Czasem zdrada coś kończy... rozpada się jedność jak stłuczone szkło.
Nie da się poskładać zdradzonego szczęścia.
Nigdy już nie będzie tak samo, żal pozostanie na zawsze,
jak wbity w serce nóż, a wspomnienia powrócą przy każdej sprzeczce.
Dlatego trzeba wybaczyć i odejść... na zawsze
Leon
Zdrada... Rzeczywiście, coś skończyła. A mianowicie mój związek z pewną cudowną dziewczyną, która mnie zraniła. Kochałem ją... W pewnym sensie nadal ją kocham, ale dłużej już niestety nie mogę... Nie mogę z nią być. Za bardzo boli. Mówi, że do niczego nie doszło. Ale ja widziałem jak on na nią patrzył.
Dlatego odszedłem... Myślałem, że będzie mniej boleć. I tak jest. Jednak ból pozostał. Zawsze będzie mi towarzyszył. Czy ją widzę czy nie i tak czuję to samo. Żal, smutek, niedowierzanie... Czasem złość, zdenerwowanie i znów myśl, że może jednak to się nie wydarzyło. Że to tylko był zły sen. I wtedy wracam do rzeczywistości.
Ostatni raz widziałem ją w samolocie. Siedziała ode mnie tak daleko jak tylko się dało. Kilka dni wcześniej widziała jak Klaudia ze mną flirtuje. Już miałem ją spławić, gdy ujrzałem moją byłą dziewczynę podążająca w naszym kierunku. Szybko uniosłem dłoń i przejechałem palcami po jej policzku, aby widziała, że już o nią zapomniałem. Chociaż tak nie było. Myślę o niej każdego dnia, każdej nocy. Widzę ją we wszystkim co robię. Nie mogę o niej tak łatwo zapomnieć. Zbyt wiele dla mnie znaczyła. A z tą Klaudią nic mnie nie łączy. Nie wiem co mnie napadło, że tak wtedy postąpiłem. Teraz ona myśli sobie nie wiadomo co. Chciała nawet ze mną wracać. Jednak jej rodzice jej nie pozwolili. Ulżyło mi. Nie zniósłbym jej dłużej. Jest zbyt sztuczna. Typowy plastik. Nie to co... Violetta.
Dzisiaj znów będę musiał ją zobaczyć. Czy chcę? Nie wiem. Serce mówi tak, jednak rozum mówi nie. Nadal darzę ją uczuciem, ale nie chcę znowu cierpieć. Dobra, miejmy to już za sobą.
Violetta
Wczoraj wróciłam do domu. Żyję. Chociaż cały ten czas spędzam w łóżku. Jem, bo muszę. Czuję jakby cząstka mnie umarła i coś mi podpowiada, że nie prędko na nowo odżyje.
Ilość razy kiedy pytano mnie czy dobrze się czuję 37. Co odpowiadam? Dobrze, dziękuję. Oczywiście, kłamie. Ludzie zadając takie pytania, nie oczekują odpowiedzi. Robią to tylko po to, aby się upewnić czy aby na pewno jeszcze komunikuję. Gdy próbują zapytać mnie jak było na Karaibach uciekam do pokoju i płaczę. Nie mogę o tym rozmawiać. Jeszcze nie. Zbyt dużo złych rzeczy tam się wydarzyło. Nie naciskają. Domyślają się. Przecież Angie tam była. Widziała. Musiała im powiedzieć. To może nawet lepiej?
Ubieram się właśnie do szkoły. Zwykle idę do niej z uśmiechem na ustach, w kolorowych spódniczkach. Nie dziś. Zdecydowałam się na czarne spodnie, zwykły top i moje jedyne, szare trampki. Nie maluję się. Nie mam do kogo. Przeczesuję włosy. Zostawiam je rozpuszczone, żeby w razie czego mogłabym nimi zasłonić twarz. Nie chcę żeby ktoś widział jak płacze. Co może nastąpić, gdy zobaczę Jego... Leona.
________________
Dzisiaj krótko ;)
Przepraszam, że taki nijaki.
Postaram się, żeby następny był lepszy...
Co do epilogu... Mam już na niego pomysł. W nim wszystko się wyjaśni.
Już nic więcej nie mówię, bo nie chcę za dużo zdradzać. Ale za nim on jeszcze z dwa rozdziały.
Szkoda że już kończysz to opowiadanie :/
OdpowiedzUsuń(Dopiero zaczęłam je czytać, ale już mi się strasznie podoba)
Ale myślę że nowe rownież będzie bardzo ciekawe :)
PS.
Suuuuuuuuuper, rozdział, super blog, i...wszystko super xD
Czekam na next :**
M :**
Dziękuję :**
UsuńHejo :)
OdpowiedzUsuńTu znowu ja - Ta głupia Lin (Lilly) której nikt nie lubi i jest beztalenciem xd.
Rozdział boski ;*
Ale wrócą do siebie?! Fajnie by było :)
Czekam na nn ;*
Lin xd
Jasne, ty i beztalencie? No proszę :D
UsuńDziękuję <33
Może wrócą, może nie ;)
To zależy od tego co powstanie w tej mojej chorej psychice xD
I mam jeszcze sprawę ;-)
OdpowiedzUsuńMój blog zmieni swój adres na : www.violettav.blogspot.com
Mam nadzieję, że będziesz wpadać ;)
Tu znów ja xd
OdpowiedzUsuńPomyliłam się w linku :/ www.violettaj.blogspot.com
Będę wpadać ;D
OdpowiedzUsuńjuppi!Wreszcie rozdzialik.Trochu się naczekałam.Zaskoczyłaś!Ciekawie się robi jednak szkoda że to już koniec.Mam nadzieję że zaczniesz pisać coś nowego.Rozdział był cudowny.Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńTak, zacznę pisać coś nowego. Już mam nawet mniej więcej historię ułożoną w głowie, ale to się jeszcze zobaczy ;)
Robię do tego komentarza drugie podejście.Za pierwszym razem wyłączyłam stronę,mój mózg znów się popisał...
OdpowiedzUsuńZacznijmy od tego,że chcesz mnie zabić.Po długich rozmyślaniach,przez mniej więcej chwilę-doszłam do wniosku,że pragniesz mej śmierci.Wracam sobie ze szkoły.Siedzę,siedzę,siedzę."O,sprawdzę blogspota.O,coś nowego!" Paczę,a tam co? Że niedługo epilog.No kobieto,ja aż zjeść poszłam.Jak tak dalej pójdzie,to ja się z krzesła nie ruszę i będę tylko jeździć do lodówki i z powrotem!W każdym razie,będę czekać w oczekiwaniu (masło maślane,pies psowaty) na coś nowego,czy coś.
A więc przejdźmy do reszty.Bardzo lubię jak piszesz takie długie opisy uczuć z przymulającym nastrojem.Ogólnie,jestem człowiekiem,które takie cuś lubi xD I ten,trochę smutno,że Leon taki oschły i taki gnojek w stosunku do Vilu :C Ale ona zaczęła,wiec się nie odzywam.Coś czuję,że najbliższe komentarze będą najdłuższymi w mojej historii.A gdzie tak w ogóle byczek?Oni się w ogóle kiedykolwiek zobaczą? :O Bo mimo,że był chamskim byczydłem,to całkiem go polubiłam .-. Był taki...świeży (herbata miętowa nie pomaga w byciu normalnym,tak na przyszłość PS. czekolada też nie).To,weź ty tam coś pokombinuj,żeby wszyscy byli szczęśliwi albo żeby ktoś tam umarł,czy co tam chcesz.I ten,idę się historii uczyć,bo swój cenny czas aktualnie przeznaczam na pisanie wypracowań na temat twojego opowiadania i pisanie o sobie xD Dobranoc więc,idę pisać swoje nowe opowiadanie,bo znowu mnie dopadła wena.Życzę ci,no,czego by tu.Weny pewnie i szczęścia,zdrowia.pomyślności,niechaj radość w twym sercu zagości.No.
To cześć C:
Dziękuję ;)
UsuńA co do byczka to mam plan wobec niego ale cii ;)
Tak wiem czekolada nie pomaga :P
obserwuję ;*
OdpowiedzUsuń