Violetta
- Obstawę? - prychnął Jorge.
Diego stanął jak wryty. Chyba sądził, że się go przestraszymy - no ja na pewno - a tu Jorge stawia mu czoła.
- Macie jakiś problem - zapytał. Mięśniaki Diego'a pokręcili głowami. Nie wierzę. Oni się go boją.
- To my już pójdziemy. Sorry za to - oparł Diego i odeszli.
- To było dziwne - powiedziałam - Chodźmy lepiej do domu.
Droga powrotna nie zajęła nam długo. Już po chwili byliśmy na miejscu.
- To cześć - odparłam. Pocałowałam mojego chłopaka w policzek, a Jorge'owi dałam małego buziaka w policzek.
Po chwili byłam już w pokoju.
***
Zaczyna mnie to już powoli nudzić. Co chwila to samo. Albo leżę w łóżku, idę gdzieś z chłopakami to leżę, oglądamy film. Tak w kółko. Co to za życie?! Rozmawiałam właśnie z tatą na ten temat. Jutro wracam do szkoły. Na reszcie.
***
Federico
- Ludmiła? - zapytałem.
- Tak?
- Co? Dlaczego? - zapytała. Ujrzałem łzy w jej oczach. Mnie również zachciało się płakać, jednak z trudem się powstrzymałem. Przyciągnąłem ją do siebie i pozwoliłem aby się do mnie przytuliła.
- Mój ojciec ciężko zachorował. Muszę być przy nim - odparłem smutny.
Odsunęła się do mnie, wytarła łzy i spojrzała w moje oczy. Jej były takie piękne.
- Rozumiem. W takim razie jadę z tobą.
- Co?! - odparłem zszokowany jej decyzją - a co ze Studiem?
- Przecież wrócę. Kiedyś najważniejsza była dla mnie kariera, ale odkąd mnie pocałowałeś zrozumiałam, że liczysz się tylko ty. Chcę z tobą jechać Fede i być z tobą w tej ciężkiej chwili. Wiem jak to jest gdy twój rodzic jest ciężko chory - mówiąc to ponownie się rozpłakała.
Przytuliłem ją do siebie. Nie wiedziałem co powinienem czuć w tej sytuacji. Martwić się o ojca czy cieszyć, że tak wiele dla niej znaczę. Kołysząc ją w moich ramionach pocałowałem ją delikatnie w czoło. Po chwili przestała płakać. Słyszałem tylko jej równy oddech. Zasnęła.
Znajdowaliśmy się u niej w pokoju. Ułożyłem ją więc delikatnie na łóżku i przykryłem kołdrą. Złożyłem czuły pocałunek na jej ustach po czym wyszedłem.
Już wiem, że to ona jest tą jedyną. Zależy mi na niej. Bardzo. Kiedyś martwiłem się tylko o siebie, nie licząc rodziców. Obecnie jest inaczej. Nie potrafię przestać o niej myśleć. Kiedy wstaję, jem śniadanie, w szkole, kinie, na zakupach, podczas jazdy na rowerze, niedzielnym spacerze, gdy zasypiam. Co noc o niej śnię. Zawładnęła całym moim życiem, sercem. Gdyby jej zabrakło, za pewne umarłbym z tęsknoty.
***
Violetta
Wstałam, spojrzałam na zegarek. Siódma. Nigdy tak bardzo się nie cieszyłam z pójścia do szkoły. Nawet tego pierwszego dnia, gdy trafiłam do Studia.
Szybko umyłam twarz, zęby, rozczesałam włosy, ubrałam się i pobiegłam na śniadanie, zabierając ze sobą torbę.
Błyskawicznie zjadłam miskę płatków i już chciałam wychodzić gdy zatrzymał mnie głos taty.
- Violetta, masz jeszcze półtorej godziny do rozpoczęcia zajęć.
Spojrzałam na niego zdezorientowana. No tak, przecież dzisiaj środa. Lekcje zaczynają się na dziewiątą. Poszłam więc do salonu i usiadłam na kanapie. W tej chwili na dół zszedł Fede. Nie wyglądał na wesołego.
- Co się stało? - zapytałam.
Na początku chyba mnie nie zrozumiał, ale w końcu usiadł obok mnie na kanapie.
- Muszę wracać do Włoch, mój ojciec zachorował.
- Dobrze... Będę tęsknić, ale w końcu twój tata jest ważniejszy - uśmiechnęłam się próbując dodać mu otuchy - kiedy wylatujesz?
- Jutro rano. Na dodatek leci ze mną Ludmiła.
- Co? - zapytałam kompletnie zbita z tropu. Co tu się dzieje?
- Powiedziała, że zrobi to dla mnie.
- To miło z jej strony - tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić.
- Chodźmy już lepiej na zajęcia.
Do szkoły szliśmy w ciszy. Byłam zaskoczona postępowaniem Ludmiły. Widocznie Federico ma na nią dobry wpływ. Uśmiechnęłam się. Tworzą wspaniałą parę. Trzymam za nich kciuki.
- Violetta! - usłyszałam wesołe krzyki moich przyjaciół. Podbiegłam do nich. Wszyscy na raz zaczęli mnie tulić.
- Duszę się! - krzyknęłam rozbawiona. Puścili mnie.
- Cieszymy się, że wróciłaś - usłyszałam za sobą głos Pablo'a.
- Ja też się cieszę - powiedziałam wesoło.
Moi przyjaciele zaczęli śpiewać jakąś nową piosenkę. Spodobała mi się. Zapomniałam o zaleceniach lekarza i zaczęłam do niej tańczyć. Nagle poczułam, że robi mi się słabo. Zemdlałam...
_________
Wróciłam! jej :D
Szkoda tylko, że z tak bezsensownym rozdziałem.
Jeśli ktoś to jeszcze czyta proszę o napisanie "czytam" w komentarzu
Nie musicie się rozpisywać wystarczy tylko to jedno słowo.
Proszę... Dla was to kilka sekund, dla mnie tak wiele znaczy
Błyskawicznie zjadłam miskę płatków i już chciałam wychodzić gdy zatrzymał mnie głos taty.
- Violetta, masz jeszcze półtorej godziny do rozpoczęcia zajęć.
Spojrzałam na niego zdezorientowana. No tak, przecież dzisiaj środa. Lekcje zaczynają się na dziewiątą. Poszłam więc do salonu i usiadłam na kanapie. W tej chwili na dół zszedł Fede. Nie wyglądał na wesołego.
- Co się stało? - zapytałam.
Na początku chyba mnie nie zrozumiał, ale w końcu usiadł obok mnie na kanapie.
- Muszę wracać do Włoch, mój ojciec zachorował.
- Dobrze... Będę tęsknić, ale w końcu twój tata jest ważniejszy - uśmiechnęłam się próbując dodać mu otuchy - kiedy wylatujesz?
- Jutro rano. Na dodatek leci ze mną Ludmiła.
- Co? - zapytałam kompletnie zbita z tropu. Co tu się dzieje?
- Powiedziała, że zrobi to dla mnie.
- To miło z jej strony - tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić.
- Chodźmy już lepiej na zajęcia.
Do szkoły szliśmy w ciszy. Byłam zaskoczona postępowaniem Ludmiły. Widocznie Federico ma na nią dobry wpływ. Uśmiechnęłam się. Tworzą wspaniałą parę. Trzymam za nich kciuki.
- Violetta! - usłyszałam wesołe krzyki moich przyjaciół. Podbiegłam do nich. Wszyscy na raz zaczęli mnie tulić.
- Duszę się! - krzyknęłam rozbawiona. Puścili mnie.
- Cieszymy się, że wróciłaś - usłyszałam za sobą głos Pablo'a.
- Ja też się cieszę - powiedziałam wesoło.
Moi przyjaciele zaczęli śpiewać jakąś nową piosenkę. Spodobała mi się. Zapomniałam o zaleceniach lekarza i zaczęłam do niej tańczyć. Nagle poczułam, że robi mi się słabo. Zemdlałam...
_________
Wróciłam! jej :D
Szkoda tylko, że z tak bezsensownym rozdziałem.
Jeśli ktoś to jeszcze czyta proszę o napisanie "czytam" w komentarzu
Nie musicie się rozpisywać wystarczy tylko to jedno słowo.
Proszę... Dla was to kilka sekund, dla mnie tak wiele znaczy
Zmieniłam nick,więc tylko informuję,że to ja Underworld C:
OdpowiedzUsuńOch,witaj z powrotem.
Zapomnij o moim wcześniejszym komentarzu,psycholog namącił mi w głowie :D
Nigdy nie sądziłam,że to napiszę,ale Lu jest urocza.ONA SIĘ ZMIENIA,kurcze bele.Rozpiera mnie energia,więc trochę mi było smutno,że spotkanie Diega z parą się tak szybko skończyło.
I nie proś mnie,żebym się nie rozpisywała,to silniejsze ode mnie XD
Szkoda trochę,że Fede wyjeżdża,bo powszechnie jest wiadome,że to moja ulubiona postać do tej pory.Bywa,niestety.No w każdym razie mam nadzieję,że wszystko będzie bardzo ciekawie rozegrane,bo tego się po tobie spodziewam ;D
Ściskam mocno i życzę dużo weny C:
A no i zapraszam na nowego bloga,którego piszę z tą samą osobą,z którą pisałam In Light of Death.Tylko że tym razem jest to ff o serialu,który ostatnio zajął większą część mojego serca i umysłu-Supernatural.Na razie jest tylko przywitanie,ale mam nadzieję,że wpadniesz,bo niedługo pierwszy rozdział :3
Pa pa.
Aw. Jesteś z powrotem! Cieszę się bardzo! <3 rozdział genialny. Podobało się ;) Cieszy mnie to że Viola wróciła do szkoły, ale smuci mnie to że zemdlała. Plis chce next <3 pozdrawiam i życzę weny ;))
OdpowiedzUsuńJeśli jesteś zainteresowana:
Na blogu pojawił się kolejny rozdział..http://lonelygirl-fanf-1d.blogspot.com/ serdecznie zapraszam. Liczę na komentarz. Miłego dnia xx