14.08.2014

Capitulo 7

Rozdział dedykuję Katarinie Verdas, gdyż odkryła dlaczego Jorge pocałował Tini ;D


     Wstałam raptownie na łóżku, od razu otwierając szeroko oczy. Serce waliło mi jak oszalałe. To był jednak tylko sen. Cudowny sen. Pierwszy raz od kilku miesięcy śni mi się co innego, niż wypadek moich rodziców. Zginęli oni w katastrofie samolotu. Poza nimi nie miałam nikogo. Bardzo ich kochałam. Chyba nigdy nie przestanę sobie zadawać pytania, dlaczego oni?

     Początkowo ból po ich stracie był ogromny. Zamknęłam się w sobie, przez kilka tygodni nie wychodziłam z domu, miałam puste spojrzenie. Byłam wrakiem człowieka. Nie miałam już prawie nikogo. Prawie. Jedyną osobą jaka mi została była Lodovica. Moja najlepsza przyjaciółka. Jesteśmy dla siebie jak siostry. To ona była ze mną w tych trudnych chwilach. Pomogła mi wyjść z depresji, która mnie dopadła. Bałam się wszystkiego. Lodo ze mną zamieszkała i pomagała mi we wszystkich czynnościach. Sama nie byłam w stanie nic zrobić. Powoli z jej pomocą powracałam do życia. Dzisiaj jestem już normalną osobą. Gdyby nie ona, nie wiem co by się ze mną teraz działo. Jestem jej ogromnie wdzięczna, za to co zrobiła.
     Jedyną pozostałością po tamtym okresie były koszmary. Dokładniej to jeden, scenariusz był ten sam. Zaczynał się normalnie. Spędzałam czas z rodzicami. Pełno radości. Później moment pożegnania. Moi rodzice kończyli odwiedziny w Buenos Aires, wracali do Madrytu. Wsiedli do samolotu. Po tym jak wzbił się w powietrze spadł. Tak od razu. Jeszcze na lotnisku. Okazało się, że nie sprawdzili go przed startem. Rodziny poległych dostały ogromne odszkodowanie. Nie było mi to jednak potrzebne, nigdy mi niczego nie brakowało. Moja rodzina nie należała do biednych, ja nie stałam się jednak z tego powodu jakimś "rozpieszczonym bachorem", jak to mówią. Swoją część odszkodowania oddałam jednej z fundacji charytatywnych do której za życia należeli moi rodzice.
      Wracając do katastrofy. Wszędzie było pełno dymu, ognia. Oglądałam to wszystko z tarasu widokowego. To był koszmarny widok. A ja musiałam to oglądać co noc, aż do dziś. Byłam na prawdę tym zaskoczona. Moja tęsknota za rodzicami oraz trauma po ich wypadku została zastąpiona tęsknotą za pewnym przystojnym, aczkolwiek humorzastym i myślącym, że może wszystko, mężczyzną. A na dodatek był to mój szef. Jak ja mogłam zauroczyć się w takim kimś? To niedorzeczne. Nie mogę pozwolić, aby to uczucie stało się mocniejsze, chociaż nie wiem jak. Musiałabym zrezygnować z pracy, a to jest niemożliwe. Gdyby nie to, że zatrudnił mnie ojciec Jorge'a, narażając się synowi, od razu bym dała się zwolnić. A tak... Nie mogę go zawieźć.
     Drugim powodem jest to, że nie wiem, czy umiałabym tak łatwo zapomnieć o tych cudownych, błękitnych, jak tunezyjskie morze, oczach. Albo o tym śnieżnobiałym uśmiechu, który zdarza się tak rzadko. I te miękkie usta, które w śnie były takie realistyczne. Mimo tylu wad, jego wygląd jest nieskazitelny.
     Z rozmyślań wyrwał mnie jakiś dźwięk. Podskoczyłam na łóżku przestraszona. Gdy zorientowałam się, że to tylko budzik, zaczęłam się głośno śmiać. Wyłączyłam go po czym wyszłam z łóżka. Wykonałam wszystkie poranne czynności, po czym się ubrałam. Jako, że była sobota i nigdzie nie musiałam wychodzić, zdecydowałam się na przylegające, czarne spodnie dresowe oraz zwykły bordowy podkoszulek. Znalazłam moje cieplutkie, białe kapcie i poszłam do kuchni coś zjeść.
    Nagle sobie o czymś przypomniałam. Bankiet. Nie chcę na niego iść. Będzie tam Jorge z jedną z tych swoich "dziewczyn". Nie chcę tego widzieć. Postanowiłam, że nie pójdę. Ale muszę to jakoś powiedzieć Diego. Zadzwoniłam szybko do niego, wyjaśniłam, że nie mogę z nim iść, bo źle się czuję. Zrozumiał. Ja oczywiście skłamała. Trochę źle się z tym czułam... Przeprosiłam go i już miałam się z nim żegnać gdy mi przerwał.
     - To może wspólnie obejrzymy u ciebie jakiś film? - zapytał z nadzieją. Chyba bardzo mu zależy, żeby się ze mną spotkać. Nie chcąc, żeby chodził smutny, przez podwójne odrzucenie, zgodziłam się.
     - W takim razie będę o osiemnastej. Do zobaczenia - powiedział, po czym się rozłączył.
     Uśmiechnęłam się. Nie dość, że nie będę musiała oglądać Jorge'a z inną, to jeszcze spędzę miły wieczór z moim nowym przyjacielem. Oby on tylko też o mnie myślał jak o przyjaciółce...
     Do jego przyjścia zdążyłam posprzątać całe mieszkanie. Zjadłam obiad, przebrałam się w ciemne dżinsy oraz szarą bluzkę z krótkim rękawkiem w stylu American football z numerem 21 - tego dnia mam urodziny - poszłam jeszcze do sklepu po jakieś łakocie. Popcorn, paluszki, chipsy, napoje i moje ulubione żelki HARIBO. Mniam... Położyłam wszystko na stoliku przed telewizorem, postawiłam tam jeszcze dwie szklanki oraz dwa talerze, ponieważ mam zamiar zamówić pizzę. Diego też na pewno by chciał coś zjeść. A kto nie lubi pizzy? No może Jorge. Nie wygląda mi na takiego co je takie kaloryczne rzeczy. Zbeształam się w myślach. Znowu on nawiedza mój umysł. Tak trudno jest się go pozbyć. Mam nadzieję, że przy Diego'u choć na chwilę o nim zapomnę.
     Usłyszałam dzwonek. Poszłam otworzyć. Uchyliłam drzwi. Mój przyjaciel miał na sobie czarne dżinsy, jasnoszarą bluzkę w kilka granatowych pasków na torsie, na lewym nadgarstku miał kilka rzemyków. Całości dopełniały wysokie, brązowe, ciężkie, zawiązywane buty. W prawej ręce trzymał reklamówkę, a lewą chował za plecami.
      - Cześć - posłałam mu szeroki uśmiech. - Wejdź - Odsunęłam się, żeby mógł spokojnie wejść. Zamknęłam drzwi. Odwróciłam się w jego stronę. Wyciągnął coś zza pleców. Był to bukiet kwiatów. Pomarańczowe tulipany.
      - Nie musiałeś - powiedziałam, odbierając do niego bukiet. Poszłam do kuchni po jakiś wazon. Ucieszył mnie ten miły gest. Diego jest kochany.
      - A tu mam przekąski i pizze - odparł pokazując mi dość dużą torbę, którą już wcześniej zauważyłam.
      - Ty chyba czytasz mi w myślach - uśmiechnął się szelmowsko, ukazując szereg śnieżnobiałych zębów.
      Zaprowadziłam go do salonu. Chłopak przyniósł również film. Nie wiem jaki, bo nie chciał mi pokazać tytułu. Usiedliśmy. Każdy z nas wziął po kawałku. Nacisnęłam "play". Gdy już prawie wszystko ze stołu zniknęło - jesteśmy straszni, tyle jedzenia w niecałą godzinę - wtuliłam się w mężczyznę. Było tak miło. Nie wiadomo kiedy usnęłam w jego ramionach.
***
     Obudziłam się w swoim pokoju. Jak ja się tu znalazłam? Przecież leżałam koło Diego'a. Jego już jednak nie było. Pewnie zasnęłam i mnie tu przyniósł. Miło z jego strony. Delikatnie uniosłam kąciki ust. Nie za bardzo pamiętam wczorajszy film, ale wieczór był cudowny. Jest z niego wspaniały kompan. Coraz bardziej zaczynam go lubić. 
    Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. To pewnie on, bo kto inny? Może Lodovica? Nie, ona miała wylecieć na kilka dni do swoich rodziców we Włoszech. Zazdroszczę jej odwagi. Ja po tym co ujrzałam, nie odważyłam się wsiąść do samolotu i jeszcze długo tego nie zrobię. Za bardzo się boję.
    Wyszłam z łóżka, założyłam szlafrok, po czym powlokłam się do drzwi wejściowych. Otwarłam je z szerokim uśmiechem. Jednak kiedy tylko ujrzałam mojego gościa, moja twarz przestała wyrażać jakiekolwiek emocje. 
    - Co ty tu robisz? - zapytałam, nie dając po sobie poznać, co jego widok ze mną robi. Przyszedł w bordowych spodniach, białej bluzce oraz dżinsowej koszuli. Na nogach nosił szare, skórzane conversy. 
    - Przyszedłem, bo nie było cię wczoraj na bankiecie.
    - Źle się czułam.
    - Byłaś z Diego - zmrużył oczy.
    - Skąd wiesz? - zapytałam zaskoczona. 
    - Ja wiem wszystko - wycedził. 
    - To jest moje życie, mogę umawiać się z kim chce! - krzyknęłam wściekła. Moja cała sympatia do niego nagle się gdzieś ulotniła.
    - To fakt, ale nie z nim!
    - Nie będziesz mi mówił co ma robić! I dlaczego mnie nachodzisz?
    - Mówiłem ci już, że chciałem zapytać dlaczego nie przyszłaś.
    - Teraz już wiesz, żegnam - rzuciłam i szybko zamknęłam drzwi. Miałam tego dość. Kim on jest, żeby tu przychodzić? Szefowie zwykle nie odwiedzają swoich pracowników. Może się o mnie martwił? Przecież to głupie. I skąd wiedział, że wczorajszy wieczór spędziłam z Diego? Nic z tego nie rozumiem...
   
________
Yeah :D Już mamy 7 ;*
Byłby wcześniej, ale dzisiaj mija rok od dodania pierwszego rozdziału :P
Chciałabym zorganizować pierwszy konkurs na One Shota, ale nie wiem czy warto. To zależy od tego ile osób się zgłosi, więc jeśli moglibyście zagłosować w ankiecie po lewej byłabym wdzięczna. 
Dziękuję wam za te wszystkie komentarze, tylu obserwatorów, wyświetlenia ♥
Dziękuję wszystkim czytelnikom za to, że to w ogóle czytają ♥
Gdyby nie wy, nie miałabym po co pisać. 
♥ KOCHAM WAS ♥
I zachęcam do zagłosowania w ankiecie na TAK ;*
Na prawdę chciałabym poczytać wasze prace, czytam blogi większości z was, resztę nadrabiam i podziwiam was za to jak wspaniale piszecie <33 Dlatego jeśli wzięlibyście udział, byłabym bardzo wdzięczna. Jeśli będą co najmniej cztery TAK'i konkurs się odbędzie. Także serdecznie zapraszam ♥

10 komentarzy:

  1. Zajmuję !
    Wrócę jutro ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. O jeju ! Jakie to wspaniałe. <3
    Kurcze, kochana ja wynajmę dedektywa, zeby sie dowdziec skad Ty masz tyle talentu <3
    Pomarzyc mozna:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Że sen? o.O
    Nie spodziewałam się ~.*
    Ale rozdział cudowny :*
    Uh ostra wymiana zdań między Leonem a Violą ^^
    Ja z chęcią bym wzięła udział , ale za pisanie wzięłabym się dopiero po niedzieli.. nawet już mam pomysł ^^
    Życzę weny i czekam na next <3
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Ahh, cudeńko!
    Czekam na następny rozdział. ;p
    Zapraszam do siebie: http://suzanstory.blogspot.com/
    Życzę weny i buziaki ;*
    Ruda;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny !
    O to był sen, ale taki strasznie realistyczny :D Nie poszła na bankiet, ale Diego przyszedł. Jak czytałam ten rozdział moja wyobraźnia zaczęła działać i wymyśliłam, że Diego mógł się z kimś założyć o to, że uwiedzie albo coś Viole albo Diego jest takim podrywaczem. I Leon ją ostrzega, ale ona go nie słucha i wgl :D Już czekam na następny rozdział ;***
    Kocham Cię <333

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana! Długi rozdział takiego pragnęłam <3 Myślałam że Jorge na prawdę pocałuje Tini a tu masz baba placek sen. Cholercia! Ale jedno było świetne. Ten wieczór. Zasnęła w jego ramiona ahww... <3 koffam. Nie mogę doczekać nexta. <3 Pozdrawiam i życzę weny aniołku ;**
    Pojawił się 10 rozdział na blogu. Serdecznie zapraszam http://lonelygirl-fanf-1d.blogspot.com/ <333

    OdpowiedzUsuń
  7. Pewnie Diego ma jakiś zakład z kolegą czy cuś... Nic dobrego z tego nie wyjdzie, zaręczam :(
    Ale rozdział świetny :*
    Czekam z niecierpliwością na next'a :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam na nowy post!
    Super napisane.Szkoda ,że ja nie mam takiego talentu jak ty :/
    pozdrawiam !! :)

    Zapraszam http://bezsensownepodejrzane.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochanie moje ♥
    Ty wiesz, że ja Cię kocham, uwielbiam i podziwiam? *o*
    Dziękuję Ci za dedyk ♥ Takie to miłe ;*
    A co do rozdziału... Cudo! ♥
    Tini wreszcie miała taki sen, a nie koszmar ;*
    I Diego do niej przyszedł ♥
    On w Twoim opowiadaniu jest taki cudowny *o*
    Niech Martina go nie odtrąca - przynajmniej na razie + wtedy KTOŚ będzie zazdrosny ^^
    I Jorge potem do niej przyszedł ♥
    I on był taki mega zazdrosny o Diego ♥
    "- To jest moje życie, mogę umawiać się z kim chce! - krzyknęłam wściekła. Moja cała sympatia do niego nagle się gdzieś ulotniła.
    - To fakt, ale nie z nim!
    - Nie będziesz mi mówił co ma robić!" ♥
    Jorge zazdrosny, a Tini pokazuje pazurki ^^ Lubię to! ♥
    To było słodkie i kncskjcnsdncsndjkd ^^
    Jestem mega nakręcona na następny *o*
    Czekam niecierpliwie ♥
    Buziaki ;*
    Katarina

    OdpowiedzUsuń
  10. Extra! Cudowny! Tylko ta Dieletta mi nie pasi... ale to kwestia gustu.
    Diego pasożyt zżarł tyle żarełka!
    Czekam na rozdział 8 :).

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz, to dla mnie wiele znaczy ♥ ♥
Każdy z nich motywuje mnie do pisania kolejnych rozdziałów :**
Czytasz = komentujesz
Im więcej komentarzy tym szybciej rozdział <33