Cześć. Nazywam się Violetta Castillo i mam 17 lat. Mam tylko tatę, moja mama niestety nie żyje. Umarła kiedy skończyłam 4 lata. Za bardzo jej nie pamiętam ale bardzo ją kocham, tak jak kocham podróże. Teraz lecę samolotem do Madrytu. Wracam z Paryża. Cudowne miasto, pełne zakochanych par. Trochę to dołujące, kiedy nie ma się swojej własnej miłości...
- Violu, wstawaj - otworzyłam oczy na komendę i rozejrzałam się po otoczeniu, nie rozpoznając go. Zmarszczyłam brwi. Gdzie ja jestem? - Violu, obudź się śpiochu, za chwilę lądujemy - a tak jestem w samolocie.
- No już nie śpię tato - uśmiechnęłam się do mojego ojca Germana, przez którego ciągle się przeprowadzamy. Nie wiem dlaczego, ale chyba nie lubi zostawać dłużej w jakimś mieście niż góra trzy miesiące.
- Ale jestem zmęczona - powiedziałam.
- Nie martw się córeczko, za chwilę pojedziemy do naszego wynajętego domu.
- Dobrze, a teraz przepraszam cię, ale muszę iść do toalety - powiedziałam wstając.
- Mhm, ja będę tutaj na ciebie czekał.
Kiedy szłam tak sobie w stronę toalet zauważyłam, że rozwiązała mi się sznurówka. Schyliłam się żeby ją zawiązać i nagle BUM. Ktoś uderzył mnie w plecy.
- Oj przepraszam, ja na prawdę nie chciałem. Niezdara ze mnie - powiedział jakiś głos.
Kiedy podniosłam głowę ujrzałam przystojnego chłopaka, może w moim wieku o czarnych włosach, znamieniu na czole i pięknych niebieskich oczach, które wpatrywały się we mnie intensywnie.
- Nic ci się nie stało?-zapytał.
- Nie, na szczęście mnie nic nie boli.
- To dobrze - uśmiechnął się niepewnie - mógłbym spytać jak masz na imię?
- Violetta - wydukałam.
- A ja Tomas. Gdzie lecisz?
- Nigdzie. Dopiero co przyleciałam. A ty lec...? - nie zdążyłam dokończyć, bo usłyszałam głos mojego taty.
- Violu, chodź już, Ramallo na nas czeka - Ramallo to nasz kierowca, asystent i przyjaciel taty. Znam go od kiedy byłam małą dziewczynką.
- Już tato! - krzyknęłam do niego, na co on się uśmiechnął.
- Wiesz, ja też muszę już iść. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy - powiedział. Zobaczyłam w jego oczach, że nie kłamał. Na prawdę tego chciał. Ucieszyłam się.
- Tak ja też - odpowiedziałam z uśmiechem i pobiegłam za tatą machając przy tym Tomasowi na do widzenia.
Oto pierwszy rozdział mojego ff Violetty. Trochę krótki, no ale niech będzie.
Postaram się dodawać rozdziały regularnie, w sobotę lub niedzielę.
Kolejny rozdział bd prawdopodobnie za tydzień w sobotę.
Mogłaś opisać główne postacie, w tym tego chłopaka wygląd.
OdpowiedzUsuńI nie można pisać, że chłopak jest 'ładny'. Jest przystojny, a ładny może być kwiatek, lub kobieta.
I przy pierwszym dialogu jest nieco pokręcone.
O fabule na razie nie mogę nic napisać, bo jest za mało, ale dobrze się czyta, bo masz delikatne pismo :)
Poczytam zaraz dalej :)
Pozdrawiam.
dotyk-zycia.blogspot.com
Dziękuję za krytykę :D
UsuńBo wiesz to moje pierwsze takie opowiadanie i przyda mi się każda porada. W kolejnych rozdziałach postaram się wykorzystać twoje rady. I zmienię to, że był "ładny" :)
A i przy tym "-Violu, wstawaj-co? gdzie ja jestem?-Violu, obudź się..." chodziło mi o to, że Viola nie odpowiada co? gdzie ja jestem? tylko to sobie pomyślała :)
UsuńAaaa :D No to zmień tak, żeby było jasne. Np. :
OdpowiedzUsuń- Violu, wstawaj. - otworzyłam oczy na komendę i rozejrzałam się po otoczeniu, nie rozpoznając je. Zmarszczyłam brwi. Gdzie ja jestem? - Violu, obudź się...
dzięki :D zmienie
Usuń