowałam swoją herbatę, podniosłam łyżeczkę i zaczęłam mieszać nią napar, odwlekając podanie przeze mnie odpowiedzi.<br />
- To jak będzie, Tini? Pójdziesz ze mną?<br />
- Ten jeden, jedyny raz...<br />
<br />
Kilka godzin później siedziałam w prywatnej przychodni, czekając na swoją kolej. Ze zdenerwowania zaczęłam nawet wyginać sobie palce. Pomieszczenie bardzo mi się podobało. Stonowane kolory działały na mnie uspokajająco. Na ścianach znajdowały się zdjęcia dzieci i pełno dyplomów z wyrazami uznania dla doktor Torres.<br />
Siedząc tak, zaczęłam przyglądać się ciężarnym kobietom i ich mężom, siedzącym obok mnie. Wszyscy wyglądali na szczęśliwych. Mogłam ujrzeć prawdziwą radość w ich oczach. Momentalnie pożałowałam swojego dzisiejszego zachowania.<br />
- Pani Stoessel - głos lekarki, wyrwał mnie z zamyślenia.<br />
Wstałam i powolnym krokiem ruszyłam w stronę jej gabinetu. Za biurkiem siedziała młoda kobieta o długich włosach w odcieniu karmelowego brązu, spływających falami po jej wyprostowanych plecach.<br />
- Dzień dobry - żeński głos z charakterystycznym akcentem, przywitał mnie.<br />
- Dzień dobry - odpowiedziałam i zajęłam miejsce na krześle na przeciwko, posyłając jej serdeczny uśmiech.<br />
- W czym mogłabym pani pomóc?<br />
- Dzisiaj rano, dowiedziałam się, że jestem w ciąży - o dziwo mój głos wcale nie drżał, chociać w środku cała trzęsłam się ze zdenerwowania.<br />
- Gratuluję - powiedziała, wyraźnie rozentuzjazmowana. - Ale na wszelki wypadek zrobię pani kilka badań.<br />
Nagle naszą rozmowę przerwała głośna wibracja jej telefonu.<br />
- Przepraszam na sekundkę - powiedziała przykładając go do ucha. - Nie mogę teraz rozmawiać, oddzwonię do ciebie za dosłownie parę minut. Mam pacjentkę.<br />
Rozglądnęłam się po pokoju, czekając cierpliwie aż skończy.<br />
- To kobieta w ciąży, nie może czekać - próbowała się wykręcić. W końcu westchnęła i zwróciła się do mnie: - Pani Stoessel, wyjdę na chwilę i już do pani wracam.<br />
Pokiwałam głową, odrobinę rozdrażniona jej postawą.<br />
- Tak, dobrze usłyszałaś, powiedziałam pani Stoessel - mówiła do telefonu, odchodząc. - Blair, proszę, nie zmieniaj teraz tematu!<br />
Kobieta zniknęła za drzwiami, a ja zamarłam słysząc jej słowa. Pokręciłam głową, nie mogąc w to uwierzyć. Blair? Błagam tylko nie ta Blair.<br />
______<br />
Przychodzę do was z jednodniowym poślizgiem, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie ♥ Nie będę się rozpisywać, ponieważ muszę iść pouczyć się słówek na jutrzejszy sprawdzian z angielskiego.<br />
Jeszcze raz chciałam wam podziękować za tyle komentarzy pod poprzednim rozdziałem ♥ Nie spodziewałam się ich aż tylu. Mam nadzieję, że i tym razem mnie zawiedziecie :*<br />
Do następnego ;**</div>
</div>
</div>
Kamilahttp://www.blogger.com/profile/08763831368321031090noreply@blogger.com48tag:blogger.com,1999:blog-1532549656803992230.post-70650564116424002662015-11-08T18:17:00.001+01:002015-11-24T19:48:50.547+01:00Capitulo 47<div style="text-align: center;">
<img height="194" src="http://lh3.googleusercontent.com/-hDymlO2KbM0/Va50M7AwoII/AAAAAAAAJlk/ZsYExpwdwfU/s320/3230977183_1_4_fZ65oIBs.gif" width="320" /></div>
<div style="text-align: center;">
Rozdział dedykuję <i>CallMeMrsBlanco</i> ♥</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Kolejne dni były dla mnie koszmarem. Każdego dnia wmawiałam sobie, że nie czekam na jakąkolwiek wiadomość ze strony Jorge'a, ale kiedy tylko kładłam się do łóżka, wybuchałam gorzkim płaczem, zdając sobie sprawę, że kolejny dzień skończył się bez ani jednego słowa od niego. Sądziłam, że spróbuje naprawić nasze relacje, będzie się starał odzyskać moje zaufanie. Myliłam się. Ale czy to nie jest to czego chciałam?</div>
<div style="text-align: left;">
Osoby, przebywające ze mną martwili się o mnie. Lodovica, Clement i Diego odwiedzali mnie prawie każdego dnia. Wiedzieli co się stało. Często próbowali mnie rozśmieszać. Starałam się pokazać im, że nie jest ze mną aż tak źle, ale nie mogłam nie dostrzec zaniepokojenia widocznego w ich oczach.</div>
<div style="text-align: left;">
To było ponad moje siły. Wewnątrz mojego serca tkwiła dziura, której nikt nie był w stanie wypełnić. Przechodziłam przez to każdego dnia. Zmuszałam się do codziennego wstawania, jedzenia, wykonywania obowiązków, uśmiechania się - zwłaszcza przy przyjaciołach. Starałam się ignorować to, co czułam w środku. Ale gdy tylko zamykałam oczy, pod moimi powiekami natychmiast pojawiał się obraz ukochanego.</div>
<div style="text-align: left;">
Schudłam i prawie w ogóle nie spałam. Najczęściej zasypiałam dopiero nad ranem, ale mój sen nigdy nie trwał wystarczająco długo.</div>
<div style="text-align: left;">
Tęskniłam za drżeniem jego głosu gdy wymawiał moje imię. Brakowało mi dotyku jego rąk i ust. Próbowałam wymazać z pamięci smak jego pocałunków, ale są rzeczy, których dziewczyna nigdy nie zapomni.</div>
<div style="text-align: left;">
Obudziłam się pewnego ranka z potwornym bólem brzucha. Byłam rozgrzana i spocona. W chwili kiedy ocierałam wilgoć z czoła, poczułam skurcz w żołądku, tak bolesny, jakby ktoś kopnął mnie w brzuch. Z ręką na ustach pobiegłam do łazienki.</div>
<div style="text-align: left;">
Czułam się fatalnie. Siedząc na podłodze oparłam czoło o zimną posadzkę. Po krótkiej chwili moim ciałem wstrząsnęła kolejna fala torsji.</div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy nabrałam pewności, że jest mi już lepiej, spróbowałam niezdarnie wstać, żeby opłukać usta. Zaczęłam również gorączkowo myślać, nad tym, co takiego mogłam poprzedniego dnia zjeść. Do głowy nie przychodziło mi nic szkodliwego. Kiedy wytarłam już sobie twarz, sięgnęłam po gumkę i spięłam nią sobie włosy.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Dryń, dryń, dryń. </i></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nagle moich uszu dobiegł znajomy dźwięk dzwoniącego telefonu. Z ociąganiem wróciłam po niego do sypialni.</div>
<div style="text-align: left;">
- Halo? - zapytałam słabym głosem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tini! - zapiszczała mi do ucha Lodovica. - Nie możesz już dłużej siedzieć w domu! To niezdrowe. Pakuj strój kąpielowy, za kilka minut u ciebie będę. Idziemy na basen! - głos dziewczyny był tak głośny, że aż musiałam oddalić telefon od ucha.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wybacz, Lodo, ale nie mam ochoty - powiedziałam szczerze. - Dopadła mnie grypa żołądkowa i w dodatku powinnam dzisiaj dostać okres. Dzisiaj nie zamierzam pokazywać się na żadnych basenach, a tym bardziej publicznych. </div>
<div style="text-align: left;">
- To samo mówiłaś w zeszłym tygodniu! - oburzyła się przyjaciółka. - No chyba, że ty co ty tydzień dostajesz okres. <br />
- Słucham? - nie wiedziałam, o co jej chodzi. <br />
- Tydzień temu również chciałam iść z tobą na basen. Wiesz jaka była twoja wymówka? Miesiączkowanie. Lepiej powiedz prawdę, że nie masz ochoty nigdzie wychodzić. - zamarłam, słysząc słowa przyjaciółki. Gorączkowo zaczęłam liczyć w głowie dni. <br />
- Tini, czy wszystko z tobą porządku? - zapytała zaniepokojona Lodovica. <br />
- Który dzisiaj jest? - zdołałam z siebie w końcu wydusić. <br />
- Ósmy, dlaczego pytasz? <br />
Poczułam jak oblewa mnie zimny pot. Nie mogłam się nawet poruszyć. Pokręciłam nerwowo głową. To niemożliwe! Przecież cały czas regularnie brałam tabletki! </div>
<div style="text-align: left;">
- Lodovica, co może oznaczać spóźnianie się okresu o tydzień, jeśli zawsze dostawałam go o tej samej porze? - w telefonie zapanowała długa cisza. </div>
<div style="text-align: left;">
W zasadzie znałam odpowiedź na to pytanie. Nie trzeba było być lekarzem, żeby domyśleć się, co mi dolega.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tini? - usłyszałam jej zmartwiony głos.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak?</div>
<div style="text-align: left;">
- Zaraz u ciebie będę - powiedziała szybko, po czym się rozłączyła. </div>
<div style="text-align: left;">
Odłożyłam telefon na szafkę i instynktownie dotknęłam swojego brzucha przerażona. Nie, to nie może być prawda... Moje serce trzepotała z ogromną siłą, ręce zaczęły się trząść. Powolnym ruchem sięgnęłam do szufladki, szukając tabletek. Nie mogłam uwierzyć, że nie uchroniły mnie one przed ciąża. Miałam wielką ochotę rzucić nimi wściekle przez cały pokój. Po co produkują coś, co nie działa? Wyciągnęłam ulotkę, czytając po raz kolejny jej treść. „Badania naukowe, jakim poddano nową pigułkę antykoncepcyjną, potwierdzają jej wysoką skuteczność. W trwającym 26 cykli badaniu porównawczym, w 11 165 cyklach stosowania preparatu wystąpiły jedynie dwie ciąże, przy czym jedna z nich została przypisana nieprzestrzeganiu zasad antykoncepcji przez pacjentkę, czyli na przykład pomijaniu tabletek.” Czy mogłam mieć tak wielkiego pecha? </div>
<div style="text-align: left;">
Włożyłam ulotkę z powrotem do pudełka i podeszłam do lustra. Nadal miałam na sobie jedwabne szorty i koszulkę na ramiączkach, w które przebrałam się do snu. Zsunęłam odrobinę spodenki, podciągnęłam koszulkę i przyjrzałam się swojemu brzuchowi, nie zauważając żadnej różnicy. </div>
<div style="text-align: left;">
- To niemożliwe - szepnęłam. </div>
<div style="text-align: left;">
Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Domyślając się, że to Lodovica, poszłam wpuścić dziewczynę do środka. Nie myliłam się. Już po chwili stała przede mną zatroskana przyjaciółka z jakąś siateczką w ręce. </div>
<div style="text-align: left;">
- Martina, jak to się mogło stać? Nie zabezpieczaliście się? - wypaliła od razu, sprawiając wrażenie bardzo zatroskanej. - Myślałam, że Jorge jest bardziej rozsądny. </div>
<div style="text-align: left;">
- Uspokój się! Wcale mi nie pomagasz - oburzyłam się. - Brałam tabletki.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nic z tego nie rozumiem. Może brałaś cokolwiek, co mogło osłabić ich działanie. Przecież nie mogły po prostu... nie zadziałać. </div>
<div style="text-align: left;">
Pokręciłam przecząco głową. Moja mama była lekarzem, więc doskonale wiedziałam, że niektóre leki mogą powodować zmniejszenie skuteczności stosowanej antykoncepcji. Popatrzyłam na Lodovicę zaszklonymi oczyma. Ja również tego nie pojmowałam. Wszystkiego mogłam się spodziewać, ale na pewno nie niechcianej ciąży.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jest tylko jeden sposób, dzięki któremu zyskamy pewność - mówiąc to, wcisnęła mi w dłoń tajemnicze pudełko.</div>
<div style="text-align: left;">
- Test? – szepnęłam, czując jak z mojej twarzy odpływa cała krew. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wiesz co z tym zrobić. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ale ja nie chcę - przyznałam zdenerwowana, kurczowo ściskając podłużne pudełko. - Nie wiem czy jestem gotowa poznać prawdę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Przeciąganie tego w nieskończoność nic nie da - odparła poważnie. - Nawet mnie nie denerwuj! W tej chwili wchodź do tej łazienki!</div>
<div style="text-align: left;">
Westchnęłam ciężko, próbując zebrać odwagę w sobie. Czułam zagubiona i przestraszona. A co jeśli okaże to się prawdą? Co ja wtedy zrobię? Przecież ja doskonale wiem co wtedy zrobię. Urodzę to dziecko i będę je kochać. Nie potrafiłabym dokonać aborcji. Jak w transie, potykając się, idę do toalety. </div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy wróciłam, zauważyłam, że Lodovica usiadła na kanapie w salonie. Gestem pokazuje, abym się pospieszyła. Siadam obok niej i bez słowa podaje jej plastikową pałeczkę. </div>
<div style="text-align: left;">
Spojrzałam na nią wyczekująco. Mogłam usłyszeć bicie własnego serca. Miałam wrażenie, że czas zaczął uciekać coraz wolniej. Prawie dusiłam się z napięcia. Nagle w na teście zaczęły się przejaśniać fioletowe kropeczki, tworząc wyraźny drugi pasek. Przełknęłam głośno ślinę. Przybliżyłam do siebie test jeszcze bliżej, przyglądając mu się badawczo. </div>
<div style="text-align: left;">
- Lodo, proszę powiedz mi, że widzę podwójnie, że te dwie kreseczki to tylko wybryk mojej wyobraźni. Tu jest tylko jedna kreseczka, prawda? - zapytałam z nadzieją. </div>
<div style="text-align: left;">
Widziałam, że zawahała się przez moment. W końcu podniosła na mnie wzrok. Spojrzenie ma poważne, czym odebrała mi całą nadzieję.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, Tini. Tu naprawdę są dwie kreseczki.. </div>
<div style="text-align: left;">
__________</div>
<div style="text-align: left;">
Cześć. Mogłabym zacząć od przepraszania, ale ani ja nie mam siły tego pisać, ani pewnie wam się tego nie chce czytać. Zacznę więc od <strike>powiedzenia</strike> napisania, że wróciłam. Chyba już na dobre. Ktoś się cieszy? Pewnie nikt xD Rozdziały tak jak zapowiadałam postaram się dodawać regularnie co dwa tygodnie. Mogą one czasami być krótsze, ale to tylko dlatego, że mam dużo nauki. Druga liceum to naprawdę sporo pracy T.T </div>
<div style="text-align: left;">
Cały rozdział poświęcony jednemu wątkowi. Mam nadzieję, że na początek to wam wystarczy ♥ Mam prośbę do wszystkich, którzy jeszcze to czytają. Napiszcie w komentarzu chociaż jedno słowo, chcę wiedzieć ile was tu jeszcze jest. To dla was chwila, a dla mnie informacja czy powinnam dalej ciągnąć tą historię (bo z bloga nie zrezygnuję). </div>
<div style="text-align: left;">
Kocham Was ♥</div>
Kamilahttp://www.blogger.com/profile/08763831368321031090noreply@blogger.com67tag:blogger.com,1999:blog-1532549656803992230.post-6041803116547713302015-09-14T17:42:00.000+02:002015-09-14T17:42:53.009+02:00Capitulo 46<div style="text-align: center;">
<img height="180" src="https://38.media.tumblr.com/4eedb0c91d01f6e173297b8d389064ec/tumblr_npzklrta4k1t34wjao3_400.gif" width="320" /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Rozdział dedykuję <i>Hana'ie</i> ♥</div>
<br />
<div style="text-align: left;">
W nocy prawie w ogóle nie spałam. Przekręcałam się z boku na bok, dryfując pomiędzy jawą, a snem. Tuż przed siódmą, postanowiłam w końcu wstać. Przetarłam oczy, z których większa część opuchlizny zdążyła już zejść. </div>
<div style="text-align: left;">
Wygrzebując się z łóżka, poczułam, że na mojej szyi znajduje się jakiś kabel. Ach tak, słuchawki od iPoda, przy którego słuchaniu musiałam zasnąć. Muzyka wciąż była podkręcona cały regulator, po to by zagłuszyć myśli. Wyłączyłam ją, a urządzenie schowałam do szuflady. </div>
<div style="text-align: left;">
Zdjęłam ubrania i weszłam pod prysznic, nie zdejmując bransoletki, którą dostałam od Jorge'a zaledwie kilkanaście dni temu. Miałam wrażenie, że od tamtego momentu minęła cała wieczność. </div>
<div style="text-align: left;">
Wczoraj, po wyjściu Galana, który pocieszał mnie do późna, wyjęłam ją z pudełka na biżuterię i co chwila przejeżdżałam po niej opuszkami palców, przypominając sobie dotyk jego dłoni na moim rozgrzanym ciele. </div>
<div style="text-align: left;">
Odkręciłam gorącą wodę, starając się utrzymać na nogach i nie upaść na kafelki. Umyłam również włosy, które po wysuszeniu, związałam w wysoki kok.</div>
<div style="text-align: left;">
Udałam się do kuchni. Zrobiłam sobie kawę i usiadłam na jednym z krzeseł przy stole. Przede mną leżało wypełnione do połowy wypowiedzenie. Napisanie go wydawało mi się dobrym pomysłem. Wczoraj długo nad tym myślałam, aż w końcu zdecydowałam, że będzie to najlepsze rozwiązanie. Popijając kawę, uzupełniłam puste rubryki. </div>
<div style="text-align: left;">
Sprawdziłam godzinę. Dochodziła za piętnaście ósma. Nie chcąc się spóźnić, zabrałam jeszcze batonik zbożowy i z torebką w jednej ręce wyszłam z mieszkania.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="text-align: left;"><br />
</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="text-align: left;"> Miałam przejść przez ulicę, gdy zobaczyłam Jorge'a idącego z Blair. Trzymał rękę na jej smukłych plecach i prowadził do jego czarnego, eleganckiego samochodu. Ona się uśmiechała, natomiast jego twarz była nieprzenikniona. Zaszokowana</span> nie mogłam się ruszyć, ani odwrócić wzroku. Stałam na środku zatłoczonego chodnika, a mój żołądek zwijał się z żalu, złości i gniewu. Czułam się tragicznie.<br />
<span style="text-align: left;"> Blanco otworzył przed blondynką drzwi od strony pasażera. Zanim wsiadła do środka, dłonią musnęła jego policzek. Jego reakcja zaskoczyła mnie. Poczułam jak robi mi się nie dobrze, na widok jego szelmowskiego uśmiechu. </span><br />
<span style="text-align: left;"> Mężczyzna obszedł samochód, ani razu nie spoglądając w moją stronę. Nie minęła ani minuta, a zniknęli na końcu ulicy. Kiedy oszołomienie minęło, wygładziłam spódnicę, wzięłam głęboki oddech i jak gdyby nic się nie wydarzyło, spokojnym krokiem ruszyłam w stronę wejścia do budynku. </span><br />
<span style="text-align: left;"> </span><br />
<span style="text-align: left;"> O</span>dpowiadanie na maile i dzwonienie do kilku miejsc trochę oderwało moje myśli od tego, co się wydarzyło podczas ostatniej doby. Po jakiejś godzinie od mojego przybycia, usłyszałam dźwięk windy. Jej drzwi się rozsunęły. Podniosłam wzrok znad monitoria i moim oczom ukazał się nie kto inny jak Jorge.<br />
Miał na sobie nieskazitelny ciemny dwurzędowy garnitur, idealnie zestawiony z odrobiną koloru w postaci czerwonego, jedwabnego krawata. Wydawał się spokojny i rozluźniony. Natomiast ja cała się spięłam.<br />
<span style="text-align: left;"> - Dzień dobry, panie Blanco - wróciłam do napoczętego e'maila, mając cichą nadzieję, że powita mnie wyłącznie krótkim skinieniem głowy.</span><br />
<span style="text-align: left;"> Tymczasem on podszedł do mojego biurka, oparł się dłońmi o jego blat i cierpliwie czekał, aż odwrócę wzrok od monitora.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<div>
- Czyżby? Dzień dobry, panno Stoessel? Byłby dobry, gdybyś odbierała moje telefony - rzucił z wyrzutem, na co zmierzyłam go zimnym spojrzeniem.</div>
<div>
- Odebrałabym, gdybym była pewna, że to ty dzwonisz, a nie Blair - odparłam z ulgą stwierdzając, że głos mi nie drży.</div>
Szatyn kilkakrotnie zamrugał powiekami, nie wiedząc co powiedzieć. Uśmiechnęłam się triumfalnie. Gdy po chwili otrząsnął się z zaskoczenia, wszedł do swojego biura, z głośnym hukiem zatrzaskując za sobą drzwi.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Po kilku godzinach pracy przy komputerze, drzwi windy ponownie się otwierają. Wzięłam głęboki oddech przed odwróceniem się do gościa z wymuszonym uśmiechem. Nie spodziewałam się ujrzeć Diego'a z dwoma parującymi kubkami, które trzymał w rękach.<br />
- Cześć, Tini - postawił kubki na moim biurku. - Cafe latte dla ciebie i czarna kawa dla mnie - wiedział dokładnie co lubię. <br />
- Dziękuję.<br />
- Nie ma za co - sięgnął do swojej torby. - Tu jest poczta dla Jorge'a. Niestety przyszedłem tylko, żeby Ci to dać. Muszę już iść. Przełożony na mnie czeka.<br />
- Nie ma sprawy. Jeszcze raz dziękuję za kawę. Do zobaczenia - uśmiech zniknął z mojej twarzy, dopiero, gdy drzwi windy się za nim zamknęły.<br />
Poczta. A to oznacza, że muszę do niego iść. Przełknęłam głośno ślinę. Nie miałam na to ochoty, ale jeśli muszę oprócz listów dam mu coś jeszcze.<br />
Otworzyłam szafkę i wyciągnęłam z niej torebkę, w której znajdowała się teczka z wypowiedzeniem i kluczyki do mieszkania szatyna. Złożyłam dokument i włożyłam go do pustej koperty wraz z kluczykami. Bransoletkę, która obecnie ozdabiała mój nadgarstek, postanowiłam sobie zostawić.<br />
Odetchnęłam głęboko kilka razy, zapewniając samą siebie, że dobrze robię. Wstałam z krzesła, podeszłam pod szklane drzwi biura Jorge'a i nacisnęłam klamkę. Wchodząc do środka, czułam jak mój żołądek wywraca się do góry nogami.<br />
Mężczyzna podniósł głowę znad papierów i spojrzał na mnie pytająco.<br />
- Poczta - odparłam, wzruszając ramionami.<br />
Podeszłam bliżej niego i położyłam mu na biurku kilka kopert. Ku mojemu niezadowoleniu, zaczął je przeglądać. Jak mogłam się domyślić, zaciekawiła go ta, która nie była zaadresowana. Otworzył ją, wysypując zawartość na blat.<br />
- Co to jest? - zapytał, nie odrywając spojrzenia od złożonej kartki.<br />
- Kluczyki - odpowiedziałam, wykorzystując to, że na mnie nie patrzył.<br />
Na jego twarzy zauważyłam cień zarostu. Zaskoczył mnie. Do tej pory był zawsze idealnie ogolony. Marynarka wisiała na oparciu jego krzesła. Rękawy białej koszuli były lekko podwinięte, a krawat poluzowany.<br />
- Nie o nie mi chodzi - gdy tylko rozłożył wypowiedzenie, jego twarz stała się kredowobiała. Przez chwilę patrzył to na mnie, to na dokument, nie mogąc zdecydować co bardziej go wytrąciło z równowagi.<br />
- Nie możesz odejść.<br />
- Nie? To patrz - odwróciłam się na pięcie, z zamiarem wyjścia z pomieszczenie.<br />
Niestety Jorge był szybszy. Zanim zdążyłam podejść do drzwi, podszedł do mnie, a jego ręka zacisnęła się wokół mojego ramienia, brutalnie mnie odwracając. Straciłam równowagę, uderzając w jego klatkę piersiową. Wykorzystał to, zawijając dłonie wokół mojej talii. Podniosłam głowę i spojrzałam prosto w jego szmaragdowe oczy.<br />
- Zostaw mnie.<br />
- Najpierw mnie wysłuchaj.<br />
- Nie. Puść...<br />
Nagle pocałował mnie. Jego miękkie usta przywarły do moich. Zanim zorientowałam się, co się dzieje wzmocnił uścisk tak, żebym nie mogła się ruszyć. Nie mogłam go powstrzymać. Przez krótką chwilę nawet nie chciałam. Zaczęłam też chyba przez ułamek sekundy odwzajemniać jego pocałunek, ponieważ przyciągnie między nami było ogromne.<br />
Było w tym coś desperackiego. Jakby mnie potrzebował, bez względu na wszystko, właśnie teraz. Jednak to był koniec, te drzwi zostały zamknięte. Nie miało znaczenia, ze byłam w nim szaleńczo zakochana. Liczyło się to, że mnie oszukał. </div>
<div style="text-align: left;">
Położyłam ręce na jego twarzy i spróbowałam go od siebie odsunąć. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jeszcze nie skończyłem...<br />
- Ale ja tak! - rozwścieczona strzeliłam go w twarz z całej siły, aż odwrócił głowę. - Puść mnie. Nie chcę Cię więcej widzieć. Chcę żebyś wiedział, że sam jesteś sobie winien. To przez to jak mnie cholernie źle potraktowałeś, rozwaliłeś moje serce na milion małych kawałeczków.<br />
- Przestań - jego głos był cichszy niż szept.<br />
- Nie, to ty przestań.<br />
- Martina, proszę. Nie odchodź. Zostań. Potrzebuję cię.<br />
- Tak jak wczoraj potrzebowałeś towarzystwa Blair - zadrwiłam. - To koniec. Nie dzwoń do mnie, nie przychodź. Zachowuj się tak jakbyśmy się nigdy nie spotkali - to mówiąc, zostawiłam go samego z czerwonym śladem na policzku.<br />
___________<br />
W końcu. Nie miałam w ogóle na niego pomysłu. Przyznam się, że źle mi się go pisało, dlatego nie zdziwię się, gdy wam się nie spodoba.</div>
Kamilahttp://www.blogger.com/profile/08763831368321031090noreply@blogger.com38tag:blogger.com,1999:blog-1532549656803992230.post-46412060626332686932015-08-17T17:00:00.000+02:002015-09-13T14:40:49.945+02:00Capitulo 45<div style="text-align: center;">
<img height="180" src="https://38.media.tumblr.com/c555adf991672dc6082209d621f4226a/tumblr_no1jgwMQks1t34wjao3_400.gif" width="320" /></div>
<div style="text-align: center;">
Rozdział dedykuję <b><i>Sheili</i></b> ♥</div>
<br />
<div>
<div style="text-align: left;">
Odwróciłam się, aby móc spojrzeć jej prosto w twarz.</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- No co? Nie możesz mieć o to do mnie pretensji - jej uśmiech złagodniał. - Jest piękny i bogaty. To połączenie, któremu nie można się oprzeć.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Czy ja się nie przesłyszałam? Czyli zależy ci tylko na jego pieniądzach - prychnęłam z odrazą, kręcąc głową.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. Tu nie chodzi o pieniądze, a o jego sposób bycia. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Miał ci się oświadczyć.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, a ja głupia uciekłam. Uważam to za największą pomyłkę swojego życia - oznajmiła, sięgając dłonią do szyi, dotykając jej długimi palcami. - Byłam młoda i w pewien sposób Jorge mnie przerażał. Ale dopiero we Francji zdałam sobie sprawę, że popełniłam ogromny błąd.</div>
</div>
<div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- I przyjechałaś tutaj, chcąc go naprawić? </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Jej odpowiedź była szybka:</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Tak.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Zdajesz sobie sprawę, że on ma dziewczynę?</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- To nie jest dla mnie problemem. Powinnaś wiedzieć, Martino - zaczęła, patrząc na mnie dużymi, jasnoniebieskimi oczami - że Jorge powiedział mi jak ważną rolę odgrywasz w jego życiu. Jednak to mi wcale nie przeszkadza. Już raz mnie pokochał, drugi to tylko kwestia czasu - gdy tylko te słowa opuściły jej usta, zamarłam.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Nie byłam w stanie wydusić ani słowa. Blair zaskoczyła mnie. Chciałam być silna. Chciałam pokazać blondynce, że jej słowa nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia. Ale nie potrafiłam tego zrobić. Jedyne na co było mnie stać, to odejść i zachować resztki godności.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Przepraszam - rzuciłam i rozejrzałam się za ukochanym.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Po chwili dostrzegłam go przy barze. Ruszyłam więc w tamtym kierunku. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Dotarłam do niego akurat w momencie, kiedy odwracał się od barmana z dwiema szklaneczkami w dłoniach. Złapałam jedną z nich i wychyliłam z takim rozmachem, że zabolały mnie zęby, gdy uderzyły o nie kostki lodu.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Tini - zaczął z nutką napomnienia, chociaż na jego twarzy widniał szeroki uśmiech.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Wychodzę - oznajmiłam beznamiętnie, odstawiając pustą szklankę na ladę. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Jorge gwałtownie nabrał powietrza, a jego twarz stała się bledsza. Chociaż może to wina oświetlenia...</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Co? Dlaczego? Zrobiłem coś nie tak?</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, Jorge, nic nie zrobiłeś - zadrwiłam.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- O co ci chodzi? - złapał mnie za ramię.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- O co mi chodzi? To nie ja cię okłamuję. Mówiłeś, że związki to nie twoja bajka. Że nigdy wcześniej żadna kobieta, nie wyzwoliła w tobie takich emocji jak ja. A właśnie przed chwilą dowiedziałam się, że prawie się zaręczyłeś.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Teraz miałam pewność, że to nie światło sprawiło, ze twarz szatyna stała się kredowobiała. Zacisnął zęby i spojrzał za mnie, wściekle lustrując kogoś wzrokiem. Mogłam się domyślić, że chodzi o Blair.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Martino - w jego ustach moje imię brzmiało spokojnie i zmysłowo. - Ja... ja nie potrafię Ci tego wyjaśnić - podszedł bliżej i końcówkami palców przesunął po moim ramieniu. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Pod wpływem jego dotyku, na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Prawie poddałam się temu uczuciu, jednak w ostatniej chwili zdążyłam się opamiętać. Zmierzyłam go wzrokiem i odsunęłam się minimalnie. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Nie rozumiem co mi chcesz wyjaśniać. To jest proste. Okłamałeś mnie - powiedziałam z wyrzutem.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- O co ci chodzi, Tini? - złapał moje ramię. - To nie jest powód, byś tak po prostu wyszła.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Nie jest? - wpatrywałam się w miejsce, w którym jego ręka mnie trzymała. - Ufałam ci. Obiecałeś, że mnie nie skrzywdzisz. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Nie skrzywdziłem Cię - jego twarz była opanowana, a głos cichy i spokojny. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Gdyby ktokolwiek przyglądał się naszej rozmowie, nie byłby w stanie domyślić się, jak wielkie napięcie rosło między nami. Ale ja widziałam furię w jego oczach. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- To dlaczego czuję się wykorzystana i niepotrzebna? - zapytałam, po dłuższej chwili wahania. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Tyle razy ci powtarzałem, że cię potrzebuję. Blair to przeszłość - przerwał, by po chwili dodać: -Tylko ty się liczysz.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ale to nie zmienia faktu, że mnie okłamałeś. W tej chwili nie mogę na ciebie patrzeć. Przykro mi - odwróciłam się i prawie biegiem ruszyłam ku wyjściu.</div>
<div style="text-align: left;">
Tym razem mnie nie zatrzymał. Jego dłoń nie odnalazła mojego ramienia. Z jednej strony byłam za to wdzięczna. W końcu sama tego chciałam. Ale z drugiej strony coś mnie zabolało.</div>
<div style="text-align: left;">
Pozwoliłam, by łzy opuściły moje oczy, zmywając makijaż. Czarne smugi spływały po moich policzkach, aby po chwili spocząć na moim ubraniu, zostawiając po sobie ciemne plamy. Zamglony wzrok utrudniał mi widoczność. Jednak to nie powstrzymało mnie przed opuszczeniem lokalu.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<i>Blair to przeszłość. </i>Te słowa krążyły w mojej głowie od jakiś kilkudziesięciu minut. <i>Tylko ty się liczysz. </i>Tak bardzo chciałabym w to uwierzyć, ale nie potrafię.</div>
<div style="text-align: left;">
Strach jest silniejszy ode mnie. A jeżeli to wszystko kłamstwa? Jeżeli tak naprawdę byłam jakimś rodzajem pocieszenia? Nigdy nie powiedział mi co tak naprawdę do mnie czuje. <i>Potrzebuję Cię. </i>I nic więcej.</div>
<div style="text-align: left;">
Spojrzałam w lustro. Opuszkami palców dotknęłam swojego policzka. W odbiciu widziałam zupełnie inną osobę. Nie byłam tą samą Martiną. Odkąd poznałam Jorge'a stałam się bardziej pewna siebie, świadoma swoich kobiecych wdzięków. Wcześniej nie zależało mi na zwróceniu uwagi płci przeciwnej. Wręcz przeciwnie. Starałam się być jak najmniej widoczna.</div>
<div style="text-align: left;">
- Martina? Wszystko w porządku?</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak - podeszłam do drzwi, otworzyłam je i wyszłam na korytarz, stając przed szatynem. - W jak najlepszym.</div>
<div style="text-align: left;">
- Na pewno? - zapytał, a ja nie mogłam <strike>go</strike> siebie dłużej oszukiwać.</div>
<div style="text-align: left;">
Po raz kolejny tego wieczoru dałam upust swoim emocjom. Mężczyzna widząc to, otoczył mnie ramionami. Słone łzy moczyły jego koszulę, ale nie skomentował tego. Jedną dłonią przyciskał mnie do siebie, a drugą delikatnie gładził mokre włosy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Będzie dobrze.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
Siedziałam na kanapie, trzymając w dłoni kubek z gorącym kakao i czekałam, aż Clement skończy rozmawiać przez telefon. Gdyby nie on i jego refleks prawdopodobnie by mnie tutaj teraz nie było.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Będąc już na zewnątrz klubu, zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu jakiejś taksówki. Dostrzegłam jedną po drugiej stronie jezdni. Ruszyłam w tamtym kierunku, nie rozglądając się. Czego po chwili pożałowałam.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> To działo się zbyt szybko. Nie zdołałam nawet zrobić trzech kroków, gdy usłyszałam ostry pisk opon samochodu, który potrąciłby mnie, gdyby nie czyjaś ręka, która mnie w porę odciągnęła. W powietrzu rozbrzmiał głośny dźwięk klaksonu, który ranił moje uszy jeszcze bardziej niż głośna muzyka wewnątrz klubu.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> - Co ty robisz?! - uderzyło mnie mocne uczucie, że gdzieś już kiedyś słyszałam te słowa, w podobnej sytuacji.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> To był moment, w którym poznałam Jorge'a. To on skierował w moją stronę te same słowa. Na to wspomnienie łzy zaczęły szybciej toczyć się po mojej twarzy, chociaż nie sądziłam, że jest to możliwe. </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> - Przepraszam - wymamrotałam, nie przestając płakać.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> Mężczyzna, który mnie uratował, odwrócił mnie twarzą do siebie. Odgarnął włosy z twarzy i uniósł podbródek.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> - Martina?</i></div>
<br />
<div style="text-align: left;">
- Martina? O czym myślisz? - zapytał, chowając telefon do kieszeni.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chyba raczej o kim - poprawiłam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zadzwoń do niego.</div>
<div style="text-align: left;">
- To chyba nie jest najlepszy pomysł - burknęłam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zadzwoń do niego - powtórzył, podając mi mój telefon.</div>
<div style="text-align: left;">
Westchnęłam z rezygnacją i w kontaktach wyszukałam Jorge'a. Przed naciśnięciem słuchawki, zawahałam się. Co ja mam mu tak naprawdę powiedzieć? Tymczasem Clement widząc, że chcę zrezygnować z jego pomysłu, kliknął <i>zadzwoń</i> za mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
Nie mogąc już tego cofnąć, przyłożyłam telefon do ucha. Po trzech sygnałach ktoś odebrał.</div>
<div style="text-align: left;">
- <i>Halo</i>?</div>
<div style="text-align: left;">
Ale to nie był mój ukochany. </div>
</div>
</div>
</div>
Kamilahttp://www.blogger.com/profile/08763831368321031090noreply@blogger.com34tag:blogger.com,1999:blog-1532549656803992230.post-67320783752404687022015-07-08T10:00:00.000+02:002015-07-08T10:00:02.227+02:00Capitulo 44<div style="text-align: center;">
<img src="http://cdn2.thegloss.com/wp-content/uploads/2013/12/hanna-marin-is-not-interested.gif" height="166" width="320" /><br />
Rozdział dedykuję <i><b>Crazy D. ♥</b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Moja uwaga wyostrzyła się, gdy zobaczyłam dokąd zmierzamy. Kobieta stojąca obok Kenedy, gdy kątem oka zauważyła Blanco, odwróciła się twarzą w jego stronę. </div>
<div style="text-align: left;">
Poczułam jak przedramię mojego ukochanego zesztywniało pod moimi palcami w chwili, kiedy ich spojrzenia się spotkały. Od razu wiedziałam dlaczego. Kimkolwiek była ta dziewczyna, była głęboko zakochana w Jorge'u. Miała to wypisane na twarzy. Jej nieziemsko błękitne oczy mówiły same za siebie. </div>
<div style="text-align: left;">
Jej piękno było powalającego. Tak wyszukane, że aż nierealistyczne. Jasne włosy, gęste i kręcone sięgały jej do ramion. Sukienka miała ten sam chłodny odcień co jej oczy. Jej skóra była naturalnie opalona na złoty kolor, a ciało smukłe, o perfekcyjnych liniach.</div>
<div style="text-align: left;">
- Blair - przywitał ją, a naturalna chrypka w jego głosie stała się jeszcze wyraźniejsza. </div>
<div style="text-align: left;">
Puścił mnie i chwycił jej dłonie. Zabolało. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie mówiłaś, że wracasz. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie chciałam Ci mówić o tym przez telefon. To miała być niespodzianka - kąciki jej ust uniosły się, tworząc niewielki uśmiech. </div>
<div style="text-align: left;">
W tamtym momencie czułam się niepotrzebna, zbędna. Myślałam, że jestem jedyną kobietą, z którą szatyn chce na prawdę być. Ale patrząc na tą dwójkę, miałam wrażenie, że nic poza nimi się nie liczy. Musiałam przyznać, że pasowali do siebie. Razem tworzyli niesamowitą parę. Poczułam ukłucie zazdrości. Całkowicie ignorowali obecność innych ludzi, a moją w szczególności, przez co czułam się fatalnie. Co ja sobie myślałam? Że będę tą jedyną? Zamknęłam oczy, wybuchając gorzkim śmiechem. </div>
<div style="text-align: left;">
Mój śmiech najwyraźniej przypomniał szatynowi o mojej osobie, bo puścił dłonie blondynki i przyciągnął mnie do siebie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Blair, to jest Martina. Martina, to jest Blair, moja była dziewczyna.</div>
<div style="text-align: left;">
- Przyjaciele Jorge'a są moimi przyjaciółmi - powiedziała z uśmiechem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mam nadzieję, ze dotyczy to także jego dziewczyn - jej uśmiech nieco zbladł.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zwłaszcza dziewczyn - wycedziła. - Pozwolisz, że porwę go na parkiet. Tak dawno z nim nie tańczyłam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Oczywiście - mój głos, o dziwo, był spokojny. </div>
<div style="text-align: left;">
Ja wręcz przeciwnie. W środku cała wrzałam z emocji, głównie negatywnych. Jorge wziął Blair pod ramię i odszedł z nią w stronę tańczącego tłumu, zostawiając mnie w towarzystwie Kenedy. Cała sytuacja była niezwykle krępująca. Dziewczyna, stojąca obok mnie, wyglądała na mocno zdołowaną. </div>
<div style="text-align: left;">
Przyjrzałam się jej uważniej i wtedy zrozumiałam skąd ta nowa fryzura. Blair miała prawie identyczną. Jedyną różnicą było to, że włosy Kenedy były idealnie proste. O dziwo, współczułam jej. </div>
<div style="text-align: left;">
Stałyśmy chwilę w ciszy, wymieniając niezręczne spojrzenia, gdy w końcu postanowiłam się odezwać:</div>
<div style="text-align: left;">
- Do twarzy ci w nowej fryzurze. </div>
<div style="text-align: left;">
Spojrzała na mnie, zaciskając mocno usta. Jednak po chwili westchnęła z rezygnacją i przeczesała je palcami.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dziękuję, ale Jorge pewnie tego i tak nie zauważył. I nie zauważy od kiedy ona postanowiła wrócić.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie rozumiem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Mówię o Blair - przyjrzała się badawczo mojej twarzy. - To ty nie wiesz co pomiędzy nimi było. Ona i Jorge byli o krok od zaręczyn - wyszeptała.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wiedziałam o tym - odparłam, kręcąc głową. </div>
<div style="text-align: left;">
Czułam jak cała energia ze mnie wyparowuje. Okłamał mnie. Mówił, że nie bawi się w związki. Że jestem jedyną kobietą, która może liczyć na zaangażowanie z jego strony. Że nigdy wcześniej z żadną nie był.</div>
<div style="text-align: left;">
- Kiedy w końcu Jorge miał się zdecydować na ten krok - ciągnęła - Blair zerwała z nim i uciekła z bogatym francuzem do Europy - nie wiem dlaczego, ale w tym momencie przyszedł mi do głowy Clement. Czy to dlatego Jorge tak bardzo go nienawidzi? Bo to on ukradł mu dziewczynę? - Ale ich związek nie potrwał długo. Po kilku tygodniach postanowili się rozstać. Blair długo zwlekała z powrotem. Ale jak widać w końcu postanowiła wrócić, naprawić swój błąd i spróbować jeszcze raz. Matka Jorge'a ma jej to za złe. Jednak jego ojciec nadal ją uwielbia, dlatego podczas twojego pobytu w ich domu, mogłaś odnieść wrażenie, że woli ciebie niż mnie. To jednak tylko gra. Jego faworytką jest nasza kochana blondi. Za to Ruggero nie przepada za żadną dziewczyną swojego brata. Oprócz ciebie. </div>
<div style="text-align: left;">
Poczułam jak krew odpływa mi z twarzy. Na myśl przychodziło mi jedno - to wszystko było niczym jakiś chory konkurs. Każdy z członków rodziny Blanco ma swoją faworytkę. Wyboru może jednak dokonać tylko Jorge. Jak na razie jestem na przegranej pozycji. </div>
<div style="text-align: left;">
Skierowałam spojrzenie w stronę parkietu - mężczyzna mojego życia w mocnym uścisku, wirujący z kobietą, którą musiał kiedyś kochać. Zraniła go i od tego czasu nie jest zdolny do miłości. Ale teraz wróciła i pragnie go odzyskać.</div>
<div style="text-align: left;">
Skręcało mnie z zazdrości, gdy widziałam ich przytulonych do siebie. Ona roześmiana z rękoma zarzuconymi na jego szyję, nachylała twarz jak najbliżej jego, a on trzymał dłonie niebezpiecznie nisko na jej plecach. Nawet ze mną tak nie tańczył. Wtedy przypomniałam sobie o tajemniczych telefon. Pewnie były od niej. </div>
<div style="text-align: left;">
Odwróciłam od nich wzrok i ponownie dzisiejszego wieczoru przyjrzałam się Kenedy. Stała obok mnie w milczeniu i podobnie jak ja przed chwilą przypatrywała się tańczącej parze. Widoczne na jej twarzy przygnębienie było równie wielkie jak moje, co uświadomiło mi, jakim zagrożeniem dla mojego związku może stać się Blair. Czy przez ten cały czas na prawdę marzył tylko o niej? Czy to ona spowodowała, że nie dopuszczał do siebie zbyt blisko innych kobiet? </div>
<div style="text-align: left;">
Chciałam stąd wyjść. Po prostu odwrócić się na pięcie i wyjść. Chciałam, żeby Jorge uświadomił sobie, że zniknęłam. Żeby poczuł potrzebę ruszenia za mną, znalezienia mnie. Chciałam, aby odczuł chociaż odrobinę tego bólu, który ja czułam, wywołanego przez wyobrażenie, że czułam się niepotrzebna. </div>
<div style="text-align: left;">
Nagle ktoś dotknął mojego ramienia. To była Kenedy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Powinnaś usiąść. Jesteś bardzo blada - wiedziałam, że oddycham zbyt gwałtownie, a mój puls niebezpiecznie przyspieszył. </div>
<div style="text-align: left;">
- Masz rację - przytaknęłam i skierowałam się w stronę naszego stolika, zostawiając ją samą. </div>
<div style="text-align: left;">
- Czyż oni nie wyglądają wspaniale? - podsłuchałam rozmowę dwójki przypadkowych osób. - Idealnie się do siebie dopasowali. </div>
<div style="text-align: left;">
Ucisk w żołądku sugerował mi, że mogli rozmawiać o Jorge'u i Blair. Nie chcąc tego dłużej słuchać, przyspieszyłam. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Tu się schowałaś. </div>
<div style="text-align: left;">
Uniosłam wzrok na stojącego nade mną Jorge'a. Oczywiście Blair nadal była uwieszona jego ramienia i po raz kolejny musiałam zobaczyć, jak efektownie wyglądają jako para. Byli po prostu niewyobrażalnie piękni. </div>
<div style="text-align: left;">
Blondynka usiadła obok mnie, a Jorge pogładził mój policzek koniuszkami palców. </div>
<div style="text-align: left;">
- Idę tylko po drinki. Zaraz wrócę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Bardzo się cieszę, że cię poznałam, Martino - powiedziała, gdy tylko szatyn zniknął nam z oczu. Miałam wrażenie, że nie mówiła tego szczerze. - Jorge tyle mi o tobie opowiadał.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie zdążył chyba za wiele powiedzieć. Nie było was tylko chwilę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Rozmawiamy ze sobą niemal codziennie - uśmiechnęła się, a ja dostrzegłam w jej uśmiechu cień złośliwości. - Jesteśmy przyjaciółmi od dawna. </div>
<div style="text-align: left;">
- Słyszałam, że byliście nawet więcej niż przyjaciółmi - zadrwiłam, kręcąc głową. </div>
<div style="text-align: left;">
Blair zareagowała na ten komentarz grymasem niezadowolenia, a mnie przyszło do głowy, że zamierzała ukryć przede mną prawdę o niej i o moim szefie. Zastanawiałam się czy to była wyłącznie jej decyzja czy może robiła to na prośbę Blanco'a. A może oboje zdecydowali, że nie powinnam się o tym dowiedzieć? Skąd brały się te wszystkie gierki i tajemnice, jeśli rzekomo nie mieli nic do ukrycia?</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, masz rację - przyznała z wyraźną niechęcią. - Ale to było tak dawno temu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nadal go kochasz - to nie było pytanie, jednak blondynka postanowiła na nie odpowiedzieć. </div>
<div style="text-align: left;">
- Tak. </div>
<div style="text-align: left;">
__________</div>
<div style="text-align: left;">
Witam was w środowy poranek :D</div>
<div style="text-align: left;">
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał ♥</div>
<div style="text-align: left;">
Poznajecie nową postać - Blair.</div>
<div style="text-align: left;">
Oj namiesza dziewczyna :D</div>
Kamilahttp://www.blogger.com/profile/08763831368321031090noreply@blogger.com30tag:blogger.com,1999:blog-1532549656803992230.post-60362858960108260212015-06-29T21:00:00.000+02:002015-06-29T21:00:00.614+02:00Capitulo 43<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
<img src="https://31.media.tumblr.com/f1feb1ea971f5d2465e857fead731d20/tumblr_no50zkURtz1tgymxio1_400.gif" style="text-align: left;" /></div>
<br />
Słowa matki mojego szefa, a zarazem chłopaka sprawiły, że nie mogłam ruszyć się z miejsca. Stałam jak sparaliżowana i z głośno bijącym sercem czekałam na dalszy rozwój wydarzeń, mając niemałą nadzieję, że tylko się przesłyszałam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jaka katastrofa? - jednak mój słuch jest niezawodny.</div>
<div style="text-align: left;">
- W wiadomościach mówili o katastrofie samolotu linii Nowy York - Buenos Aires. Wśród osób, które zginęły, znajdowała się dwójka osób o nazwisku Comello. Pomyślałam, że mogą być to twoi rodzice. </div>
<div style="text-align: left;">
- To niemożliwe. Po pierwsze moja mama nigdy nie wsiadłaby do samolotu, a po drugie rozmawiałam z nią kilka minut przed wyjściem - spojrzałam na nią zaskoczona, ściskając mocniej dłoń mojego chłopaka. Czułam jak moje serce zalewa fala ulgi. </div>
<div style="text-align: left;">
- Więc to zwykłe nieporozumienie - kobieta machnęła ręką i usiadła na krześle, które odsunął dla niej jej mąż.<br />
W tym momencie byłam na prawdę szczęśliwa. Nie przeszkadzała mi nawet obecność pani Blanco. Cieszyłam się, że rodzice Lodovici są cali i zdrowi, a ja nie muszę się dłużej zadręczać myślami o przekazaniu mojej przyjaciółce przykrych wiadomości, które okazały się być zwykłą pomyłką.</div>
<div style="text-align: left;">
- Gdzie Rugerro? - zapytał Jorge, siadając po mojej prawej stronie.<br />
- Pojechał na lotnisko, odebrać Kenedy.<br />
- Kenedy? Miało jej tu nie być - rzucił szatyn, przez zaciśnięte zęby.<br />
- Jorge, przestań. Ona ma takie samo prawo do zjedzenia z nami rodzinnej kolacji, jak ta twoja dziewczyna i jej przyjaciółeczka.<br />
- To ty mamo przestań! I jeszcze raz nazwiesz Martinę "tą moją dziewczyną" to...<br />
- To co? - rzuciła z chytrym uśmieszkiem, jakby nie sądziła, że jej syn byłby do czegokolwiek zdolny.<br />
Kobieta nie doczekała się odpowiedzi, ponieważ do naszego stolika podszedł kelner, podając nam karty dań. W tym momencie głowy wszystkich odwróciły się w stronę wejścia do restauracji. Podążyłam za ich spojrzeniami. Moim oczom ukazał się brat Jorge'a oraz piękna brunetka. Chwilę trwało zanim zdałam sobie sprawę, że jest to Kenedy, ponieważ ścięła włosy do ramion, z czym zresztą było jej do twarzy.<br />
Wyglądała doskonale - smukła i szykowna w białej, koktajlowej sukience. Buty w tym samym kolorze dodawały jej kilka centymetrów, wydłużając jej i tak już długie nogi. Rozglądała się na boki w poszukiwaniu... czegoś. Mogłam się tylko domyślać, że chodzi jej o mojego chłopaka.<br />
Nie pomyliłam się. Jak za dotknięciem magicznej różdżki, gdy tylko jej spojrzenie go odnalazło, jej twarz rozświetlił szeroki uśmiech.<br />
Podeszła do naszego stolika i nie spuszczając oczu z szatyna, wymamrotała słowa przywitania, po czym usiadła na wolnym krześle obok mojego mężczyzny. Ruggero patrzył na tą scenę z nieukrywaną irytacją. Mnie również ta kobieta denerwowała. To było jak rzucenie wyzwania.<br />
- Cześć Tini - na słowa Ruggero wstałam, aby go przytulić.<br />
On odwzajemnił uścisk, a potem odsunął się na odległość ramienia i przyglądał mi się uważnie. Zmarszczył brwi i odwrcił się w stronę Jorge'a.<br />
- Jorge - rzucił.<br />
Potem jego wzrok zatrzymał się na mojej przyjaciółce.<br />
- Rugge, to jest Lodovica. Lodovica, Ruggero - przedstawiłam ich sobie.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Kelner przyniósł nam drugą butelkę czerwonego wina, gdy nagle Kenedy zaproponowała pójście do klubu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wspaniały pomysł. Przyda wam się odrobina zabawy - zabrała głos pani Blanco, podnosząc pełny kieliszek do ust. </div>
<div style="text-align: left;">
- No nie wiem - mruknął mój chłopak. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jorge, nie zaczynaj. </div>
<div style="text-align: left;">
- Właśnie, bracie. Nawet wiem, do którego klubu możemy się wybrać. Ulicę stąd jest jeden, który cieszy się całkiem dobrą opinią.</div>
<div style="text-align: left;">
Pomimo dezaprobaty Jorge'a, po chwili wszyscy - ja, szatyn, Rugge, Lodo oraz pomysłodawczyni, Kenedy - wstaliśmy od stołu i pożegnawszy się z państwem Blanco, wyszliśmy na zewnątrz restauracji. </div>
<div style="text-align: left;">
Uderzył we mnie podmuch zimnego powietrza. W ciągu kilku godzin, pogoda diametralnie się zmieniła. Szum wiatru nie przynosił delikatnego orzeźwienia, tylko potargane włosy i gęsią skórkę. Potarłam ręce, chcąc je trochę rozgrzać. Jorge, widząc to, zdjął swoją marynarkę i okrył moje ramiona. Podziękowałam mu ciepłym uśmiechem i wtuliłam się w jego ciało. Przyciągnął mnie do siebie bliżej i tak szliśmy, aż pod same drzwi lokalu. </div>
<div style="text-align: left;">
Ruggero załatwił nam darmowe wejście, ponieważ dobrze znał właściciela. Przeszliśmy obok masywnego wykidajło i poszliśmy się w górę po schodach do jednej z sal. Uderzył we mnie głośny strumień muzyki. Usiedliśmy w jednym z boksów, czekając na rozkręcenie imprezy - parkiet był pusty, chociaż dookoła kręciło się sporo ludzi. </div>
<div style="text-align: left;">
Gdy bracia poszli po napoje, telefon Lodovici zadzwonił. Dziewczyna powiedziała tylko, że to ważne i poszła do łazienki, licząc, że tam będzie trochę ciszej. Wróciła po kilku minutach, w tym samym czasie co Jorge i Rugge, oznajmiając, że niestety, ale musi wracać do domu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wielka szkoda. Liczyłem na jeden taniec - oznajmił Rugge, siadając na kanapie, na przeciwko Kenedy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Może innym razem - uśmiechnęła się i po chwili już jej nie było. </div>
<div style="text-align: left;">
- No to może ty, Kenedy, ze mną zatańczysz?</div>
<div style="text-align: left;">
- Ale tam nikogo nie ma. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie daj się prosić - dziewczyna westchnęła i podążyła za mężczyzną na parkiet. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zostaliśmy sami - szatyn wymruczał wprost do mojego ucha. </div>
<div style="text-align: left;">
Zadrżałam, czując jak jego oddech uderza o moją skórę. Przejechał dłonią po moim udzie, przygryzając czuły płatek mojego ucha. Jęknęłam cicho na to doznanie i zanurzyłam palce w jego miękkich włosach, mierzwiąc je i układając w różnych kierunkach. </div>
<div style="text-align: left;">
Zaśmiałam się cicho, kiedy jeden z kosmyków nie opadł, a jedynie ułożył się na czole chłopaka, w bliżej nieokreślonym kształcie. Uniosłam dłoń, odgarniając go. Zadowolona z uzyskanego efektu, zajęłam się innym kosmykiem, lekko za niego ciągnąc, aż z ust Blanco'a wyrwało się ciche mruknięcie. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
Pocałował mnie za uchem. Jęknęłam w odpowiedzi, co wyraźnie usatysfakcjonowało szatyna. Składał delikatne jak puch pocałunki na linii mojej szczęki, wyznaczając drogę do ust. Gdy jego wargi miały w końcu spotkać się z moimi, odsunął się ode mnie.<br />
- Dlaczego przerwałeś? - jęknęłam niezadowolona.<br />
On tylko się zaśmiał i pociągnął mnie w stronę tańczących ludzi.</div>
<div style="text-align: left;">
<div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<div>
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
Schodząc z parkietu, złowiłam spojrzeniem stojącą z boku Kenedy. Obok niej stała niesamowita blondynka, z którą rozmawiała. Jorge zwolnił na chwilę, ale zaraz powrócił do poprzedniego tempa. Zlustrowałam podłogę, przekonana, że chciał ominąć coś na podłodze, gdy nagle cicho powiedział.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chciałbym Cię komuś przedstawić.<br />
__________<br />
W końcu się doczekaliście. Na prawdę przepraszam was za tak długą przerwę. Musiałam odpocząć, wszystko przemyśleć. Jednym z powodów były również moje lenistwo i brak weny :(<br />
To się więcej nie powinno powtórzyć.<br />
Dziękuję tym cierpliwym, co nadal tu są i przeczytali powyższy rozdział ♥ ♥ </div>
Kamilahttp://www.blogger.com/profile/08763831368321031090noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-1532549656803992230.post-29415242763815481612015-05-16T23:10:00.002+02:002015-05-16T23:10:36.342+02:00Capitulo 42<div style="text-align: center;">
<img src="http://31.media.tumblr.com/d0a240ea84f266e0857dc1761cef1ba9/tumblr_msxm0ohCXN1rgam16o3_250.gif" height="182" width="320" /></div>
<div style="text-align: center;">
<br />
Rozdział dedykuję <i><b>Aleksandrze Wodzińskiej</b></i> oraz <i><b>Brithany</b></i>, która razem ze mną napisała początek poniższego rozdziału. Dziękuję ♥</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Włożyłam czarne botki od <i>Louboutina </i>i spojrzałam na swoje lustrzane odbicie.<i> </i>Postawiłam na luźny ubiór, w końcu wybieram się do Lodovici. Nadal uważam dziewczynę za swoją przyjaciółkę, z drugiej strony myślę, jak musi być jej ciężko. <i>Gdyby wtedy ten kretyn nie przyszedł do mojego domu - </i>przeszło mi przez myśl.</div>
<div style="text-align: left;">
Chwyciłam torebkę i wyszłam na świeże powietrze. Zapowiadał się słoneczny dzień. Skierowałam się w stronę domu czarnowłosej, myśląc, jak się z tego wszystkiego wytłumaczyć. Z Diego łączy mnie wyłącznie przyjaźń i nic głębszego. Z mojej strony chłopak nie ma na co liczyć. Jednak Lodo... mam wrażenie, że jest nim nadal zauroczona, choć nie chce się do tego przyznać.</div>
<div style="text-align: left;">
Rozejrzałam się dookoła i dostrzegłam dom włoszki. Podeszłam bliżej. <i>Zadzwonić czy nie? - </i>podświadomość obudziła się w mniej odpowiednim momencie. W końcu odważyłam się przycisnąć pstryczek. Rozbrzmiał piskliwy odgłos dzwonka. Usłyszałam kroki, aż drzwi się otworzyły. W nich stanęła osoba, z którą okropnie bałam się rozmawiać. Nogi miałam jak z waty. Lodovica odchrząknęła i popatrzyła się na mnie spod byka. Przeczuwam, że raczej nie wpuści mnie do swojego mieszkania.</div>
<div style="text-align: left;">
- Cześć Lodo, przyszłam... - przerwała mi i otworzyła usta w celu mówienia:</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie interesuje mnie, z jakiego powodu zawracasz mi głowę. Nie mam zamiaru Cię słuchać. Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego! - trzasnęła drzwiami przed nosem.</div>
<div style="text-align: left;">
<i> Jest trudniej, niż przeczuwałaś - </i>przewróciłam oczami i zignorowałam słowa podświadomości. Zadzwoniłam kolejny raz. Cisza. Zaczęłam mocno pukać, a raczej walić. Nie kontrolowałam swoich emocji. <i>A jeśli coś jej się stało? </i>- na pewno nic się nie stało.</div>
<div style="text-align: left;">
Wyjrzałam przez okienko, które prowadziło do mieszkania dziewczyny. Rozmawiała z kimś przez czarnego <i>Samsunga</i>, który jest opakowany w jaskrawe czerwone etui. Gdy zaczęła odwracać się w moją stronę, szybko rzuciłam się na bok - z dala od okna. Żeby nie pomyślała, że ją podglądam. Na moje nieszczęście Lodovica zdążyła mnie zauważyć.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tini, wiem, że tam jesteś. Wyjdź - zostałam jeszcze chwilę w ukryciu. Westchnęła. - Porozmawiajmy - czy ja się przesłyszałam?!</div>
<div style="text-align: left;">
Moja najlepsza przyjaciółka prosi o rozmowę. Troszkę się przesunęłam. Tak, że po chwili stałam przed Lodo. Miała skrzyżowane ręce na wysokości piersi i obserwowała mnie przenikliwym spojrzeniem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zapraszam do środka - machnęła dłonią w celu zaproszenia.</div>
<div style="text-align: left;">
Spojrzałam na jej twarz, na usta pomalowane <i>wiśniowym </i>błyszczykiem. Widziałam w nich cień uśmiechu. Przekroczyłam próg "królestwa" czarnowłosej. Na półkach znajdowały się książki z kolorowymi okładkami, a na ścianach udało mi się dostrzec zdjęcia z dzieciństwa. Rozsadowiłam się na skórzanej kanapie, która o dziwo, była z miękkiego, przyjemnego w dotyku materiału.</div>
<div style="text-align: left;">
- Coś do picia? - zapytała.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, herbaty - odpowiedziałam z uśmiechem.</div>
<div style="text-align: left;">
Zmieszała się i poszła do kuchni. Moją uwagę przykuł włączony telewizor, na którym właśnie "leciały" wiadomości.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wczoraj rozbił się samolot <i>Nowy York - Buenos Aires. </i>Nie doniesiono nam wszystkich informacji. Z tego co wiadomo od wydawnictwa <i>News Time, </i>rannych zostało 50 osób. Prawdopodobnie nie żyje 10 osób, w tym znane małżeństwo Comello... - Comello, Comello...</div>
<div style="text-align: left;">
Zaraz. Nie mogę w to uwierzyć. Wygląda na to, że rodzice Lodo nie żyją. Nagle wszystko zaczęło do mnie wracać. Wspomnienia, które przez chwilę zostały przeze mnie zapomniane, przewijały się w mojej głowie niczym film, którego nie potrafiłam zatrzymać. Oczami wyobraźni wciąż widziałam ich wypadek. Ból po stracie rodziców był ogromny. Nie chciałam, aby Lodovica przechodziła to samo co ja. Jednak to było nieuniknione.</div>
<div style="text-align: left;">
Do mych oczu zaczęły napływać słone łzy. Szybko się jednak otrząsnęłam i wytarłam kciukiem dowody, które mogą dać mojej przyjaciółce do myślenia. Wzięłam pilot do ręki i przełączyłam na inny kanał.</div>
<div style="text-align: left;">
<i> To straszne, jak teraz mam spojrzeć Lodovice prosto w oczy? Nie. Nie mogę tego wyjawić. To zostanie między Tobą, a mną - </i>słuchałam uważnie głosu dobiegającego z mojej głowy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Martina, wszystko gra? Jesteś okropnie blada - przecież nie powiem jej "Lodo, bo tak się składa, że twoi rodzice zginęli w katastrofie samolotowej i cieżko było mi to ukrywać."</div>
<div style="text-align: left;">
- Martina, słuchasz mnie?! Pytałam się czy słodzisz. Po za tym miałaś mi powiedzieć, skąd znasz Diego - powiedziała, po czym lekko się uśmiechnęła i spuściła głowę.</div>
<div style="text-align: left;">
Otworzyła usta w celu mówienia, ale jej przerwałam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Poznałam bruneta pierwszego dnia w nowej pracy. On nic dla mnie nie znaczy. Przecież mam Jorge'a - niepewnie sięgnęłam po filiżankę z gorącym trunkiem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Przepraszam Cię, Tinita. Za ostro zareagowałam. Teraz, gdy na to patrzę, powód naszej kłótni wydaje się być błahy, nic nieznaczący. Ale mogłaś mi chociaż powiedzieć, że znasz faceta, który pozbawił mnie dziewictwa - zakrztusiłam się herbatą.</div>
<div style="text-align: left;">
- Słuchaj, to ja powinnam Cię przeprosić. <i>Obiecujesz, że już nie będziemy się kłócić? - </i>w ostatniej chwili ugryzłam się w język.</div>
<div style="text-align: left;">
Nie wiadomo, przez jaki czas będę musiała ukrywać śmierć rodzicieli Comello. Będzie to cholernie trudne. W każdym momencie może się o tym dowiedzieć z telewizji, gazet, internetu. Postanowiłam, że na dzisiaj oszczędzę jej zmartwień. Powiem jej o tym jutro, ale to nie znaczy, że powinna przebywać teraz sama. Wpadłam na genialny pomysł.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chciałabyś pójść ze mną na kolację z rodzicami i bratem Jorge'a?</div>
<div style="text-align: left;">
- Po co? Wygląda mi to na rodzinne spotkanie. Przeszkadzałabym tylko.</div>
<div style="text-align: left;">
- Przestań - pokręciłam głową, słysząc jej słowa. - Jesteś moją przyjaciółką.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co nie zmienia faktu, że to ma być rodzinne spotkanie - odparła, podkreślając dwa ostatnie słowa.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś moją rodziną - wzruszyłam ramionami. - Więc tym bardziej powinnaś zgodzić się ze mną pójść.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zgoda - odetchnęłam z ulgą.</div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Po drodze do mieszkania mojego chłopaka, wpadłam do mojego domu po parę ubrań. Nie mogłam przecież pójść w tym co aktualnie miałam na sobie - strój wygodny, aczkolwiek sportowy. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Gdy wyszłam z kamienicy, dostrzegłam taksówkę jadącą w moją stronę. Podbiegłam do końca chodnika i ją zatrzymałam. Podałam kierowcy nazwę ulicy i rozsiadłam się wygodnie na tylnym siedzeniu. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Będąc pod wieżowcem Jorge'a, zapłaciłam za podwózkę i ruszyłam w stronę wejścia. Drzwi otworzył mi portier, posyłając w moją stronę promienny uśmiech. Przeszłam przez hol, wysadzany marmurowymi płytkami i antycznymi meblami, zdobionymi, potężną ilością białych lilii. Wsiadłam do windy i udałam się na odpowiednie piętro. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Stojąc pod drzwiami, wyciągnęłam z torebki klucz, który dostałam od szatyna dzisiaj rano. Ujął moje serce tym gestem. Wiedziałam, że był to przełomowy krok w naszym związku. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Nacisnęłam klamkę i moim oczom ukazał się salon, gdzie na sofie siedział rozparty właściciel ogromnego mieszkania. Wyglądał tak zmysłowo i ponętnie. Mimowolnie oblizałam usta. W obu dłoniach trzymał kieliszek jakiegoś alkoholu, w którym utkwił wzrok. Odchrząknęłam znacząco. Uniósł głowę i gdy tylko zorientował się kto przed nim stoi, odłożył naczynie na stolik i ruszył w moją stronę. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Złapał mnie w pasie, przywierając do moich ust w gorącym pocałunku. Zdecydowanie zbyt krótkim. Oderwał się ode mnie i przejechał dłonią po moim policzku, przyglądając się uważnie mojej twarzy.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Tęskniłem - szepnął. Jego wpatrzone we mnie oczy błyszczały, a na ustach błąkał się leniwy, seksowny uśmiech. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Ja też - muszę poruszyć <i>t e n </i>temat. Teraz. - Jorge...</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Zapadła cisza tak krótka jak jedno uderzenie serca - Tak?</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Lodovica pojedzie z nami na kolację. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Dobrze.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Zgadzasz się? - spojrzałam na niego podejrzliwie. - Tak po prostu? - westchnął, odwracając wzrok. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Oglądałem wiadomości - powiedział, po chwili. - Przykro mi - nie wiedziałam, jakim cudem, wciąż udawało mi się powstrzymać potok łez. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Ona nie wie... - szepnęłam, ukrywając twarz w zagłębieniu szyi ukochanego. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
On przycisnął mnie mocniej do siebie. Jedną ręką gładził moje plecy, a drugą wsunął do moich włosów. Brodę oparł na czubku mojej głowy. Wdychałam jego zapach, tak wyraźny, tak kojący. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Jak to?</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Nie potrafię jej tego powiedzieć.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Musisz.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Wiem. Zrobię to. Jutro.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Tini, przedłużanie tego nie zmniejszy jej cierpienia.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Zdaję sobie z tego sprawę. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
<span style="text-align: left;"><br /></span></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Cała nasza trójka stała przed szklanymi drzwiami do restauracji. Widziałam w nich swoje odbicie. Wyglądałam dobrze. Nawet bardzo. Zdecydowałam się na czarną sukienkę bez ramiączek z asymetrycznym dołem, która doskonale eksponowała moje długie nogi. Odetchnęłam głęboko, chcąc mieć już wszystko za sobą.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Mój chłopak przytrzymał przed nami drzwi. Weszłam pierwsza. Zaczęłam szukać wzrokiem rodziców Jorge'a. Nie musiałam długo się rozglądać. Siedzieli na wprost mnie. Złapałam ukochanego za rękę i razem z Lodovicą niespiesznie ruszyliśmy w ich kierunku. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Martina - żeński głos z przesadną radością przywitał mnie. - Miło cię znowu widzieć. Jorge, cudownie wyglądasz. A to kto? - zapytała, wskazując niedbale ręką na naszą czarnowłosą towarzyszkę. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Lodovica Comello, moja przyjaciółka.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
- Comello? Czyli to twoi rodzice zginęli w dzisiejszej katastrofie? - zamarłam. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
________</div>
<div style="text-align: left;">
Witam was w sobotni wieczór.</div>
<div style="text-align: left;">
Tym razem na rozdział musieliście czekać 3 tygodnie.</div>
<div style="text-align: left;">
Mogłabym teraz zacząć się tłumaczyć, ale po co?</div>
<div style="text-align: left;">
Już nie tylko brak czasu jest tutaj problemem, ale również brak chęci do pisania.</div>
<div style="text-align: left;">
A wszystko przez napływające wiadomości i komentarze "kiedy next?".</div>
<div style="text-align: left;">
To naprawdę nie motywuje do pisania. Wręcz przeciwnie.</div>
<div style="text-align: left;">
Sprawia, że wszystkiego mi się odechciewa.</div>
<div style="text-align: left;">
Mam nadzieję, że od teraz nie będziecie mnie popędzać ;)</div>
<div style="text-align: left;">
Dziękuję za tyle komentarzy pod poprzednim rozdziałem ♥</div>
<div style="text-align: left;">
Cieszę się, że to co piszę wam się podoba ^^</div>
<div style="text-align: left;">
Do następnego ;* ;*</div>
</div>
Kamilahttp://www.blogger.com/profile/08763831368321031090noreply@blogger.com35tag:blogger.com,1999:blog-1532549656803992230.post-21244921038385031642015-04-26T22:32:00.000+02:002015-04-26T22:32:05.322+02:00Capitulo 41 (+18)<div style="text-align: center;">
<img height="213" src="https://31.media.tumblr.com/403e5bcc68ee6951d048c08a40086025/tumblr_nn0s45PYb01sqhuc6o1_500.gif" width="320" /> </div>
<div style="text-align: center;">
<span style="line-height: 20.0200004577637px;"><span style="font-family: inherit; line-height: 20.0200004577637px;">Rozdział dedykowany <i>Olivie</i> ♥</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="line-height: 20.0200004577637px;"><span style="font-family: inherit; line-height: 20.0200004577637px;">Kolejne +18</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="line-height: 20.0200004577637px;"><span style="font-family: inherit; line-height: 20.0200004577637px;">A wy myśleliście, że seksu nie będzie xD</span></span><br />
<span style="line-height: 20.0200004577637px;"><span style="font-family: inherit; line-height: 20.0200004577637px;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20.0200004577637px;"><span style="font-family: inherit; line-height: 20.0200004577637px;"> Wyciągnął go z kieszeni i ku mojemu zaskoczeniu, odrzucił połączenie. Położył telefon na szafce i zamknął moje usta, a ramiona uwięził w żelaznym uścisku. Pchnął mnie na ścianę, chwycił mocno moje nadgarstki i uniósł je wysoko nad moją głowę. </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="line-height: 20.0200004577637px;"><span style="font-family: inherit;"> Byłam uwięziona, niezdolna wykonać nawet najmniejszego</span> ruchu, gdy ustami zaczął błądzić po mojej twarzy, posuwając się powoli w dół. Kiedy delikatnie zacisnął zęby na mojej piersi, przeszył mnie rozkoszny dreszcz. Moje doznania potęgował odurzający zapach jego ciepłej skóry. Z jękiem zatonęłam bezwolnie w jego silnych objęciach. </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="line-height: 20.0200004577637px;"> - Och, Tini. Czy nie widzisz, jak łatwo mi się poddajesz? - jego usta podążyły w górę do mojego ucha. - Zbyt łatwo - wymruczał, delikatnie je przygryzając. - Ale to mi się podoba. Dzięki temu wiem, że mam nad tobą kontrolę. </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="line-height: 20.0200004577637px;"> - Chcesz żebym była mniej uległa? - wpatrywałam się w niego, zamglonym wzrokiem, błądząc </span></span><span style="line-height: 20.0200004577637px;">po jego wspaniałej grzywie, po wyrazistych rysach jego nieskazitelnej twarzy. Pragnienie, które odczuwałam, było tak intensywne, że aż bolesne. Z każdą chwilą kochałam go coraz bardziej, a w tym momencie miałam pewność, że znalazłam w nim swoją drugą połówkę.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="line-height: 20.0200004577637px;"> Niezależnie od wszystkiego, nie umiałabym mu się oprzeć. Nie umiałabym przeciwstawić się sile, która mnie do niego przyciągała.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="line-height: 20.0200004577637px;"> - Moje poprzednie partnerki właśnie takie były - wyszeptał, pomiędzy pocałunkami, składanymi milimetr po milimetrze na mojej rozgrzanej skórze. - To ja byłem ich uległym. W sprawach łóżkowych one miały nade mną większą władzę, niż ja nad nimi. Podobało mi się to. Ale to jak ty reagujesz, jak mi się oddajesz, podnieca mnie bardziej. Dzięki temu czuję, że mi ufasz. Inaczej nie oddałabyś mi kontroli. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="line-height: 20.0200004577637px;"> </span></span><span style="line-height: 20.0200004577637px;">- Ufam ci, Jorge. Przecież o tym wiesz - wyszeptałam. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 20.0200004577637px;"> Jedną ręką nadal trzymał moje nadgarstki, a drugą gwałtownie wepchnął między moje nogi. Jęknęłam zaskoczona jego agresją. Wydał z siebie gardłowy, niski dźwięk i masował mnie, delikatnie tarł moje ciało jakby był od tego uzależniony. Żar jego dłoni przepalał materiał moich dżinsów, rozlewając się przyjemnie na mojej skórze. Wsunął palce pod krawędź moich majtek i zaczął pocierać moją łechtaczkę. Przygryzłam wargi, bez powodzenia usiłując stłumić jęk. Czułam jak jego palec zaczyna wsuwać się do mojego wnętrza. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="line-height: 20.0200004577637px;"> - Cholera - warknął. - Ale jesteś mokra.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 20.0200004577637px;"> Zajmował się moim ciałem tak długo, dopóki nie doszłam, dopóki gwałtowne dreszcze nie zgięły moich kolan przez co nie byłam w stanie utrzymać równowagi. </span><span style="font-family: inherit; line-height: 20.0200004577637px;"> </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 20.0200004577637px;"> Puścił moje nadgarstki, chwycił na ręce i położył na łóżku. Ściągnął z siebie ubrania, po czym spojrzał na mnie. Leżałam pod nim w samych majtkach, gdy on był zupełnie nagi. Nie trwało to długo. Jednym ruchem rozerwał cienki materiał moich majtek, sprawiając, że nadawały się tylko do wyrzucenia. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="line-height: 20.0200004577637px;"> - Gotowa? - zapytał, przesuwając dłonią po moich żebrach i piersiach, drażniąc moje napięte sutki. </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="line-height: 20.0200004577637px;"> - Tak - odpowiedziałam, a on opuszczał się na mnie powoli, wypełniając mnie całą, obserwując przy tym moją twarz. </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="line-height: 20.0200004577637px;"> Usta miał rozchylone, oddech przyspieszony, a w jego oczach kryło się coś drapieżnego, co tylko potęgowało moje podniecenie. </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="line-height: 20.0200004577637px;"> Jęknęłam, zamknęłam oczy i rozkoszowałam się intensywnym doznaniem, rozciągającym mnie wypełnieniem. Szatyn zaczął poruszać biodrami, a ja gwałtownie wessałam powietrze, czując go całego. </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="line-height: 20.0200004577637px;"> Z wahaniem uniosłam ręce i wplotłam palce w jego włosy, przyciągając jego usta do moich. Zaczął poruszać się szybciej. Byłam blisko... </span></span><br />
<span style="font-family: inherit; line-height: 20.0200004577637px;"> - Dojdź dla mnie - wydyszał, a przez moje ciało przetoczyła się fala orgazmu, gwałtownie pochłaniając mnie całą.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="line-height: 20.0200004577637px;"> Po chwili mężczyzna dołączył do mnie, wykrzykując moje imię. Opadł na mnie, kryjąc twarz w moich potarganych włosach. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="line-height: 20.0200004577637px;"> Gdy doszedł do siebie, wysunął się ze mnie, pozostawiając jedynie uczucie pustki. </span></span><span style="line-height: 20.0200004577637px;">Zsunął</span><span style="font-family: inherit;"><span style="line-height: 20.0200004577637px;"> się z mojego ciała i przewrócił mnie na bok, po czym objął mnie w pasie, przytulając się do moich pleców. </span></span><br />
<span style="font-family: inherit; line-height: 20.0200004577637px;"> Znalazłam w sobie resztki siły, aby przechylić głowę i delikatnie pocałować go w usta. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="line-height: 20.0200004577637px;"> - Dobranoc. </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nazajutrz obudziły mnie promienie słońca, parzące przyjemnie w plecy. Nie byłam pewna, czy to późny ranek, czy może już popołudnie, poza tym wszystko jednak było jasne. Wiedziałam doskonale, gdzie się znajduję. Leżałam na wielkim łożu należącym do mojego szefa, a przez ogromne okna do pokoju wlewało się oślepiające słońce. </div>
<div style="text-align: left;">
Nie otwierałam oczu. Byłam zbyt szczęśliwa, by chcieć cokolwiek zmienić, choćby ten jeden drobiazg.<br />
Przeszkadzało mi tylko jedno. Nie słyszałam drugiego oddechu, nie czułam niczyjej obecności. Byłam pewna, że leżałam sama. Dla upewnienia, nadal mając zamknięte oczy, przesunęłam ręką po drugiej połowie łóżka. Nic.<br />
Nie mając wyboru, uniosłam powoli powieki. Spodziewałam się zobaczyć porozrzucane na podłodze ubrania, jednak ku mojemu zaskoczeniu nigdzie ich nie było. Nawet podartych majtek. Na to wspomnienie do moich policzków napłynęła krew.<br />
Odrzuciłam pościel na bok i stanęłam na podłodze. Moje stopy zatopiły się w puszystym dywanie. Spojrzałam w dół, właśnie uświadamiając sobie, że stoję całkowicie naga, a okna, które zajmowały dwie ściany są całkowicie odsłonięte. Pomimo tego, że znajdowałam się na ostatnim piętrze ogromnego wieżowca, ktoś mógł mnie zobaczyć. Narzuciłam na siebie szlafrok ukochanego i zaczęłam go szukać.<br />
Znalazłam go w jego gabinecie. Stał tyłem do drzwi z telefonem przy uchu. Drugą rękę trzymał w kieszeni i patrzył przez wielkie okno swojego apartamentu.<br />
Oparłam się o framugę drzwi i zaczęłam upajać się jego widokiem. Byłam pewna, że mój widok był zdecydowanie bardziej interesujący niż jego. W moim polu widzenia znajdował się on, położony pośród nadzwyczajnych drapaczy chmur nawet w najmniejszych stopniu niedorównujących jego potężnej i imponującej prezentacji.<br />
W jego włosach pobłyskiwały kropelki wody. Widocznie zdążył wziąć prysznic, zanim mi udało się wyczołgać z łóżka. Miał na sobie dwuczęściowy niesamowicie drogi, szyty na miarę garnitur - który działał na mnie niczym czerwona płachta na byka. Obserwując go od tyłu miałam wspaniały widok na jego silne plecy i ramiona umieszczone pod kamizelką. </div>
<div style="text-align: left;">
Zaczął odwracać się w moją stronę z wrodzonym wdziękiem. Oczywiście wiedział, że tam byłam i go obserwowałam. Na szybie widział zarys mojej sylwetki. Nie spuszczałam z niego wzroku. Powietrze aż elektryzowało między nami.<br />
Prawdopodobnie celowo przeciągał chwilę, aż zwrócił się twarzą do mnie, dając mi możliwość upajania się nim i jego zmysłową pracą mięśni przy każdym, nawet najdrobniejszym ruchu. Uwielbiałam na niego patrzeć. Był cały mój. </div>
<div style="text-align: left;">
Prawdopodobnie nigdy nie przyzwyczaję się do siły oddziaływania jego twarzy. Do jego idealnych kości policzkowych, ciemnych łukowatych brwi, niebieskich oczu, gęstych rzęs i perfekcyjnie zmysłowych ust. Uwielbiałam kiedy uśmiechały się w seksownym zaproszeniu, podobnie jak to robiły w tym momencie. Stałam onieśmielona. Powinnam była już przywyknąć do niego, jednak nadal zalewała mnie fala piekielnego gorąca, nogi zaczynały mi się trząść, a w brzuchu czułam przyjemny skurcz, za każdym razem gdy na mnie spojrzał. </div>
<div style="text-align: left;">
- Widzimy się o piętnastej - powiedział zanim zakończył rozmowę i rzucił telefon na biurko. - Chodź tu.</div>
<div style="text-align: left;">
Dreszcz przeszedł po moim ciele, przez to jak wymawiał moje imię, tym samym dominującym tonem, którego użył, gdy wczoraj mówił <i>Dojdź dla mnie.</i></div>
<div style="text-align: left;">
Przypomniało mi się co jeszcze wczoraj powiedział. Jestem zbyt uległa. Zmarszczyłam brwi, odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę kuchni.<br />
Zaczynałam się czuć tutaj jak w domu. Pomimo przepychu z jakim zostało urządzone to miejsce, dla mnie było po prostu przytulne, ciepłe, przyjemne i wygodne. Mogłam się tutaj rozluźnić i poczuć rozpieszczona, nie tylko za sprawą Jorge'a.</div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy dotarłam do kuchni, podłożyłam kubek pod dozownik ekspresu do kawy. Szatyn dołączył do mnie z marynarką przewieszoną przez ramię i komórką w ręku. </div>
<div style="text-align: left;">
- Czyli jednak nie uległa?<br />
Pokręciłam głową ze śmiertelną powagą, ale byłam pewna, że dostrzegł wesołe ogniki tańczące w moich oczach.<br />
- Wciąż mnie zaskakujesz. </div>
<div style="text-align: left;">
- Mówiłeś prawdę? - zapytałam, nagle sobie o czymś przypominając.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie rozumiem - rzekł, wyjmując z szafki kubek dla siebie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wczoraj powiedziałeś, że byłeś uległym. </div>
<div style="text-align: left;">
- Może trochę źle dobrałem słowa. Chodziło mi o to, że żadna z nich w pełni mi się nie oddała. Zawsze robiły coś, przez co czułem się zniewolony - przerwał by nastawić ekspres. - W pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jednak kontrola na jaką ty mi pozwalasz jest zdecydowanie bardziej w moim guście. </div>
<div style="text-align: left;">
- Och... - tylko tyle byłam w stanie powiedzieć. </div>
<div style="text-align: left;">
- Masz dzisiaj jakieś plany?<br />
Westchnęłam. Zupełnie zapomniałam o mojej kłótni z Lodovicą. Powinnam spróbować się z nią pogodzić. Jest moją jedyną przyjaciółką i nie potrafię długo bez niej funkcjonować. Postanowiłam dzisiaj po pracy się z nią spotkać i jakoś ją udobruchać.<br />
- Mam zamiar pogodzić się z przyjaciółką.<br />
- Wieczorem jest kolacja z moimi rodzicami i Ruggero.</div>
<div style="text-align: left;">
- Kenedy też będzie? - palnęłam.<br />
Jorge wyglądał na zaskoczonego. Nie czekając na odpowiedź, która pewnie sprawiłaby, że cała pozytywna energia ze mnie wyparowała, zapytałam:<br />
- O której jest ta kolacja?<br />
- O siedemnastej. Wiem, że to dosyć wcześnie, ale moi rodzice przyjeżdżają tylko na kilka godzin.<br />
- Czyli z moich planów nici - jęknęłam. Nie mogę tego dłużej odwlekać. Im prędzej to zrobię, tym Lodo szybciej mi wybaczy. </div>
<div style="text-align: left;">
- W takim razie daję ci wolne. Należy ci się. Tak ciężko pracujesz, abym był zadowolony - mówiąc to, posyła mi promienny uśmiech. </div>
<div style="text-align: left;">
Chcąc mu podziękować, podeszłam do niego i złożyłam pocałunek na jego pełnych ustach. Szatyn owinął ręce wokół mojej talii, przyciągając mnie do siebie bliżej i pogłębił pocałunek. Położyłam dłonie na jego policzkach, pocierając kciukiem jego skórę.<br />
- Zapomniałbym - powiedział, odsuwając się ode mnie.<br />
Sięgnął dłonią do kieszeni spodni i wyjął z nich pęk kilku kluczy. Sięgnął po moją dłoń i położył je na niej. Zgiął moje palce w pięść i spojrzał mi głęboko w oczy. Wręczył mi klucze do swojego mieszkania, a ja miałam wrażenie, jakby dawał mi klucze do swojego serca.<br />
____________<br />
I jest rozdział 41 ;D<br />
Długość jest chyba satysfakcjonująca :*<br />
Taka rekompensata za dwa tygodnie przerwy pomiędzy rozdziałami.<br />
Dziękuję wam za komentarze, miłe słowa, wyświetlenia i w ogóle za wszystko ♥<span style="font-family: inherit; line-height: 20.0200004577637px;"> </span><span style="font-family: inherit; line-height: 20.0200004577637px;"> </span><br />
<span style="font-family: inherit; line-height: 20.0200004577637px;">Gdyby nie wy, nie miałabym po co pisać ♥</span><span style="font-family: inherit; line-height: 20.0200004577637px;"> </span></div>
Kamilahttp://www.blogger.com/profile/08763831368321031090noreply@blogger.com42tag:blogger.com,1999:blog-1532549656803992230.post-48754093958024584912015-04-12T22:15:00.000+02:002015-04-12T22:15:54.076+02:00Capitulo 40<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
<img height="160" src="http://4.bp.blogspot.com/-uOzIV49sE6U/VByXq2D_NGI/AAAAAAAABMA/miApRsCj_j4/s320/violetta%2B%C5%9Bpiewa.gif" width="320" /></div>
<div style="text-align: center;">
Rozdział dedykowany <i><b>Jorgista Forever</b></i> ♥</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Daj spokój, Martina, nie obrażaj się - zachichotał cicho, pociągając mnie do pionu. Chwycił w talii i przytulił do siebie, abym mogła utrzymać równowagę. </div>
<div style="text-align: left;">
<div>
Nie byłam w stanie sobie przypomnieć czy kiedykolwiek wcześniej słyszałam chichot mojego chłopaka. Mówiąc szczerze, zszokował mnie tym. Mi niestety w ogóle do śmiechu nie było. Szybko odsunęłam się od niego.</div>
<div>
- Teraz "nie obrażaj się"? - prychnęłam. - Kilka godzin temu zachowywałeś się jak obcy. Krzyczałeś na mnie, a ja tak na prawdę nic nie zrobiłam.</div>
<div>
- Przepraszam - jego ramiona ponownie oplotły mnie mocno jakby bał się, że mu za chwilę ucieknę. </div>
<div>
Westchnął, ukrywając twarz w moich potarganych włosach. Również westchnęłam i niepewnie do niego przylgnęłam. Jego nastrój wciąż mnie dekoncentrował. Zmieniał się co kilka chwil i to mnie w nim najbardziej irytowało. Ale nie potrafiłam się na niego dłużej gniewać. </div>
<div>
Potrzebowałam go jak powietrza. Był najważniejszą osobą w moim życiu. Tak bardzo chciałam mu wyznać ile dla mnie znaczy, że kocham go całą sobą. Jednak bałam się. Bałam się, że przestraszy się tych wszystkich uczuć i mnie zostawi.</div>
<div>
- A teraz mi powiedz, co zrobiłaś z ręką - powiedział, odsuwając mnie minimalnie od siebie, aby móc zobaczyć mój opatrunek.</div>
<div>
Ujął delikatnie mój nadgarstek i uniósł, dokładnie go oglądając. Zadrżałam, gdy tylko mnie dotknął. Nie mogłam uwierzyć, że wciąż tak silnie na mnie działa. </div>
<div>
- Wypadek - szepnęłam, unosząc niepewnie drugą dłoń. </div>
<div>
Przesunęłam opuszkami palców po jego policzku, na którym widniał seksowny, kilkudniowy zarost. Szatyn pod wpływem mojego dotyku przymknął powieki, rozchylając delikatnie swoje pełne wargi, które aż prosiły się o moją uwagę. </div>
<div>
Wspięłam się na palcach i przybliżyłam usta do jego twarzy. Przejechałam językiem po jego rozchylonych ustach, pieszcząc je dokładnie. Jęknął i zatopił palce w moich włosach, przyciągając moje usta do jego. </div>
<div>
- Może byśmy pojechali do mnie? - wychrypiał, pomiędzy pocałunkami.</div>
<div>
- Nie mam nic przeciwko.</div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
- Wchodź - rzucił i pociągnął mnie w głąb mieszkania, w którym ostatni raz byłam przed wyjazdem do jego rodziców. - Chcę, żebyś tu dzisiaj przenocowała.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie mam nawet swoich ubrań. Nie mówiąc o innych rzeczach...</div>
<div style="text-align: left;">
- Potrzebujesz jedynie szczoteczki do zębów - powiedział, uśmiechając się szelmowsko. - Mam jedną nieużywaną w łazience. A ubraniami się nie martw. Wpadniemy do twojego mieszkania rano i wtedy się przebierzesz. Spać możesz w jednej z moich koszulek - przyciągnął mnie do siebie i oparł podbródek na czubku mojej głowy. - Bardzo chciałbym, żebyś ze mną została, Tini. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ja też bym tego chciała. Potrzebuję być blisko przy tobie - powiedziałam, rozpinając guziki jego koszuli. Gdy już z wszystkimi się uporałam, wsunęłam pod nią dłonie i zaczęłam pieścić jedwabną skórę twardych pleców. - Potrzebuję także prysznica.</div>
<div style="text-align: left;">
Z twarzą przy moim włosach głęboko wciągnął powietrze. </div>
<div style="text-align: left;">
- Lubię gdy pachniesz brzoskwinią. To mój ulubiony owoc, zaraz po truskawkach.</div>
<div style="text-align: left;">
<div>
Mimowolnie wyobraziłam sobie jak karmi mnie truskawkami maczanymi w czekoladzie. Na moich policzkach mimowolnie pojawił się rumieniec.</div>
<div>
Szatyn prowadził mnie przez salon i duży, przestronny hol, którego ściany pokryte były obrazami jakiś nowoczesnych artystów. Minęliśmy białe drzwi, prowadzące do pokoju, w którym spałam ostatnio. Spojrzałam na niego zdziwiona. Szliśmy do innej sypialni. Jego sypialni.</div>
<div>
- Mam spać z tobą? </div>
<div>
- A nie chcesz? - zapytał, unosząc jedną brew w geście zaskoczenia.</div>
<div>
- Oczywiście, że chcę. Po prostu myślałam, że tak jak poprzednim razem, spędzę noc w pokoju gościnnym.</div>
<div>
- Tylko, że teraz jesteśmy parą. Nie pozwolę byś spała w innym miejscu niż moja sypialnia - powiedział stanowczo, otwierając przede mną drzwi.</div>
<div>
Poprzednim razem gdy tu byłam, nie miałam okazji zajrzeć do jego pokoju. Czułam się jakbym spoglądała w głąb jego prywatności, którą bardzo chciałam poznać, jednak on nie dawał mi otwartej furtki. Doszło do mnie, że wciąż o nim tak niewiele wiem. </div>
<div>
- Łał! - Aż sapnęłam, gdy zapalił światło. </div>
<div>
Pierwszym meblem, jakie od razu rzuciło mi się w oczy było przeogromne łoże wykonane z mocno ciemnego drewna. Część ściany za łóżkiem pokryta była beżową pikowaną skórą, a cała reszta miała szary odcień. Inne dwie ściany zajmowały ogromne okna z widokiem na Buenos Aires. Czy w każdym pomieszczeniu należącym do niego muszą być takie okna? Jego biura, pokój gościnny sypialnia...</div>
<div>
Jednak musiałam przyznać, że widok był oszałamiający. Poza łóżkiem, znajdował się tu puchaty dywan, dwie szafki nocne i ogromny okrągły żyrandol wykonany z czarnych i białych szkiełek. Nie było tu zbędnego przepychu, dominowały stonowane kolory, a ja i tak nie mogłam poskromić mojego zachwytu. Podeszłam do łózka i przejechałam opuszkami palców po nakryciu - jasnoszarej kołdrze z dwoma białymi pasami na górze. </div>
<div>
- Ładnie tu - stwierdziłam.</div>
<div>
Szatyn, nic nie mówiąc, wszedł za drzwi, których wcześniej nie zauważyłam. Po chwili wrócił z powrotem do pokoju. W rękach niósł dwa ręczniki. Położył je na łóżku i przeniósł wzrok na moją twarz. Jego spojrzenie przepalało mnie na wskroś.</div>
<div>
- Dobrze jest mieć cię tutaj - powiedział, podchodząc bliżej. </div>
<div>
Uniósł mój podbródek, by pocałować mnie w nos. - Zostawię ci na łóżku T-shirt. Będę czekał w salonie - po tych słowach wyszedł z pomieszczenia, zostawiając mnie samą.</div>
<div>
Podniosłam ręczniki i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i włożyłam na siebie jeden z jego T-shirtów, który dla mnie przygotował. Był przyduży i tak cudownie pachniał. Nim. Chyba mu go nie oddam. </div>
<div>
Dołączyłam do Jorge'a w salonie. Stał obok kanapy. Przebrał się w szare jedwabne spodnie od piżamy, które wisiały nisko na biodrach. Poza tym nie miał na sobie nic. W kominku płonął niewielki ogień, a na stoliku płonęło kilka świec w kolorze kości słoniowej. Ich złote płomyki oraz ogień w kominku stanowiły całe oświetlenie pokoju. </div>
<div>
<div>
Odchrząknął z zakłopotaniem, a na jego twarzy pojawił się chłopięcy uśmiech, tak bardzo sprzeczny z dojrzałą seksualnością jego ciała. Stałam jak zahipnotyzowana, chłonąc każdy szczegół jego pięknej twarzy.</div>
<div>
- Staram się odgadnąć co może sprawić ci przyjemność.</div>
<div>
- Ty sprawiasz mi przyjemność - powiedziałam, idąc w jego kierunku. </div>
<div>
- Co chciałabyś zjeść? </div>
<div>
- A co proponujesz?</div>
<div>
- Tosty? - zaczęłam się niekontrolowanie śmiać z jego słów. </div>
<div>
- To nie jest jakieś wytworne danie – prychnęłam.</div>
<div>
- Daj spokój – machnął ręką. – Umiem coś tam gotować, ale prawie nigdy tego nie robię. Nie mam czasu na to, zazwyczaj coś zamawiam.</div>
<div>
- No to rób te tosty, a ja popatrzę.</div>
<div>
- Chcesz coś do picia? Może coś mocniejszego? - zapytał, wchodząc do eleganckiej kuchni.</div>
<div>
- Nie znam się na alkoholach - odparłam zgodnie z prawdą, siadając powoli na kręconym białym krześle przy wyspie, a szatyn w tym czasie otworzył swoją szafkę pełną dużo procentowego asortymentu. </div>
</div>
<div>
Założyłam nogę na nogę i z łokciami opartymi o barek, obserwowałam tył Jorge'a. Jego plecy były całkowicie odsłonięte. Miałam ochotę dotykać je, najdłużej jak tylko mogłam. Przygryzłam dolną wargę.</div>
<div>
- I co widzisz coś zadowalającego? - wymruczał, gdy nie zdawałam sobie sprawy z tego, że był już odwrócony twarzą do mnie.</div>
<div>
Moje policzki zrobiły się szkarłatne, a wzrok uciekał przed jego badawczym spojrzeniem niebieskich oczu.</div>
<div>
- Czyli uważasz, że jestem seksowny, zgadłem? – zaśmiał się i puścił mi oko. Jęknęłam zażenowana. </div>
<div>
- Rób te tosty - usiadłam na blacie i zakryłam twarz włosami, aby zasłonić rumieńce.</div>
<div>
- Do twarzy ci z rumieńcami - odparł z rozbawieniem. </div>
<div>
Odebrałam od niego kieliszek i wypiłam zawartość za pierwszym razem. Skrzywiłam się. Mocne. Od razu daje o sobie znać. </div>
<div>
- Może lepiej będzie jeśli dam ci coś innego.</div>
<div>
- Ty możesz, a ja nie? Myślisz, że nie potrafię pić? - palnęłam.</div>
<div>
Podniosłam głowę. W jego oczach zauważyłam tajemniczy błysk, przez który nagle zrobiło mi się gorąco. Podszedł do mnie powoli i stanął pomiędzy nogami, patrząc na mnie z góry. </div>
<div>
- Tego nie powiedziałem - wyjął kieliszek z mojej ręki i odłożył go na blat. - Darujmy sobie tą kolację i chodźmy z powrotem do mojej sypialni - chwycił moją dłoń i pociągnął mnie za sobą do jego pokoju. </div>
<div>
Gdy tylko przekroczyliśmy próg, Jorge dosłownie rzucił się na mnie, przyciskając moje ciało do ściany. Jęknęłam, zaskoczona jego nagłą brutalnością. Pieścił moje wargi, zmysłowymi ruchami sprawnego języka. Rozchyliłam wargi, pozwalając mu na więcej. </div>
<div>
Jego ręce błądziły po moim ciele. W końcu chwycił skraj mojej koszulki i rzucił ją na ziemię. W tym momencie zadzwonił jego telefon.</div>
<div>
___________</div>
<div>
<div>
Tak wiem, wieje nudą.</div>
<div>
Ale to chwilowe (mam nadzieję), tak jak związek naszej Jortini :D</div>
</div>
<div>
Nie rozpisuję się ♥</div>
<div>
Kocham Was ♥</div>
<div>
PS: przepraszam, że ostatnio rozdziały pojawiają się co dwa tygodnie, ale jest to spowodowane nadmiarem nauki :( Mam nadzieję, że wybaczycie.</div>
<div>
<br /></div>
</div>
</div>
</div>
Kamilahttp://www.blogger.com/profile/08763831368321031090noreply@blogger.com27tag:blogger.com,1999:blog-1532549656803992230.post-7821670012876692332015-04-01T23:29:00.000+02:002015-04-01T23:29:28.837+02:00Capitulo 39<div>
<div style="text-align: center;">
<span style="line-height: 20px;"><img src="http://1.bp.blogspot.com/-HTwsuFLXOyk/Uxnq7AP36NI/AAAAAAAABjY/wrcXjLEc2mc/s400/leon-vai-na-casa-de-violetta-2-o.gif" /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="line-height: 20px;"><span style="font-family: inherit;">Rozdział dedykuję <b><i>wszystkim</i></b> czytelnikom ♥ </span><span style="font-family: Calibri;"> </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"><span style="font-family: inherit;"> - Nie trudno było przegapić taką firmę jaką jest Blanco Inc - odparł, uśmiechając się do mnie szeroko.</span></span></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 20px;"> Już miałam coś powiedzieć, kiedy zobaczyłam jak Jorge wychodzi z łazienki. Brew mężczyzny drgnęła lekko ku górze w niemym zapytaniu. Podchodząc bliżej, zmarszczył swoje idealne brwi, przez co na jego czole pojawiła się pojedyncza zmarszczka, która jedynie dodawała mu uroku.</span></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 20px;"> Zmierzyłam jego spiętą twarz, rzucając okiem na zaciskające się wargi, by po chwili zatrzymać się na jego błękitnych oczach, w których jeszcze kilka chwil temu było pełno niesamowitych iskierek. Teraz nie byłam w stanie z nich nic odczytać.</span></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 20px;"> - Galan - ton jego głosu był tak chłodny, że przez moje ciało przeszedł zimny dreszcz. </span></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 20px;"> - Blanco - rzucił Clement, nie spuszczając ze mnie swoich ciemnych tęczówek. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 20px;"> Natomiast ja patrzyłam cały czas na mojego chłopaka. Byłam pewna, że jest chorobliwie zazdrosny.</span></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 20px;"> - Co cię sprowadza do mojego biura?</span></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 20px;"> - Chciałem zaprosić Martinę na lunch - szatyn prychnął kpiąco, jeszcze mocniej napinając mięśnie twarzy.</span></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 20px;"> - Co odpowiedziała?</span></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 20px;"> - Jeszcze nic, ale skoro ty też tu jesteś to może wybralibyśmy się w trójkę? - zamarłam. To nie był dobry pomysł. To był cholernie zły pomysł. </span><span style="font-family: inherit; line-height: 20px;"> </span></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 20px;"> - Chyba nic z tego nie będzie. Już umówiłam się z przyjaciółką - skłamałam. Dla uwiarygodnienia moich słów podniosłam się z siedzenia i wzięłam torebkę do ręki z zamiarem wyjścia. </span></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 20px;"> - Szkoda. To może innym razem. Będziemy w kontakcie - mrugnął do mnie i obrócił się w stronę wyjścia. </span></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 20px;"> - Zapomniałbym - odezwał się, ponownie się odwracając. - W piątek szykuje się bankiet. Mam nadzieję, że przyjdziesz - uśmiechnął się, ukazując dołeczki.</span></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 20px;"> - Jasne - zgodziłam się. </span></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 20px;"> - Tak, przyjdziemy - potwierdził Jorge, dosadnie akcentując ostatnią sylabę. </span></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 20px;"> - Oto zaproszenie - odsłonił poły marynarki i wyciągnął z niej białą kopertę.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 20px;"> Wyciągnął rękę w moją stroną, jednak mój szef zdążył mnie uprzedzić. Chwycił delikatny papier i pospiesznie go schował.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 20px;"> - To do zobaczenia - mruknął Clement i wszedł do windy. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 20px;"> Kąciki moich ust uniosły się do góry i ułożyły w delikatnym uśmiechu, który po chwili zniknął. A wszystko to na dźwięk nieprzyjaznego tonu szatyna.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> - Ty go tu zaprosiłaś? - burknął, gdy tylko drzwi windy się zamknęły.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> Jego twarz wyrażała nieopisaną wściekłość, a ciemne oczy przypominały groźnego drapieżnika, gotowego w każdej chwili rzucić się na swoją ofiarę. Pierwszy raz miałam okazję widzieć go w takim stanie. Byłam przerażona. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> - Słucham? - krzyknęłam, gwałtownie wciągając powietrze.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> - Jesteśmy razem, a ty chcesz spotykać się z kimś innym, kogo nawet nie znasz! - warknął dziko w moją stronę. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> Szpilka po szpilce nakłuwała moje serce, które bezgłośnie krzyczało "Dość!". Krew w moich żyłach zaczęła krążyć dwa razy szybciej, a nierównomierny oddech powodował jeszcze większy ból w klatce piersiowej. Czułam się jakby świat chwilowo zatrzymał się w miejscu. Jak on mógł tak w ogóle pomyśleć? </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> - Nie zrobiłam tego, a teraz wybacz, jestem umówiona - odparłam i przeszłam obok niego, kierując wzrok w przeciwną stronę. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> Podeszłam do miejsca, w którym chwilę temu zniknął Clement i przycisnęłam strzałkę w dół. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> - Martina! - powiedział, nie ruszając się z miejsca. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> W tym momencie drzwi się otwarły. </span><span style="line-height: 20px;">Zanim jednak weszłam do windy, zerknęłam jeszcze szybko za siebie. Jorge stał nieruchomo w tym samym miejsce z dłońmi zaciśniętymi w pięści,a jego wzrok boleśnie przewiercał miejsce, w którym jeszcze kilka minut temu się znajdowałam. Pokręciłam bezsilnie głową i zjechałam na parter. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="line-height: 20px;">***</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> Czułam tylko jak moje moje serce przeszywa tysiące sztyletów, łamiąc je na pojedyncze części. Oddech ugrzązł mi gdzieś w gardle. Jestem pewna, że powiększone źrenice i otworzone szeroko usta mówiły same za siebie - nie dowierzałam. Nie wierzyłam, że mógł się tak do mnie odezwać. Byłam jednocześnie zraniona i wściekła. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> Szłam chodnikiem, a ciepły wiatr rozwiewał moje włosy i delikatnie muskał wrażliwą skórę. Potrzebowałam tego, musiałam ochłonąć. Nie potrafiłam myśleć trzeźwo.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> Weszłam do niewielkiego włoskiego bistro, które znajdowało się na końcu ulicy i usiadłam przy stoliku. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> Zamówiłam sobie wino, widniejące na pierwszej pozycji w karcie i małą pizzę Margaritę. Miałam nadzieję, że napój i posiłek uspokoją moje rozdygotane nerwy i dzięki temu będę w stanie nad wszystkim zapanować jak należy.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> Kiedy kelner powrócił z moim winem, wychyliłam pół kieliszka, właściwie nie czując jego smaku. Czy Clement musiał wrócić akurat teraz? Co go w ogóle sprowadziło do Buenos Aires? Interesy? A może to całkowicie coś innego.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> Nie zdążyłam się nad tym głębiej zastanowić, ponieważ n</span><span style="line-height: 20px;">adeszło moje zamówienie. Próbowałam zmusić się do jedzenia. Wszystko smakowało jak styropian, więc tylko grzebałam widelcem w talerzu. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> Przyciągnęłam krzesło, na które odłożyłam torebkę i wygrzebałam z niej smartphone'a z zamiarem sprawdzenia godziny. Jednak coś innego przykuło moją uwagę, a mianowicie pełno SMS-ów i nieodebranych połączeń od Jorge'a. Prychnęłam. Teraz się o mnie martwi. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> Wyczyściłam listę i wrzuciłam telefon z powrotem do torby. </span><span style="line-height: 20px;">Byłam zła, bardzo zła. Instynktownie zacisnęłam dłonie w pięści. Miałam ochotę coś zniszczyć. Nie panowałam nad moim gniewem. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> Z całej siły uderzyłam pięścią w szklany stolik, który roztrzaskał się na drobne kawałeczki. Dookoła leżało mnóstwo odłamków, a moja dłoń jak i cały posiłek był zakrwawiony, ale nie przejęłam się tym specjalnie.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> - Co tu się dzieje? - zapytała poirytowana kelnerka, który jak tylko usłyszała dźwięk tłuczonego szkła do mnie podbiegła. </span></div>
<div style="text-align: left;">
Dziewczyna miała blond włosy do ramion i śliczne brązowe oczy. Pomimo lekkiej nadwagi była bardzo ładną dziewczyną. </div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> </span><span style="line-height: 20px;">- Pokaż, opatrzę ci to - delikatnie chwyciła moją skaleczoną dłoń.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> - Nie trzeba - wyrwałam się z jej uścisku. Kobita zmarszczyła brwi.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> - Proszę, bo się jeszcze nam wykrwawisz.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> - No dobrze - odpowiedziałam zrezygnowana. Miała rację. Nie byłam pewna jak głębokie było zranienie, ale nie wyglądało za ciekawie.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> Poprowadziła mnie na zaplecze, gdzie przemyła i zabandażowała moją rękę. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> - Przepraszam, za wszystko za płacę. Nie wiem co się ze mną stało - jęknęłam, gdy wiązała opatrunek. - Chyba za głęboko się zamyśliłam. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> - Nie musisz za nic płacić - uśmiechnęła się promiennie.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> - Dziękuję.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> - Wiem, że to nie moja sprawa - zaczęła. - Ale czy to ma związek z facetem?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> - Czy to aż tak bardzo widać? </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> - Trochę - spojrzała na mnie z politowaniem.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> Mój wzrok mimowolnie powędrował do zegara, wiszącego nad drzwiami. Było kilka minut po piętnastej. Powinnam dawno wrócić do biura.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> - Będę się już zbierać - odparłam, biorąc do lewej ręki torebkę. - Jeszcze raz dziękuję i przepraszam.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="line-height: 20px;">***</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="line-height: 20px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> - Kochanie - usłyszałam cichy szept tuż przy swoim uchu, który wywabił mnie z rozmyślań. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> Podskoczyłam delikatnie na krześle i popatrzyłam zła na szatyna, który szczerzył swoje idealnie równe i bielutkie zęby, w szerokim uśmiechu</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px; text-align: center;"> - Nie mów tak do mnie - fuknęłam wściekła, krzyżując ramiona na piersi.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;">_____</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;">I doczekaliście się. Przepraszam :(</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;">Za to, że musieliście tak długo czekać i za jakość tego wyczekiwanego rozdziału.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;">Ale mam nadzieję, że choć trochę wam się spodoba.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;">Muszę skomentować tylko jedną postać - Clement. Nie dajcie się zmylić. On nie jest tym za kogo się podaje xD No cóż więcej wam nie zdradzę ;D</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;">BARDZO WAM DZIĘKUJĘ ZA PRZEKROCZENIE 100 000 WYŚWIETLEŃ ♥ ♥ ♥</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;">Zakładając bloga, nigdy nawet nie sądziłam, że dojdę do takiej liczby.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;">Bez was by się nie udało ♥ Dziękuję ♥ Uwielbiam Was *.*</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;">Od teraz rozdziały powinny pojawiać się regularnie, a oprócz tego piszę kilka OSów,</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;">które już niedługo ujrzą światło dzienne.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;">Jeszcze raz dziękuję ♥</span></div>
</div>
Kamilahttp://www.blogger.com/profile/08763831368321031090noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-1532549656803992230.post-16754614166764569872015-03-12T22:28:00.003+01:002016-04-15T22:22:12.329+02:00Capitulo 38<div style="text-align: center;">
<img alt="https://33.media.tumblr.com/eccc5386fb4ba07eb3349fdd788a757e/tumblr_nccco5shvW1tszp3no1_250.gif" src="https://33.media.tumblr.com/eccc5386fb4ba07eb3349fdd788a757e/tumblr_nccco5shvW1tszp3no1_250.gif" /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Jasne światło wypełniające pokój, sprowadziło mnie z głębokiego snu do rzeczywistości. Przeciągnęłam się i powoli otwarłam oczy, rozglądając się po pomieszczeniu. Obok mnie leżał Jorge, który był jeszcze pogrążony w głębokim śnie. Cóż to był za wspaniały widok... </div>
<div style="text-align: left;">
Jego piękna twarz wyglądała młodziej. Był całkowicie zrelaksowany. Kołdra znajdowała się na wysokości jego bioder, ukazując jego zapierającą dech w piersiach klatkę piersiową w całej okazałości. Jego kształtne usta były lekko rozchylone, a lśniące włosy znajdowały się w cudownym nieładzie. Kusiło mnie, aby wyciągnąć rękę i go dotknąć. Jednak zdusiłam tę chęć w sobie, bojąc się, że mogę go obudzić.<br />
Uczucie miłości, jaką go darzyłam, wypełniało mnie całą. Kochałam go bezgranicznie. Przy nim byłam szczęśliwa. </div>
<div style="text-align: left;">
Mogłabym tak patrzeć na niego cały dzień, ale niestety mój pusty żołądek, domagający się jedzenia, mi na to nie pozwalał.</div>
<div style="text-align: left;">
Najciszej jak mogłam wygramoliłam się spod pościeli i wyszłam z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Z uśmiechem na ustach weszłam do kuchni. Ciche pstryknięcie włącznika i przyćmione światło oświetliło pomieszczenie. </div>
<div style="text-align: left;">
Postanowiłam zrobić omlety. Zaparzyłam sobie kawę i wyciągnęłam na blat wszystkie potrzebne produkty. Nieostrożnie położone przeze mnie jajko potoczyło się po blacie i zatrzymało niebezpiecznie na jego brzegu. Nie chcąc mieć brudnej podłogi, sięgnęłam po nie i położyłam w miejscu z którego nie powinno się sturlać.</div>
<div style="text-align: left;">
Podmuchałam wierzch mojej kawy, potem wzięłam szybki łyk. Odkładając filiżankę na stół, sięgnęłam po robota kuchennego. Omlet robił się sam. Pomimo hałasu Jorge się nie obudził. Starałam się nie patrzeć uporczywie na drzwi, ale to było silniejsze ode mnie i co chwilę - podczas smażenia - spoglądałam w tamtą stronę. </div>
<div style="text-align: left;">
Po kilku minutach omlety leżały na talerzach ozdobione bitą śmietaną i owocami w towarzystwie kubków z gorącą kawą. On jednak dalej się nie pojawiał. </div>
<div style="text-align: left;">
Nie chcąc dłużej męczyć swojego żołądka, zjadłam swoją porcję. Gdy już opróżniłam talerz, włożyłam go do zmywarki i skierowałam się w stronę łazienki. </div>
<div style="text-align: left;">
Będąc w jej wnętrzu, rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Woda była ciepła. Przyjemnie otulała moje ciało, ogrzewając każdą jego komórkę. Sięgnęłam po żel pod prysznic, marząc by Jorge wreszcie wstał i zechciał do mnie dołączyć. To jednak się nie wydarzyło.</div>
<div style="text-align: left;">
Zrezygnowana wyszłam z kabiny i sięgnęłam po miękki, fioletowy ręcznik, leżący na półce. Wytarłam się nim, po czym rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu szlafroka. Wisiał na drzwiach. Podeszłam do nich, ściągnęłam go i nałożyłam na siebie, obwiązując się w pasie. Był wykonany z szarej bawełny i sięgał mi do kolan. </div>
<div style="text-align: left;">
Przeglądnęłam się w lustrze. Wyglądałam koszmarnie - fryzura "po seksie" całkowicie do mnie nie pasowała. Sięgnęłam po szczotkę i rozczesałam swoje niesforne włosy. Kiedy były już w miarę normalnym stanie, opuściłam pomieszczenie. Wróciłam do kuchni, myśląc, że znajdę tam Jorge. </div>
<div style="text-align: left;">
Jego tam jednak nie było. Na stole leżał tylko pusty talerz i biała karteczka. Podniosłam ją. Moim oczom ukazało się zgrabne pismo mojego chłopaka. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i> Dziękuję za śniadanie. Było pyszne. Niestety nie mogłem dłużej zostać. Przepraszam. Spotkamy się w biurze.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i> J.</i></div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: left;">
Głośno westchnęłam. Miałam tylko nadzieję, że powodem jego wyjścia było coś pilnego. Odłożyłam kartkę na stół i poszłam do pokoju. Wyciągnęłam z szafy <a href="http://boska.mykmyk.pl/img/660/0/flvia-16049937.jpg" target="_blank">szary top, białą spódniczkę wykonaną z delikatnego materiału oraz jasną kurtkę w ciemne plamki</a>*. </div>
<div style="text-align: left;">
Zsunęłam z ramion szlafrok i założyłam na siebie wybrany zestaw. Do niego dobrałam brązowe buty, jaśniejszy o kilka tonów pasek i torebkę w podobnym odcieniu brązu. Gotowa wyszłam z mieszkania. </div>
<div style="text-align: left;">
Gdy dotarłam do firmy, od razu w holu zostałam chłodno powitana przez wysoką blondynkę siedząca za kontuarem. Chyba jest nowa, ponieważ wcześniej jej tu nie widziałam. Nie zwracając na nią uwagi, weszłam do windy.</div>
<div style="text-align: left;">
Po kilku chwilach dotarłam na właściwe piętro. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to puste biuro Jorge'a. Spojrzałam na zegarek. Było kilka minut po ósmej. Gdzie on może być? Ostatnio dziwnie się zachowuje.<br />
Położyłam torebkę na swoim stanowisku i ruszyłam w stronę jego szklanej siedziby. Było to ogromne pomieszczenie, z dwoma odrębnymi miejscami do siedzenia. Całe biuro było urządzone w chłodnej palecie czerni, bieli i szarości. Jedna masywna ściana naprzeciwko ogromnego biurka pokryta była płaskimi ekranami, które obecnie były wyłączone.<br />
Na przeciwko drzwi znajdowało się ogromne okno, do którego od razu. Widok był oszałamiający. Niesamowicie było patrzeć na Buenos Aires z tej perspektywy. Jego budynki, ulice, światła, neony. Jakby tego było mało, zaledwie dwie przecznice dalej znajdował się pięknie zielony park.<br />
Alejki z bujną roślinnością, placyki z fantastycznymi fontannami przyciągały swoją innością. Dla kogoś kto cały czas porusza się po wielkim mieście, gdzie przeważającym kolorem jest szary, jest to miłe oderwanie się od rzeczywistości.<br />
Podeszłam do ogromnego biurka i usiadłam na chwilę w skórzanym fotelu. Zaczęłam się w nim okręcać. Przez przypadek wcisnęłam jakiś guzik na klawiaturze jego komputera, który natychmiast zaczął pytać o hasło.<br />
W tym samym momencie usłyszałam dźwięk, zatrzymującej się windy. Spojrzałam w tamtym kierunku. Z szybu wyszedł Jorge. Rozmawiał przez telefon, ale jak tylko mnie zobaczył to się rozłączył.<br />
Wyglądało to tak, jakby nie chciał, abym wiedziała o czym rozmawiał. To nie mogła być praca, bo przede mną by tego nie ukrywał. Coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że coś jest nie tak.<br />
- Dzień dobry, Martino - moje imię w jego ustach brzmiało jak najpiękniejsze na świecie. Na moje policzki mimowolnie wstąpił rumieniec.<br />
- Dzień dobry - odpowiedziałam.<br />
Delikatnie chwycił moje biodra w ręce i przyciągnął blisko siebie. Szybko otrząsnęłam się z czarnych myśli, chowając je do symbolicznej szufladki w mojej głowie i całkowicie skupiłam się na jego dotyku.<br />
Przysunął swoje usta do moich, zatapiając zęby w mojej dolnej wardze, jednocześnie pieszcząc ją językiem. Jęknęłam, chcąc więcej. Po tej krótkiej chwili moje usta były spuchnięte i wrażliwe, łaknące nowych doznań.<br />
Gdy wdarł się językiem do wnętrza moich ust, przez moje ciało przeszedł potężny dreszcz. Staliśmy tak przez moment, kosztując siebie nawzajem. Roztapiałam się w jego ramionach. Gdy się od niego odsunęłam, zaczęłam się przyglądać jego nieskazitelnie pięknej twarzy.<br />
Cudowne niebieskie oczy były błyszczące, wyrażały radość i ciepło. W rysach jego twarzy dostrzegłam nowy rodzaj delikatności, co czyniło go jeszcze bardziej przystojnym, jeśli to w ogóle mogło być możliwe. I sposób, w jaki się poruszał. W typowej dla niego zmysłowości kryło się rozleniwienie.<br />
- Przepraszam, że musiałem rano wyjść - odparł, całując moją skroń. </div>
<div style="text-align: left;">
Schodził coraz niżej, aż ponownie dotarł do moich ust. Przesuwając ramiona pod jego marynarką, przytuliłam go, nasiąkając ciepłem jego szczupłego, twardego ciała. Jego usta drażniły moje. Pocałunki stawały się coraz żarliwsze, nasze oddechy przyspieszyły. Ramię, którym opasał moje plecy, zacisnęło się przyciągając mnie bliżej. </div>
<div style="text-align: left;">
Oddawałam mu się cała. Czułam, jak jego dotyk rozpala moje zmysły. Zaczęłam rozpinać jego koszulę, kiedy przerwał nam dzwonek jego telefonu. </div>
<div style="text-align: left;">
Odsunął mnie od siebie i wyjął telefon z kieszeni, spoglądając na wyświetlacz. Rzucił okiem na moją twarz, westchnął i wyszedł ze swojego biura, po czym wszedł do łazienki. Teraz byłam pewna, że coś przede mną ukrywa.<br />
Zła wróciłam do swojego stanowiska, rozmyślając o jego tajemniczym zachowaniu. Kimberly a może Mercedes są tego powodem? Nie chcąc dopuszczać do siebie złych myśli, zajęłam się pracą. Nawet nie zauważyłam, że z windy wysiadł jakiś mężczyzna. </div>
<div style="text-align: left;">
- Hej Tini - przestraszona podskoczyłam na krześle i spojrzałam na przybysza.<br />
Z początku nie mogłam go rozpoznać. Jego twarz ozdobiona była szerokim uśmiechem, odsłaniającym białe zęby. Na nosie miał ciemne okulary przeciwsłoneczne. Ciemne włosy opadały mu na czoło. Całą jego szczupłą sylwetkę opinał szary, idealnie dopasowany garnitur.<br />
- Tak pomyślałem, że moglibyśmy się wybrać na lunch.<br />
- Clement, jak mnie tu znalazłeś? - zapytałam zdezorientowana.<br />
_________</div>
<div style="text-align: left;">
*stylizacja przesłana przez Katarinę :**</div>
Kamilahttp://www.blogger.com/profile/08763831368321031090noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-1532549656803992230.post-25232167301288290482015-03-01T17:26:00.000+01:002015-03-01T17:26:24.507+01:00Capitulo 37<div style="text-align: center;">
<img height="195" src="http://i.pinger.pl/pgr384/e027125100122cd85291fd03" width="320" /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Rozdział dedykuję <i>Lucy</i> ♥</b></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Postanowiłam się przejść. Nie dawałam rady siedzieć sama w czterech ścianach, przytłoczona przeróżnymi emocjami.</div>
<div style="text-align: left;">
Założyłam prawie w ogóle nieużywane trampki, moje ulubione, znoszone dżinsy i zwykły T-shirt. Włosy związałam w kucyk. Zabrałam także telefon i słuchawki. Włożyłam je do uszu i włączyłam playlistę. Rozległy się pierwsze dźwięki jednej z moich ulubionych piosenek - Crazy in Love.</div>
<div style="text-align: left;">
Zamknęłam mieszkanie na klucz i wyszłam na zewnątrz. Szłam w stronę parku. Niska głośność pozwalała mi skupić się na chaotycznych myślach.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<i> - Co?! Tini dlaczego mi nie powiedziałaś, że go znasz? - w tamtym momencie czas się dla mnie zatrzymał. </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> Każda sekunda trwała w nieskończoność, niczym wieczność. Przełknęłam ślinę. Czułam, że tak się może zdarzyć. Prędzej czy później by poznała prawdę. Ale dlaczego akurat teraz? Nie byłam jeszcze na to gotowa.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> - Potrzebowałam czasu - wyszeptałam.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> - Czasu?! - prychnęła, przeczesując dłonią swoje idealne czarne włosy. - Na co potrzebny był ci ten czas?</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> - Nie chciałam psuć ci nastroju. Wczoraj byłaś taka szczęśliwa - wypaliłam pierwszą rzecz, jaka mi przyszła do głowy.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> - Tini? Jesteś kiepskim kłamcą. Przyznaj po prostu, że w ogóle nie zamierzałaś mi o tym powiedzieć - po części miała rację. - Przyjaciółki się tak nie zachowują. A może my już nimi wcale nie jesteśmy? - patrzyłam na nią z szeroko otwartymi oczami. </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> - Jak w ogóle możesz tak myśleć?</i></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<i> </i>Słowa Lodovici odbijały się echem w mojej głowie przez cały poranek. I co ja mam teraz zrobić? Rozumiem ją, sama bym się wkurzyła, ale żeby od razu myśleć, że nie jesteśmy już przyjaciółkami? Ugh... Mogłam jej od razu powiedzieć.</div>
<div style="text-align: left;">
Do tego jeszcze dochodzi Diego...</div>
<div style="text-align: left;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> - Chyba przyszedłem w nieodpowiednim momencie. Przepraszam. Wiedziałem, że to spotkanie to zły pomysł. Może innym razem - powiedział, uciekając wzrokiem przed moim spojrzeniem. </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> Nie chciałam, żeby tak wyszło. Mężczyzna odwrócił się i położył dłoń na klamce.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> - Diego... - zatrzymałam go.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> - Tak?</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> - To była Lodovica, moja przyjaciółka i jedna z twoich dziewczyn.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> Powoli odwrócił się w moją stronę. Na jego twarzy malował się szok przemieszany z niedowierzaniem. Przez chwilę nie był w stanie nic z siebie wydusić. W końcu jednak się otrząsnął. Spojrzał na mnie i wyszeptał tylko jedno słowo: "jedyna". </i></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Lodovicę byłam w stanie jeszcze w jakiś sposób zrozumieć, ale Diego całkowicie mnie zaskoczył. <i>J e d y n a. </i>Co to słowo mogło w ogóle oznaczać? </div>
<div style="text-align: left;">
Czyżby moja przyjaciółka była jego jedyną kobietą? Zachowywał się tak jakby nadal mu na niej zależało, jakby wszystkie wspomnienia z nią w roli głównej na nowo do niego powróciły. </div>
<div style="text-align: left;">
Szkoda mi go. Bo jeżeli rzeczywiście coś do niej czuje, będzie tylko cierpiał. W końcu ona jest zakochana w Xabim...</div>
<div style="text-align: left;">
Jest jeszcze jedna rzecz, która nie daje mi spokoju. Jorge. Nie mam pojęcia co powinnam z nim zrobić. Po wczorajszej sytuacji i jego dzisiejszej nieobecności ogarnęły mnie wątpliwości. Co jeśli powodem jego nieobecności była jakaś kobieta? </div>
<div style="text-align: left;">
Czym prędzej otrząsnęłam się z tych myśli. Przecież by mnie nie okłamał. W związku jedną z najważniejszych rzeczy jest zaufanie, a jeśli nie jestem jeszcze gotowa, by bezgranicznie go nim obdarzyć to może powinnam trochę przystopować.</div>
<div style="text-align: left;">
Zatrzymałam się przed przejściem przez pasy. Gdy zaświeciło się zielone światło, chciałam przejść, ale się powstrzymałam, gdy moją uwagę przyciągnęły idące po drugiej stronie jezdni postacie - kobieta i mężczyzna. Dziewczynę rozpoznałam od razu, głównie po jej charakterystycznych blond włosach - Mercedes.</div>
<div style="text-align: left;">
Natomiast mężczyzna był wysoki i dobrze zbudowany. Stałam jak zahipnotyzowana. Był ubrany w drogi czarny garnitur. Poruszał się ze zmysłową gracją i imponująca pewnością siebie. Kobiety patrzyły na niego z typowym dla siebie zainteresowaniem, a mężczyźni schodzili mu z drogi. Jak gdyby czując intensywność mojego spojrzenia, odwrócił głowę w moim kierunku. Te oczy rozpoznałabym wszędzie. Jorge. Z początku poczułam rozchodzące się w żyłach przyjemne ciepło, ale po chwili zastąpił je chłód.</div>
<div style="text-align: left;">
Zatrzymał się, podobnie jak ja, i stał niczym nieruchoma postać pośród ulicznego gwaru. Prezentował się pięknie i naturalnie. Po krótkiej chwili również blondynka podążyła za jego spojrzeniem. Gdy tylko mnie zobaczyła uśmiech znikł z jej twarzy. </div>
<div style="text-align: left;">
Czym prędzej odwróciłam się na pięcie i skierowałam się w stronę mojego mieszkania. Zaczęłam biec. Słyszałam krzyki Jorge'a, jednak nawet się nie odwracałam. Po moich policzkach płynęły łzy. Wyciągnęłam słuchawki z uszu, bo tylko mi przeszkadzały. Nie mogłam w to uwierzyć. </div>
<div style="text-align: left;">
Zupełnie nie wiedziałam co powinnam zrobić. Rozważałam dwie opcje. Pójść do niego, przeprosić, że tak się zachowałam i wysłuchać jego wytłumaczenia lub po prostu to zakończyć. Druga wydawała się przeważać. Byłam zbyt zaangażowana emocjonalnie. Za łatwo można mnie było zranić. Za bardzo bałam się odrzucenia. A świadomość potencjalnej zdrady dodatkowo potęgowała strach. </div>
<div style="text-align: left;">
Oczami wyobraźni ciągle widziałam Jorge'a z inną kobietą, nie mogłam wyprzeć tych obrazów z myśli. </div>
<div style="text-align: left;">
Nawet nie wiedziałam kiedy znalazłam się w swoim mieszkaniu. Wyciągnęłam telefon wraz ze słuchawkami z kieszeni i rzuciłam na kanapę, po czym weszłam do swojego pokoju.</div>
<div style="text-align: left;">
Drżącymi rękami zdjęłam z nóg buty i roztrzęsiona rzuciłam się na łóżko. Marzyłam tylko o zapomnieniu. Jednak mój umysł miał inne plany.</div>
<div style="text-align: left;">
Myślami byłam na zewnątrz, chciałam wiedzieć, co się tam stało?! Zabrakło mi wreszcie sił na szarpanie się i z bezsilności zaczęłam płakać, zakrywając dłońmi twarz.</div>
<div style="text-align: left;">
Po zaledwie kilku minutach, nie wiedząc dlaczego uniosłam głowę. Kiedy to robię okazuje się, że Jorge stoi w drzwiach mojej sypialni, przyglądając mi się uważnie. Miał na sobie czarne spodnie od garnituru i białą koszulę, marynarkę musiał gdzieś zostawić. W palcach obracał kluczyki do samochodu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dobry wieczór, Martino - głos miał spokojny, a z jego twarzy nie dało się nic się wyczytać. Nie byłam w stanie wydusić z siebie ani słowa. </div>
<div style="text-align: left;">
- Uznałem, że powinienem ci wyjaśnić zaistniałą sytuację - wyjaśnił sucho.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jak tu weszłeś? - nagle cała moja sympatia do niego gdzieś uleciała.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zostawiłaś otwarte drzwi.</div>
<div style="text-align: left;">
W jego oczach tańczyły iskierki rozbawienia. Ja nie widziałam w tym nic zabawnego. Jak zwykle nie mogłam go rozgryźć.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zastanawiałem się jak wygląda twoja sypialnia.</div>
<div style="text-align: left;">
Rozglądnęłam się. Mój pokój nie był do końca funkcjonalny, ale ja lubiłam w nim przebywać. Stała tu wyłącznie jedna, ale za to ogromna szafa na ubrania, łóżko, które spokojnie mogło pomieścić dwójkę osób i dwie szafki nocne. Koloru ścian nie potrafiłam do końca określić - ani to fioletowy, ani szary.</div>
<div style="text-align: left;">
- Bardzo tu ładnie - kontynuował. - Mogę usiąść? - zapytał, wskazując palcem na łóżko.</div>
<div style="text-align: left;">
Kiwnęłam głową. Niech mu będzie, wysłucham jego wyjaśnień i wyrzucę za drzwi. Serce waliło mi jak młotem, gdy siadał obok mnie. Nadal czułam między nami to dziwne przyciąganie, ten rozkoszny prąd wypełniający przestrzeń między nami. </div>
<div style="text-align: left;">
Siedział tak blisko mnie, oczy miał niemal grafitowe. Nie byłam w stanie się ruszyć. Obserwowałam zahipnotyzowana, jak podniósł dłoń.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tini - delikatnie założył mi pasmo włosów za ucho, dotykając przelotnie zagłębienia za moim uchem. Zadrżałam. - Mercedes przez przypadek znalazła się w tej samej restauracji, w której jadłem obiad biznesowy - skrucha w jego głosie, sprawiła, że prawie mu uwierzyłam. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie okłamuj mnie... - powiedziałam, przymykając oczy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie robię tego Tini. Nie mógłbym. Nie ciebie - oznajmił, kładąc rękę na moim kolanie.</div>
<div style="text-align: left;">
Coś wewnątrz mnie westchnęło w akcie kapitulacji. Moje ręce objęły go w pasie. Pragnęłam go tak bardzo, że aż sprawiało mi to fizyczny ból. Czułam coś więcej niż tylko pożądanie. To uczucie było o wiele głębsze i szlachetniejsze. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie skrzywdziłbym cię. Nigdy. Musisz mi tylko zaufać - po tych słowach ujął moją szczękę i zaczął pocierać moją wargę kciukiem. </div>
<div style="text-align: left;">
Wzięłam wolny i drżący oddech. Byłam kompletnie uwiedziona przez tlący sę wyraz jego oczu, prowokacyjny ton głosu i cudowny zapach jego skóry. Był moim uzależnieniem, z którym nie chciałam zrywać.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ufam ci, Jorge.</div>
<div style="text-align: left;">
Z delikatnym jękiem, przycisnął swoje usta do moich, rozpraszając wszystkie moje myśli soczystym, głębokim pocałunkiem. </div>
<div style="text-align: left;">
Zaczął delikatnie i słodko, by po chwili przestać nad sobą panować. Wsunęłam rękę w jego wilgotne włosy, chcąc, by znalazł się jeszcze bliżej. Jego usta poruszały się naprzeciwko moich, a języki pieściły się nawzajem. Przesunął dłonią po moim ciele, a ja zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli. Gdy się z nimi uporałam, dotknęłam jego torsu. On jęknął, drżąc z pożądania. </div>
<div style="text-align: left;">
Byłam odurzona jego smakiem i zapachem. Objął dłońmi moje biodra i przyciągnął, żebym wiedziała, na co się zanosi. Byłam oszołomiona i zachwycona. </div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy już pozbyliśmy się ubrań, Jorge kochał się ze mną z niewyobrażalną czułością, która trafiała prosto do mojej duszy. I właśnie za to go kocham.</div>
<div style="text-align: left;">
________</div>
<div style="text-align: left;">
Przepraszam za przerwę, ale musiała trochę odpocząć od bloggera. A wszystko to przez nadmiar sprawdzianów i kartkówek. Następne tygodnie nie zapowiadają się tak źle, więc postaram się, aby rozdziały były co tydzień. Przepraszam również za nie komentowanie waszych blogów, ale obiecuję, że do czwartku wszystko ogarnę.</div>
<div style="text-align: left;">
Kocham was ♥ I mam nadzieję, że rozdział się podoba :))</div>
Kamilahttp://www.blogger.com/profile/08763831368321031090noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-1532549656803992230.post-67590722116676496632015-02-14T20:23:00.001+01:002015-02-14T20:26:18.290+01:00Capitulo 36<div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
<img src="http://1.bp.blogspot.com/-12ndfHWfa14/UmV1MS8TOEI/AAAAAAAAAZ0/7iwqrlFrvoU/s1600/t%C4%99sknota.gif" /></div>
<br />
Spojrzałam na niego zdezorientowana, ale nic nie mówiłam. W powietrzu unosiły się jedynie dźwięki radia i prawie niedosłyszalny warkot silnika. </div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy zatrzymaliśmy się pod moim mieszkaniem, zlustrowałam spojrzeniem podjazd. Dostrzegłam samochód mojej przyjaciółki, Lodovici. Przez to wszystko zapomniałam o niej i mojej próbie skontaktowania się z nią.</div>
<div style="text-align: left;">
- Przepraszam, ale dzwonił mój ojciec. Wynikły pewne komplikacje i muszę załatwić z nim pewne sprawy dotyczące firmy. Zajmie mi to cały dzisiejszy wieczór i jutrzejszy dzień. Ty natomiast masz dzień wolny.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie... Nie zobaczymy się? - zapytałam rozczarowana.</div>
<div style="text-align: left;">
Nie chciałam, aby odjeżdżał. Nie chciałam się jeszcze z nim rozstawać. Nawet świadomość, że moja przyjaciółka stała pod drzwiami mojego mieszkania, nie mogła tego zmienić. Zamknęłabym go w pokoju i czekałby tam, aż ona sobie pójdzie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Postaram się być jutro wieczorem - powiedział cicho, wychodząc z samochodu, by otworzyć drzwi z mojej strony.</div>
<div style="text-align: left;">
Nagle poczułam się osamotniona, a w gardle zaczęła mi się tworzyć ogromna gula. Nie mogłam pozwolić, aby widział mnie w takim stanie. Przecież to tylko jeden dzień, a ja zachowywałam się jakby miałby to być cały rok.</div>
<div style="text-align: left;">
Brałam to nazbyt poważnie. Ale nic na to nie mogłam poradzić. Może i przywykłam do samotności - przez tyle lat byłam sama - ale w tym momencie ten fakt wydawał się być nader przerażający. </div>
<div style="text-align: left;">
Z przyklejonym do twarzy uśmiechem, ujęłam jego dłoń i z pomocą wysiadłam z auta. Nie mogło obyć się bez potknięcia.<br />
Wylądowałam w jego silnych ramionach. Ręką ujął moją brodę, po czym złożył czuły pocałunek na moich ustach. </div>
<div style="text-align: left;">
- Do jutra - zamruczał i jeszcze raz jego usta wylądowały na moich.</div>
<div style="text-align: left;">
Po chwili oderwał się ode mnie i wrócił do samochodu. Lekko rozkojarzona ruszyłam w stronę wejścia do apartamentowca, wiedząc, że muszę stanąć twarzą w twarz z Lodovicą. Szczerze powiedziawszy trochę się tego bałam. </div>
<div style="text-align: left;">
W połowie drogi się odwróciłam. Jorge'a już tam nie było. Przez moment wpatrywałam się w przejeżdżające samochody, po czym ponownie ruszyłam w stronę wejścia. </div>
<div style="text-align: left;">
Wolnym krokiem weszłam po schodach na moje piętro. Lodovica czekała na mnie pod drzwiami.<br />
Miała na sobie cienki czarny płaszcz, jasne dżinsy i ciemne botki. Jej kruczoczarne włosy były zaplecione w luźny warkocz, który opadał na jej kształtne piersi. Gdy mnie zobaczyła, na jej twarz wstąpił uśmiech. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> - Już jesteś. Gdzie byłaś? Próbowałam do ciebie oddzwonić, ale nie odbierałaś. Dlaczego? - ona i ta jej dociekliwość. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> Nie miałam szansy się nawet przywitać, ponieważ niespokojnie podeszła do mnie, chwyciła mocno za ramiona i zlustrowała moją twarz. Nie byłam zdolna wydusić ani słowa. Cholera... Musiałam się teraz zmierzyć z jej nieustępliwością. Czarno to widziałam.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> - Byłaś z mężczyzną.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> Spojrzałam na nią zaskoczona. Jakim cudem zdołała to wyczytać z mojej twarzy? Czy to jest aż tak bardzo widoczne?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> - Czyżby to był ten twój szef? - nie pozwoliła mi nawet odpowiedzieć. Po prostu dalej zasypywała mnie pytaniami. - No i jak było? Przespałaś się z nim?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> Uśmiechnęłam się, uciekając wzrokiem przed jej badawczym spojrzeniem jej piwnych oczu. Poczułam się onieśmielona. Chwyciłam się na tym, że moje policzki, po raz kolejny dzisiejszego dnia, zaczęły oblewać się szkarłatem. </span><br />
<span style="line-height: 20px;"> Zamiast jej odpowiedzieć, podeszłam do drzwi, przekręciłam klucz w zamku i weszłam do środka. </span><br />
<span style="line-height: 20px;"> Lodovica podążyła za mną. Ściągnęła okrycie i powiesiła je na wieszaku. Zsunęłyśmy buty z nóg i ułożyłyśmy ja na specjalnej półce. Podałam jej kapcie, a sama wsunęłam stopy w grube, pluszowe skarpetki.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> - Doczekam się odpowiedzi? - zapytała, wchodząc do salonu.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> - Było dobrze. Nawet bardzo - odpowiedziałam cicho, starając się powstrzymać zdradliwy uśmiech.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> - Och Tini. W końcu przeżyłaś swój pierwszy raz. Już myślałam, że nigdy do tego nie dojdzie. Zaczęłam sobie nawet wyobrażać ciebie jako starą pannę z kotem - zaczęła chichotać. </span><br />
<span style="line-height: 20px;"> Dołączyłam do niej. Po chwili jednak spoważniałyśmy. Przyjaciółka pociągnęła mnie w stronę sofy. Usiadłyśmy na niej. </span><br />
- To był twój pierwszy raz - zaczęła, ujmując moje dłonie. - Jeśli naprawdę było ci tak dobrze jak mówisz, to ten Jorge musi być w tym fantastyczny.<br />
Gdyby tylko wiedziała, jak bardzo. Po raz kolejny oblewam się krwistym rumieńcem. Zdecydowanie zbyt często to robię. Powinnam postarać się to zwalczyć. Nie mogę przez cały czas chodzić czerwona jak burak.<br />
<span style="line-height: 20px;">- Mój pierwszy raz był okropny - wyznała.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> - Och? - o tym akurat mi nigdy nie wspominała. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> - Tak, Diego Dominquez. Wydarzyło się to jeszcze w liceum. Diego był sportowcem, a ja szukałam nowych doznań - wzdrygnęła się, a ja jej zawtórowałam. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> Ten Diego Dominquez?! Ona sobie chyba żartuje. Mój przyjaciel, mężczyzna, który wydaje się być niezwykle niewinny, całkowite przeciwieństwo mojego szefa, rozdziewiczył moją najlepszą przyjaciółkę? </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> Chyba nie zauważyła mojej reakcji, bo ciągnęła dalej.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="line-height: 20px;"> - Był strasznie niedelikatny. Typowa katastrofa nastolatków. Cieszę się, że ty nie straciłaś dziewictwa z kimś takim. </span><br />
- A ten Diego... Podobał ci się? - postanowiłam pociągnąć trochę ten temat.</div>
<div style="text-align: left;">
- To skomplikowane - odparła wymijająco. - Ale nie miałyśmy rozmawiać o mnie - czyli jednak nic z niej nie wyciągnę. Może następnym razem mi się uda. - Wiesz, wyglądasz jakoś inaczej - powiedziała z czułością.</div>
<div style="text-align: left;">
- I tak się czuję. A jak tam Xabi? - zapytałam, mrugając do niej.</div>
<div style="text-align: left;">
Spojrzała na mnie rozanielonym wzrokiem. Nigdy dotąd nie widziałam u niej takiej reakcji na mężczyznę.<br />
- Och, Tini - zaczęła. - On jest taki... No w ogóle... A kiedy my...</div>
<div style="text-align: left;">
- Kiedy wy?! Spałaś z nim? - zapytałam z niedowierzaniem.<br />
Lodovica oblała się purpurą, a mnie opadła szczęka. Od kiedy to Lodovica Comello się rumieni? To ja jestem tą, która przez cały czas chodzi czerwona. Nie mogłam uwierzyć, jak ten cały Xabi na nią działa.</div>
<div style="text-align: left;">
- Lubisz go - stwierdziłam.<br />
Pokiwała głową, szczerząc się jak wariatka. Nagle usłyszałyśmy piosenkę - a właściwie refren Love Me Like You Do - dochodzącą z mojego telefonu, która obwieszczała, że ktoś próbuje się do mnie dodzwonić. </div>
<div style="text-align: left;">
Wyjęłam komórkę z torebki i spojrzałam na wyświetlacz. Diego. Lodovica również chciała zobaczyć kto do mnie dzwonił, ale szybko odebrałam, zanim zdążyła się przyjrzeć jego imieniu. Gdyby się dowiedziała, że przyjaźnię się z jej pierwszym, to... Nie mam pojęcia. I jak na razie nie mam zamiaru się tego dowiadywać.<br />
- Cześć - rzuciłam, przykładając telefon do ucha.<br />
- Witaj piękna. Jak ci minęły święta?<br />
- Rewelacyjnie - uśmiechnęłam się pod nosem. - A tobie?<br />
- Wspaniale. Co być powiedziała na spotkanie? Masz teraz czas? Mógłbym do ciebie wpaść. - nadzieja w jego głosie sprawia, ze poczułam ściskanie w sercu.<br />
- Niestety jest u mnie przyjaciółka. Może innym razem.<br />
- Tak... Innym razem - bąknął zrezygnowany.<br />
- Wpadnij po mnie jutro - wymamrotałam szybko. Niech stracę. - Możemy pójść razem na kawę czy coś.<br />
- Wspaniale, wpadnę po ciebie około jedenastej. Dobranoc.<br />
- Dobranoc - rozłączyłam się.<br />
- Kto to był? - zapytała Lodovica, patrząc na mnie wyczekująco.<br />
- Kolega z pracy - odpowiedziałam wymijająco. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wiesz, zmęczona jestem. Chyba powinnam już wracać do domu. Szkoda tylko, że Marco dzisiaj nie ma. Będę musiała spędzić tę noc samotnie.<br />
- Ja też - zaśmiałam się, chociaż do śmiechu mi wcale nie było, wręcz przeciwnie. - Może byś została na noc?<br />
- No nie wiem... Nie chcę być problemem.<br />
- Lodo, nigdy nie byłaś dla mnie problemem - uśmiechnęłam się.<br />
- No dobra, ale od razu się położę. Na prawdę jestem zmęczona.<br />
<div>
- Dobra, ale poczekaj jeszcze chwilę. Mam coś dla ciebie.<br />
Wstałam z kanapy i pobiegłam w stronę mojej sypialni. Wyciągnęłam z szafy torbę na prezent, do której wcześniej włożyłam kupiony perfum. Wróciłam do przyjaciółki.<br />
- Spóźniony prezent świąteczny. Otwórz jak będziesz już w domu.<br />
- Oj Tini, nie musiałaś. A ja jak zwykle nic do ciebie nie mam.<br />
- Wystarczy mi twoje szczęście. Idź już spać.<br />
- Tak jest - zasalutowała.<br />
Zaśmiałam się. Lodovica skierowała się w stronę pokoju gościnnego. Ja również poczułam się zmęczona. Wstałam i powolnym krokiem udałam się do sypialni. Weszłam do łazienki, która przylegała do mojego pokoju.<br />
Wzięłam szybki prysznic. Po wytarciu się ręcznikiem, przebrałam w piżamę. Składał się na nią szary T-shirt z dwoma zebrami i spodenki w czarno-białe paski. Myjąc zęby, przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze. Rzeczywiście, wyglądałam jakoś inaczej.<br />
Wypłukałam usta i wróciłam do pokoju. Zgasiłam światło i położyłam się do łóżka. Leżałam, wpatrując się w sufit, który był oświetlony przez uliczne lampy.<br />
Po krótkiej chwili zamknęłam oczy i odpłynęłam w mocny sen. Nazajutrz obudziła mnie moja przyjaciółka, krzycząc mi głośno do ucha:<br />
- Tini, wstawaj!<br />
Otwarłam niechętnie oczy. Lodovica stała przede mną ubrana w swoje wczorajsze rzeczy. Zerknęłam na telefon. Kilka minut po jedenastej.<br />
- O co ci chodzi? Chcę jeszcze spać - wymamrotałam sennie, nakładając kołdrę na głowę.<br />
- Przyszedł jakiś facet do ciebie. Powiedział, że jesteście umówienie. Swoją drogą jest całkiem przystojny.<br />
- Co?! Diego już przyszedł? - w mgnieniu oka wyskoczyłam spod pościeli. Złapałam za szlafrok, nałożyłam go na siebie i skierowałam się w stronę salonu.<br />
- Jaki Diego? - zapytała brunetka, idąc za mną. Zatrzymałam się. Odwróciłam się do niej powoli. Chyba tego nie uniknę.<br />
- Diego Dominquez. Twój pierwszy mężczyzna.<br />
______________<br />
W końcu jest ;D<br />
Mam nadzieję, że wam się podoba.<br />
Byliście już na Grey'u? Ja wczoraj ♥<br />
Dzisiaj nikomu nie zajmuję,<br />
bo niestety nie mam czasu :(<br />
Następnym razem to zrobię :**</div>
</div>
</div>
Kamilahttp://www.blogger.com/profile/08763831368321031090noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-1532549656803992230.post-76969837993008610272015-02-06T09:31:00.000+01:002015-02-06T09:31:18.613+01:00Capitulo 35<div style="text-align: left;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-9C28wDYhweI/VNDNq_By_KI/AAAAAAAAVzE/2TTK1m2Xc4w/s1600/http%3A%2F%2F38.media.tumblr.com%2F8db6107da48c321bbe9c2cf5709d16b8%2Ftumblr_nj5q92wW7D1sdnsubo4_400.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-9C28wDYhweI/VNDNq_By_KI/AAAAAAAAVzE/2TTK1m2Xc4w/s1600/http%3A%2F%2F38.media.tumblr.com%2F8db6107da48c321bbe9c2cf5709d16b8%2Ftumblr_nj5q92wW7D1sdnsubo4_400.gif" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Rozdział dedykuję <i>Martinie Comello</i> ♥</b></div>
<br />
Gdy winda zatrzymała się w podziemnym garażu, Jorge poprowadził mnie w stronę czarnego samochodu. Sportowy wóz był stylowy i na pewno bardzo drogi. Nigdy wcześniej go nie widziałam.<br />
Byłam ciekawa ile samochodów jeszcze posiadał. Możliwe, że większość aut, które się tutaj znajdują, należy do niego.<br />
- Ładny samochód - rzuciłam ze szczerym podziwem.<br />
Zerknął na mnie i uśmiechnął się szeroko.<br />
- Wiem.<br />
Uwielbiam go w takim wydaniu. Słodki i beztroski. Odkąd go poznałam, zdarzyło się to zaledwie kilka razy. Był taki podekscytowany. Chłopcy i te ich zabawki. Przewróciłam oczami, ale nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu.<br />
Samochód wydał dźwięk i rozbłysnął światłami, gdy Jorge nacisnął jeden z guzików na pilocie. Natychmiast otworzył przede mną drzwi ze strony pasażera. Wsiadłam do środka i zapięłam pas. <br />
Natomiast mężczyzna obszedł pojazd, po czym ze swobodnym wdziękiem i elegancją usiadł obok mnie.<br />
- Możemy opuścić dach jeśli chcesz - pokiwałam głową. - W schowku powinny być jakieś bejsbolówki i jedna para okularów przeciwsłonecznych.<br />
Jorge przekręcił kluczyk i nacisnął przycisk, dzięki któremu dach zaczął się otwierać. Sięgnęłam do schowka i wyjęłam czapki. Podałam mu jedną, a on ją założył. Zrobiłam to samo, po czym założyłam jeszcze ciemne okulary.<br />
W końcu szatyn wyjechał z miejsca parkingowego, jadąc w górę po krętej rampie, gdzie zatrzymał się przed szlabanem. Chwilę później jechaliśmy po ulicach Buenos Aires.<br />
Ruch był niewielki jak na tą godzinę. Moje włosy targał wiatr, tworzony przez prędkość samochodu. Ludzie, obok których przejeżdżaliśmy, wpatrywali się w nas.<br />
Przez chwilę myślałam, że chodzi im o mnie. Zastanawiali się co taka kobieta jak ja, robi z mężczyzną pokroju Jorge. Znali go. W Buenos Aires nie było osoby, która by o nim nie słyszała. Głowili się nad moją tożsamością: <i>Może nowa kochanka? Pewnie leci tylko na jego pieniądze i pozycję.</i><br />
<i> </i>Ale w końcu zdałam sobie sprawę, że patrzą tylko na samochód.<br />
Nareszcie dotarliśmy do restauracji, znajdującej się na obrzeżach miasta. Mój chłopak zostawił swoją zabawkę na parkingu obok.<br />
<i>Mój chłopak. </i>Te dwa słowa sprawiają mi ogromną radość. Jorge jest mój. Na tę myśl przez moje ciało przebiegł dreszcz. Ten najprzystojniejszy mężczyzna w kraju, a może nawet i na ziemi należy do mnie. Tylko do mnie.<br />
Weszliśmy do środka. Rozglądnęłam się dookoła. Panował tu niewielki przepych. Jorge powiedział mi, że knajpka została niedawno otwarta, ale jedzenie mają naprawdę niezłe.<br />
Wnętrze nie było duże, ale posiadało swój niezwykły urok. Słońce wpadało do środka przez wielkie okna sięgając od podłogi, aż po sam sufit. W powietrzy unosił się zapach jedzenia, który był tak niesamowity, że mój apetyt wzrósł jeszcze bardziej.<br />
<i> </i>Mężczyzna pociągnął mnie w stronę wolnego stolika, który znajdował się w najodleglejszym kącie sali. Gdy tylko usiedliśmy, podszedł do nas kelner, wręczył MENU i od razu przyjął zamówienie na napoje. Jorge wziął dla nas jakieś wino. Mężczyzna w białej koszuli, czarnej kamizelce, spodniach i muszce zapisał coś w notatniku, po czym odszedł w stronę baru.<br />
Otworzyłam kartę i zaczęłam przeglądać listę potraw.<br />
- Na co masz ochotę - zapytałam, nie mogąc się na nic zdecydować.<br />
- Tego na co mam ochotę nie ma niestety w karcie - oznajmił, uśmiechając się filuternie i patrząc prosto w moje oczy.<br />
Poczułam ciepło napływające do moich policzków. Jego uśmiech robił ze mną szalone rzeczy, a głęboki ton jego głosu jeszcze bardziej potęgował moje odczucia.<br />
Kelner wrócił z butelką wina i dwoma kieliszkami. Rozlał trunek, a następnie odłożył flaszkę na stół. Od razu upijałam łyk.<br />
- Są już państwo gotowi?<br />
- Nie do końca - oznajmia Jorge. - Co by nam pan polecił?<br />
- Dzisiejszym daniem dnia są ostrygi - odpowiedział grzecznie, kątem oka przyglądając się mojej twarzy.<br />
- W takim razie poprosimy dwie porcje.<br />
Ostrygi? Przełknęłam ślinę. Nigdy ich nie jadłam. Szczerze mówiąc, nie byłam fanką tego typu owoców morza. Wszystkie ośmiornice, krewetki i ostrygi napawały mnie obrzydzeniem. Nie wiem jak zdołam coś takiego przełknąć. Upijał kolejny łyk wina.<br />
Pracownik restauracji odszedł, by po niespełna kilku minutach wrócić ponownie, lecz tym razem z naszymi daniami.<br />
- Smacznego.<br />
Spojrzałam niepewnie na swój talerz. Leżało na nim kilka ostryg. Chciałam jednej spróbować, ale nie wiedziałam nawet jak się do tego zabrać.<br />
- Lubisz ostrygi? - pyta miękko Jorge.<br />
- Nigdy ich nie jadłam - odpowiedziałam cicho, przygryzając dolną wargę.<br />
- Naprawdę? - potakuję. - Cóż. Pokażę ci jak się je powinno jeść - sięgnął po jedną i wycisnął na nią nieco cytryny. - Musisz tylko przechylić i połknąć. To nic trudnego - uśmiechnął się szeroko, a potem podniósł ją do ust.<br />
Zachęcił mnie, abym spróbowała. Wzięłam do ręki jedną z ostryg. Podobnie jak on, wycisnęłam na nią kwaśny owoc, podniosłam do ust i przechyliłam. Ześlizgnęła mi się do gardła, pozostawiając po sobie słonawy posmak morza zmieszany z cierpką cytryną. Oblizałam wargi.<br />
- Nie jest aż taka zła jak sądziłam - szatyn wybuchnął śmiechem.<br />
Sięgnęłam po kolejną. Chyba je polubię.<br />
Patrzyłam jak zjadał swoją porcję. W ekspresowym tempie zjadł wszystkie swoje ostrygi. Zapytał czy może kilka moich. Zgodziłam się.<br />
Ależ ona ma apetyt. Chociaż jego fantastyczna sylwetka na to nie wskazuje. Musi więc sporo ćwiczyć.<br />
W myślach wybiegłam do wspomnienia poranka przed świętami, gdy weszłam do jego kuchni, zastając go w samych spodniach od piżamy, które zwisały niebezpiecznie nisko. Strasznie mnie to rozpraszało.<br />
Poprawiłam się na krześle. Mężczyzna podniósł na mnie wzrok, a ja mimowolnie oblałam się rumieńcem.<br />
- O czym myślisz?<br />
Moje policzki zrobiły się jeszcze bardziej czerwone, na co on uśmiechnął się szelmowsko. Intensywność jego spojrzenia zapierała mi dech w piersiach.<br />
- O tym jaki jesteś wspaniały.<br />
Miał coś powiedzieć, gdy zadzwonił jego telefon. Sięgnął do kieszeni, wyjął go i przyłożył sobie do ucha.<br />
- Słucham - rzucił.<br />
Po usłyszeniu pierwszych słów swojego rozmówcy, wyraz jego twarzy diametralnie się zmienił. Ciepło w jego oczach zniknęło. Ponownie przyjął swoją spiętą postawę. Jego maska powróciła, ale w groźniejszym wydaniu.<br />
Wyglądał na prawdę złowrogo. Poczułam się nieswojo i niezwykle nie na miejscu. Po jednym zerknięciu na mnie udał się w stronę drzwi. Zastanawiałam się co lub kto mógł wywołać tą nagłą zmianę.<br />
Wrócił chwilę później. Na mój widok jego spojrzenie od razu łagodnieje. Gestem przywołuje kelnera i prosi go o rachunek. Uregulowawszy go, wstaje i wyciąga w moją stronę rękę.<br />
- Chodź.<br />
Ujęłam jego dłoń. Podążyliśmy w stronę wyjścia z restauracji. Wsiedliśmy do samochodu. Po odpaleniu silnika, wyjechaliśmy na ulicę. Po chwili zorientowałam się, że nie jest to droga do apartamentu Jorge'a, ale do mojego mieszkania.<br />
________<br />
Przepraszam, że nie dodałam rozdziału w niedzielę ;(<br />
Ale nie miałam nawet siły, żeby go napisać ;(<br />
Mam nadzieję, że coś podobnego już się więcej nie powtórzy ;D<br />
Dziękuję za wszystkie wasze komentarze ♥<br />
Są dla mnie najlepszą motywacją ♥</div>
Kamilahttp://www.blogger.com/profile/08763831368321031090noreply@blogger.com32tag:blogger.com,1999:blog-1532549656803992230.post-48431706489265852732015-01-25T20:46:00.000+01:002015-01-25T20:56:19.082+01:00Capitulo 34<div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
<img height="172" src="https://33.media.tumblr.com/1f1e631d8952b946d070b72cc431040c/tumblr_namfl73GTV1tae8swo3_250.gif" width="320" /> </div>
- Powiesz mi co takiego zrobiłem? - zapytał zrezygnowany.</div>
<div style="text-align: left;">
- Musimy poważnie porozmawiać - stwierdziłam, nie odpowiadając na jego pytanie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobrze - zgodził się. - Ale najpierw pójdziesz ze mną do sklepu.</div>
<div style="text-align: left;">
Pomimo moich protestów, wyciągnął mnie z samochodu i poprowadził w stronę galerii. Po chwili byliśmy już w środku. Z głośników wydobywały się dźwięki świątecznych piosenek. W środku było dosyć tłoczno, co wcale mnie nie zdziwiło. Ludzie chcieli zrobić pierwsze poświąteczne zakupy. </div>
<div style="text-align: left;">
Zdziwiłam się, gdy Jorge skręcił do sklepu z biżuterią. Nic z tego nie rozumiałam. Po co zabrał mnie do jubilera? Może chciał się doradzić w sprawie kupna pierścionka dla Kimberly?</div>
<div style="text-align: left;">
Oddaliłam od siebie tę myśl. Jeśli rzeczywiście by tak było, nie próbowałby pocałować mnie w samochodzie. </div>
<div style="text-align: left;">
Ekspedientka siedząca za ladą, uniosła wzrok i zmierzyła Jorge'a od stóp do głów, po czym uśmiechnęła się do niego z przesadną serdecznością. Poczułam ukłucie zazdrości. Czy wszystkie kobiety muszą tak na niego reagować?</div>
<div style="text-align: left;">
Dziewczyna miała farbowane blond włosy i dobrze ponad metr siedemdziesiąt. Byłam całkiem pewna, że pod toną makijażu kryła się ładna twarz. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - uśmiechnęła się </div>
<div style="text-align: left;">
- Poproszę jakąś ładną bransoletkę dla tej pani - rzucił w stronę ekspedientki, wskazując na mnie ręką.</div>
<div style="text-align: left;">
Kobieta przeniosła wzrok na mnie, ja natomiast spojrzałam na mojego szefa wilkiem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Co ty kombinujesz? - zapytałam rozdrażniona. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ty mi dałaś prezent gwiazdkowy. Powinienem się zrewanżować - rzucił lekkim tonem, uśmiechając się do mnie nieznacznie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie musisz tego robić.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nikt cię nie pytał o zdanie - powiedział żartobliwie, nie spuszczając ze mnie wzroku, który przeszywał mnie na wskroś. </div>
<div style="text-align: left;">
Pod wpływem jego spojrzenia moje ciało zadrżało. Byłam zła, że ten głos budzi we mnie takie uczucia, z których nie byłam do końca zadowolona.</div>
<div style="text-align: left;">
- To moje pieniądze i robię z nimi co chcę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ma pan już jakąś upatrzoną? - zapytała blondynka, przerywając krótką ciszę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ta - wskazał jakąś, znajdującą się w jednej z gablotek najbliżej lady. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jest bardzo droga, ale warta swojej ceny. To różowe złoto, a te małe kryształki to wielokaratowe diamenty - wyjaśniła i wyciągnęła ją na poduszce.</div>
<div style="text-align: left;">
Gdy spojrzałam na cenę o mało oczy nie wyskoczyły mi z orbit.</div>
<div style="text-align: left;">
- Czyś ty oszalał? Nie będziesz mi kupował takich drogich prezentów - zaczęłam protestować, chociaż wiedziałam, że nic tym nie zdziałam. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jak już mówiłem, mogę robić z moimi pieniędzmi co chcę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chciałaby może pani ją przymierzyć?</div>
<div style="text-align: left;">
Jorge nie zważając na moje zdanie, wziął z poduszeczki bransoletkę, chwycił moją lewą dłoń i zapiął ją na nadgarstku.</div>
<div style="text-align: left;">
Musiałam przyznać, że była prześliczna. </div>
<div style="text-align: left;">
- Bierzemy - rzucił mój szef, wyciągając z portfela kartę kredytową.</div>
<div style="text-align: left;">
Już nawet nie próbowałam się z nim kłócić. Po prostu dałam za wygraną, ale byłam na niego zła, bo bransoletka była zdecydowanie za droga. Chociaż nie powiem, wzruszył mnie ten gest.</div>
<div style="text-align: left;">
Kobieta chciała zapakować prezent, lecz Jorge powstrzymał ją gestem dłoni. Blondynka podała mu czytnik, a on wpisał czterocyfrowy PIN. Odebrał kartę razem z paragonem, wziął mnie za rękę i skierował się ku wyjściu.</div>
<div style="text-align: left;">
Po chwili byliśmy już w samochodzie.</div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Znajdowaliśmy się w jego apartamencie. Na stole stały dwie szklanki - jedna z wodą, druga z jakimś alkoholem. Jorge rozsiadł się wygodnie na kanapie. Ja postanowiłam postać. W końcu i tak zaraz wychodzę. </div>
<div style="text-align: left;">
- O czym chciałaś porozmawiać?</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
- Co cię łączy z Kimberly? - przeszłam od razu do nurtującej mnie sprawy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nic takiego.</div>
<div style="text-align: left;">
- Rano wyglądało to inaczej - powiedziałam z wyrzutem. </div>
<div style="text-align: left;">
Bolało mnie, że nie chce mi nic powiedzieć. W jego wyrazie twarzy spostrzegłam, że coś przede mną ukrywa. </div>
<div style="text-align: left;">
- Tylko z nią rozmawiałem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Daruj sobie te kłamstwa - w końcu wybuchnęłam. - Nie zaprzeczysz, że coś cię z nią łączy. Pewnie się pokłóciliście, a że akurat byłam pod ręką to wykorzystałeś mnie, by wzbudzić w niej zazdrość. A ta bransoletka była czymś w rodzaju rekompensaty. Żałujesz wszystkiego i starasz się to jakoś odkręcić.<br />
- Co takiego? - zapytał, wstając gwałtownie z kanapy.<br />
Swoim wywodem i zjadliwym tonem wyraźnie zbiłam go z pantykułu.<br />
- Czego mam żałować? <br />
- Tego, że się ze mną przespałeś.- Moje przypuszczenie go zaszokowało. Patrzył na mnie z niedowierzaniem.<br />
- Myślisz, że żałuję, iż pozbawiłem cię dziewictwa? - zapytał, przeczesując nerwowo włosy i gwałtownie wypuszczając powietrze z płuc.<br />
- Ba, jestem o tym przekonana.<br />
- Wydajesz osąd w sprawie, o której nie masz najmniejszego pojęcia - stwierdził wściekły.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mówię poważnie. Oboje dobrze wiemy, że ty i ja... to był błąd - powiedziałam, krzyżując ramiona na piersi.</div>
<div style="text-align: left;">
Zacisnął zęby.<br />
- Nie, to nie był błąd - wpatrywałam się w niego zaskoczona porywczością, z jaką zaprzeczył moim słowom. - Niczego nie żałuję. Miałaś kiedyś chłopaka - zamarłam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie.<br />
- A chciałabyś mieć?<br />
Serce zaczęło walić mi jak młot.<br />
- Słucham? Co to w ogóle za pytania?<br />
- Chcę być z tobą - powiedział po prostu.<br />
- Jeszcze niedawno mówiłeś, że związki to nie twoja bajka - jeszcze mocniej objęłam się ramionami.<br />
- Pragnę spróbować. - podszedł do mnie. - Nigdy wcześniej niczego podobnego nie doświadczyłem. Nie ukrywam, że wcześniej miałem wiele kobiet, ale to ty wyzwalasz we mnie emocje, których nigdy nie czułem. To jak?<br />
- Sama nie wiem...<br />
Owszem chciałabym być z nim. Ale bałam się. Nigdy nie byłam w żadnym związku z mężczyzną. Teraz mogło się to zmienić. Mogłabym być dziewczyną Jorge'a Blanco. Ale czy byłam na to gotowa?<br />
- A co z Kimberly?<br />
- Nią się nie przejmuj. - powiedział, podchodząc do mnie bliżej.<br />
Zdenerwowało mnie to, że nie chciał dać mi jasnej odpowiedzi co do szatynki. Jednak myśli dotyczące tej kobiety szybko odpłynęły, gdy tylko Jorge położył dłoń na moim policzku.<br />
Drugą ręką chwycił moją dłoń i położył sobie na piersi. Pod palcami czułam dudniący rytm jego serca. Był pełen pasji i niepokoju. Jak powinnam postąpić? Kierować się zdrowym rozsądkiem czy uczuciami?<br />
- Czy zdajesz sobie sprawę jak na mnie działasz? - wyszeptał. - Ten związek będzie wymagał wiele czasu i wysiłku, ale czuję, że jesteś tego warta i naprawdę chcę spróbować.<br />
Patrzyłam na niego, a moje serce krzyczało nieme <i>T A K. </i>Postanowiłam dać mu szansę. Wiedziałam jak duży był to dla niego krok. Postanowił złamać swoje dotychczasowe zasady specjalnie dla mnie. Nie mogłam być dla niego tylko kolejną kochanką. Musiałam być kimś więcej, nawet jeśli on nie był tego jeszcze świadomy.<br />
Stając na palcach i chwytając jego gęste jedwabiste włosy przycisnęłam jego usta do moich, dając mu tym samym moją odpowiedź. Od razu objął mnie rękami i oddał pocałunek, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny.<br />
Kiedy nie mogliśmy już oddychać, oderwaliśmy się od siebie. Z czułością trącił nosem mój. Przez moje ciało przebiegła fala radości.<br />
- To może w końcu mi powiesz jak ci było ostatniej nocy? - w jego oczach płonęła ciekawość.<br />
- Cudownie - wymamrotałam, czując jak do moich policzków napływa krew.<br />
Jego usta lekko się uniosły.<br />
- Mnie też - zamruczał wprost do mojego ucha. - Chętnie bym to powtórzył, ale jestem strasznie głodny.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ja też - zaśmiałam się. </div>
<div style="text-align: left;">
- W takim razie zabieram cię do mojej ulubionej restauracji.</div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: white; font-family: inherit;">_________</span><br />
<span style="color: white; font-family: inherit;">Pytaliście się, kiedy napiszę coś okropnego. </span><br />
<span style="color: white; font-family: inherit;">Oto nadszedł ten moment.</span></div>
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; color: black; font-family: 'Times New Roman'; font-size: medium; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; letter-spacing: normal; line-height: normal; orphans: auto; text-align: start; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: auto; word-spacing: 0px;">
<div style="text-align: left;">
<div style="margin: 0px;">
<div style="text-align: left;">
<span style="color: white; font-family: inherit;">Wiem, że jest bezsensu -,-</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: white; font-family: inherit;">Mi też się nie podoba.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: white; font-family: inherit;">Ale nic na to nie poradzę :(</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: white; font-family: inherit;">Chciałam was przeprosić za zaniedbywanie komentowania waszych blogów,</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: white;">ale w ostatnim tygodniu przed feriami nauczyciele postanowili nas pomęczyć:(</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: white; font-family: inherit;">Kiedy tylko zaczną mi się ferie wszystko nadrobię :***</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: white; font-family: inherit;">Do następnego ♥</span></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><br /></b></span></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
<span style="color: white; font-family: inherit; font-size: large;"><b>18 KOMENTARZY = CAPITULO 35</b></span></div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Kamilahttp://www.blogger.com/profile/08763831368321031090noreply@blogger.com30tag:blogger.com,1999:blog-1532549656803992230.post-50032053671378101162015-01-18T21:13:00.001+01:002015-01-18T21:13:42.892+01:00Capitulo 33<div style="text-align: center;">
<img height="168" src="http://www.1023clearfm.com/files/leighton-meester.gif" width="320" /><br />
<b>Rozdział dedykuję Katarinie i Sheili ♥ </b></div>
<div style="text-align: center;">
<i> Bardzo wam dziękuję za pomoc przy rozdziale ♥ </i></div>
<br />
<div style="text-align: left;">
Podniosłam powieki, po czym od razu je przymknęłam. Słońce, wpadające przez ogromne okno, raziło moje zmęczone oczy. Po kilku chwilach przyzwyczaiłam się do światła.<br />
Nie miałam pojęcia jak długo spałam.<br />
<span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;"> Rozejrzałam się dookoła. Znajdowałam się w pokoju na piętrze. Jak się tutaj dostałam? Musiałam zasnąć na dywanie, a Jorge mnie tutaj przyniósł.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="border: 0px; font-family: inherit; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit; margin: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;"> Uśmiechnęłam się na wspomnienie poprzedniego dnia. </span><br />
<span style="border: 0px; font-family: inherit; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit; margin: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;"> Cała byłam obolała, ale spodobało mi się to. Wczorajszy wieczór, był najpiękniejszym w moim życiu. Jego słowa, ciało, czułość z jaką się ze mną obchodził... Zamknęłam oczy, rozkoszując się przyjemnym ciepłem, rozlewającym się po moim ciele.</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;"> Usiadłam na łóżku. Przeciągnęłam się i rozejrzałam po przestronnym pokoju. </span><span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit;">Jorge'a nigdzie nie było. Czyżby już wstał?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Wysunęłam się spod pościeli - byłam całkowicie naga - i skierowałam się do łazienki. Podczas chodzenia towarzyszył mi delikatny ból. Po raz kolejny dreszcz przeszedł po moim ciele. Byłam taka szczęśliwa. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"> Stanęłam przed gigantycznym lustrem nad umywalką. Intensywnie wpatrywałam się w moje odbicie. Czy wyglądałam inaczej? Bo tak się czułam. </span><span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;">Oddałam swoje dziewictwo, facetowi, który mnie nawet nie kocha. </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;"> Skrzywiłam się. Wystarczy, że ja go kocham. Może pewnego dnia poczuje to samo? Wzdrygnęłam się. Jakby to było w ogóle możliwe. Pokręciłam smutno głową. Nie powinnam teraz o tym myśleć. </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;"> Uniosłam dłonie i przejechałam palcami po włosach, próbując przywołać je do porządku. Po kilku bezowocnych minutach poddałam się. Weszłam pod prysznic. Sięgnęłam po żel i namydliłam nim całe ciało. Spłukałam go i wyszłam na zimne płytki. </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;"> Sięgając po ręcznik, kątem oka zauważyłam Jorge'a, stojącego na zewnątrz. Podeszłam bliżej okna. Szatyn stał odwrócony tyłem.</span><span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;"> Miał na sobie szyte na miarę spodnie, kamizelkę oraz nieskazitelnie białą koszulę. Wyglądał olśniewająco. </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;"> Uniosłam kąciki ust ku górze. Nie mogłam uwierzyć, że kochałam się z tak zachwycającym mężczyzną. Jednak gdy zorientowałam się z kim on tam stoi, mój uśmiech zgasł.</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;"> Kimberly. Ta kobieta nie może po prostu odpuścić. Odchodziłam od zmysłów, widząc ją w towarzystwie mojego ukochanego. </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;"> </span>Trzymała dłoń na jego ramieniu i u<span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;">śmiechała się</span><span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;"> w zmysłowy, intymny sposób. Nie mogłam natomiast dostrzec jego twarzy. </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;"> Ale sądząc po wyrazie jej oczu nie było to nic nieprzyjemnego.</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;"> Wyglądali idealnie. Ona bardziej do niego pasowała niż ja. Gdy odsunęłam się od okna serce waliło mi w piersi, a oddech przyspieszył. W głowie miałam mętlik, a żołądek skręcał mi się z zazdrości. To było prawie jak zdrada. </span><br />
Mam rozumieć, że nasz seks nie miał dla niego takiego znaczenia, jak dla mnie? Całkowicie mu się oddałam, a on potajemnie wybiera się na schadzki z Kimberly.<br />
Oparłam się o ścianę i schowałam twarz w dłoniach. <span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;">Co ja sobie wyobrażałam? W moich oczach pojawiły się nieproszone łzy. </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;"> Osunęłam się na ziemię, zła na siebie za tą bezsensowną reakcję. Podciągam kolana pod brodę. Opłakiwałam coś czego nigdy nie miałam. Co za absurd. Rozpacz z powodu przeklętych nadziei, marzeń i oczekiwań. Byłam głupia sądząc, że przez jedną noc zostawi swoje dotychczasowe życie playboya.</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;"> Nigdy dotąd nie czułam się tak jak teraz. Dotychczas nie pozwalałam, żadnemu mężczyźnie zbliżyć się tak blisko. On to wykorzystał.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="border: 0px; font-family: inherit; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit; margin: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;"> Od zawsze brakowało mi pewności siebie. Lista wad jakie w sobie widziałam nie miała końca. Zawsze odtrącałam potencjalnych adoratorów. I to nie dlatego, że bałam się późniejszego odrzucenia. </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;"> Po prostu nikt nie wzbudził we mnie takiego zainteresowania jak Jorge Blanco. Nawet Diego czy Clement - przystojni i czarujący faceci. Byłam przekonana, że oni lepiej by mnie traktował. Dlaczego musiałam być aż tak głupia i zakochać się w nieodpowiednim facecie?</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;"> Muszę wziąć się w garść. Otarłam policzki, wstałam i wyskoczyłam</span><span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;"> z łazienki. Gorączkowo zaczęłam szukać czegoś do ubrania. W między czasie upadł mi ręcznik. Zaklęłam pod nosem i schyliłam się po niego. </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;"> Tymczasem on wszedł do pokoju. Jego oczy momentalnie pociemniały, a na jego ustach pojawił lubieżny uśmiech. </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;"> - Dzień dobry. Jak się czujesz? - zapytał czule, podchodząc bliżej. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;"> Rzuciłam mu groźne spojrzenie. Wyciągnęłam bieliznę z torby i wróciłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="border: 0px; font-family: inherit; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit; margin: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;"> - Martina! - krzyknął. - Co znowu zrobiłem źle?!</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;"> Starałam się nie zwracać uwagi na walenie w drzwi. </span><span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;">Spokojnie założyłam na siebie czerwone koronkowe majtki i biustonosz do kompletu. Przekręciłam zamek, przeszłam pod jego ramieniem i podeszłam do mojej torby. </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;"> Schyliłam się i wyciągnęłam z niej małą czarną z wycięciem w talii. Spojrzałam przez ramię na Jorge'a. Wyglądał na oszołomionego. Prychnęłam. Seksowna bielizna i już traci głowę.</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit;"> Założyłam na siebie sukienkę i stanęłam na przeciw lustra. Sukienka mocno przylegała do mojego ciała. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="border: 0px; font-family: inherit; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit; margin: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;"> - Martina. Spójrz na mnie - zamruczał, stając za mną. </span><br />
<span style="border: 0px; font-family: inherit; font-stretch: inherit; font-style: inherit; font-variant: inherit; font-weight: inherit; line-height: inherit; margin: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;"> Mimo woli, odwrócił mnie przodem, po czym ujął moją brodę i odchylił głowę do tyłu, przeszywając mnie spojrzeniem. </span><br />
- Zostaw mnie - szepnęłam. - Proszę.<br />
Wyrwałam się z jego uścisku i wycofałam się na korytarz, ponieważ byłam zbyt słaba, by móc mu się dłużej opierać.<br />
Nuta cierpienia w jego naturalnie zachrypniętym głosie sprawiała, że krajało mi się serce od samego słuchania go. Nie mogłam dłużej zostać w tym pokoju.<br />
Zeszłam na dół po schodach i poszłam w stronę kuchni. <span style="font-family: inherit;">Śniadanie czekało naszykowane na barze. Wyglądało apetycznie. Usiadłam na stołku barowym, lekko się krzywiąc.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Coś cię boli? - usłyszałam rozdrażniony głos.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> Podskoczyłam zaskoczona, uświadamiając sobie, że nie jestem sama w pomieszczeniu. Przy blacie stała szatynka uśmiechając się do mnie kpiąco.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Myślisz, że nie widziałam tej czerwonej plamy na dywanie? - zarumieniłam się.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> Zastanawiałam się czy ktoś jeszcze widział dowód utraty mojego dziewictwa. Miałam nadzieję, że Jorge zdążył ją do tego czasu zmyć.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Naprawdę sądzisz, że on będzie teraz twój? To jesteś w błędzie. Każda z nas przeszła przez coś podobnego.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> Widelec z kawałkiem omletu zatrzymał się kilka centymetrów od moich ust. Odłożyłam go z powrotem na talerz.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Każda z nas?</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Przecież wiesz, że nie jesteś jedyną kobietą z którą spał. Ale to ja znam go najlepiej, że już nie wspomnę o byciu ulubienicą jego matki.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - A ja Ruggero i Christiana - odparłam słodko.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> Jej drwiący uśmiech zbladł. Odrzuciła włosy do tyłu i wyszła z pomieszczenia. W progu minęła się z bratem Jorge'a. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - A tej co się stało? Dzień dobry Tini.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Dzień dobry - uśmiechnęłam się do niego szeroko. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"> Był jedną z dwóch osób, których obecność mi nie przeszkadzała.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Pachnie fantastycznie - powiedział, zaglądając do talerzy. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - A smakuje jeszcze lepiej. Strasznie dużo tego. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"> - Rzeczywiście - zaśmiał się. - Smacznego.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> Podziękowałam i podniosłam widelec do ust. Jadłam powoli. </span>Pomimo tych wszystkich wydarzeń, nie straciłam apetytu. Wręcz przeciwnie. Byłam potwornie głodna.</div>
<div style="text-align: left;">
Jorge pojawił się, gdy kończyłam jeść. W jednej ręce trzymał swoją torbę, a w drugiej moją. Przez jedną z nich był przewieszony płaszcz. Spojrzałam na niego z wymalowanym pytaniem na twarzy.<br />
- Co to ma znaczyć?<br />
- Wyjeżdżamy - odparł wyraźnie zdenerwowany.<br />
- Ale...<br />
- Żadne ale. Już cię spakowałem.<br />
Postawił jedną z walizek na ziemi, ściągnął z niego płaszcz i podał mi go, przysuwając się bliżej. Wzięłam ubranie do ręki, po czym odsunęłam się, by ponownie zwiększyć dystans między nami. Spojrzał na mnie ze smutkiem.<br />
- Pożegnaj się z Rugge.<br />
Odwróciłam się do jego brata, a on uścisnął mnie z całej siły.<br />
- Szkoda, że wracacie. Zdążyłem cię już polubić.<br />
Pocałowałam go w policzek. Żałowałam, że nie miałam więcej czasu, by móc go lepiej poznać. Kątem oka spojrzałam na Jorge'a. Wyglądał na wściekłego.<br />
- Do zobaczenia.<br />
Mój szef nie pozwolił mi pożegnać się z resztą. Dziwił mnie jego pośpiech. Gdy dotarliśmy do samochodu, wrzucił nasze walizki do bagażnika. Sama wsiadłam do środka i zapięłam pas. Po chwili siedział na miejscu kierowcy i zapiął swój, po czym włożył kluczyki do stacyjki. Po niespełna kilku minutach wyjechał na główną drogę.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Stanęliśmy pod centrum handlowym. Spojrzałam na niego zaskoczona. </div>
<div style="text-align: left;">
- Co my tutaj robimy?</div>
<div style="text-align: left;">
- Muszę coś kupić - powiedział, uśmiechając się tajemniczo.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tylko się pospiesz - rzuciłam chłodno, sadowiąc się wygodniej na siedzeniu. </div>
<div style="text-align: left;">
Wysiadł z samochodu, lecz zamiast podążyć w stronę wejścia do galerii, otworzył drzwi z mojej strony.</div>
<div style="text-align: left;">
- Podobają mi się te pasy - szepnął, błądząc badawczym wzrokiem po moim ciele.</div>
<div style="text-align: left;">
- Słucham? - pisnęłam.</div>
<div style="text-align: left;">
Wyciągnął rękę i pogładził mnie po policzku, przesuwając smukłe palce do brody, którą ujął kciukiem i palcem wskazującym. Pochylił się, by złożyć na moich ustach szybki, niewinny pocałunek. Tymczasem ja odwróciłam głowę w drugą stronę, uciekając przed dotykiem jego pełnych warg. Chociaż chciałam to zrobić, wiedziałam, że nie mogę tak łatwo mu ulec. </div>
<div style="text-align: left;">
_____</div>
<div style="text-align: left;">
Nareszcie skończyłam :D</div>
<div style="text-align: left;">
Jeszcze raz dziękuję dziewczynom za pomoc ♥</div>
<div style="text-align: left;">
Nie wiem jak wam, ale mi się rozdział w miarę podoba ;D</div>
<div style="text-align: left;">
Za niedługo powinniście się dowiedzieć co łączy Kenedy i Jorge'a.</div>
<div style="text-align: left;">
Ale na razie potrzymam was w niepewności ;D</div>
<div style="text-align: left;">
Czekam na wasze opinie ♥</div>
</div>
Kamilahttp://www.blogger.com/profile/08763831368321031090noreply@blogger.com27tag:blogger.com,1999:blog-1532549656803992230.post-34070107817438293402015-01-10T16:19:00.001+01:002015-01-10T16:29:32.017+01:00Capitulo 32 (+18)<div style="text-align: center;">
<img src="http://4.bp.blogspot.com/-jaWvhIC5BWg/VDO-kqG7dKI/AAAAAAAAAOU/_nc0HMCp1KY/s1600/leonetta-dispute-o.gif" /></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Rozdział dedykowany wam wszystkim :**</b></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Jak widać po tytule, wiadomo co się wydarzy. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Tylko pomiędzy kim xD</i></div>
<br />
<div style="text-align: left;">
Po odłożeniu słuchawki jeszcze przez długi czas wpatrywałam się w ekran telefonu, zastanawiając się dlaczego moja najlepsza przyjaciółka, Lodovica, nie odbiera. </div>
<div style="text-align: left;">
Tak bardzo miałam ochotę z nią porozmawiać. Kiedyś byłyśmy ze sobą bardziej związane, zawsze trzymałyśmy się razem. A teraz? Odkąd zaczęłam pracować w firmie Blanco, wszystko to co nas łączyło zaczęło znikać. Postanowiłam, że jak tylko te całe odwiedziny u rodziców Jorge'a się skończą, spotkam się z nią. Mam dla niej prezent, więc to będzie idealna okazja by go jej podarować. </div>
<div style="text-align: left;">
Diego'a też mogłabym zaprosić. Od dawna myślałam o poznaniu ich ze sobą. Pod pewnymi względami byli do siebie podobni. Co z tego, że moja przyjaciółka była obecnie zafascynowana jej nowym współlokatorem, Xabi'm. Znałam ją wystarczająco długo, by wiedzieć, że on nie jest w jej typie. Prędzej czy później się o tym przekona. </div>
<div style="text-align: left;">
Po mojej głowie zaczęło krążyć jedno słowo - <i>p r e z e n t.</i> </div>
<div style="text-align: left;">
Podeszłam do mojej torby i zaczęłam przeszukiwać jej zawartość. Gdzie ja to włożyłam? W końcu opuszkami palców wyczułam małe pudełeczko. Chwyciłam je i wyciągnęłam na powierzchnię. Powoli je otwarłam.</div>
<div style="text-align: left;">
Czy to odpowiedni moment? - pomyślałam. - Lepszego nie znajdę. Usiadłam z powrotem na łóżku i zaczęłam wyczekiwać mojego szefa. </div>
<div style="text-align: left;">
O jaką pomoc mogło chodzić szatynce? A może wcale nie potrzebowała pomocy? Co on tak długo u niej robi? A może... Nie. Szybko otrząsnęłam się z tych myśli. Nie mógłby, prawda?</div>
<div style="text-align: left;">
Przejechałam dłonią po wieku pudełeczka. A co jeśli mu się nie spodoba? Znowu zaczynam panikować. Wzięłam kilka oddechów, próbując się uspokoić. Martina, wszystko będzie dobrze. </div>
<div style="text-align: left;">
W końcu do pokoju wpadł Jorge. Zamknął za sobą drzwi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chciałem cię poinformować, że zostajemy sami. Reszta domowników wychodzi na spacer - odparł, uśmiechając się przy tym lubieżnie. </div>
<div style="text-align: left;">
Poczułam przyjemny ucisk w dole brzucha. Był tak nieziemsko przystojny. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jorge - zaczęłam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak?</div>
<div style="text-align: left;">
- Mam coś dla ciebie - powiedziałam, podając mu szmaragdowe pudełeczko, w środku którego znajdowały się spinki, które wcześniej zdążyłam kupić.</div>
<div style="text-align: left;">
Bacznie obserwowałam jego reakcję. Przez chwilę byłam pewna, że się uśmiechnie. Pomyliłam się.</div>
<div style="text-align: left;">
- Po co ty mi to dajesz? - zapytał z wyczuwalną nutką złości.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jak to po co? - zapytałam zdziwiona jego pytaniem. - Przecież są święta, w które między innymi obdarowuje się ludzi prezentami.</div>
<div style="text-align: left;">
- Czy to jest konieczne? Ja dla ciebie nic nie mam. Ty też nie powinnaś mieć. Jestem twoim szefem, a szefom nie powinno się dawać takich prezentów. Wolałbym już dostać ohydny krawat z jakimś motywem świątecznym. Ale żeby spinki do mankietów?! Takie rzeczy możesz dać swojemu mężczyźnie, ale nie szefowi.</div>
<div style="text-align: left;">
Poczułam jak łzy zaczęły napływać mi do oczu. Naprawdę sądził, że ten prezent jest nieodpowiedni? Jeszcze przed chwilą uśmiechał się do mnie w dwuznaczny sposób, a teraz stwierdza, że prezenty w naszych stosunkach są nieodpowiednie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nienawidzę cię - wycedziłam, po czym wyszłam z pokoju.</div>
<div style="text-align: left;">
Trzasnęłam drzwiami i ruszyłam przed siebie, gnana uzasadnionym gniewem. Tak długo szukałam dla niego idealnego prezentu i co dostałam w nagrodę? Naganę.</div>
<div style="text-align: left;">
Ruszyłam energicznym krokiem schodkami na dół. Weszłam do salonu. Usiadłam na kanapie na przeciwko kominka, w którym palił się ogień. Objęłam kolana ramionami i powstrzymałam chęć wybuchnięcia płaczem. Odetchnęłam głęboko i spróbowałam wziąć się w garść. On nie jest wart niczyich łez, szczególnie moich. </div>
<div style="text-align: left;">
Przynajmniej nie ma nikogo w domu. Mogę tu posiedzieć, bez ukradkowych spojrzeń, zbędnych pytań, które na pewno by się pojawiły. </div>
<div style="text-align: left;">
- Martina.</div>
<div style="text-align: left;">
Podskoczyłam i obróciłam się w stronę drzwi, ku ogromnemu zaskoczeniu spotykając wzrok Jorge'a. Jak zwykle jego widok wywoływał falę sprzecznych emocji. Seksowny i pewny siebie stał w progu pomieszczenia. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wiem, że spieprzyłem sprawę. Pozwól mi to wytłumaczyć.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie musisz. Wszystko rozumiem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nic nie rozumiesz - wycedził przez zaciśnięte zęby.</div>
<div style="text-align: left;">
- Już dość zdążyłeś mi wyjaśnić - powiedziałam, unikając jego wzroku.</div>
<div style="text-align: left;">
- Proszę, nie utrudniaj mi tego - w jego głosie, pobrzmiewał nieustępliwy ton. - Ten jeden raz mnie wysłuchaj.</div>
<div style="text-align: left;">
Zamknęłam oczy. Czy naprawdę chcę słuchać tego co ma mi do powiedzenia? Ale co on może mi wyjaśniać? Jasno określił swoje zdanie. Tylko skoro nasze stosunki są tylko na poziomie szef - podwładna, dlaczego mnie tyle razy całował?</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobra - westchnęłam z rezygnacją.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dziękuję. </div>
<div style="text-align: left;">
W tym momencie do pokoju weszła szatynka, czyli jednak nie wszyscy wyszli. Przekręciłam oczami.</div>
<div style="text-align: left;">
- Widocznie w tym momencie nie mamy czasu na wyjaśnienia - odparłam, wstając z sofy.</div>
<div style="text-align: left;">
Chciałam się prześlizgnąć obok nich w drzwiach, gdy ręce mojego szefa zacisnęły się na moim nadgarstku.</div>
<div style="text-align: left;">
- Kenedy, zostaw nas samych.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ale...</div>
<div style="text-align: left;">
- Wyjdź. - warknął.</div>
<div style="text-align: left;">
Gdy nadąsana opuściła przestronny salon, Jorge położył dłoń na moich plecach i poprowadził w stronę obszernej kanapy. Gestem kazał mi usiąść. Tymczasem on kucnął naprzeciw mnie. </div>
<div style="text-align: left;">
Poruszyłam się niespokojnie, gdy przesunął palcami wzdłuż mojego policzka. </div>
<div style="text-align: left;">
- Za każdym razem, gdy zamykam oczy, widzę ciebie. Dopóki cię nie spotkałem, nie było takiej kobiety, na którą bym tak silnie reagował. Przepraszam, że na ciebie naskoczyłem. Ten prezent... - zamilkł na moment, szukając odpowiedniego słowa - zaskoczył mnie. Byłem zdezorientowany. Wcześniej żadna się tak nie wysilała. Dla nich liczył się tylko seks. Zdenerwował mnie fakt, że tak to mną poruszyło. Po części chodziło również o to, że ty o mnie pomyślałaś, a ja... nic dla ciebie nie mam - ostatnie słowa prawie wyszeptał.</div>
<div style="text-align: left;">
- Czy ty próbujesz mi teraz wmówić, że żałujesz swojego wybuchu?</div>
<div style="text-align: left;">
- Cholera, Tini. Ja mówię szczerze. Twój prezent bardzo mi się spodobał.</div>
<div style="text-align: left;">
- Naprawdę? </div>
<div style="text-align: left;">
- Tak. Ja niestety nic nie mogę ci podarować.</div>
<div style="text-align: left;">
Mylił się. Już dał mi wspaniały prezent. Chyba po raz pierwszy przeprosił mnie i wyjaśnił swój wybuch. Czułam, że to ważny przełom w naszej znajomości.</div>
<div style="text-align: left;">
Położyłam dłonie na jego policzkach i przyciągnęłam go do swoich ust. Jego usta były pożądliwe i powolne. Krew zaczęła szybciej krążyć w moich żyłach. Zanurzył dłonie w moich włosach.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo cię pragnę? - wyszeptał, wprost w moje usta, ciągnąc mnie do pozycji stojącej. </div>
<div style="text-align: left;">
Moje ciało zaczęło delikatnie drżeć. Zaczęłam oddychać płytko i nierówno. Mięśnie w najgłębszej części mnie skurczyły się w cudowny sposób. Ból był taki słodki i ostry, że chciałam zamknąć oczy, ale byłam zbyt zahipnotyzowana jego spojrzeniem. </div>
<div style="text-align: left;">
Niepewnie sięgnęłam do guzików jego koszuli i zaczęłam ją rozpinać. Zatrzymał moje ręce pewnym ruchem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Na pewno? Nie chcę cię do niczego zmuszać.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nigdy nikogo tak bardzo nie pragnęłam jak w tej chwili.</div>
<div style="text-align: left;">
- Och, Tini. </div>
<div style="text-align: left;">
Pochylił się i zaczął ponownie mnie całować. Tym razem pocałunek był dziki i pełen pasji. Jęknęłam, co od razu wykorzystał i wtargnął językiem do moich ust. Mój nieśmiało dotknął jego. Nasze języki przez chwilę walczyły o dominację. </div>
<div style="text-align: left;">
Po chwili ujął delikatnie spód mojej sukienki i zaczął ją ciągnąć ku górze. Zdjął ją i opuścił na podłogę. W kilka sekund pozbył się również mojego czarnego, koronkowego stanika. Odsunął się i przez chwilę przyglądał mi się uważnie. Jego oczy pociemniały.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś taka piękna - westchnął. - Pragnę całować każdy milimetr twojej nieskazitelnej skóry. </div>
<div style="text-align: left;">
Zarumieniłam się. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Podniósł dłoń i delikatnie przesunął palcem po moich policzku. Nie mogąc dłużej wytrzymać, ponownie wpiłam się w jego usta. Ręce zanurzyłam w jego włosach, przyciągając go jeszcze bliżej siebie. Pociągnęłam za nie lekko, na co jęknął. </div>
<div style="text-align: left;">
Pociągnął mnie w dół na puchaty dywan. Oparł swoje dłonie po obu stronach mojego ciała i rozpoczął powolną wędrówkę ustami od policzka w dół. </div>
<div style="text-align: left;">
Moja skóra płonęła. Zataczał językiem kółka wokół mojej piersi. Czuć jego usta na skórze, to takie... podniecające. Jęczałam, czując słodkie doznania. Gdy jego usta zamknęły się na moim drugim sutki, prawie skręcało mnie z rozkoszy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Twoje ciało jest takie wrażliwe - rzucił mi spojrzenie spod niewiarygodnie długich rzęs, a jego oczy miały odcień rozpalonej, przydymionej szarości.</div>
<div style="text-align: left;">
Jego ręce błądziły po całym moich ciele. Nagle zniknęły. Zdezorientowana podniosłam na niego wzrok. Widziałam jak rozpinał guziki swoich dżinsów. Powoli je zsunął, cały czas wpatrując się w moje oczy. Był taki zmysłowy... Gdy pozbył się spodni, dokończył odpinanie guzików swojej koszuli. Po chwili stał przede mną w samych bokserkach. Był idealny. </div>
<div style="text-align: left;">
Pochylił się nade mną i szybko rozsunął mi nogi. Zaczął całować wewnętrzną stronę mojego uda. Składał pocałunku na całej jego długości, aż dotarł do brzegu koronkowych majtek. Chwycił za cienki materiał i pociągnął go w dół. Leżałam pod nim całkowicie naga. Przesunął nosem niebezpiecznie blisko mojej kobiecości.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś taka wilgotna - wsunął we mnie palec, a ja wydałam okrzyk, gdy zrobił to ponownie, raz za razem. Wchodził we mnie coraz mocniej i mocniej. Moje ciało wyginało się z rozkoszy. Nagle usiadł wyprostowany, ściągnął swoje majtki, a ja ujrzałam imponującą wielkość jego erekcji. Potem wszedł między moje uda, rozsuwając je jeszcze szerzej. </div>
<div style="text-align: left;">
- Naprawdę chcesz to zrobić? - zapytał miękko.</div>
<div style="text-align: left;">
- O nic więcej nie proszę.</div>
<div style="text-align: left;">
Od razu wszedł we mnie z impetem. Poczułam w głębi ciała dziwne ukłucie, kiedy przebił się przez moje dziewictwo. Wydałam z siebie cichy okrzyk, na co znieruchomiał. Spojrzał na mnie z niepokojem. Miał rozchylone wargi i ciężko oddychał.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wszystko w porządku? - kiwnęłam głową z szeroko otwartymi oczami.</div>
<div style="text-align: left;">
Jeszcze chwilę pozostał w bezruchu, a potem zaczął się we nie poruszać. Gdy przyzwyczaiłam się do dziwnego uczucia, moje biodra nieśmiało wyszły mu na spotkanie. </div>
<div style="text-align: left;">
Przyspieszył. Po raz kolejny nie mogę powstrzymać jęku, wydobywającego się z moje krtani. Wbijał się we mnie mocno, nabierając tępa.</div>
<div style="text-align: left;">
Nagle chwycił moją głowę i mocno pocałował, a je zęby przygryzły dolną wargę. Czułam, że coś we mnie narastało. Powoli zaczynałam sztywnieć. Moje ciało drżało. Nie sądziłam, że to się okaże takie wspaniałe. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dojdź dla mnie, Martina - wyszeptał niemal bez tchu, a ja słysząc jego słowa, rozpadam się. </div>
<div style="text-align: left;">
Eksploduję w orgazmie i rozsypuję na milion kawałków. Po chwil Jorge dołącza do mnie. Dochodzi, wykrzykując moje imię, by po chwili znieruchomieć.</div>
<div style="text-align: left;">
______________</div>
<div style="text-align: left;">
Sheila, jest szczegółowo :D</div>
<div style="text-align: left;">
Ale od razu mówię, że nie umiem pisać +18 -,-</div>
<div style="text-align: left;">
Dziękuję 50TG za pomoc. </div>
<div style="text-align: left;">
Mam nadzieję, że wam się podoba :**</div>
<div style="text-align: left;">
PS: w zakładce bohaterowie pojawiła się Kimberly ;D</div>
Kamilahttp://www.blogger.com/profile/08763831368321031090noreply@blogger.com28