23.11.2014

Capitulo 24

Rozdział dedykowany Katie Verdas ♥

     Serce mnie kuło, a w głowie czułam pulsowanie. Zakryłam mokrą od płaczu twarz obiema rękami. 
     Rozmyślałam o mojej tragicznej sytuacji. Zakochana po uszy w Jorge'u. Bez wzajemności. W tym dupku, który na każdym kroku mnie rani. Dlaczego nie potrafię o nim po prostu zapomnieć? 
      Milion pytań i podejrzeń kłębiło się w mojej głowie, ale tylko jedno z nich wybiło się ponad resztę.
      Dlaczego On?
      Miliony różnych mężczyzn, którzy o wiele bardziej zasługują na moją miłość, a ja musiałam wybrać akurat jego. Arogancki, zbyt pewny siebie i tajemniczy. 
     Ile bym dała, by choć raz pomyślał o mnie w ten sposób. Ale jestem tylko sekretarką. Jest tysiące piękniejszych kobiet, które mogą należeć do niego. Jest też kilka, może nawet kilkadziesiąt, które już do niego należały.
     Ta myśl zraniła jeszcze głębiej moje i tak już podrapane serce. Podrapane, nie złamane. Jeszcze nie. Wciąż mam nadzieję...
     Na każdym kroku się łudzę, że być może to jest ten dzień, ten moment, w którym się zmieni, zacznie coś do mnie czuć. Teraz wiem, że tylko się kompromituję. 
     Odczekałam chwilę, pozwalając by łzy dokończyły wolną wędrówkę po moich policzkach, po czym wstałam i weszłam do łazienki. 
     Spojrzałam na siebie w lustrze. Wyglądałam okropnie. Cały makijaż zamienił się w dwie czarne plamy pod oczami. Odkręciłam kran i przemyłam twarz zimną wodą. Wzięłam do ręki mleczko do demakijażu i zmyłam z siebie to wszystko. 
     Włosy upięłam wysoko w zwykły kok. Kilka pasm okalało moją twarz. Nałożyłam tusz na rzęsy, a na usta truskawkową pomadkę. Włożyłam czarne spodnie i zwykłą jasną koszulę, ozdobioną kilkoma ćwiekami na kołnierzyku. Taki strój jest odpowiedni na prezentację. 
      Odetchnęłam głęboko kilka razy, przygotowując się mentalnie na spotkanie z szefem. W końcu zdobyłam się na odwagę i weszłam do salonu.

***

     Nie było tak źle. Jorge nie zaszczycił mnie nawet spojrzeniem. Starałam się to jakoś przeboleć. Mercedes nie mogła się do niego zalecać, co mnie podnosiło na duchu. Gdy tylko ekran zgasł, a wszyscy biznesmeni zaczęli się zbierać, wyszłam razem z nimi. Od razu skierowałam się do hotelowego baru.
     Przecisnęłam się między wszystkimi ludźmi, których było sporo. Nie zdziwiła mnie ich liczba. Nadchodzi pora, że wszyscy zaczynają zbierać się w takich miejscach. Potańczyć, zabawić się, wypić. 
     Ściągnęłam gumkę z włosów i usiadłam na jednym ze stołków.
     - Poproszę tequilę - powiedziałam do kelnera, rzucając na blat kilka banknotów. Zgarnął je i podał mi trunek. 
     Wiedziałam, że alkohol to nie jest dobre rozwiązanie. Ale w tym momencie chęć zapomnienia o moim problemie, wszystko mi przysłoniła. Powtarzałam sobie, że ten jeden jedyny raz, mogę sobie pozwolić na odrobinę "szaleństwa".
     Po sześciu kieliszkach przestałam liczyć. Wiem tylko tyle, że wypiłam już dosyć sporo. Zaczynało kręcić mi się w głowie. Jednak nie przestawałam z tego powodu pić. 
     W obu dłoniach trzymałam kieliszek alkoholu. Obracałam go od czasu do czasu, oglądając drobne zdobienia na szkle. 
     - Co taka śliczna dziewczyna robi tu sama? - podskoczyłam przestraszona, na dźwięk głosu jakiegoś mężczyzny.
     Spojrzałam na niego. Wyglądał przeciętnie. Zwykłe dżinsy, ciemna koszulka. Włosy postawione na żelu. Nie był przystojny, ale wyglądał na przyjaźnie nastawionego. Jego twarz rozświetlał uśmiech. 
     - Pije - uniosłam kieliszek i jednym łykiem wypiłam całą jego zawartość.
     - To może spędzimy ten wieczór razem - kiedy tylko wypowiedział te słowa, zmieniłam zdanie na jego temat. 
     Jedną rękę położył na moim kolanie. Wzdrygnęłam się i od razu ją strzepnęłam.
     -  No nie daj się prosić - ujął moją brodę. 
     Próbowałam go o siebie odepchnąć, co mi się nie udało. Był zbyt silny i dopiero teraz zauważyłam jak bardzo pijany. Palce wsunął w moje włosy i unieruchomił mi głowę. Ogarnęła mnie panika. Jeśli zaraz czegoś nie zrobię, skończy się to tragicznie. Przybliżył swoją twarz do mojej.
    - Będzie fajnie, zobaczysz - wyszeptał wprost w moje usta.
    Oddech miał nieprzyjemny. Można w nim było wyczuć woń papierosów zmieszaną z alkoholem. 
    - Nie - błagam.
    Po raz kolejny próbuję się wyszarpać z jego uścisku. 
    - Wydaje mi się, że pani powiedziała "nie" - nagle odezwał się ktoś za mną. 
   Nie muszę się odwracać, by wiedzieć, że to Jorge. Od razu czuję się bezpieczniej. Mężczyzna odsuwa ode mnie swoją twarz, ale nadal mnie przytrzymuje. 
    - No właśnie wydaje ci się.
    - Puść ją - rzuca zwięźle. Jest wściekły. 
    Mężczyzna zaczyna się śmiać. W tym momencie Jorge uderzył go w twarz, co dało mi możliwość ucieczki. Rzuciłam się wprost w ramiona mojego szefa. Od razu przycisnął mnie do siebie. 
    - Co ty sobie myślałaś, przychodząc tutaj sama?!
     Uniosłam głowę. Zaczęłam szybciej oddychać. Jego piękno sprawiało, że uginały się pode mną kolana. Wciąż nie mogłam przyzwyczaić się do tego, jaki jest przystojny. Dotyk powodował drżenie ciała, a sama obecność ukojenie i poczucie bezpieczeństwa. Jego wpatrzone we mnie oczy wyrażały złość. 
      Uśmiechnęłam się do niego zadziornie. On tylko pociągnął mnie w stronę wind. Przycisnął guzik przywołujący. Gdy tylko drzwi jednej z nich się uchyliły, wepchnął mnie do środka. 
      Wypiłam za dużo alkoholu, przez co nie umiałam utrzymać równowagi. Zachwiałam się. Jednak nie dane mi było upaść, ponieważ Jorge mnie przytrzymał.
       Rozchyliłam delikatnie wargi, spoglądając na niego niewinnym spojrzeniem. 
       - I tak nie będziesz pamiętać - wymruczał.      
      Pchnął mnie na ścianę, chwytając mocno moje nadgarstki i unosząc je wysoko nad głowę. Byłam uwięziona w żelaznym uścisku jego ramion, niezdolna wykonać nawet najmniejszego ruchu. Odurzał mnie czysty zapach jego skóry. Jęknęłam.
     Wodziłam spojrzeniem po jego włosach, szmaragdowych oczach, nieziemskich rysach twarzy. Pragnęłam tylko jednego. Chciałam by mnie pocałował, lecz nawet będąc pod wpływem alkoholu potrafiłam zachować resztki zdrowego rozsądku. 
       - Boli - skłamałam tylko po to, by tak mocno mnie nie trzymał.
       Wyswobodziłam ręce z jego uścisku, ale nadal pozostając przyszpilona do ściany. 
       - Nie będę cię do niczego zmuszał - zaczął łagodnie. - Nie jestem tamtym mężczyzną.
       W tym momencie kabina staje, a drzwi się otwierają. Jorge mnie całkowicie uwolnił i pociągnął przez korytarz w stronę drzwi. Serce nadal wali mi jak młotem. 
       Wchodzimy do środka. Kieruję się w stronę kanapy, na co on mnie od razu zatrzymuje.
       - Marsz do łóżka.
       - A co jeśli nie? - zachichotałam.
      Wziął mnie za ramię i poprowadził ku drzwiom, prowadzącym do wnętrza mojej części apartamentu. 
       - Marsz do łóżka - powtórzył przez zaciśnięte zęby. 
      Postanowiłam trochę się z nim podroczyć. Alkohol tylko dodał mi odwagi. Oparłam się o framugę i mruknęłam znacząco:
       - Może wejdziesz. Miejsca jest dosyć.
       - Połóż się - wyszeptał zrezygnowany. - Tego ci potrzeba.
       Ziewnęłam szeroko. Kręciło mi się w głowie. Chyba rzeczywiście miał rację. Chwiejnym krokiem podeszłam do brzegu łóżka. Wtem zrobiło mi się nie dobrze. 
      Czym prędzej wbiegłam do łazienki. Gdy wymiotuję, podchodzi do mnie Jorge i odgarnia moje potargane włosy. Dotyka przy tym opuszkami palców mojej szyi, co wywołuje przyjemne dreszcze. Są one prawie niewyczuwalne, ponieważ targają mną torsje.  
      Jest to upokarzające, jednak staram się o tym teraz nie myśleć. Przynajmniej, w pomieszczeniu panuje ciemność. Nie oświecił światła, co mnie bardzo cieszy.
      Gdy jest mi już wystarczająco dobrze, wstaję. Podchodzę do umywalki i przemywam twarz. Wycieram ją ręcznikiem i wychodzę z pomieszczenia. Mój szef bezgłośnie podąża za mną. 
      Wślizgnęłam się do łóżka i zamknąwszy oczy, zwinęłam się wokół poduszki. Nie mogłam jednak zasnąć. 
    Wiedziałam, że Jorge jeszcze nie wyszedł, czułam jego obecność. Nie otwierając oczu zapytałam:
    - Zostaniesz ze mną dopóki nie zasnę?
    Nie odpowiedział. Usłyszałam ciche kroki, a później poczułam jak materac ugiął się pod jego ciężarem. 
    Nie przytuliłam się do niego. To było by dla mnie zbyt wiele. Wystarczyła mi sama jego obecność.
Przez dłuższy czas milczał.
     - Martina? 
     - Tak? - zapytałam, wysilając się na to, by mój głos był w miarę słyszalny.
     - Czy twoje picie, miało coś wspólnego ze mną?
     - Oczywiście, że tak...
______
I tak oto w ten niedzielny wieczór oddaję w wasze ręce rozdział 24.
Nie jestem z niego zadowolona, chociaż zawarłam w nim wszystko co chciałam.
Ale opinie jak zawsze pozostawiam wam ♥

14 KOMENTARZY = CAPITULO 25

19 komentarzy:

  1. Piękny :*
    Wreszcie może cos zrozumiał :D
    Po ostatnim tekście Violki mam super humor :D
    Czekam na next'a :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Superowy<3
    Jorge taki taki nie wiem jak go określić <3<3<3
    Czekam na next:-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. To jest niewybaczalne, żeby nie skomentować twojego pięknego rozdziału i na dodatek dedykowanego mi :c. Postaram się poprawić!! <3. Tylko szkoła mi to uniemożliwia za wszelką cenę -.- . Dobrze, że sobie miejsce zarezerwowałam chociaż ^.^
      Rozdział piękny, fantastyczny, cudowny, wspaniały, rewelacyjny itd. *.*
      Martina znowu przez niego płacze :'c Co za ...! Ugh!
      By zapomnieć swoje smutki topi w procentach. Nie dziwię jej się :>
      Jorge mimo wszystko nie jest taki najgorszy, bo jakby nie było, nie dość, że uratował naszą Tini, to jeszcze jej pomógł <3 Cokolwiek nie zrobi lub nie powie i tak będzie wspaniały <3 Ale ten "pocałunek" w windzie.. byłam prawie pewna, że ją pocałuję, a jeszcze te słowa "I tak nie będziesz pamiętać" tylko mnie w tym utwierdziły, a tu taka rewolucja francuska i jednak się wycofał.
      No dlaczego? :< Było taki miło.. :D
      I ta ich nocna rozmowa i pytanie Jorge, i odpowiedź Tini <3
      Pomału zbliżają się ku sobie.. Idzie to w dobrym kierunku, oby tak dalej <3
      Dziękuję moja kochana za dedykację tego, przecudownego rozdziału <333 Nawet nie wiesz, ile radości sprawiła mi ona od twojej osoby *.*
      Czekam na next, to chyba jasne jak słońce :>
      Trzymaj się cieplutkoo <3
      Pozdrawiam, Katie :)

      Usuń
  4. Cudowny!
    Mi tam jak najbardziej się podobał :) Zresztą zawsze mi się podoba.
    Szkoda mi Martiny zakochała się w nim, a on takie rzecz. Może on się w końcu choć trochę poprawi. Poszła utopić smutki w alkoholu i gdyby nie Jorge byłoby źle. No chociaż się nią zaopiekował i już wie że to miało coś wspólnego z nim. Czekam na następny rozdział ;*
    Kocham Cię <333

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo, cudo i jeszcze raz cudo
    Jak słodko
    Martina się upiła
    Nie źle...
    Już nie mogę się doczekać na nexta
    Pozdrawiam
    Lucyy

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten rozdział jest boski choć Martina troszkę zaszalała jednak dzięki temu miała ,więcej odwagi.Czekam na kolejny rozdział :*
    JP <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny <3
    Szkoda, że nie było pocałunku ;c
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny, nie mogę się doczekać następnego!! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wercia wróci <3 - Mam nadzieję, że nie nie zapomnę o komentarzu ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. I dlaczego ja zawsze widzę Twój rozdział z opóźnieniem. x.x
    Jestem piętnasta, a to bardzo źle... ;c
    Ale ważne, że piszę komentarz, bo każdy wie, że jestem leniem i rzadko chce mi się pisać komentarze.
    Ja nie wierzę, jak można tak wspaniale pisać. ^^
    Napiszę Ci, że masz się z czego cieszyć, bo rozdział wyszedł Ci genialnie. ;*
    Doszłoby do pocałunku, ale winda kurde musiała się zatrzymać ;-;
    Buntuję się -,-
    "- Czy twoje picie, miało coś wspólnego ze mną?
    - Oczywiście, że tak..." - Oh, God *-*
    Na drugi dzień pewnie będzie dla niej oschły, kretyn jeden... 'Boski kretyn' :D
    Czekam na następny rozdział ;*
    Buuziaki :D ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. *.*
    Na początku mojego kolejnego bezsensownego komentarza chcę cię z całego serducha przeprosić, że dopiero teraz wchodzę. To jest kompletnie niewybaczalne, że zaniedbałam przeczytanie twojego rozdziału, aż do dzisiaj, ale obiecuję poprawę! A teraz wracając do tego arcydzieła...
    Tini, ale czy ty jesteś pewna, że źle wybrałaś? Pewna, że on się nie zmieni? Nie! On dla ciebie skoczyłby w ogień gdyby była taka potrzebna, a opinia społeczna po prostu powoduje, że jego zachowanie nie ulega zmianie. Widać, że cię kocha. Zwłaszcza gdy jest tak cholernie zazdrosny, a przy tym cholernie zabawny!
    Szkoda tylko, że nie obdarzył się spojrzeniem. Już nie mówię o miłym, ale... Widać, że rozumie, że cię zdenerwował i zdekoncentrował swoją zazdrością.
    Po jaką cholerę poszłaś sama do baru? Masz przecież Cementa! (wracamy do normy ;) prawie... )
    No, ale może tak jest lepiej? Nie wiem skąd Jorge wiedział, ale zachował się jak bohater! Och <3
    A w windzie taki.... No tengo palabras! (Nie mam słów!) Kurcze rozbił mnie tekst:
    - I tak nie będziesz pamiętać.
    Hahaha leżę! xd No i czemu jej nie pocałował?! No ja się pytam czemu?! Ja już się napaliłam, a tu dupa!
    No, ale powiem ci dziewczyno, że końcówka zwala z nóg! Ja nie mogę czekać na kontynuację! Błagam cię wstaw jakąś zapowiedź, bo nie wytrzymam!
    Kiedy możemy się spodziewać rozdziału i dlaczego połowa mojego koma jest skierowana do Tini, a nie do twojego talentu?

    OdpowiedzUsuń
  12. Kolejny przepiękny rozdział ♥
    Nie mogę doczekać się kolejnego!
    Życzę Ci abyś pojechała na koncert w Polsce <3
    Abyś widziała ich z bliska/daleka - NIE WAŻNE gdzie ale ważne że na Żywo
    Trzymam kciuki!
    Kocham Twoja BF ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Boski!!!!!http://leonettaforewer.pinger.pl/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz, to dla mnie wiele znaczy ♥ ♥
Każdy z nich motywuje mnie do pisania kolejnych rozdziałów :**
Czytasz = komentujesz
Im więcej komentarzy tym szybciej rozdział <33