31.10.2013

Halloween'owy One Shot o Marcesce

                Hej. Tu Fran. Jak wiecie zbliża się Halloween. Noc potworów. Chciałabym spotkać takiego wampira. To by było takie magiczne. Znacie te wszystkie książki, że wampir zakochuje się w zwykłej śmiertelniczce? Fajnie by było, gdybym to była ja.

   Kolejna notka na blogu. Bezsensu, przecież wampiry nie istnieją. No cóż. Czas spać.

    Bip... bip... głupi budzik. Zamknij się! Wyłączyłam go i poszłam dalej spać.
    Po około trzydziestu minutach otwarłam oczy i spojrzałam na zegarek. Co?! Już wpół do ósmej? Czemu nie zadzwoniłeś.
     Prawie spóźniona wparowałam do Studia On Beat. Byli tam już wszyscy. Violetta stała obok Leona trzymając go za rękę. Wyglądali tak uroczo. Kocham ich. Nazywam ich Leonettą. No nie ważne. Dalej stała Cami w towarzystwie Naty, Maxi'ego i Brodway'a. No a tuż koło sali stała Ludmiła i jakieś ciacho. Ten koleś zniewalał swoją urodą. Co z tego, że był blady. To dodawało mu tylko uroku. Brunet o ciemnych oczach, dobrze zbudowany. Czego chcieć więcej. Właśnie odwrócił się w moją stronę i przysięgam serce mi stanęło. Przeprosił grzecznie Ludmiłę i... o nie, podchodzi do mnie.
    -Cześć. Jestem Damon-powiedział i uśmiechnął się pokazując szereg śnieżnobiałych kłów. Czy ja powiedziałam kłów? Chodziło mi o zęby.
    -Francesca. Ale przyjaciele mówią do mnie Fran.
    -Znamy się zaledwie kilka chwil, a ty już uważasz mnie za przyjaciela? Odważne z twojej strony.
    -Nie rozumiem.
    -A co jeśli nie jestem miłym gościem tylko krwiożerczą bestią?
    -Niemożliwe-zaśmiałam się. Na prawdę w to nie wierzyłam, przecież potwory nie istnieją, prawda?
    -Pozory mylą-odparł i odszedł kręcąc tym swoim seksownym tyłkiem.
    Byłam trochę zaskoczona jego odpowiedzią. Co to miało oznaczać, że jest wampirem, wilkołakiem, w nocy zamienia się w zombie czy coś? Nie ważne.
     Lekcje minęły bardzo szybko. W sumie to mieliśmy tylko trzy lekcje. Resztę czasu przesiedzieliśmy na świetlicy, ponieważ nauczyciele niespodziewanie zniknęli.
     -Idziesz jutro na imprezę Halloweenową, Fran?-zapytał mnie Marco, mój chłopak-o którym zupełnie zapomniałam przez przystojnego pana Damona-kiedy stałam przy mojej szafce. Miał na sobie dżinsy, niebieską bluzkę z jakimś dziwnym wzorkiem i swoje ulubione białe adidasy.
     -Tak idę, w końcu ja ją organizuję.
     -Racja-zaśmiał się zmieszany i odszedł.
      Szłam sobie chodnikiem do domu kiedy nagle usłyszałam krzyk. Obok mnie znikąd pojawiła się krew. Mały strumyczek płynął do studzienki. Przerażona uciekłam czym prędzej do mieszkania nad Resto. Zadzwoniłam jak najszybciej na policję. Wyjaśniłam całą sytuację. Powiedzieli, że mam się nie martwić zajmą się tą sprawą.
      Trochę uspokojona postanowiłam zabrać się za dekorację sali. Do kątów powsadzałam sztuczną pajęczynę, rozlałam sztuczną krew na ścianach, razem z Luką zamontowaliśmy maszynę do dymu, rozwiesiłam kilka czarnych tekturowych czarownic, ich kotów i nietoperzy. Niektóre zwisały na sznurkach z sufitu inne leciały po ścianach. Poustawiałam na schodach dynie, które kilka dni wcześniej wycięłam.
     Skończyłam kilka minut po północy cała wyczerpana. Od razu poszłam do łóżka. Bardzo szybko zasnęłam.
     Rano, po śniadaniu poszłam do sklepu po przekąski. Mieliśmy dzisiaj wolne.
     Kiedy wróciłam wsypałam czipsy do misek, paluszki do kubków, ciastka rozłożyłam na talerzykach i położyłam na wcześniej udekorowanym stole. Porozkładałam jeszcze butelki z napojami i szklanki, aby każdy mógł się napić.

     Później sama poszłam się przebrać w mój strój wampirzycy. Kupiłam sobie nawet sztuczne kły. Do  tego jeszcze obowiązkowa peleryna-chociaż nowoczesne wampiry jej nie noszą, ale ona ma coś takiego w sobie, że po prostu nie mogłam jej nie ubrać. Do kompletu biała koszula, czarne spodnie i czarne szpilki. Włosy pokręciłam i trochę natapirowałam. Koło prawego oka namalowałam sobie kredką do oczu małego nietoperza, użyłam jasnych cieni na powieki i ciemnych pod oczy,  i  jeszcze pomalowałam  usta mocną, czerwoną szminką. Wyglądałam oszałamiająco. Godzinę przed rozpoczęciem imprezy zadzwonił telefon.
      -Halo?
      -Cześć. Tu Damon. Słyszałem, że urządzasz imprezę i chciałem zapytać czy też mogę przyjść.
      -Oczywiście. Zaczyna się za godzinę-odpowiedziałam bez wahania. Takiemu komuś nie warto było odmawiać.
      -Na pewno będę.
     Nie mogłam się już doczekać kiedy go znowu zobaczę. On jest taki cudowny. Marco też, ale Damon ma w sobie coś takiego, czego się nie da opisać.
     Dzwonek do drzwi, pierwsi przebierańcy.
     O dwudziestej impreza trwała w najlepsze. Każdy wyglądał oryginalnie. Było dużo wiedźm, zombie, wampirów i mumii. Od czasu do czasu zdarzali się jacyś kolesie z drewnianymi siekierami całymi z krwi, ale było ich nie wielu. Damon już dotarł. Rozmawialiśmy ze sobą na okrągło. Głównie o mnie. Chłopak w środku rozmowy musiał mnie na chwilę przeprosić. Pozwoliłam mu odejść na chwilę, a sama udałam się do łazienki.
     Kiedy z niej wychodziłam usłyszałam czyjeś łkanie. Weszłam do pokoju z którego ono dochodziło. Tam na sofie siedziała dziewczyna, podeszłam do niej i wtedy to zobaczyłam. Jej całą szyję pokrywałam krew.
    -Co się stało?
    -Cośś mnieee zaaaa...tako...wałoo... Naa dwoo... orze- rzekła cała roztrzęsiona.
       Przytuliłam ją i pobiegłam po apteczkę aby opatrzyć jej tę ranę. Kiedy już zabandażowałam jej szyję usłyszałam krzyki przerażenia na sali, które bardzo szybko ucichły. Bałam się tam pójść, ale musiałam. Wolnym krokiem podeszłam do drzwi i powoli wystawiłam głowę przez nie. Totalnie mnie zatkało. Dookoła leżały ciała z porozrywanymi gardłami. Wszędzie pełno zmasakrowanych ciał. Wszyscy moi przyjaciele, Violetta, Leon, Cami... Nie to nie możliwe. To na pewno tylko sen. Oni nie mogą być... martwi. A co z Marco? Nie ma go tu. Powiedział, że się spóźni. Całe szczęście. Chciałam zadzwonić po pomoc, ale nie mogłam. Byłam zbyt sparaliżowana strachem, aby móc to zrobić. Zabójca, podejrzewałam, że był wampirem. Ale przecież one nie istnieją.  Błagam, chce mieć rację.
          Lecz to się nie sprawdziło, bo ujrzałam chłopaka całego utytłanego krwią. Ciekła mu ona bowiem po ustach, szyi i koszuli. A był to nie kto inny jak Damon. Ten seksowny chłopak zabił moich przyjaciół, a teraz prawdopodobnie zabije mnie. Może mnie nie zauważy kiedy pobiegnę na drugi koniec pokoju schować się w szafie, ale ona była za drzwiami więc.
     Szybko niczym błyskawica pobiegłam tam i wskoczyłam do niej. Lecz Damon musiał mnie chyba słyszeć, ponieważ słyszałam skrzypienie drzwi. Byłam taka przerażona. Nie podejrzewałam go o to. Nagle drzwi z szafy się otwarły. Przede mną stał Damon. Przełknęłam ślinę. Już nachylał się żeby mnie ukąsić gdy ktoś przebił go kołkiem. Gdy jego ciało opadło na ziemię ujrzałam mojego wybawcę. Był to Marco, mój zapomniany chłopak.
    -O Marco tak się bałam. Wampiry w książkach są takie miłe, a on... prawie mnie zabił, zabił moich przyjaciół. Proszę przysięgnij, że nigdy mnie nie zostawisz. Tylko ty mi zostałeś. Kocham Cię i przepraszam, że tak cię zaniedbywałam. To się już nie powtórzy-płakałam. Płakałam przez cały czas. Wezwaliśmy policję. Nie powiedzieliśmy im prawdy. Nie mogliśmy. Bo kto by nam uwierzył. Sama bym sobie nie uwierzyła. Jeszcze wczoraj uważałam to za mit. Jednak pozory mylą...

No nie wiem co o tym myśleć. To moje pierwsze opowiadanie tego typu.
Dodałam Damona ^^ Taa i na serio myślę, że on jest sexy :D

26.10.2013

Rozdział XX - Dzień pełen wrażeń...


     Mówiąc, że coś musiało pójść nie tak, miałam na myśli Ludmiłę i to co powiedziała.
     - Dziękuje kochani, wiem byłam najlepsza, a ta dziewczyna - powiedziała wskazując na mnie - bardzo fałszowała, starałam się ją zagłuszyć, ale nie wiem czy mi się udało. Proszę wybaczcie jej ten brak talentu.
      Nagle na scenę wszedł Antonio wraz z Pablem. Totalnie upokorzyli Ludmiłę oznajmiając jej, że zostaje zawieszona na dwa tygodnie.
      - Ale to oznacza, że nie wezmę udziału w naszym jesiennym przedstawieniu - powiedziała z udawanym smutkiem. Chyba myślała, że oni ją przeproszą cofną jej zawieszenie.
     - Przykro mi. Mogłaś nie mówić takich okropnych rzeczy na temat Violetty.     
     - Ludmiła wychodzi - powiedziała zdenerwowana pstrykając palcami. Odwróciła się na pięcie i wybiegła z sali.
     Wszyscy staliśmy na scenie, zaskoczeni występkiem Ludmiły i jej karą. Ucieszyło to Camillę, ponieważ dzięki temu będzie miała więcej do śpiewania. Mi było trochę jej szkoda, nawet jeśli jest taka egoistyczna i zarozumiała. Dyrektor pozwolił nam iść się bawić, jednak ja nie miałam na to ochoty, więc wyszłam. Noc była taka spokojna. Dookoła paliły się uliczne lampy. W oddali było słychać walkę dwóch kotów. Na niebie błyszczały gwiazdy, księżyc był taki wyraźny. Na reszcie mogłam spokojnie odetchnąć od natłoku tych wszystkich wydarzeń, które wydarzyły się w ciągu ostatnich kilku miesięcy.
       Moje życie tak bardzo się zmieniło, ja się bardzo zmieniłam. Kiedyś nie słuchałam muzyki, nie rozmawiałam z nikim, nie miałam przyjaciół, chłopaka. Nigdy nie zostawałam dłużej w jednym miejscu. Tata zabraniał mi wychodzić z domu. A teraz? Mam przyjaciół, Leona, chodzę do szkoły muzycznej, tata już nie jest nadopiekuńczy. Wydaje mi się, że coś jest między nim a Angie. Może będą razem i zerwie z tą okropną Jade. Dobrze, że jednak musiała wyjechać pozałatwiać sprawy w jej rodzinnym mieście.
      Nagle usłyszałam trzask łamanej gałęzi. Ktoś tu jednak był i chyba mnie obserwował. Odwróciłam się, tutaj nikogo nie ma. Nie, chwila tam ktoś jest za murem, ponieważ widzę jego cień. Przestraszona wróciłam do budynku. Postałam tam chwilkę.
     Kiedy już miałam znowu wyjść, by wrócić do domu zobaczyłam Leona biegnącego w moją stronę. 
    - Już idziesz? - zapytał lekko przygnębiony.
    - Tak, nie mam ochoty na zabawę.
    - Przez Ludmiłę? - Pokiwałam głową.
    - A mogłabyś przynajmniej raz ze mną zatańczyć?
    - Leon, ja nie chcę tam wracać - protestowałam, lecz on złapał moją rękę, objął w talii i mocno przyciągnął do siebie.
     - A czy ja powiedziałem, że chcę tam tańczyć? - wyszeptał mi do ucha.
     Po całym ciele przeszły mi dreszcze. Położyłam głowę na jego piersi. Delikatnie kołysaliśmy się na boki do muzyki, która leciała w naszych głowach.
    - Też nie chcę się już bawić - powiedział po dłuższej chwili Leon-jeśli chcesz to cię odwiozę.
    - Na motorze? Całą drogę cię obejmując? Muszę się zastanowić - udałam, że nad czymś myślę - zgoda.
    - To chodź - złapał mnie za rękę i wybiegliśmy.
    Będąc przy jego motorze założyłam kask. Leon usiadł na nim pierwszy, potem ja. Oczywiście go objęłam. Bo jakżeby inaczej. Odpalił silnik i wyjechał na ulicę.
   - Leon? A moglibyśmy jechać jakąś dłuższą drogą? - krzyknęłam, żeby mnie usłyszał.
   - Jak sobie życzysz, kochanie - ooo... jak słodko.
   Po jakiś dwudziestu minutach Leon zatrzymał się koło furtki. Oboje zeszliśmy z pojazdu. Chłopak pomógł mi ściągnąć kask, po czym schował go. Podszedł do mnie i pocałował delikatnie.
   - Dobranoc, moja księżniczko - wyszeptał i odjechał...
   Ja przez niego kiedyś oszaleję. Z delikatnym uśmiechem na ustach, poszłam prosto do mojego pokoju.

***

    Obudziłam się o dziewiątej. Niedziela... Nie lubię tego dnia tygodnia. Wtedy nigdy nie mam nic do zrobienia. Nudzi mi się po prostu.
   Zeszłam na śniadanie przygotowane przez Olgę. Dzisiaj były naleśniki. Mniam... Zjadłam cztery.
     - Violetto? Co dzisiaj zamierzasz robić? - zapytał mnie tata.
     - Nie wiem. To co zwykle w niedzielne popołudnia, nudzić się.
     - A co byś powiedziała jeśli byśmy się wybrali z Angie do Wesołego Miasteczka?
     - To by było cudowne. Ale dlaczego akurat z moją nauczycielką śpiewu?
     - Ponieważ mamy ci coś ważnego do powiedzenia.  A i powiedz Federico. No i oczywiście najpierw go obudź bo pewnie jeszcze śpi, a i pospieszcie się, za godzinę wyjeżdżamy
     Zrobiłam tak jak tata powiedział. Najpierw obudziłam Fede. Krzyczałam mu do ucha, a on nic. Postanowiłam iść po szklankę wody i go nią oblać. Poskutkowało wstał jak oparzony, choć oblałam go zimną wodą.
     - Co ty robisz? Nie szło mnie normalnie obudzić. Teraz jestem cały mokry - zaczął narzekać.
     - Nie, ponieważ to nie działało.
     - Aha to postanowiłaś mnie oblać.
     - Tak - zaśmiałam się. - A teraz ubieraj się, bo jedziemy do wesołego miasteczka.
      Już chciałam wyjść kiedy on mnie złapał, rzucił na mokre łóżko i zaczął łaskotać.
     - Przestań!
     Lecz on dalej mnie łaskotał. Po kilku minutach leżeliśmy kompletnie wykończeni na jego łóżku.
     - Dobra ja się zwijam, za niedługo wyjeżdżamy-wyszłam z jego pokoju.
    Kompletnie nie wiedziałam co na siebie włożyć. W końcu zdecydowałam się na biały top z wilkiem, dżinsowe spodenki w białe plamy i niebieski zegarek. Wyciągnęłam torebkę z szafy, wrzuciłam do niej jak zwykle telefon, błyszczyk i chusteczki. Gotowa zeszłam na dół.
    Tam stała już Angie w spódniczce w kwiatki, białym topie i dżinsowej kurtce z podwiniętymi rękawami.
    - Dzień dobry - przywitałam się.
    - Dzień dobry Violu, ładnie dzisiaj wyglądasz - skomplementowała mnie uśmiechając się ciepło.
    - Dziękuję ty również.
    - No to jedziemy? - zapytał tata lekko czymś zdenerwowany. Ciekawe czym znowu.
    Wszyscy poszliśmy do auta. Tata siedział z przodu, Ramallo prowadził, a ja siedziałam z tyłu pomiędzy moją nauczycielką i przyjacielem. Na miejscu rozejrzałam się dookoła. Zauważyłam, że jesteśmy w Europa Parku który jest ogromny.  Znajduje się tu wiele atrakcji reprezentujących kraje europejskie m. in. Niemcy, Francję, Włochy i Hiszpanię. Wszystko to było cudowne. Na prawdę czułam się jakbym znajdowała się w tych państwach. Akurat trafiliśmy na Halloweenowe dekoracje, bo w końcu Halloween już za kilka dni. Wszystko było pięknie udekorowane. Wszędzie leżały dynie, groby w nich  mumie, szkielety, ogromne pająki. Dookoła chodziło wiele przebierańców straszących ludzi.
    Razem z Federico zostawiliśmy tatę i Angie, a sami pobiegliśmy na pierwszą kolejkę. Jechaliśmy chyba na wszystkich - m. in. Euro sat, Euro mir, Pegazus i najpopularniejszych z nich Blue Fire i Silver Star. Spotkaliśmy tam Leona z jego kilkuletnią kuzynką. Dołączyli się do nas.
     Około godziny osiemnastej usiedliśmy w szóstkę w jednej z włoskich restauracji.
     - No to Violetto, najwyższa pora ci to powiedzieć - zaczęła Angie zakłopotana. - Jestem twoją ciocią.

No i co myślicie? Spędziłam nad nim ostatnie trzy dni.
Mam nadzieję, że wam się podoba.
Obiecałam One Shota i wymyśliłam, że napiszę go na Halloween.
 Taki z wampirami, wiedźmami itd. Może być? 

22.10.2013

Rozdział XIX

   
     Obudziłam się wcześnie rano słysząc granie na fortepianie. Czyżby to co mi się śniło to był sen? Zeszłam na dół zobaczyć kto mnie obudził. Był to Federico. Jednak to nie był sen. Wiem, że Ludmiła jest dziewczyną Diega, później zobaczyłam Federico, trochę pogadaliśmy i koniec. Nic więcej nie pamiętam. Zastanawia mnie co ja takiego robiłam. Postanowiłam spytać chłopaka o to.
    - Fede?
    - Tak?
    - Co się wczoraj stało, że nie pamiętam co robiłam po rozmowie z tobą?
    - Jak to co? Kiedy wyjawiłaś mi że masz wrogów, ławka się pod tobą zarwała, nie wiem jakim cudem, ale jednak. Przez to straciłaś przytomność, więc zawiozłem cię na pogotowie. 
    - Czym? - przerwałam mu.
    - Samochodem, a czym? - powiedział patrząc na mnie jak na głupią.
    - Nie chcę się zagłębiać w temat kto normalny dał ci prawo jazdy, więc mów dalej.
    - No dobra. Na pogotowiu powiedzieli mi, że to nic poważnego i że mogę cię zabrać spokojnie do domu. Zapytałem ich kiedy się ockniesz, oni na to, że nie prędko. Trochę się uspokoiłem, kiedy wyjaśnili mi, że nie prędko znaczy rano. Miałem szczęście, że nikogo nie było w domu. Nie chciałem aby twój tata się martwił. Szybko położyłem cię do twojego łóżka, a sam udałem się do mojego pokoju i poszedłem spać. Nie umiałem zasnąć, martwiąc się o ciebie. Co chwilę się przebudzałem i jakoś tak przed kilkoma minutami postanowiłem być twórczy i napisać piosenkę.
    - O czwartej nad ranem?! - krzyknęłam na niego. Chyba zwariował. 
    - No przepraszam...
    - Nie szkodzi - uśmiechnęłam się do niego. - I co, napisałeś coś?
    - Tak - wziął odpowiednie nuty i zaczął grać i śpiewać, a ja kiedy złapałam rytm zawtórowałam mu.

      Si sientes perdido en ningun lado
      Viajando tu mundo del pasado
      Si dices mi nombre yo te ire a buscar

      Si crees que todo esta olvidado
      Que tu cielo azul esta nublado
      Si dices mi te ire a encontrar

      Es tan fuerte lo que creo y siento
      Qua ya nada detendra este momento      
      El pasado es un recuerdo                                                                                                                         Y los suenos crecen siempre creceran                                                                                 
                                                                                      
    Przeczytałam, że piosenka nosiła tytuł Algo Se Enciende.
    - Cudowna - oznajmiłam.
     Mój komplement spotkał się z szerokim uśmiechem Federica
    - A teraz chodźmy spać.
     Na szczęście dzisiaj była sobota, więc mogłam leżeć ile chce. To moje leżenie trwało do dziesiątej kiedy to ktoś do mnie zadzwonił.
    - Halo? - powiedziałam zaspanym głosem.
    - Dzień dobry. Tu Antonio. Chciałem cię poinformować, że dzisiaj You mix organizuje imprezę w stylu disco. Miał na niej wystąpić Rafa Palmer, ale niestety okazało się, że nie może i że to wy na niej wystąpicie.
    - Och Antonio! To cudownie - wykrzyknęłam do słuchawki telefonu. - O której ona się zaczyna?
    - Bądźcie tak około piętnastej, ponieważ musimy jeszcze zrobić próbę.
        - Dobrze. Do widzenia - rozłączyłam się. 
       Byłam taka szczęśliwa. Od razu poszłam wybierać jakiś strój. Styl disco? O już mam. Wybrałam kolor różowy. No i trochę niebieskiego. O dwunastej zeszłam na obiad. Opowiedziałam tacie o przyjęciu. Zgodził się, żebym poszła. Kiedy już zjadłam pobiegłam do pokoju na górę się przygotować. Wyglądałam bajecznie. 
      O piętnastej byłam już przed miejscem w którym miała się odbyć impreza. Wszyscy byli już przebrani. Wyglądali bombowo. Najbardziej śmiałam się z Leona, bo ubrał perukę afro.
         - Mam nowy szampon - tłumaczył.
      Próba poszła szybko i sprawnie. Zaśpiewamy piosenki które znamy na początku Ser Mejor.
      Jestem taka podekscytowana. Zaczęło się. Ale jak to zwykle bywa na końcu coś musiało pójść nie tak.

10.10.2013

Rozdział XVIII - Więcej dostaniesz jak Violetta się w tobie zakocha...

    

      - Fran wiesz, że nie możesz tego tak długo ciągnąć, musisz wreszcie wyjawić Tomasowi prawdę - powiedziałam mojej przyjaciółce.
      - Tak wiem, ale jeszcze nie jestem gotowa. Muszę już iść, pa.
      - Pa - pożegnałyśmy i każda poszła w swoją stronę.
      W domu nie miałam nic ciekawego do zrobienia. Nudziło mi się. Postanowiłam pójść do klubu karaoke.
     Kiedy już tam doszłam, przed drzwiami ujrzałam Diega. Trochę się przestraszyłam, bo bałam się co znowu wymyśli, więc skryłam się za jakimś pobliskim drzewem. Kiedy tak tam stałam do chłopaka podeszła Ludmiła.
     - Witaj kochanie-powiedziała i dała chłopakowi całusa w policzek.
     - Tylko tyle? Liczyłem na więcej - powiedział chłopak.
     - Więcej dostaniesz jak Violetta się w tobie zakocha-odpowiedziała z chytrym uśmieszkiem na twarzy.
    Że co? Dlaczego mam się w nim zakochać. Przecież to nie miało sensu. Skoro oni byli parą, to dlaczego Ludmiła chciała abym zakochała się w Diegu? Nie chciałam słuchać ich więcej więc szybko pobiegłam w stronę domu. Zdezorientowana całą sytuacją wpadłam na kogoś.
    - Oj, przepraszam - wymamrotałam.
    - Nie szkodzi - odpowiedział mi znajomy, męski głos, spojrzałam w górę i ujrzałam...
    - To ty Federico?
    - Tak to ja - odpowiedział chłopak, wskazując na siebie kciukami. Ttwój najlepszy, najpiękniejszy i najbardziej utalentowany kuzyn.
    - Taa i najskromniejszy-parsknęłam-kiedy przyjechałeś?
    - Nie dawno-to musiało być pewnie po tym jak wyszłam - chciałem się z tobą przywitać, ale ciebie nie było, więc wyszedłem. Mogę wiedzieć gdzie byłaś?
    - Na karaoke-odpowiedziałam lekko zmieszana, nie chciałam mu mówić co podsłuchałam.
    - Viola, co się stało? - jak widać nic się przed nim nie ukryje.
    - Po prostu to wszystko jest do bani. Mam w szkole dwóch wrogów, którzy za wszelką cenę próbują mnie zniszczyć-wyrzuciłam to z siebie.
    - Nie martw się, pomogę ci się z nimi uporać.

Wiem trochę długo na niego czekaliście i jak to zwykle ja dodaje krótki.
następny będzie dłuższy na 100%. I promise :D