Słowa matki mojego szefa, a zarazem chłopaka sprawiły, że nie mogłam ruszyć się z miejsca. Stałam jak sparaliżowana i z głośno bijącym sercem czekałam na dalszy rozwój wydarzeń, mając niemałą nadzieję, że tylko się przesłyszałam.
- Jaka katastrofa? - jednak mój słuch jest niezawodny.
- W wiadomościach mówili o katastrofie samolotu linii Nowy York - Buenos Aires. Wśród osób, które zginęły, znajdowała się dwójka osób o nazwisku Comello. Pomyślałam, że mogą być to twoi rodzice.
- To niemożliwe. Po pierwsze moja mama nigdy nie wsiadłaby do samolotu, a po drugie rozmawiałam z nią kilka minut przed wyjściem - spojrzałam na nią zaskoczona, ściskając mocniej dłoń mojego chłopaka. Czułam jak moje serce zalewa fala ulgi.
- Więc to zwykłe nieporozumienie - kobieta machnęła ręką i usiadła na krześle, które odsunął dla niej jej mąż.
W tym momencie byłam na prawdę szczęśliwa. Nie przeszkadzała mi nawet obecność pani Blanco. Cieszyłam się, że rodzice Lodovici są cali i zdrowi, a ja nie muszę się dłużej zadręczać myślami o przekazaniu mojej przyjaciółce przykrych wiadomości, które okazały się być zwykłą pomyłką.
W tym momencie byłam na prawdę szczęśliwa. Nie przeszkadzała mi nawet obecność pani Blanco. Cieszyłam się, że rodzice Lodovici są cali i zdrowi, a ja nie muszę się dłużej zadręczać myślami o przekazaniu mojej przyjaciółce przykrych wiadomości, które okazały się być zwykłą pomyłką.
- Gdzie Rugerro? - zapytał Jorge, siadając po mojej prawej stronie.
- Pojechał na lotnisko, odebrać Kenedy.
- Kenedy? Miało jej tu nie być - rzucił szatyn, przez zaciśnięte zęby.
- Jorge, przestań. Ona ma takie samo prawo do zjedzenia z nami rodzinnej kolacji, jak ta twoja dziewczyna i jej przyjaciółeczka.
- To ty mamo przestań! I jeszcze raz nazwiesz Martinę "tą moją dziewczyną" to...
- To co? - rzuciła z chytrym uśmieszkiem, jakby nie sądziła, że jej syn byłby do czegokolwiek zdolny.
Kobieta nie doczekała się odpowiedzi, ponieważ do naszego stolika podszedł kelner, podając nam karty dań. W tym momencie głowy wszystkich odwróciły się w stronę wejścia do restauracji. Podążyłam za ich spojrzeniami. Moim oczom ukazał się brat Jorge'a oraz piękna brunetka. Chwilę trwało zanim zdałam sobie sprawę, że jest to Kenedy, ponieważ ścięła włosy do ramion, z czym zresztą było jej do twarzy.
Wyglądała doskonale - smukła i szykowna w białej, koktajlowej sukience. Buty w tym samym kolorze dodawały jej kilka centymetrów, wydłużając jej i tak już długie nogi. Rozglądała się na boki w poszukiwaniu... czegoś. Mogłam się tylko domyślać, że chodzi jej o mojego chłopaka.
Nie pomyliłam się. Jak za dotknięciem magicznej różdżki, gdy tylko jej spojrzenie go odnalazło, jej twarz rozświetlił szeroki uśmiech.
Podeszła do naszego stolika i nie spuszczając oczu z szatyna, wymamrotała słowa przywitania, po czym usiadła na wolnym krześle obok mojego mężczyzny. Ruggero patrzył na tą scenę z nieukrywaną irytacją. Mnie również ta kobieta denerwowała. To było jak rzucenie wyzwania.
- Cześć Tini - na słowa Ruggero wstałam, aby go przytulić.
On odwzajemnił uścisk, a potem odsunął się na odległość ramienia i przyglądał mi się uważnie. Zmarszczył brwi i odwrcił się w stronę Jorge'a.
- Jorge - rzucił.
Potem jego wzrok zatrzymał się na mojej przyjaciółce.
- Rugge, to jest Lodovica. Lodovica, Ruggero - przedstawiłam ich sobie.
- Pojechał na lotnisko, odebrać Kenedy.
- Kenedy? Miało jej tu nie być - rzucił szatyn, przez zaciśnięte zęby.
- Jorge, przestań. Ona ma takie samo prawo do zjedzenia z nami rodzinnej kolacji, jak ta twoja dziewczyna i jej przyjaciółeczka.
- To ty mamo przestań! I jeszcze raz nazwiesz Martinę "tą moją dziewczyną" to...
- To co? - rzuciła z chytrym uśmieszkiem, jakby nie sądziła, że jej syn byłby do czegokolwiek zdolny.
Kobieta nie doczekała się odpowiedzi, ponieważ do naszego stolika podszedł kelner, podając nam karty dań. W tym momencie głowy wszystkich odwróciły się w stronę wejścia do restauracji. Podążyłam za ich spojrzeniami. Moim oczom ukazał się brat Jorge'a oraz piękna brunetka. Chwilę trwało zanim zdałam sobie sprawę, że jest to Kenedy, ponieważ ścięła włosy do ramion, z czym zresztą było jej do twarzy.
Wyglądała doskonale - smukła i szykowna w białej, koktajlowej sukience. Buty w tym samym kolorze dodawały jej kilka centymetrów, wydłużając jej i tak już długie nogi. Rozglądała się na boki w poszukiwaniu... czegoś. Mogłam się tylko domyślać, że chodzi jej o mojego chłopaka.
Nie pomyliłam się. Jak za dotknięciem magicznej różdżki, gdy tylko jej spojrzenie go odnalazło, jej twarz rozświetlił szeroki uśmiech.
Podeszła do naszego stolika i nie spuszczając oczu z szatyna, wymamrotała słowa przywitania, po czym usiadła na wolnym krześle obok mojego mężczyzny. Ruggero patrzył na tą scenę z nieukrywaną irytacją. Mnie również ta kobieta denerwowała. To było jak rzucenie wyzwania.
- Cześć Tini - na słowa Ruggero wstałam, aby go przytulić.
On odwzajemnił uścisk, a potem odsunął się na odległość ramienia i przyglądał mi się uważnie. Zmarszczył brwi i odwrcił się w stronę Jorge'a.
- Jorge - rzucił.
Potem jego wzrok zatrzymał się na mojej przyjaciółce.
- Rugge, to jest Lodovica. Lodovica, Ruggero - przedstawiłam ich sobie.
***
Kelner przyniósł nam drugą butelkę czerwonego wina, gdy nagle Kenedy zaproponowała pójście do klubu.
- Wspaniały pomysł. Przyda wam się odrobina zabawy - zabrała głos pani Blanco, podnosząc pełny kieliszek do ust.
- No nie wiem - mruknął mój chłopak.
- Jorge, nie zaczynaj.
- Właśnie, bracie. Nawet wiem, do którego klubu możemy się wybrać. Ulicę stąd jest jeden, który cieszy się całkiem dobrą opinią.
Pomimo dezaprobaty Jorge'a, po chwili wszyscy - ja, szatyn, Rugge, Lodo oraz pomysłodawczyni, Kenedy - wstaliśmy od stołu i pożegnawszy się z państwem Blanco, wyszliśmy na zewnątrz restauracji.
Uderzył we mnie podmuch zimnego powietrza. W ciągu kilku godzin, pogoda diametralnie się zmieniła. Szum wiatru nie przynosił delikatnego orzeźwienia, tylko potargane włosy i gęsią skórkę. Potarłam ręce, chcąc je trochę rozgrzać. Jorge, widząc to, zdjął swoją marynarkę i okrył moje ramiona. Podziękowałam mu ciepłym uśmiechem i wtuliłam się w jego ciało. Przyciągnął mnie do siebie bliżej i tak szliśmy, aż pod same drzwi lokalu.
Ruggero załatwił nam darmowe wejście, ponieważ dobrze znał właściciela. Przeszliśmy obok masywnego wykidajło i poszliśmy się w górę po schodach do jednej z sal. Uderzył we mnie głośny strumień muzyki. Usiedliśmy w jednym z boksów, czekając na rozkręcenie imprezy - parkiet był pusty, chociaż dookoła kręciło się sporo ludzi.
Gdy bracia poszli po napoje, telefon Lodovici zadzwonił. Dziewczyna powiedziała tylko, że to ważne i poszła do łazienki, licząc, że tam będzie trochę ciszej. Wróciła po kilku minutach, w tym samym czasie co Jorge i Rugge, oznajmiając, że niestety, ale musi wracać do domu.
- Wielka szkoda. Liczyłem na jeden taniec - oznajmił Rugge, siadając na kanapie, na przeciwko Kenedy.
- Może innym razem - uśmiechnęła się i po chwili już jej nie było.
- No to może ty, Kenedy, ze mną zatańczysz?
- Ale tam nikogo nie ma.
- Nie daj się prosić - dziewczyna westchnęła i podążyła za mężczyzną na parkiet.
- Zostaliśmy sami - szatyn wymruczał wprost do mojego ucha.
Zadrżałam, czując jak jego oddech uderza o moją skórę. Przejechał dłonią po moim udzie, przygryzając czuły płatek mojego ucha. Jęknęłam cicho na to doznanie i zanurzyłam palce w jego miękkich włosach, mierzwiąc je i układając w różnych kierunkach.
Zaśmiałam się cicho, kiedy jeden z kosmyków nie opadł, a jedynie ułożył się na czole chłopaka, w bliżej nieokreślonym kształcie. Uniosłam dłoń, odgarniając go. Zadowolona z uzyskanego efektu, zajęłam się innym kosmykiem, lekko za niego ciągnąc, aż z ust Blanco'a wyrwało się ciche mruknięcie.
Pocałował mnie za uchem. Jęknęłam w odpowiedzi, co wyraźnie usatysfakcjonowało szatyna. Składał delikatne jak puch pocałunki na linii mojej szczęki, wyznaczając drogę do ust. Gdy jego wargi miały w końcu spotkać się z moimi, odsunął się ode mnie.
- Dlaczego przerwałeś? - jęknęłam niezadowolona.
On tylko się zaśmiał i pociągnął mnie w stronę tańczących ludzi.
- Dlaczego przerwałeś? - jęknęłam niezadowolona.
On tylko się zaśmiał i pociągnął mnie w stronę tańczących ludzi.
***
Schodząc z parkietu, złowiłam spojrzeniem stojącą z boku Kenedy. Obok niej stała niesamowita blondynka, z którą rozmawiała. Jorge zwolnił na chwilę, ale zaraz powrócił do poprzedniego tempa. Zlustrowałam podłogę, przekonana, że chciał ominąć coś na podłodze, gdy nagle cicho powiedział.
- Chciałbym Cię komuś przedstawić.
__________
W końcu się doczekaliście. Na prawdę przepraszam was za tak długą przerwę. Musiałam odpocząć, wszystko przemyśleć. Jednym z powodów były również moje lenistwo i brak weny :(
To się więcej nie powinno powtórzyć.
Dziękuję tym cierpliwym, co nadal tu są i przeczytali powyższy rozdział ♥ ♥
__________
W końcu się doczekaliście. Na prawdę przepraszam was za tak długą przerwę. Musiałam odpocząć, wszystko przemyśleć. Jednym z powodów były również moje lenistwo i brak weny :(
To się więcej nie powinno powtórzyć.
Dziękuję tym cierpliwym, co nadal tu są i przeczytali powyższy rozdział ♥ ♥
Luv ju ♥♥♥
OdpowiedzUsuńJa, oczywiście, jak zwykle, spóźniona. No możesz mnie zabić. Kill me.
UsuńNie mogę się ogarnąć, spiąć i napisać jakiś ładny i szczery komentarz.
Pomimo tego, że zaczęły się wakacje, wcale jakoś tego nie czuję. Mam wrażenie, że mamy jakiś długi weekend i będzie trzeba wrócić do szkoły.
Chyba czas pogodzić się z tym, że skończyłam gimnazjum i już tam nie wrócę. xDD
Może przejdę do rzeczy? Ja jak zwykle na początku muszę sobie pobiadolić. ^^
Przepraszam cię za to.
Ale to nie moja wina, że wróciłam do domu o 6:30 i spałam do 13. Po prostu RIP ja [*] I tylko ja z moich znajomych rozpoznaję dni tygodnia. Co jest ze mną nie tak?
Poza tym, coraz bliżej VL, cieszysz się, tak, jak ja? ;*
Dobra, koniec. Bo ja jak się rozwinę, to normalnie nie wiadomo kiedy skończę.
Rozdział, jak zwykle, perełeczka!!
Ale w końcu czego by się tu spodziewać? ;*
Uff. To jednak nie rodzice Comello. Przynajmniej na to wygląda. W końcu, rozmawiała ze swoją mamą przed kolacją. Czyli sprawa załatwiona.
Lodovica i Ruggero ♥♥♥♥
Mogliby być razem. Nie chcę tu Ruchi bo Mechi jest okropna. Znaczy, w sensie, że jest wredna w tym opowiadaniu. :D
Pożyjemy, zobaczymy, może akurat zaiskrzy. ♥
Dlaczego Horhens ma ode mnie wpitol? Nie pocałował jej na tym parkiecie, a to było takie urocze że aodhnjksmfwasvn *o* Także niech tylko go spotkam. ^^ Pożałuje. xD
Komuś przedstawić? Hm.
Czyżby chodzi o blondynkę, która stała z Kenedy? Najprawdopodobniej tak. Chociaż w moim serduszku płonie nadzieja, że to żadne zagrożenie dla Tini. Ale zobaczymy, może będzie ciekawie?
Oby nie było to jakiekolwiek zagrożenie dla niej. Chociaż, nie wiem. Powiem tyle, że co napiszesz, i tak przeczytam i będzie mi się podobać, więc dla mnie, to bez różnicy. :D
Co do notki; Skarbie, pamiętaj: Lepiej, żebyśmy czekali na rozdział miesiąc, czy nawet dwa, niż w ogóle go nie dostać. Wolę nawet nie myśleć, co by się działo, gdybyś zamknęła bloga. Chyba popadłabym w taką depresję, że sama zamknęłabym swojego, naprawdę.
Więc nie ma się co denerwować! Poczekamy ile będzie trzeba. ;*
Czekam na następny rozdział. ♥
Tak w ogóle, to napisz mi, czy doszła ci kartka, bo nie wiem. :D
Przepraszam za beznadziejny komentarz. Na nic więcej mnie nie stać:(
Do następnego. ♥
Kocham Cię.
Sheila. ;*
Zajmuję ❤
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńMOJE, BEJBE ;*
OdpowiedzUsuńBoski!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńMyslalam, że Kennedy coś odwali, a tu narazie nic xd
Nowa osoba rozmawia z Kennedy
Niby normalne, ale na pewno ta osoba będzie miała jakieś znaczenie ;-;
Czekam :)
PS Zmieniłam nazwę z "Natalia K" :*
UsuńTyśka powróci ;**
OdpowiedzUsuńJeeeju... Tyle się na czekałam ale warto było dla tego cuda ♡
UsuńJak się ciesze że rodzice mojej Dudu żyją :))) i że to było zwykłe nieporozumienie ty to umiesz wprowadzić w błąd *uśmiech*
Pani Blanco jak zwykle działa mi na nerwy ale to chyba ona już tak ma że do niej tylko niechęć można czuć.
Za to Jorge jak zwykle powalający. I podwalający się do Tinity w klubie na oczach wszystkich xDD
Czyżbyś preferowała Lodogerro? Jestem za a nawet przeciw! Chociaż Dievica to mój wieczny pupilek a Xabica jest prze słodka to moich dwóch najlepszych, najukochańszych Włochów zawsze kochałam miłością jedyna i zawsze -do pojawienia się Dievici- shippowałam.
Kennedy jest głupią... Hmm... W sumie sobą bo nie mam na nią lepszego określenia.
Ciekawe kim jest ta dziewczyna której Horhe chce przedstawić Tini.
Znając życie ona coś na miesza.
Pójdę o głowę że jak wrócą z klubu to będzie nocka... A jeżeli nie to jak powiedziałam nie będę mieć głowy so nie skomentuje ;(
×××
Ja chce kolejny rozdział ♡
×××
Który ma się pojawić bardzo szybko...
Przecież zaczęliśmy wakacje które -jak ci życzę- mają być najlepsze w życiu ♥
×××
Kocham. Ściskam. Całuje.
Crazy ;**
Cudowny! !!
OdpowiedzUsuńCiekawe komu chce ja przedstawić? ??
Do czekałam się i jestem zadowolona
Czekam na next
Pati :) :*
Buziaczki :* ❤ ❤
boski
OdpowiedzUsuńWrócę <3
OdpowiedzUsuńCudny :)
OdpowiedzUsuńCuuudo *-*
OdpowiedzUsuńDzień dobry, słońce. Dzisiaj mamy piękną pogodę, grzeje, temperatura ponad 30*C, a ja co robię? Czytam blogi ;3
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że dodałaś rozdział aż do tego czasu, gdy weszłam w ... czyjś spis blogów i tam było, że 17 godzin temu. Nie mogłam nie wejść od razu i skomentować. Jak widzisz wracam zaraz po przeczytaniu, więc niczego nie zapomnę ;)
Serio? Nie wiedziałam, że to jego matka się witała. A ja wtedy napisałam, pod tamtym rozdziałem chłopak xDD Kij, ważne, że rodzice Lodo żyją, prawda? A Violka już miała jej gadać, że straciła rodziców w katastrofie lotniczej ;; Wyszła by na głupią ... jak zawsze.
Kenedy? Really? Od razu mam w głowie tą piosenkę Ola - Jackie Kennedy nanana nananana nanan Where's my Jackie xDDD
Ale za to nadrabia urodą skoro jest mało inteligenta, nie? Ooo też nie. Kurde, przegrałam życie. Violetta jaka celosa (zazdrosna) ! Ma o co ;D
No to ładnie. Do klubu się idzie? Cieszącego się dobrą opinią? Jebłam. Pewnie i tak znajdzie się tam jakiś napalony gościu, który będzie obmacywał Vils w kącie. Ja to wiem, bo ja jestem ciemnowidzem B)
Jestem tylko ciekawa kogo ona pozna xD Może barmana. Szpan na barman :P
Słońce, nic się nie stało. Odpoczęłaś, nabrałaś chęci, weny i jest dobrze. Skoro masz pisać na przymus, to po co wgl pisać? A tak to możemy się cieszyć kolejną perełką z twojej strony, no ♥
Każdemu przydają się małe wakacje, bo świat nie kończy się na bloggerze. Nie masz za co przepraszać, dziękować czy co tam jeszcze. Jestem(śmy) tutaj, bo kocham(y) czytać twoje dzieła, bejbs. Don't worry, will be good. ;3
Do następnego bejbe :*
Olivie
Rozdział w końcu *-*
OdpowiedzUsuńDoczekałam się i powiem, że był cudowny ^^ Jak zawsze zresztą :p
O a jednak to nie jej rodzice? A ja już myślałam, że serio to oni i teraz ona będzie taka załamana, a tu proszę niespodzianka ;)
Super by było na tej kolacji gdyby nie Kenedy..
No nie będę się już wypowiadała dalej na jej temat tak jakoś :D
Jorge dał jej swoja marynarkę i tak słodko było w tym klubie :3 Tak fajnie ^^
Jakaś kolejna dziewczyna? Do tego niesamowita blondynka, a któż to?
Czekam na odpowiedzi na te pytania w kolejnym rozdziale ;)
Kocham Cię <333
Skomentuję w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńWerkaaa :*
Moje x
OdpowiedzUsuńW końcu się doczekałam <3
OdpowiedzUsuńWarto było
Rozdział jak zwykle wspaniały.
Buziaczki
Ally Anne :**
W końcu 👌 opłacało się tyle czekac
OdpowiedzUsuńAż odetchnęłam z ulgą że to nie rodzice Lodo. Chociaż ten telefon był podejrzany. Czyzby tylko dla mnie? Mniejsza o to. Jestem ciekawa komu Jorge chce przedstawić swoją wybranką i kim jest na tajemniczą blondynką. Nie lubię Kenedy. Wspomniałam już kiedyś o tym? 😂
Rozdział cudowny jak zwykle tylko nie zachwyca mnie zbytnio długością za to jakość jest idealna
Moje ^^
OdpowiedzUsuńCudowny *-*
UsuńWiem , że się nie popisałam
Przepraszam . Cholerna choroba !!!!
Jest rozdział! Piszę komentarz xD PIERWSZY RAZ XDD BRAWA DLA MNIE ^^
OdpowiedzUsuńRozdział boski, jak zwykle, czego można było się spodziewać ;D .
Kenedy.... Ughh... JAK JESZCZE RAZ ZBLIŻYSZ SIĘ DO JORGE POŻAŁUJESZ, ŻE SIĘ URODZIŁAŚ!! Złaa jaa ;3 ^^ xD Jortini ♥♥♥ Najlepsza para *-* Nic dodać nic ująć *,*
Mama Jorge.. -,- Niech się kurde SAMA zwiąże z tą Kened, skoro ona taka " idealna" ;__; Małpa! ;_:
LODO!! Całe szczęście! Rodzice żyją... Ale skoro "COMELLO"?? Wujkowie nie żyją? :O Czy może pomyłka...
Zauważyłam, że nasz kochany Rugg zaczyna kręcić z Lodovicą.. W sumie.. To nawet lepszy chłopak dla niej niż ten DIEGO.. Liczę na nich!
No to tak. Komentarz mamy ;)) xD Mój pierwszy na twoim blogu... ALE PRZYSIĘGAM! Czytałam każdy rozdział! Tylko wiesz... Taka leniwa ja ;pp Tym razem będę komentować! Wpadniesz na mój bloog? ;** Zaczynam i potrzebuję twojej opini... Mogłabyś ją wyrazić w komentarzu xD Twoja opinia, uwaga dużo dla mnie znaczy.. <33
Cuuuudo ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy rozdział.
http://you-never-know-when-death.blogspot.com/?m=1
Późno ale zajmuję :D
OdpowiedzUsuń