Jasne światło wypełniające pokój, sprowadziło mnie z głębokiego snu do rzeczywistości. Przeciągnęłam się i powoli otwarłam oczy, rozglądając się po pomieszczeniu. Obok mnie leżał Jorge, który był jeszcze pogrążony w głębokim śnie. Cóż to był za wspaniały widok...
Jego piękna twarz wyglądała młodziej. Był całkowicie zrelaksowany. Kołdra znajdowała się na wysokości jego bioder, ukazując jego zapierającą dech w piersiach klatkę piersiową w całej okazałości. Jego kształtne usta były lekko rozchylone, a lśniące włosy znajdowały się w cudownym nieładzie. Kusiło mnie, aby wyciągnąć rękę i go dotknąć. Jednak zdusiłam tę chęć w sobie, bojąc się, że mogę go obudzić.
Uczucie miłości, jaką go darzyłam, wypełniało mnie całą. Kochałam go bezgranicznie. Przy nim byłam szczęśliwa.
Uczucie miłości, jaką go darzyłam, wypełniało mnie całą. Kochałam go bezgranicznie. Przy nim byłam szczęśliwa.
Mogłabym tak patrzeć na niego cały dzień, ale niestety mój pusty żołądek, domagający się jedzenia, mi na to nie pozwalał.
Najciszej jak mogłam wygramoliłam się spod pościeli i wyszłam z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Z uśmiechem na ustach weszłam do kuchni. Ciche pstryknięcie włącznika i przyćmione światło oświetliło pomieszczenie.
Postanowiłam zrobić omlety. Zaparzyłam sobie kawę i wyciągnęłam na blat wszystkie potrzebne produkty. Nieostrożnie położone przeze mnie jajko potoczyło się po blacie i zatrzymało niebezpiecznie na jego brzegu. Nie chcąc mieć brudnej podłogi, sięgnęłam po nie i położyłam w miejscu z którego nie powinno się sturlać.
Podmuchałam wierzch mojej kawy, potem wzięłam szybki łyk. Odkładając filiżankę na stół, sięgnęłam po robota kuchennego. Omlet robił się sam. Pomimo hałasu Jorge się nie obudził. Starałam się nie patrzeć uporczywie na drzwi, ale to było silniejsze ode mnie i co chwilę - podczas smażenia - spoglądałam w tamtą stronę.
Po kilku minutach omlety leżały na talerzach ozdobione bitą śmietaną i owocami w towarzystwie kubków z gorącą kawą. On jednak dalej się nie pojawiał.
Nie chcąc dłużej męczyć swojego żołądka, zjadłam swoją porcję. Gdy już opróżniłam talerz, włożyłam go do zmywarki i skierowałam się w stronę łazienki.
Będąc w jej wnętrzu, rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Woda była ciepła. Przyjemnie otulała moje ciało, ogrzewając każdą jego komórkę. Sięgnęłam po żel pod prysznic, marząc by Jorge wreszcie wstał i zechciał do mnie dołączyć. To jednak się nie wydarzyło.
Zrezygnowana wyszłam z kabiny i sięgnęłam po miękki, fioletowy ręcznik, leżący na półce. Wytarłam się nim, po czym rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu szlafroka. Wisiał na drzwiach. Podeszłam do nich, ściągnęłam go i nałożyłam na siebie, obwiązując się w pasie. Był wykonany z szarej bawełny i sięgał mi do kolan.
Przeglądnęłam się w lustrze. Wyglądałam koszmarnie - fryzura "po seksie" całkowicie do mnie nie pasowała. Sięgnęłam po szczotkę i rozczesałam swoje niesforne włosy. Kiedy były już w miarę normalnym stanie, opuściłam pomieszczenie. Wróciłam do kuchni, myśląc, że znajdę tam Jorge.
Jego tam jednak nie było. Na stole leżał tylko pusty talerz i biała karteczka. Podniosłam ją. Moim oczom ukazało się zgrabne pismo mojego chłopaka.
Dziękuję za śniadanie. Było pyszne. Niestety nie mogłem dłużej zostać. Przepraszam. Spotkamy się w biurze.
J.
Głośno westchnęłam. Miałam tylko nadzieję, że powodem jego wyjścia było coś pilnego. Odłożyłam kartkę na stół i poszłam do pokoju. Wyciągnęłam z szafy szary top, białą spódniczkę wykonaną z delikatnego materiału oraz jasną kurtkę w ciemne plamki*.
Zsunęłam z ramion szlafrok i założyłam na siebie wybrany zestaw. Do niego dobrałam brązowe buty, jaśniejszy o kilka tonów pasek i torebkę w podobnym odcieniu brązu. Gotowa wyszłam z mieszkania.
Gdy dotarłam do firmy, od razu w holu zostałam chłodno powitana przez wysoką blondynkę siedząca za kontuarem. Chyba jest nowa, ponieważ wcześniej jej tu nie widziałam. Nie zwracając na nią uwagi, weszłam do windy.
Po kilku chwilach dotarłam na właściwe piętro. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to puste biuro Jorge'a. Spojrzałam na zegarek. Było kilka minut po ósmej. Gdzie on może być? Ostatnio dziwnie się zachowuje.
Położyłam torebkę na swoim stanowisku i ruszyłam w stronę jego szklanej siedziby. Było to ogromne pomieszczenie, z dwoma odrębnymi miejscami do siedzenia. Całe biuro było urządzone w chłodnej palecie czerni, bieli i szarości. Jedna masywna ściana naprzeciwko ogromnego biurka pokryta była płaskimi ekranami, które obecnie były wyłączone.
Na przeciwko drzwi znajdowało się ogromne okno, do którego od razu. Widok był oszałamiający. Niesamowicie było patrzeć na Buenos Aires z tej perspektywy. Jego budynki, ulice, światła, neony. Jakby tego było mało, zaledwie dwie przecznice dalej znajdował się pięknie zielony park.
Alejki z bujną roślinnością, placyki z fantastycznymi fontannami przyciągały swoją innością. Dla kogoś kto cały czas porusza się po wielkim mieście, gdzie przeważającym kolorem jest szary, jest to miłe oderwanie się od rzeczywistości.
Podeszłam do ogromnego biurka i usiadłam na chwilę w skórzanym fotelu. Zaczęłam się w nim okręcać. Przez przypadek wcisnęłam jakiś guzik na klawiaturze jego komputera, który natychmiast zaczął pytać o hasło.
W tym samym momencie usłyszałam dźwięk, zatrzymującej się windy. Spojrzałam w tamtym kierunku. Z szybu wyszedł Jorge. Rozmawiał przez telefon, ale jak tylko mnie zobaczył to się rozłączył.
Wyglądało to tak, jakby nie chciał, abym wiedziała o czym rozmawiał. To nie mogła być praca, bo przede mną by tego nie ukrywał. Coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że coś jest nie tak.
- Dzień dobry, Martino - moje imię w jego ustach brzmiało jak najpiękniejsze na świecie. Na moje policzki mimowolnie wstąpił rumieniec.
- Dzień dobry - odpowiedziałam.
Delikatnie chwycił moje biodra w ręce i przyciągnął blisko siebie. Szybko otrząsnęłam się z czarnych myśli, chowając je do symbolicznej szufladki w mojej głowie i całkowicie skupiłam się na jego dotyku.
Przysunął swoje usta do moich, zatapiając zęby w mojej dolnej wardze, jednocześnie pieszcząc ją językiem. Jęknęłam, chcąc więcej. Po tej krótkiej chwili moje usta były spuchnięte i wrażliwe, łaknące nowych doznań.
Gdy wdarł się językiem do wnętrza moich ust, przez moje ciało przeszedł potężny dreszcz. Staliśmy tak przez moment, kosztując siebie nawzajem. Roztapiałam się w jego ramionach. Gdy się od niego odsunęłam, zaczęłam się przyglądać jego nieskazitelnie pięknej twarzy.
Cudowne niebieskie oczy były błyszczące, wyrażały radość i ciepło. W rysach jego twarzy dostrzegłam nowy rodzaj delikatności, co czyniło go jeszcze bardziej przystojnym, jeśli to w ogóle mogło być możliwe. I sposób, w jaki się poruszał. W typowej dla niego zmysłowości kryło się rozleniwienie.
- Przepraszam, że musiałem rano wyjść - odparł, całując moją skroń.
Położyłam torebkę na swoim stanowisku i ruszyłam w stronę jego szklanej siedziby. Było to ogromne pomieszczenie, z dwoma odrębnymi miejscami do siedzenia. Całe biuro było urządzone w chłodnej palecie czerni, bieli i szarości. Jedna masywna ściana naprzeciwko ogromnego biurka pokryta była płaskimi ekranami, które obecnie były wyłączone.
Na przeciwko drzwi znajdowało się ogromne okno, do którego od razu. Widok był oszałamiający. Niesamowicie było patrzeć na Buenos Aires z tej perspektywy. Jego budynki, ulice, światła, neony. Jakby tego było mało, zaledwie dwie przecznice dalej znajdował się pięknie zielony park.
Alejki z bujną roślinnością, placyki z fantastycznymi fontannami przyciągały swoją innością. Dla kogoś kto cały czas porusza się po wielkim mieście, gdzie przeważającym kolorem jest szary, jest to miłe oderwanie się od rzeczywistości.
Podeszłam do ogromnego biurka i usiadłam na chwilę w skórzanym fotelu. Zaczęłam się w nim okręcać. Przez przypadek wcisnęłam jakiś guzik na klawiaturze jego komputera, który natychmiast zaczął pytać o hasło.
W tym samym momencie usłyszałam dźwięk, zatrzymującej się windy. Spojrzałam w tamtym kierunku. Z szybu wyszedł Jorge. Rozmawiał przez telefon, ale jak tylko mnie zobaczył to się rozłączył.
Wyglądało to tak, jakby nie chciał, abym wiedziała o czym rozmawiał. To nie mogła być praca, bo przede mną by tego nie ukrywał. Coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że coś jest nie tak.
- Dzień dobry, Martino - moje imię w jego ustach brzmiało jak najpiękniejsze na świecie. Na moje policzki mimowolnie wstąpił rumieniec.
- Dzień dobry - odpowiedziałam.
Delikatnie chwycił moje biodra w ręce i przyciągnął blisko siebie. Szybko otrząsnęłam się z czarnych myśli, chowając je do symbolicznej szufladki w mojej głowie i całkowicie skupiłam się na jego dotyku.
Przysunął swoje usta do moich, zatapiając zęby w mojej dolnej wardze, jednocześnie pieszcząc ją językiem. Jęknęłam, chcąc więcej. Po tej krótkiej chwili moje usta były spuchnięte i wrażliwe, łaknące nowych doznań.
Gdy wdarł się językiem do wnętrza moich ust, przez moje ciało przeszedł potężny dreszcz. Staliśmy tak przez moment, kosztując siebie nawzajem. Roztapiałam się w jego ramionach. Gdy się od niego odsunęłam, zaczęłam się przyglądać jego nieskazitelnie pięknej twarzy.
Cudowne niebieskie oczy były błyszczące, wyrażały radość i ciepło. W rysach jego twarzy dostrzegłam nowy rodzaj delikatności, co czyniło go jeszcze bardziej przystojnym, jeśli to w ogóle mogło być możliwe. I sposób, w jaki się poruszał. W typowej dla niego zmysłowości kryło się rozleniwienie.
- Przepraszam, że musiałem rano wyjść - odparł, całując moją skroń.
Schodził coraz niżej, aż ponownie dotarł do moich ust. Przesuwając ramiona pod jego marynarką, przytuliłam go, nasiąkając ciepłem jego szczupłego, twardego ciała. Jego usta drażniły moje. Pocałunki stawały się coraz żarliwsze, nasze oddechy przyspieszyły. Ramię, którym opasał moje plecy, zacisnęło się przyciągając mnie bliżej.
Oddawałam mu się cała. Czułam, jak jego dotyk rozpala moje zmysły. Zaczęłam rozpinać jego koszulę, kiedy przerwał nam dzwonek jego telefonu.
Odsunął mnie od siebie i wyjął telefon z kieszeni, spoglądając na wyświetlacz. Rzucił okiem na moją twarz, westchnął i wyszedł ze swojego biura, po czym wszedł do łazienki. Teraz byłam pewna, że coś przede mną ukrywa.
Zła wróciłam do swojego stanowiska, rozmyślając o jego tajemniczym zachowaniu. Kimberly a może Mercedes są tego powodem? Nie chcąc dopuszczać do siebie złych myśli, zajęłam się pracą. Nawet nie zauważyłam, że z windy wysiadł jakiś mężczyzna.
Zła wróciłam do swojego stanowiska, rozmyślając o jego tajemniczym zachowaniu. Kimberly a może Mercedes są tego powodem? Nie chcąc dopuszczać do siebie złych myśli, zajęłam się pracą. Nawet nie zauważyłam, że z windy wysiadł jakiś mężczyzna.
- Hej Tini - przestraszona podskoczyłam na krześle i spojrzałam na przybysza.
Z początku nie mogłam go rozpoznać. Jego twarz ozdobiona była szerokim uśmiechem, odsłaniającym białe zęby. Na nosie miał ciemne okulary przeciwsłoneczne. Ciemne włosy opadały mu na czoło. Całą jego szczupłą sylwetkę opinał szary, idealnie dopasowany garnitur.
- Tak pomyślałem, że moglibyśmy się wybrać na lunch.
- Clement, jak mnie tu znalazłeś? - zapytałam zdezorientowana.
_________
Z początku nie mogłam go rozpoznać. Jego twarz ozdobiona była szerokim uśmiechem, odsłaniającym białe zęby. Na nosie miał ciemne okulary przeciwsłoneczne. Ciemne włosy opadały mu na czoło. Całą jego szczupłą sylwetkę opinał szary, idealnie dopasowany garnitur.
- Tak pomyślałem, że moglibyśmy się wybrać na lunch.
- Clement, jak mnie tu znalazłeś? - zapytałam zdezorientowana.
_________
*stylizacja przesłana przez Katarinę :**