Violetta
Już od kilku dni jestem w domu. Niestety nie wezmę udziału w październikowym przedstawieniu, ponieważ zamierzam cały tydzień przesiedzieć w domu. Muszę ochłonąć po tych wszystkich wydarzeniach.
Diego'a nigdzie nie zamknęli, nawet nie ukarali. Dlaczego? Ponieważ uznali, że oszalał. Tak, ale nie zamknęli go w psychiatryku. Załatwili mu tylko psychologa. Według nich, aż tak źle z nim jeszcze nie jest i odpowiednia opieka pozwoli mu wyleczyć się z tej jego "choroby". Podobno rodzina wywierała na nim zbyt dużą presję i nie wytrzymał, a że ja byłam tzw obiektem jego westchnień, porwał mnie i uwięził. Nie wiem co ma moje porwanie wspólnego z tą presją, ale tak to sobie tłumaczy policja. Ja jednak znam prawdę.Zrobił to dla Ludmiły. Nie wyjawiłam tego nikomu, bo jej obiecałam. Wiem, że się z nią nie zaprzyjaźnię, ale na pewno będzie między nami mniej spięć niż dotychczas. Cieszy mnie to. Przynajmniej jeden problem z głowy mniej.
Schodzę teraz na dół na śniadanie. Kiedy domownicy mnie ujrzeli momentalnie zamilkli. Tak jest odkąd się odnalazłam. Przez cały czas tylko pytają jak się czuję i uśmiechają delikatnie mając jednak w oczach współczucie. Myślą, że tego nie zauważam. Mnie to już przeraża. Chyba nie chcą powiedzieć czegoś co mogło by mnie urazić, przypomnieć o moich przeżyciach sprzed kilku dni. Jednak ja chce, aby było tak jak dawniej. Nie ma już tej wesołej atmosfery. Czuję się jakby ktoś umarł, jak gdyby mama na nowo od nas odeszła do innego świata.
Usiadłam na krześle obok taty. Wzięłam sobie kromkę chleba i posmarowałam ją masłem. Na to nałożyłam plasterek sera. Ugryzłam kęs kanapki.
-Słuchajcie wypadła mi pilna sprawa i muszę już dzisiaj wyjechać-powiedział tata.
-Po co?-zapytałam zdziwiona. Przecież nie mieliśmy się znowu przeprowadzać, ale minęły niecałe dwa miesiące. Lecz przecież on powiedział, że sam wyjeżdża. Ciekawe... Chyba nie planuje mnie tu samej zostawić.
-W interesach-ulżyło mi kiedy to wypowiedział. Jeśli tak, to nawet lepiej. Może jak wyjedzie to choć trochę atmosfera w tym domu się poprawi. Moim zdaniem to jego wina. Jest taki nadopiekuńczy i na pewno kazał wszystkim nie denerwować mnie niczym. Ale i tak go kocham.
Leon
Właśnie idę na lekcje z Angie. Moja ukochana nareszcie wróciła. Kamień spadł mi z serca, że ten dupek Diego nic jej nie zrobił. On też siedzi sobie teraz w domu. Gdybym ja był policjantem zamknął bym go w pace bez wahania. A mógłbym to zrobić, ponieważ Diego ma już ukończone osiemnaście lat. Dziwi mnie tylko to czemu jest z nami w klasie. My wszyscy rocznikowo mamy po siedemnaście lat, tylko Andres nie miał jeszcze kolejnych urodzin. Pewnie został. Nie dziwię się, że go nie przepuścili do następnej klasy. Pewnie został w przedszkolu.
A wracając do Violetty, planujemy wybrać się do niej całą paczką jutro po szkole, na takie małe party-jak to mówi Ludmiła. Wiemy od jej cioci, że Germana nie będzie, bo wyjeżdża w jakiejś pilnej sprawie. To nawet lepiej. Już nie mogę się doczekać kiedy zobaczę moją kochaną księżniczkę. Szkoda, że z nami nie występuje. Na pewno zdobyłaby główną rolę, którą otrzymała Francesca. Należy jej się.
Dowiedziałem się również, że Tomas wraca do Madrytu. I bardzo dobrze. Widać było jak kleił się do mojej dziewczyny. Nienawidzę go prawie tak samo jak Diego'a. O wilku mowa. Właśnie żegna się ze swoją dziewczyną. Wygląda na to, że coś się między nimi psuje. Nie moja sprawa. Wszedłem do klasy i ujrzałem Larę. Co ona tu robi? Przecież nie uczy się tutaj.
Fran
-Co? Wyjeżdżasz?
-Tak-odpowiedział chłopak unikając mojego wzroku.
-Dlaczego-zapytałam. Nie chciałam tego.
-Jeszcze się pytasz? To twoja wina i tego twojego nowego chłoptasia Marco-powiedział już patrząc w moje oczy. W jego ujrzałam obrzydzenie. Jak on mógł się mną brzydzić? Po tym wszystkim? Przecież ja go kochałam i nadal kocham.
-Marco nie jest moim chłopakiem.
-Ale się z nim całowałaś-odrzekł i wrócił do klasy.
Co ja narobiłam. Tomas był dla mnie wszystkim, a ja głupia go straciłam. Przynajmniej mam jeszcze szansę się z nim pogodzić. Wyjeżdża dopiero za kilka dni. Ma do załatwienia jeszcze kilka spraw, m.in. pożegnanie z... Chwila, a może to przez nią wyjeżdża. Przecież to w niej był zakochany. Nie mówił jej tego, ale ja to widzę. Nie jestem ślepa. Przecież on ją poznał przede mną. Na lotnisku w Madrycie.
Ale przecież widziałam ten wstręt do mnie w jego oczach, wcześniej była w nich tylko miłość. Może to była tylko gra aktorska. Po prostu chciał mnie wykorzystać, żeby ona była zazdrosna. Tylko, że kiedy zaczęliśmy ze sobą chodzić, nie wiedział, że ona tu przyjedzie. Sama już nie wiem co mam o tym myśleć. Wiem jednak tylko jedno. Muszę się z nim pogodzić.
Cudo, z resztą jak zawszę !!
OdpowiedzUsuńWpadnij do mnie ;)
No i co,tak jak zwykle,wracasz z powrotem,czuję to i czekam na wielkie kaboom :D Widzę,że ostatnio stan komentarzy się poprawia,oby tak pozostało ^_^ Dzisiaj krótko,bo ledwo siedzę,a nie dawno wróciłam.Weny,weny i jeszcze raz weny ;3
OdpowiedzUsuńOngaku
Ale bomba!
OdpowiedzUsuńTa akcja jest najlepsza. Nidy nie wiesz co sie za chwile wydarzy.
Boskie sa to twoje rozdzialy tak jak opowiadanie :D
Po prostu i love it ♥
Wpadnij do mnie bigloveleonetta.blogspot.com
Slodkooo *.*
OdpowiedzUsuńMasz zarabistego bloga.
A te rozdzialy sa po prostu. ?. Wspaniale!
I te zwroty akcji. Nie wiesz co za chwile sie wydarzy.
Rowniez zycze duuzo weny xd
Zapraszam tez do mnie bigloveleonetta.com
Cudny rozdział ♥ Kocham Cię :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie : http://bezsensownepodejrzane.blogspot.com/
~Monia ♥