16.03.2014

Rozdział XXXIII - Problemy miłosne

     Dobiegłam do budki z jedzeniem. W samą porę. Czułabym straszne wyrzuty sumienia gdybym go pocałowała. Poszłam kawałek dalej. Ujrzałam ławkę. Siedział tam chłopak, prawdopodobnie w moim wieku. Siedział pochylony z twarzą w dłoniach. Usiadłam obok niego. Podniósł głowę.
     - Cześć Federico. Nie poznałam cię - uśmiechnęłam się. On jednak nie odwzajemnił uśmiechu - czy coś się stało - zapytałam.
     - Tak. Zakochałem się - zmarszczyłam brwi.
     - To w czym problem?
     - Po pierwsze jest to miłość nieodwzajemniona, a po drugie... - westchnął - nieważne - uciął zrezygnowany.
     - To jak ona ma na imię?
     - Nie mogę ci powiedzieć. Boję się wymówić jej imienia, a co dopiero wyjawić na głos, że coś do niej czuję. To wszystko jest takie skomplikowane - powiedział.
     Przyznałam mu rację. Sama jestem w trudnej sytuacji. Pomiędzy młotem, a kowadłem. 
     - A co tam u ciebie - zapytał po dłuższej chwili ciszy. 
     - To samo co u ciebie. Problemy miłosne.
     - Mogę ci jakoś pomóc?
     - Niestety nie. Sama muszę się jakoś z tym uporać.
     Dlaczego to jest takie trudne? Kocham Leona, ale podoba mi się również Jorge. Ugh... Nie wiem już co o tym myśleć. A może właśnie o to chodzi. Za dużo się nad tym zastanawiam. Powinnam oddać chwili i przestać się martwić tym co by było gdyby. Postanowione, niech się dzieje co chce. Co ja wygaduje? Przecież przez to moje "niemyślenie" mogę stracić Leona. I wracamy do punktu wyjścia.
     - Nareszcie was znalazłam. Kolejny występ za dwie godziny - zawołała Camila, która usiadła, aby złapać oddech. Fede podał jej wodę. Nie zauważyłam, żeby wcześniej ją miał. Dziewczyny upiła trochę, po czym wstała i pociągnęła nas w stronę hotelu. 

*************************
      
     Koncert minął bez żadnych zakłóceń. Wszystko poszło wspaniale. Dostaliśmy oklaski na stojąco. Co za wspaniałe uczucie. Jestem taka szczęśliwa, że tylu osobom podoba się nasza muzyka. Jutro mamy przerwę. Pablo mówi, że musimy dać naszym gardłom odpocząć. Właśnie, Pablo... Wydawał się dzisiaj jakiś inny. Bardziej cichy. To samo Angie. Musiało się coś między nimi wydarzyć. Jutro wypytam moją ciotkę o co chodzi.
     Wykąpałam się i ubrałam moją ulubioną granatową piżamę w białe kwiatki. Położyłam się do łóżka i włączyłam sobie telewizor. Na jednym z kanałów leciała komedia romantyczna o dziewczynie zakochanej w dwóch chłopakach. Co za ironia. Przełączyłam. Horror, niee. Nie lubię sama oglądać horrorów, wolę gdy jest ktoś ze mną. Wtedy mniej się boję. Amerykański X factor. Może być. Osoby o tej samej pasji co moja. Większość z nich naprawdę ma talent. Dzięki temu programowi mogą zaistnieć w świecie muzyki. Kiedyś sama chciałam wystąpić w tym programie. Zasnęłam, wyobrażając sobie siebie na tamtej scenie, biorącej udział w castingu.
           - Leon?
           - Cśśś... - uciszył mnie. Dotknął palcami moich ust - tęskniłem za nimi - powiedział i zaczął przybliżać swoją twarz do mojej. Zamknęłam na chwilę oczy, po czym je otworzyłam, aby jeszcze raz spojrzeć na ukochanego. Jednak już go nie było. A nade mną pochylał się Jorge.


    

3 komentarze:

  1. Violetto ogarnij się, no...
    Weź, jak możesz niszczyć Leonette? Niech Leoś dowie się o tym wszystkim! Violetta nie zasługuje na niego

    Świetnie piszesz xoxo


    OdpowiedzUsuń
  2. Super blog :)
    http://stylishlifepl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty...ty...ty geniuszu!
    Ja wiedziałam.Wredna bestia z Jorga,muszę przyznać.Coraz to więcej tych miłosnych scen.To ten tego.Co on robił w jej pokoju?Środek nocy,wszyscy śpią,a tu jakiś Byczek wchodzi sobie tak o do obcego pokoju i myśli,że mu wolno niczego nie świadome,śpiące dziewczyny lizać i się do nich zbliżać na odległość mniejszą niż kilometr xD W końcu ona w pidżamie była! I jeszcze mi powiedz,że on w gaciach był,to chyba nie wstanę.Nie no,to nie moja godzina.Powinnam się uczyć.Mniejsza.I teraz taka myśl.Jorge jest psychicznym klonem Leona!I nie!Niech się Vilu na razie nie ogarnia,bo te wszystkie momenty stracą magię,czy coś takiego.To takie dobre jest,kiedy nikt nie żyje szczęśliwy,tylko wszyscy mają problemy.Realny świat,proszę państwa,a co.W moi odczuciu Byczek miesza,ale jest całkiem sympatyczny i wniósł coś nowego.
    Oj,oj,oj.Fede jest smutny :c No cóż,życie.A mi na realizm padło.No dobra,czeka mnie noc z biologią.Wcześniej zacznę-wcześniej skończę.Tak oto tym kończę mój długi (?) komentarz.Nie wiem nawet,czy ma sens.Weny :3
    Jeleń

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz, to dla mnie wiele znaczy ♥ ♥
Każdy z nich motywuje mnie do pisania kolejnych rozdziałów :**
Czytasz = komentujesz
Im więcej komentarzy tym szybciej rozdział <33