Rozdział dedykuję Hana'ie ♥
W nocy prawie w ogóle nie spałam. Przekręcałam się z boku na bok, dryfując pomiędzy jawą, a snem. Tuż przed siódmą, postanowiłam w końcu wstać. Przetarłam oczy, z których większa część opuchlizny zdążyła już zejść.
Wygrzebując się z łóżka, poczułam, że na mojej szyi znajduje się jakiś kabel. Ach tak, słuchawki od iPoda, przy którego słuchaniu musiałam zasnąć. Muzyka wciąż była podkręcona cały regulator, po to by zagłuszyć myśli. Wyłączyłam ją, a urządzenie schowałam do szuflady.
Zdjęłam ubrania i weszłam pod prysznic, nie zdejmując bransoletki, którą dostałam od Jorge'a zaledwie kilkanaście dni temu. Miałam wrażenie, że od tamtego momentu minęła cała wieczność.
Wczoraj, po wyjściu Galana, który pocieszał mnie do późna, wyjęłam ją z pudełka na biżuterię i co chwila przejeżdżałam po niej opuszkami palców, przypominając sobie dotyk jego dłoni na moim rozgrzanym ciele.
Odkręciłam gorącą wodę, starając się utrzymać na nogach i nie upaść na kafelki. Umyłam również włosy, które po wysuszeniu, związałam w wysoki kok.
Udałam się do kuchni. Zrobiłam sobie kawę i usiadłam na jednym z krzeseł przy stole. Przede mną leżało wypełnione do połowy wypowiedzenie. Napisanie go wydawało mi się dobrym pomysłem. Wczoraj długo nad tym myślałam, aż w końcu zdecydowałam, że będzie to najlepsze rozwiązanie. Popijając kawę, uzupełniłam puste rubryki.
Sprawdziłam godzinę. Dochodziła za piętnaście ósma. Nie chcąc się spóźnić, zabrałam jeszcze batonik zbożowy i z torebką w jednej ręce wyszłam z mieszkania.
***
Miałam przejść przez ulicę, gdy zobaczyłam Jorge'a idącego z Blair. Trzymał rękę na jej smukłych plecach i prowadził do jego czarnego, eleganckiego samochodu. Ona się uśmiechała, natomiast jego twarz była nieprzenikniona. Zaszokowana nie mogłam się ruszyć, ani odwrócić wzroku. Stałam na środku zatłoczonego chodnika, a mój żołądek zwijał się z żalu, złości i gniewu. Czułam się tragicznie.
Blanco otworzył przed blondynką drzwi od strony pasażera. Zanim wsiadła do środka, dłonią musnęła jego policzek. Jego reakcja zaskoczyła mnie. Poczułam jak robi mi się nie dobrze, na widok jego szelmowskiego uśmiechu.
Mężczyzna obszedł samochód, ani razu nie spoglądając w moją stronę. Nie minęła ani minuta, a zniknęli na końcu ulicy. Kiedy oszołomienie minęło, wygładziłam spódnicę, wzięłam głęboki oddech i jak gdyby nic się nie wydarzyło, spokojnym krokiem ruszyłam w stronę wejścia do budynku.
Odpowiadanie na maile i dzwonienie do kilku miejsc trochę oderwało moje myśli od tego, co się wydarzyło podczas ostatniej doby. Po jakiejś godzinie od mojego przybycia, usłyszałam dźwięk windy. Jej drzwi się rozsunęły. Podniosłam wzrok znad monitoria i moim oczom ukazał się nie kto inny jak Jorge.
Miał na sobie nieskazitelny ciemny dwurzędowy garnitur, idealnie zestawiony z odrobiną koloru w postaci czerwonego, jedwabnego krawata. Wydawał się spokojny i rozluźniony. Natomiast ja cała się spięłam.
- Dzień dobry, panie Blanco - wróciłam do napoczętego e'maila, mając cichą nadzieję, że powita mnie wyłącznie krótkim skinieniem głowy.
Tymczasem on podszedł do mojego biurka, oparł się dłońmi o jego blat i cierpliwie czekał, aż odwrócę wzrok od monitora.
Blanco otworzył przed blondynką drzwi od strony pasażera. Zanim wsiadła do środka, dłonią musnęła jego policzek. Jego reakcja zaskoczyła mnie. Poczułam jak robi mi się nie dobrze, na widok jego szelmowskiego uśmiechu.
Mężczyzna obszedł samochód, ani razu nie spoglądając w moją stronę. Nie minęła ani minuta, a zniknęli na końcu ulicy. Kiedy oszołomienie minęło, wygładziłam spódnicę, wzięłam głęboki oddech i jak gdyby nic się nie wydarzyło, spokojnym krokiem ruszyłam w stronę wejścia do budynku.
Odpowiadanie na maile i dzwonienie do kilku miejsc trochę oderwało moje myśli od tego, co się wydarzyło podczas ostatniej doby. Po jakiejś godzinie od mojego przybycia, usłyszałam dźwięk windy. Jej drzwi się rozsunęły. Podniosłam wzrok znad monitoria i moim oczom ukazał się nie kto inny jak Jorge.
Miał na sobie nieskazitelny ciemny dwurzędowy garnitur, idealnie zestawiony z odrobiną koloru w postaci czerwonego, jedwabnego krawata. Wydawał się spokojny i rozluźniony. Natomiast ja cała się spięłam.
- Dzień dobry, panie Blanco - wróciłam do napoczętego e'maila, mając cichą nadzieję, że powita mnie wyłącznie krótkim skinieniem głowy.
Tymczasem on podszedł do mojego biurka, oparł się dłońmi o jego blat i cierpliwie czekał, aż odwrócę wzrok od monitora.
- Czyżby? Dzień dobry, panno Stoessel? Byłby dobry, gdybyś odbierała moje telefony - rzucił z wyrzutem, na co zmierzyłam go zimnym spojrzeniem.
- Odebrałabym, gdybym była pewna, że to ty dzwonisz, a nie Blair - odparłam z ulgą stwierdzając, że głos mi nie drży.
Szatyn kilkakrotnie zamrugał powiekami, nie wiedząc co powiedzieć. Uśmiechnęłam się triumfalnie. Gdy po chwili otrząsnął się z zaskoczenia, wszedł do swojego biura, z głośnym hukiem zatrzaskując za sobą drzwi.
Po kilku godzinach pracy przy komputerze, drzwi windy ponownie się otwierają. Wzięłam głęboki oddech przed odwróceniem się do gościa z wymuszonym uśmiechem. Nie spodziewałam się ujrzeć Diego'a z dwoma parującymi kubkami, które trzymał w rękach.
- Cześć, Tini - postawił kubki na moim biurku. - Cafe latte dla ciebie i czarna kawa dla mnie - wiedział dokładnie co lubię.
- Dziękuję.
- Nie ma za co - sięgnął do swojej torby. - Tu jest poczta dla Jorge'a. Niestety przyszedłem tylko, żeby Ci to dać. Muszę już iść. Przełożony na mnie czeka.
- Nie ma sprawy. Jeszcze raz dziękuję za kawę. Do zobaczenia - uśmiech zniknął z mojej twarzy, dopiero, gdy drzwi windy się za nim zamknęły.
Poczta. A to oznacza, że muszę do niego iść. Przełknęłam głośno ślinę. Nie miałam na to ochoty, ale jeśli muszę oprócz listów dam mu coś jeszcze.
Otworzyłam szafkę i wyciągnęłam z niej torebkę, w której znajdowała się teczka z wypowiedzeniem i kluczyki do mieszkania szatyna. Złożyłam dokument i włożyłam go do pustej koperty wraz z kluczykami. Bransoletkę, która obecnie ozdabiała mój nadgarstek, postanowiłam sobie zostawić.
Odetchnęłam głęboko kilka razy, zapewniając samą siebie, że dobrze robię. Wstałam z krzesła, podeszłam pod szklane drzwi biura Jorge'a i nacisnęłam klamkę. Wchodząc do środka, czułam jak mój żołądek wywraca się do góry nogami.
Mężczyzna podniósł głowę znad papierów i spojrzał na mnie pytająco.
- Poczta - odparłam, wzruszając ramionami.
Podeszłam bliżej niego i położyłam mu na biurku kilka kopert. Ku mojemu niezadowoleniu, zaczął je przeglądać. Jak mogłam się domyślić, zaciekawiła go ta, która nie była zaadresowana. Otworzył ją, wysypując zawartość na blat.
- Co to jest? - zapytał, nie odrywając spojrzenia od złożonej kartki.
- Kluczyki - odpowiedziałam, wykorzystując to, że na mnie nie patrzył.
Na jego twarzy zauważyłam cień zarostu. Zaskoczył mnie. Do tej pory był zawsze idealnie ogolony. Marynarka wisiała na oparciu jego krzesła. Rękawy białej koszuli były lekko podwinięte, a krawat poluzowany.
- Nie o nie mi chodzi - gdy tylko rozłożył wypowiedzenie, jego twarz stała się kredowobiała. Przez chwilę patrzył to na mnie, to na dokument, nie mogąc zdecydować co bardziej go wytrąciło z równowagi.
- Nie możesz odejść.
- Nie? To patrz - odwróciłam się na pięcie, z zamiarem wyjścia z pomieszczenie.
Niestety Jorge był szybszy. Zanim zdążyłam podejść do drzwi, podszedł do mnie, a jego ręka zacisnęła się wokół mojego ramienia, brutalnie mnie odwracając. Straciłam równowagę, uderzając w jego klatkę piersiową. Wykorzystał to, zawijając dłonie wokół mojej talii. Podniosłam głowę i spojrzałam prosto w jego szmaragdowe oczy.
- Zostaw mnie.
- Najpierw mnie wysłuchaj.
- Nie. Puść...
Nagle pocałował mnie. Jego miękkie usta przywarły do moich. Zanim zorientowałam się, co się dzieje wzmocnił uścisk tak, żebym nie mogła się ruszyć. Nie mogłam go powstrzymać. Przez krótką chwilę nawet nie chciałam. Zaczęłam też chyba przez ułamek sekundy odwzajemniać jego pocałunek, ponieważ przyciągnie między nami było ogromne.
Było w tym coś desperackiego. Jakby mnie potrzebował, bez względu na wszystko, właśnie teraz. Jednak to był koniec, te drzwi zostały zamknięte. Nie miało znaczenia, ze byłam w nim szaleńczo zakochana. Liczyło się to, że mnie oszukał.
- Cześć, Tini - postawił kubki na moim biurku. - Cafe latte dla ciebie i czarna kawa dla mnie - wiedział dokładnie co lubię.
- Dziękuję.
- Nie ma za co - sięgnął do swojej torby. - Tu jest poczta dla Jorge'a. Niestety przyszedłem tylko, żeby Ci to dać. Muszę już iść. Przełożony na mnie czeka.
- Nie ma sprawy. Jeszcze raz dziękuję za kawę. Do zobaczenia - uśmiech zniknął z mojej twarzy, dopiero, gdy drzwi windy się za nim zamknęły.
Poczta. A to oznacza, że muszę do niego iść. Przełknęłam głośno ślinę. Nie miałam na to ochoty, ale jeśli muszę oprócz listów dam mu coś jeszcze.
Otworzyłam szafkę i wyciągnęłam z niej torebkę, w której znajdowała się teczka z wypowiedzeniem i kluczyki do mieszkania szatyna. Złożyłam dokument i włożyłam go do pustej koperty wraz z kluczykami. Bransoletkę, która obecnie ozdabiała mój nadgarstek, postanowiłam sobie zostawić.
Odetchnęłam głęboko kilka razy, zapewniając samą siebie, że dobrze robię. Wstałam z krzesła, podeszłam pod szklane drzwi biura Jorge'a i nacisnęłam klamkę. Wchodząc do środka, czułam jak mój żołądek wywraca się do góry nogami.
Mężczyzna podniósł głowę znad papierów i spojrzał na mnie pytająco.
- Poczta - odparłam, wzruszając ramionami.
Podeszłam bliżej niego i położyłam mu na biurku kilka kopert. Ku mojemu niezadowoleniu, zaczął je przeglądać. Jak mogłam się domyślić, zaciekawiła go ta, która nie była zaadresowana. Otworzył ją, wysypując zawartość na blat.
- Co to jest? - zapytał, nie odrywając spojrzenia od złożonej kartki.
- Kluczyki - odpowiedziałam, wykorzystując to, że na mnie nie patrzył.
Na jego twarzy zauważyłam cień zarostu. Zaskoczył mnie. Do tej pory był zawsze idealnie ogolony. Marynarka wisiała na oparciu jego krzesła. Rękawy białej koszuli były lekko podwinięte, a krawat poluzowany.
- Nie o nie mi chodzi - gdy tylko rozłożył wypowiedzenie, jego twarz stała się kredowobiała. Przez chwilę patrzył to na mnie, to na dokument, nie mogąc zdecydować co bardziej go wytrąciło z równowagi.
- Nie możesz odejść.
- Nie? To patrz - odwróciłam się na pięcie, z zamiarem wyjścia z pomieszczenie.
Niestety Jorge był szybszy. Zanim zdążyłam podejść do drzwi, podszedł do mnie, a jego ręka zacisnęła się wokół mojego ramienia, brutalnie mnie odwracając. Straciłam równowagę, uderzając w jego klatkę piersiową. Wykorzystał to, zawijając dłonie wokół mojej talii. Podniosłam głowę i spojrzałam prosto w jego szmaragdowe oczy.
- Zostaw mnie.
- Najpierw mnie wysłuchaj.
- Nie. Puść...
Nagle pocałował mnie. Jego miękkie usta przywarły do moich. Zanim zorientowałam się, co się dzieje wzmocnił uścisk tak, żebym nie mogła się ruszyć. Nie mogłam go powstrzymać. Przez krótką chwilę nawet nie chciałam. Zaczęłam też chyba przez ułamek sekundy odwzajemniać jego pocałunek, ponieważ przyciągnie między nami było ogromne.
Było w tym coś desperackiego. Jakby mnie potrzebował, bez względu na wszystko, właśnie teraz. Jednak to był koniec, te drzwi zostały zamknięte. Nie miało znaczenia, ze byłam w nim szaleńczo zakochana. Liczyło się to, że mnie oszukał.
Położyłam ręce na jego twarzy i spróbowałam go od siebie odsunąć.
- Jeszcze nie skończyłem...
- Ale ja tak! - rozwścieczona strzeliłam go w twarz z całej siły, aż odwrócił głowę. - Puść mnie. Nie chcę Cię więcej widzieć. Chcę żebyś wiedział, że sam jesteś sobie winien. To przez to jak mnie cholernie źle potraktowałeś, rozwaliłeś moje serce na milion małych kawałeczków.
- Przestań - jego głos był cichszy niż szept.
- Nie, to ty przestań.
- Martina, proszę. Nie odchodź. Zostań. Potrzebuję cię.
- Tak jak wczoraj potrzebowałeś towarzystwa Blair - zadrwiłam. - To koniec. Nie dzwoń do mnie, nie przychodź. Zachowuj się tak jakbyśmy się nigdy nie spotkali - to mówiąc, zostawiłam go samego z czerwonym śladem na policzku.
___________
W końcu. Nie miałam w ogóle na niego pomysłu. Przyznam się, że źle mi się go pisało, dlatego nie zdziwię się, gdy wam się nie spodoba.
- Ale ja tak! - rozwścieczona strzeliłam go w twarz z całej siły, aż odwrócił głowę. - Puść mnie. Nie chcę Cię więcej widzieć. Chcę żebyś wiedział, że sam jesteś sobie winien. To przez to jak mnie cholernie źle potraktowałeś, rozwaliłeś moje serce na milion małych kawałeczków.
- Przestań - jego głos był cichszy niż szept.
- Nie, to ty przestań.
- Martina, proszę. Nie odchodź. Zostań. Potrzebuję cię.
- Tak jak wczoraj potrzebowałeś towarzystwa Blair - zadrwiłam. - To koniec. Nie dzwoń do mnie, nie przychodź. Zachowuj się tak jakbyśmy się nigdy nie spotkali - to mówiąc, zostawiłam go samego z czerwonym śladem na policzku.
___________
W końcu. Nie miałam w ogóle na niego pomysłu. Przyznam się, że źle mi się go pisało, dlatego nie zdziwię się, gdy wam się nie spodoba.
Sheila ♥
OdpowiedzUsuńCrazy D. ♥
OdpowiedzUsuńMogę umierać♥
UsuńWrócę
Jeeeeeeeestem!
UsuńWidzisz? Ja ZAWSZE DO CIEBIE WRÓCĘ <3
Tak jak Jorge do Tini :3
On to ma wpierdol.
Jak mógł to zrobić.
On ma teraz ją przepraszać na kolanach.
A ty moja imienniczko.... Spieprzaj od niego gdzie pieprz rośnie.
Nie dość że wracam miesiąc później to jeszcze z takim gónwem. -.-
Nie musisz mnie opieprzać. Wiem że zawiniłam.
Jestem miesiąc i tydzień po dodaniu -.-
Ale i tak czekam na kolejnego cukierasa kochanieńka <3
Kocham. Całuje. Ściskam.
Crazy :*
Me
OdpowiedzUsuńCudo
OdpowiedzUsuńBoski
OdpowiedzUsuńBiedna Martina :(
Cudo
OdpowiedzUsuńBiedna Martina...
A po chu*a mu była wczoraj Blair?!
Jeśli jeszcze ją wybzykał, to w zyciu bym mu nie wybaczyła...
A moge się założyc, ze to zrobil -,-
I jeszcze ta scena przy samochodzie -,-
Na dodatek jak ona go musnęła po policzku, to ten się uśmiechnął lubieżnie -,-
DUPEK.
Blanco to debil...
Nie lubię go już...
Ciągle tylko ją rani, okłamuje, apotem nagle jest "Nie odchodź, potrzebuję cię" -.-
Trudno.
Jesteś dupkiem to teraz cierp -,-
Pewnie na dodatek teraz będzie z Blair...
Martina dobrze zrobiła...
Ale niestety Blair udało się rozdzielić Jortini ;-;
Jeśli teraz Jorge do niej wróci, to nie ręczę na siebie -,-
Mam nadzieje, ze nic między nimi nie zaszło...
Gdyby Jorge byl z Blair to Tini i Diego mogliby udawać, że są parą na złość Jorge :D XD
Czekam na nexta :))
Superowy
OdpowiedzUsuńCudeńko!
OdpowiedzUsuńOMG *.*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńAjajajaj ♥
UsuńCześć Kochana! :*
W końcu doczekałam się tej upragnionej 46 *.*
Tylko wytłumacz mi jedną rzecz, co Ci się w tym nie podoba? O.o
Naprawdę, nie wiem, bo jak dla mnie wszystko jest perfekcyjne, nieprzerysowane.
Po prostu cudowne, i masz w to uwierzyć ♥
Dedykacja for me? *>*>*>*>*>*
Dziękuję, dziękuję, dziękuję ślicznieeee ^.^
Taka perełka dla mnie? Huhu :>
Czuje się zaszczycona :*
I znowu zawisły czarne chmury nad związkiem Jortini :(
Nic dziwnego, jak zwykle NOŁ PROBLEM dla Jorge -.-
Czemu on się prowadzę z tą blond siksą, no?
I jeszcze się ten uśmiech..
Co ty Jorge wyrabiasz?!
Blair ledwo się pojawiła a już odwróciła życie Tinki w koszmar ;_:
Ale to chyba nie jest taki ostateczny koniec? :c
Blanco się weźmie za siebie c'nie?
Nie ma innej opcji, musi! ;D
I jeszcze Diego, czy to przypadek, czy nie, że akurat teraz wrócił,
kiedy Stoessel potrzebuję wsparcia?
A może by tak się zbliżyli, żeby zrobić Jorge na złość i wkurzyć go? :D
Nie mogę doczekać się nexcika so much! *-*
Uwierz w siebie i swoje zdolności!
Oby ten tydzień jak najszybciej zleciał ;-:
Chcę piątek so much :(
Całuski,
Hana
P.S Nie chcę cię pospieszać czy coś, ale wiesz już może, kiedy dodasz trójeczkę na CIL? ^.^ ;*
W weekend :D
UsuńMoje! ♥
OdpowiedzUsuńCudeńko ♥
OdpowiedzUsuńNajlepsze! Najwspanialesze :D
Czekam na nexxt ♥♥
Hoy puedo morir! ;*
OdpowiedzUsuńJa
OdpowiedzUsuńCudeńko. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńW końcu rozdział <3
OdpowiedzUsuńJej opłacało się tyle na niego czekać i mimo, że źle Ci się go pisało wyszedł cudowny *-*
Szkoda mi Martiny no bo Blair odebrała, a nie Jorge i jeszcze to przy samochodzie.
Tamten się jeszcze uśmiechał, mam nadzieję, że nic się nie stało wczoraj pomiędzy nim, a tamtą wtedy wieczorem -.-
Złożyła wymówienie i oddała mu kluczyki :( Biedna.
Jego też mi się tak jakoś szkoda zrobiło jak to zobaczył i jeszcze widać, że nie chciał aby od niego odeszła, ale sam sobie jest winien.
Mam nadzieję, że jakoś to się ułoży i w końcu będzie normalnie i dobrze ;)
Czekam na kolejny rozdział ;*
Kocham Cię <333
Cuuuuuuuudo!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :*
#Tinistas
Jortini :-'(
OdpowiedzUsuńOd razu ostrzegam. Jestem chora, mam gorączkę, wszystko mnie boli i do tego rozwaliłaś mi Jortini! Komentarz może być bez sensu 8)
UsuńNo wiesz Ty co?
Było pomiędzy nimi tak dobrze. Dzikie seksy i Wgl. A tu przychodzi taka Blair ( podwójny bulwers, bo kocham Ashley ) i wszystko NISZCZY! mogła zostać z tym swoim gachem, a nie wracać do Jorge.
Tini przez nich nie zmrużyła oka, a oni sobie robili nie wiadomo co -,-
Myślałam, że Blanco jest inny, a nie ulegnie swojej byłej.
Faceci.
Oj ta nasza Tinka to biedna. Kocha Jorge i Wgl, a on odwala takie coś.
I weź go zrozum!
Gosh, jeszcze te ich "czułości" na środku ulicy -.-
Głupi Blanco i głupia Blair!
Nie będę się wyrażać czym on myślał robiąc takie coś Martinie.
Postanowiła złożyć wymówienie... W sumie jej się nie dziwię.
A Jorge jak gdyby nigdy nic przyszedł sobie do pracy i to jeszcze z pretensjami do Tinki!
Nie zrozumiem go :-'(
Było tak cudownie, a facet oczywiście musiał to zepsuć.
No i ta cała Blair... Grrrrr.
Pojawiła się i jak gdyby nigdy nic namieszała w życiu Stoessel.
I wkroczył również Diego...
To takie trochę dziwne, ale nie będę wnikać.
Przyniósł jej kawę, więc jej ok ^^
Biedna Tini, starała się go unikać przez cały dzień, a i tak musiała mu zanieść pocztę.
Jorge się zaniedbał... Może zrozumiał swój głupi błąd?
I że też on był zdziwiony jak zobaczył wymówienie i klucze od mieszkania!
I ją Nie można załatwiać wszystkiego w ten sposób.
Kobieta potrzebuje stabilizacji, a nie załatwiania każdej sprawy głupim pocałunkiem!
Odeszła...
Nie mogę w to uwierzyć!
Jedna, głupia blondi ( Blair ) wszystko zniszczyła :-'(
Mam żałobę po Jortini :-(
Wenki życzę!
B
Jortini :(
OdpowiedzUsuńAle rozdział cudowny. Czekam na next
Świetny ;) R.e.w.e.l.a.c.j.a , c.u.d.o ,U.w.i.e.l.b.i.a.m ;)
OdpowiedzUsuńJorge i Tini :(
Blair masakra ;)
Ps. Piszesz c.u.d.o.w.n.i.e !!!! :)
Kiedy jest?
OdpowiedzUsuńChyba miałaś na myśli kiedy next ;)
UsuńPostaram się aby na jutro był :**
Popłkałam się przed chwilą!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdziały!
Za bardzo przeżyłam ten rozdział
Kiedy następny?
Czekam
Przeczytała go wcześniej ale dziś mi się zachwiało jeszcze raz
Super,świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!
OdpowiedzUsuńFantastyko.
OdpowiedzUsuńJest piękny.
Mi się bardzo podoba.
Czekam na next Patty;*
Buziaczki ♥♡♥
Zapraszam do mnie
Jest http://kochamleonetteforever.blogspot.de/?m=1
Uwielbiam <33 Piszesz rewelacyjnie ,
OdpowiedzUsuńJortinii :(
Czekam na nexa :) z niecierpliwością ,
życzę weny ;)
Nie chcę cię popędzać tylko po prostu dowiedzieć się kiedy można spodziewać się nexta? :)
OdpowiedzUsuńPopędzanie mnie jest wskazane xD nie było tak długo rozdziału z kilku prostych powodów: szkoła mnie tak męczy, że nie mam siły na pisanie, przez ostatni miesiąc nie dopisywała mi również wena, ale w listopadzie wracam do was z nowymi pomysłami ❤ możliwe są również niespodzianki xD rozdział na 100% do niedzieli się pojawi :*
UsuńCzekam z niecierpliwością! ♥ 💋 ~ nowa stała czytelniczka
OdpowiedzUsuńBedzie dzis rozdzial?:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dodałam xD
UsuńCudo *-*
OdpowiedzUsuń