30.12.2013

Rozdział XXIV - Na ratunek Violettcie

    Już minęło kilka dni odkąd Diego mnie uprowadził. Przez ten cały czas, kiedy wchodził do mojej "celi" udawałam, że śpię. Nie chciałam z nim rozmawiać. On, na całe szczęście mnie nie budził. Przynosił tylko jedzenie i kładł na stoliku, który tu przyniósł. Posiłki codziennie wyglądały tak samo. Na śniadanie jajecznica i tosty, na obiad spaghetti, do tego zawsze jakiś batonik, a na kolację  chleb z dżemem. Złe nie było. Chociaż Olga robi lepsze. Uniosłam delikatnie kąciki ust wspominając kochaną Olgę. O tacie i Leonie nie chciałam myśleć, ponieważ wtedy zawsze robiło mi się smutno.
     Telefonu do tej pory nie włączyłam. Ale już najwyższa pora. Oczywiście nie zrobię tego od razu, najpierw muszę wyciągnąć od Diego'a kilka istotnych informacji.
     Kiedy usłyszałam kroki pod drzwiami usiadłam na łóżku. Drzwi powoli się uchyliły jednak nie było w nich Diego'a tylko...
    -Ludmiła? Co ty tu robisz?-zapytałam zaskoczona.
    -Ratuję cię.
    -Co? Ty mnie? Myślałam, że mnie nienawidzisz.
    -Nie nienawidzę cię, po prostu nie lubię-odparła zmieszana.
   Trochę mnie zdziwiło, że to ona przychodzi mi na ratunek. Trochę zdziwiło? Co ja wygaduje, to było totalnie nie do przewidzenia. Przecież odkąd przeprowadziłam się do Buenos Aires ona przez cały czas dokuczała mi. Gdy Leon z nią zerwał wmówiła mu, że chce być z nim tylko aby się nim zabawić, a z Tomasem po to, aby zniszczyć Francescę. Później prawie nie zdążyłam na przesłuchanie do Studia, ponieważ zamknęła mnie w sali od muzyki. No i to jej "więcej dostaniesz jak Violetta się w tobie zakocha". Po co był ten plan z Diego? Nie musiałam się przecież w nim zadurzyć, aby mnie porwał. A gdyby chciała mojego porwania to by mnie nie ratowała. Prawda? Już nic z tego nie rozumiem. Jak tylko się stąd wydostanę, muszę z nią szczerze porozmawiać.
     -To chcesz się stąd wydostać-zapytała już zirytowana przerywając moje rozmyślania na jej temat.
     -Oczywiście-odpowiedziałam od razu. Nie chciałam być już tu dłużej więziona.
     Zabrałam mój telefon spod poduszki i wyszłam za nią z pokoju. Obróciła się aby zobaczyć czy za nią podążam. Ujrzała różowy przedmiot w mojej ręce i zmarszczyła brwi. Nadal idąc zapytała:
     -Przez ten cały czas miałaś telefon i ani razu z niego nie skorzystałaś?
     -Jest rozładowany-to była prawda. Napisałam tacie i Leonowi, że wyłączam go, aby się nie rozładował, ale to nie podziałało. I tak nie działa.
      -A jaki mamy dzisiaj dzień?
      -Piątek-czyli byłam tu uwięziona przez pięć dni.
      -A co z przedstawieniem? Znaleźli kogoś na moje miejsce? Przecież ono ma się odbyć już za tydzień - o co ja w ogóle pytam? Uciekam z miejsca porwania, a mój umysł zajmuje jakieś przedstawienie.
       -Stop! Później ci odpowiem, bo chyba słyszę Diego'a wchodzącego do domu. A teraz ukryj się za kanapą. Odciągnę go stąd. Nigdzie się nie ruszaj. Zaraz wrócę i cię stąd wyciągnę.
        Posłusznie pobiegłam za kanapę. Była trzyosobowa o jasno-brązowym kolorze. Nie w moim guście. Dobrze, że był tu dywan i trochę za nią wystawał. Ta podłoga jest twarda i jeszcze zimniejsza od śniegu, a szczękając zębami tylko bym się ujawniła.
        Słyszałam jak Ludmiła tłumaczyła chłopakowi, że przyszła aby dowiedzieć się co z jego więźniem, a że drzwi były otwarte - od mojego pokoju jednak były zamknięte, sprawdzałam kilka razy - to weszła. Diego zaprowadził ją pod drzwi mojego pokoju. Dziewczyna kazała mu je otworzyć, gdy tylko to zrobił usłyszałam jakiś huk i zamykanie drzwi. To pewnie Ludmiła go tam zamknęła, abym mogła uciec. Szybko wbiegła do salonu, ja natomiast wyjrzałam zza sofy, aby upewnić się czy to na pewno ona. Nie pomyliłam się, więc szybkim krokiem wyszłam za niej i ruszyłam za dziewczynę w stronę głównych drzwi. Będąc na zewnątrz odetchnęłam z ulgą. Jednak moja znajoma nie dała mi czasu na odpoczynek pociągnęła mnie w stronę parku. Przez całą drogę biegłyśmy, aby nie dać Diego'u czasu na dogonienie nas. Będąc na miejscu udałyśmy się w stronę ławki stojącej w niedostępnym miejscu. Tu chłopak nas nie znajdzie. Usiadłam na niej , aby złapać oddech. Dziewczyna dołączyła do mnie.
     -No to opowiadaj.
     -Ale co?-zapytała zdezorientowana, nie bardzo wiedząc o co mi chodzi.
     -O tym wszystkim co się stało. Wiem, że jesteś z Diego i też masz coś z tym wspólnego.
     -Tak, należy ci się wyjaśnienie. Ale błagam nie mów tego nikomu. To mnie zniszczy, proszę-kiwnęłam głową-dziękuję. Zacznę od tego, że zrywam z Diego'em. Nie chcę już go znać. Byłam z nim, ponieważ jego siostra Mora, była kiedyś moją przyjaciółką. Niestety od lat już jej nie widziałam. Nie utrzymujemy już ze sobą kontaktu. Kiedy wyjeżdżała powiedziała tylko coś takiego "Przykro mi, ale już nigdy się nie spotkamy". Te jej słowa nie dawały mi spokoju. Przez te wszystkie lata prześladowały mnie. Nie wiem dlaczego je wymówiła. Niczym jej nie zaszkodziłam. Byłyśmy jak siostry.
      -Ludmiła, chciałam się dowiedzieć, co miałaś wspólnego z Diego, a nie co cię łączyło z jego siostrą.
      -Przepraszam za dużo o niej. No jak już mówiłam miałyśmy się już nigdy nie spotkać, ale ja tego tak bardzo pragnęłam. Mieć znowu przyszywaną siostrę, więc kiedy Diego wrócił do miasta, byłam przekonana, że Mora jest tu razem z nim. Myliłam się. Przybył sam. Postanowiłam, że zbliżę się do niego. Może kiedyś wyjawi mi gdzie jest jego siostra. A przy okazji pomoże mi zniszczyć ciebie-to ostatnie zdanie powiedziała szeptem. Po tym na chwilę zamilkła, lecz postanowiła dalej kontynuować swoje wyjaśnienia.
       -Miał cię w sobie rozkochać, a później namówić rzucić. Po tym byłabyś tak zrozpaczona, że wolałabyś wyjechać z miasta niż codziennie go widywać w Studiu. Jednak to nie poskutkowało, ponieważ kochasz Leona.
       Pewnego dnia wpadłam na pomysł porwania cię i zażądania od twojego ojca-w zamian za oddanie ciebie-wyjazdu za granicę na kilka lat. Nie był on dopracowany i nie miałam zamiaru go spełniać. Po dłuższym przemyśleniu go już nie chciałam tego robić.
     Wolę rywalizować z tobą w sprawiedliwy sposób. Ale Diego musiał inaczej. Zrealizował cały plan bez mojej wiedzy. Gdy się o nim dowiedziałam wpadłam w panikę. Bałam się gdy już cię odnajdą Diego powie, że jestem jego wspólniczką-zaczęła płakać-wtedy wyrzucili by mnie ze studia. Wszystko by mi się posypało. A ja... ja nie chciałam robić ci niczego złego. Byłam tym wszystkim przerażona. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że on ci nic nie zrobił. To że cię nie lubię, nie znaczy, że chce dla ciebie jak najgorzej. Proszę, na prawdę bardzo proszę, nie mów tego nikomu - w tym momencie rozpłakała się na dobre.
       Jest mi jej na prawdę szkoda. Przytuliłam ją. Niech sobie popłaczę. Ja jej nie wydam. Nawet jeśli w przyszłości robiła te wszystkie potworne rzeczy, wierzę, że może się zmienić. Nie przyjdzie to ot tak. Na taką zmianę potrzeba miesięcy, ale mam nadzieję, że w końcu jej się to uda.
_______________________
No to macie rozdział na koniec roku :*
Jesteście chyba zadowoleni z tego co nabazgrałam :]
Następnym rozdział dopiero w przyszłym roku :P
I chyba zauważyliście nowy nagłówek. Wiem beznadziejny jest.
To mój pierwszy robiony w gimpie, także bądźcie wyrozumiali.
A i jest nowa nazwa bloga Amor es lo que siento,
czyli miłość jest tym co czuję.
Nazwa jest zaczerpnięta z piosenki Nuestro Camino
Na końcu życzę wam szampańskiego sylwestra *.*
Do następnego ♥
   
   

5 komentarzy:

  1. No cóż,na początek życzę ci spełnienia marzeń w nadchodzącym nowym roku i dużo weny :]
    A przechodząc do rozdziału-wreszcie poczułam,że dałaś z siebie wszystko.Nie wiem ile w tym jest prawdy,ale odczucia mam pozytywne.Coś,czego się dowiedziałam ostatnio.Pisząc opowiadania,robi się spacje po myślniku na początku,oraz po wypowiedzi,gdy jest myślnik,spację stawiamy przed nim i po nim.Ale to tylko taka uwaga,mi się jeszcze myli i muszę poprawiać,ale całość wygląda przejrzyściej :] Tak właśnie zauważyłam,że w większości opo już wprowadzacie odnowioną Lu.To dobrze i podoba mi się to,jak np. zamknięcie Diega w pokoju xD Bardzo ładny nagłówek,jak tam się przyjrzeć,to głowa Lu jest trochę obcięta,ale mi się podoba i to wina kadru.Nazwa też jest świetna,chociaż po polsku brzmi trochę jak masło maślane ;D
    No więc jeszcze raz szczęśliwego nowego roku i do napisania ;3
    Ongaku C:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem, że to masło maślane ;)
      Ale stara nazwa mi się nie podobała.
      I ja również czuję, że dałam z siebie wszystko ;)

      Usuń
    2. No w każdym razie brzmi dobrze ;D

      Usuń
  2. Cudo !!!
    Matko jak ja dawno nie byłam na twoim blogu O.o
    No ale jednak wróciłam xD
    Życzę Ci spełnienia marzeń w nadchodzącym roku i dużo weny :)
    W wolnej chwili wpadnij do mnie

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział piękny !!
    Piszesz naprawdę świetnie, masz wielki talent . Chciała bym pisać tak jak ty .
    Cieszę się że znów odkryłam Twojego bloga . Życzę Ci aby ten rok 2014 był o wiele lepszy niż poprzedni dużo weny i spełnienia marzeń .

    http://leonetta-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz, to dla mnie wiele znaczy ♥ ♥
Każdy z nich motywuje mnie do pisania kolejnych rozdziałów :**
Czytasz = komentujesz
Im więcej komentarzy tym szybciej rozdział <33