25.02.2014

Rozdział XXXI - Ludmi coś podejrzewa

              Violetta    

        Pobiegłam szybko do mojego pokoju tak, aby nikt mnie nie zauważył. Nie chciałam, żeby ktoś się dowiedział o moim wyjściu z Jorge'm. A już na pewno nie Leon. Wyciągnęłam mój strój  kąpielowy składający się z dwóch części. Był on cały różowy z falbankami. Trzymając go w ręce pobiegłam do łazienki. Ubrałam go, po czym założyłam dżinsowe spodenki i czarny top z napisem "Feel good California". Włosy pokręciłam, chociaż wiedziałam, że jak tylko wejdę do wody wyprostują się. Na nogi włożyłam klapki. Wzięłam jeszcze torebkę, do której wrzuciłam ręcznik i krem z filtrem po czym udałam się ku windzie. Gdy tak czekałam na otwarcie się drzwi usłyszałam za mną głos Ludmiły.

            Ludmiła


      Szłam właśnie na śniadanie gdy zobaczyłam Violettę stojącą przed windą.
      - Violetta! - zawołałam.
     Dziewczyna odwróciła się w moją stronę. Po jej minę można było sądzić, że coś ukrywa.
     - Gdzie idziesz?
     - Na plażę - odparła lekkim tonem. Teraz byłam pewna, że coś tutaj nie gra.
     - Sama? Tak wcześnie?
     - No wiesz... Naszła mnie ochota na pływanie... No i ten... Chcę jak najszybciej znaleźć się w wodzie...
A... A wszyscy są jeszcze nie przytomni i zanim się wybiorą minie trochę czasu, więc idę sama - mówiąc to trochę się jąkała. Jednak nie miałam zamiaru wypytywać jej o prawdziwe wyjaśnienie. Wolę sama się tego dowiedzieć śledząc ją. Także, jak tylko zjem idę na plażę.
     - To miłej kąpieli - odparłam.
     Winda się otworzyła. Weszłyśmy obie do niej.
      - A ty co będziesz dzisiaj robić? - zapytała.
      - Jeszcze nie wiem. Pochodzę tu i tam - odparłam wymijająco.
      Dojechałyśmy na parter. Ruszyłam w stronę stołówki zostawiając ją samą. Dowiem się co ukrywa. Za wszelką cenę. Co z tego, że mamy taki mały sojusz? Przecież powiedziałam jej, że to nie znaczy, że jesteśmy przyjaciółkami. Nadal będziemy konkurować, o to, kto jest największą gwiazdą Studio. Odkrycie jej małej tajemnicy mogło mi bardzo pomóc. Ucieszyłam się na tą myśl. Znowu ja będę tą najlepszą. Super nowa nadchodzi.

           Violetta

     O matko. Ale było blisko. Co by się mogło wydarzyć jeśli Ludmiła odkryłaby z kim zamierzam spędzić dzień. Po incydencie z Diego trochę sobie wyjaśniłyśmy. Ale przecież powiedziała, że nie mam na co liczyć. To, że mi pomogła, nie znaczy, że przestaniemy rywalizować. Moją jedyną gafą, było powiedzenie jej, iż wybieram się na plażę. A co jeśli postanowi dotrzymać mi towarzystwa? Ona nie mogła mnie zobaczyć z Jorge'm. Na pewno wygadałaby wszystko Leonowi co zniszczyłoby mój związek. Leona kocham jednak nad życie. Jorge to tylko chwilowe zauroczenie. Tak zwana wakacyjna miłość. No, może nazywanie tego miłością to przesada. Zaczynają mnie gryźć wyrzuty sumienie z powodu tego spotkania. Jak tylko wrócę do hotelu powiem o wszystkim Leonowi. Szczerość w związku to podstawa.
     Wyszłam z windy i udałam się w stronę recepcji. Tam miał na mnie czekać Jorge. Jednak gdy tam doszłam jego jeszcze nie było. Usiadłam więc na jednej z kanap znajdujących się tutaj. Nie siedziałam długo gdy ktoś zakrył mi oczy.
    - Jorge?
    - Zgadłaś śliczna - wyszeptał mi do ucha. Przeszedł mnie dreszcz.
    Pomógł mi wstać i razem ruszyliśmy w stronę wyjścia. Plaża nie znajdowała się daleko od hotelu. Postanowiliśmy się przejść. W końcu mamy taki ładny dzień.
   

15.02.2014

Rozdział XXX - Niezwykłe śniadanie

   Przy drzwiach mojego pokoju stał Leon. Kompletnie zapomniałam, że miał do mnie przyjść.
   - Gdzie byłaś? - zapytał.
   - W bufecie. Zachciało mi się pić - pokazałam mu butelkę wody.
   Otworzyłam drzwi i weszłam do mojego pokoju. Chłopak podążał za mną. Byłam trochę zażenowana tym, że jeszcze przed chwilą nie myślałam o nikim innym jak o Jorge'u. Jednak nie dałam tego po sobie poznać.
   - Jutro mamy cały dzień dla siebie...
   - Tak, możemy gdzieś razem pójść - przerwałam mu, ponieważ domyślałam się co chciał mi powiedzieć.
   - No właśnie w tym problem. Chłopaki ustalili, że jutro zrobimy sobie taki męski dzień - zaskoczyło mnie to - i chciałem cię zapytać czy nie miałabyś nic przeciwko.
   - Oczywiście, że nie - szybko odpowiedziałam. Na prawdę nie miałam. Leon też miał swoje potrzeby. Przez ostatnie dni przez cały czas byliśmy razem. W sumie ja też zatęskniłam za damskim towarzystwem.
   - Na pewno? - pokiwałam głową.
   Chłopak podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk. Staliśmy tak przez chwilę po czym Leon musiał wracać, ponieważ dochodziła cisza nocna. W tym czasie musieliśmy siedzieć sami w swoich pokojach.
   - Dobranoc - odrzekł po czym złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Jęknęłam. Był on taki słodki. Nie chciałam tego przerywać. Jednak musiałam. Odsunęliśmy się od siebie. Chłopak popatrzył mi w oczy. Widziałam w nich miłość. Kompletnie się w nich zatraciłam.
   - Dobranoc - szepnęłam.
    Po moich słowach Leon wyszedł z mojego pokoju.
 
********************

     Rano zbudziły mnie promienie słońca wpadające przez balkon. Pogoda była wspaniała. Było bardzo ciepło. Naszła mnie ochota na pływanie.
     Szybko się ubrałam i zeszłam na śniadanie. Nie zauważyłam tutaj żadnego z moich przyjaciół. Podeszłam więc do bufetu, wzięłam miskę, nasypałam do niej czekoladowe płatki, zalałam mlekiem i ruszyłam w stronę najbliższego, pustego stolika. Usiadłam tak, że widziałam wejście restauracji. Była ona bardzo wysoka. To miejsce wywarło na mnie dobre wrażenie. Pomieszczenie wyglądało na bardzo zadbane. Stało tutaj kilkanaście stolików rozrzuconych po całej sali. Na białych obrusach stało po kilka szklanek, soki, serwetki oraz zapachowa świeca. Ta na moim stoliku była o zapachu pomarańczy. Przy stołach stały duże, czarne krzesła. Ściany były białe. Natomiast podłogę pokrywał jasno-brązowy dywan. Na suficie wisiało kilka kryształowych żyrandolów.
    Jedząc płatki spoglądałam co chwilę na wejście. Kończyłam już śniadanie, a dotąd nie zobaczyłam nikogo z mojej szkoły. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła ósma. Kiedy znów podniosłam wzrok ujrzałam znajomą twarz. Był to chłopak z windy. Jorge. Podszedł do bufetu i nałożył sobie kilka przysmaków na talerz. Gdy już go zapełnił rozejrzał się za pustym miejscem. Dostrzegł mnie siedzącą samą. Ruszył więc w moją stronę.
     - Mogę się przysiąść? - zapytał patrząc na mnie wyczekująco. Nie mogąc wykrztusić słowa pokiwałam tylko głową. Ten chłopak mnie onieśmielał. Usiadł na przeciwko mnie po czym zabrał się za opróżnianie swojego talerza.
      Starałam się na niego nie patrzeć, aby nie mógł wyczytać z mojego wzroku jak on na mnie działa.
      Opanuj się dziewczyno ty masz chłopaka! Ciepło odpłynęło z moich policzków. A co jeśli ktoś tu wejdzie i mnie z nim zobaczy? Co sobie pomyśli? A jeśli ten ktoś zrozumie to opacznie i pomyśli, że łączy mnie z nim coś więcej. Spokojnie. Przecież wiesz jak jest. Pewnie dosiadł się do mnie bo nie ma tu innych wolnych stolików, a na dlatego, że mu się podobasz.
      Ja chyba straciłam rozum. Już zaczynam mówić sama do siebie.
      - I jak ci się spało? - Podniosłam wzrok słysząc, że coś do mnie mówi. Zajęta mówieniem do siebie, nie usłyszałam jednak co. Już chciałam się go o to zapytać, gdy jakaś dziewczyna do nas podeszła.
      Była to niska, szczupła blondynka o niebieskich oczach. Miała na sobie czarny, lekko prześwitujący T-shirt, dżinsowe spodenki i czarne adidasy z różowych znaczkiem zboku. Nie była zadowolona.
      - Jorge?! - pisnęła. Miała bardzo nieprzyjemną barwę głosu - co ty tutaj z nią robisz, skoro to ja jestem twoją dziewczyną?!
       Zamarłam. On ma dziewczynę to dlaczego próbuje mnie adorować?
      - Jaką dziewczyną? To, że pojechaliśmy na wspólne wakacje, nie znaczy, że jesteśmy parą.
      - Jak to? - zażenowana blondynka zwróciła wzrok w moją stronę - to twoja wina!
      - Dlaczego moja?
      - Ponieważ spotkał ciebie i już o mnie zapomniał - nie rozumiałam nic z tego co ona mówiła.
      - Klaudia posłuchaj, nigdy nie byliśmy i nie będziemy razem. Rozumiesz?
      Ta tylko parsknęła, odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem wymaszerowała z sali.
      - Przepraszam za nią. Ona zwykle tak się nie zachowuje - popatrzył na mnie zmartwionym wzrokiem - mam nadzieję, że przez nią się do mnie nie zraziłaś?
      - Nie, skądże - odparłam.
      - To dobrze - wyraźnie mu ulżyło - może miałabyś ochotę pójść popływać.
      Czytał mi w myślach. Już chciałam odpowiedzieć, że bardzo chętnie, jednak zawahałam się na moment. Co sobie pomyślą Leon? Ale później przypomniało mi się, że  wspominał o męskim dniu. Czy do niego mogło się zaliczać pływanie? A co mi szkodzi. Przecież to tylko kolega. Bardzo przystojny i pociągający kolega. Dlaczego to jest takie trudne?
      - Jeśli nie chcesz, to...
      - Chętnie z tobą pójdę - przerwałam mu zanim zdążył dokończyć. A co mi tam.
     

9.02.2014

Rozdział XXIX - Nowa znajomość

        Gotowa biegłam w stronę windy razem z Francescą. Zostało dosłownie kilka minut do występu. Na szczęście pierwszy koncert miał się odbyć w tym hotelu, więc zdąrzyłyśmy na czas.
        - Gdzie się podziewałyście? - zapytał zdenerwowany już Pablo, kiedy wbiegłyśmy za kulisy. Nie czekając na naszą odpowiedź odparł - dobra, nie mamy czasu na wyjaśnienia powinniście już wychodzić na scenę.
        Zrobiliśmy jak powiedział. Dzisiaj zaprezentowaliśmy tylko dwie piosenki, ponieważ tak zdecydował YouMix. Pierwszą z nich była  On Beat. Zatańczyliśmy do niej wszyscy razem. Później była kolej na Ludmiłę i Naty oraz ich Peligrosamente Bellas. Spodobał mi się ich występ. Dziewczyny wyglądały przecudownie. Siedziały w ogromnej, różowej torebce.
       Po ich występie wszyscy wyszliśmy na scenę i otrzymaliśmy ogromne brawa. Spojrzałam na widownię. W pierwszym rzędzie siedział wysoki brunet. Wpatrywał się prosto we mnie i uśmiechał zalotnie. Poczułam jak ciepło napływa mi do policzków. Odwzajemniłam uśmiech. Jednak po chwili doszło do mnie, że mam chłopaka i szybko odwróciłam wzrok. Zeszliśmy ze sceny. Pablo i Angie nie mogli przestać nas wychwalać. Mówili, że wyszło rewelacyjnie i że jeszcze nigdy wcześniej tak dobrze nie śpiewaliśmy.
     Podziękowaliśmy im za te miłe słowa i każdy poszedł w swoją stronę. Leon podszedł do mnie i powiedział, że przyjdzie do mojego pokoju, ale najpierw musi oddzwonić do mamy.
     Zostawił mnie samą. Skierowałam się do hotelowego bufetu, ponieważ zachciało mi się pić.
     - Poproszę wodę niegazowaną - kelnerka podała mi napój i dopisała go do otwartego rachunku założonego przez YouMix. Za wszystko płacą oni. To nawet dobrze. Nie muszę się martwić o pieniądze. Upiłam łyk i poszłam do mojego pokoju. Nacisnęłam guzik windy. Gdy drzwi się otworzyły weszłam. Nikogo w środku nie było. Drzwi już miały się zamykać, kiedy ktoś w ostatniej chwili wszedł do środka. Podniosłam wzrok. Był to ten sam chłopak, którego widziałam na widowni. Wcześniej za bardzo mu się nie przyglądałam. Lecz teraz zauważyłam, że miał na sobie czerwoną koszulkę, dżinsy i adidasy. Mimo, iż był to zwykły strój wyglądał w nim cudownie. Widząc, że mu się przyglądam on również zaczął świdrować mnie wzrokiem. Speszona, spojrzałam z powrotem na drzwi windy.
    - Byłaś dzisiaj cudowa - zaczął.
    - Dziękuję - odparłam patrząc na wyświetlacz wskazujący piętro. Miałam do przejechania jeszcze trzy piętra. Jaka ta winda jest wolna. Wcześniej szybciej zjeżdżała.
    - Violetta prawda? - zapytał.
    Kiwnęłam głową.
    - A ja Jorge.
    - Miło mi cię poznać.
    Przez chwilę staliśmy w ciszy, która zdawała się ciągnąć w nieskończoność. Nareszcie drzwi otwarły się na moim piętrze. Odwróciłam się w stronę chłopaka.
    - Dozobacznia - powiedziałam uśmiechając się nieśmiało.
    - Tak, dozobaczenia piękna - mrugnął do mnie i drzwi windy się zamknęły.
    To ostatnie słowo wywowało uśmiech na mojej twarzy.
    Poszłam pod drzwi mojego pokoju cały czas mając w głowie Jorge'a.

2.02.2014

Rozdział XXVIII - Wycieczka na Karaiby

    Dolecieliśmy. Od kilku godzin jesteśmy na Karaibach. Tata zgodził się, abym pojechała. Na początku nie za bardzo chciał mnie puścić, bo się o mnie bał, ale kiedy dowiedział się, że moja ciocia Angie będzie jednym z opiekunów, nieco się uspokoił i pozwolił mi jechać.
    Na Karaiby wybiera się mała grupka osób z naszej szkoły. Jedenastu uczniów - ja, Cami, Fran, Ludmiła, Naty, Andres, Brodway, Leon, Maxi, Marco i Lara - oraz dwóch opiekunów - Angie i Pablo.
    Te dni minęły bardzo szybko. Przedstawienie się udało. Mój Leon był boski, kocham słuchać jak śpiewa. Szkoda tylko, że nie brałam w tym udziału.
Tomas y francesca      Francesca po kłótni z Tomasem zdecydowała, że się z nim pogodzi. Pozostaną przyjaciółmi, ale chłopak chyba nadal coś do niej czuje. Na jego szczęście wraca do Madrytu. Nie będzie, aż tak bardzo cierpiał. Trochę mi smutno. Jego jako pierwszego poznałam w Buenos Aires, to on pokazał mi Studio i to po części jego zasługa, że się tutaj uczę. Nie pojechał z nami na Karaiby, chociaż miał taką możliwość. Wolał prędzej wrócić do domu. Domyślam się, że to pewnie wina Francesci, która nie ukrywa przed nikim faktu, że chciałaby, aby Marco był jej nowym chłopakiem. Podobno ich pierwsza randka była bardzo romantyczna. Niestety, nie znam szczegółów, ponieważ Fran nie chce niczego mi zdradzić.
    A co do mojego związku z Leonem. Jest lepiej niż myślałam. Codziennie po mnie przychodził i zabierał w różne ciekawe miejsca. Między innymi do jego starego domku na drzewie.
     - Leon, na pewno to jest bezpieczne? - zapytałam wchodząc po drabinie, która nie wyglądała na bardzo stabilną.
     - Nie martw się, jak spadniesz to cię złapię - zaśmiał się.
     Nieco niepewnie weszłam na podest domku. Nie zawalił się, ulżyło mi. Musiałam schylić głowę, aby do niego wejść. Zrobiłam miejsce chłopakowi, który rozłożył na podłodze koc. Usiedliśmy na nim i rozłożyliśmy jedzenie. Mimo, iż było ciasno świetnie się bawiłam słuchając Leona, opowiadającego mi o tym co się działo, kiedy w dzieciństwie wyjechałam z Buenos Airies.
      Innym razem zabrał mnie na tor, abym mogła pooglądać jak jeździ. Oczywiście była tam również Lara. Mogłabym przysiąc, że przez cały czas patrzyła na Loena maślanymi oczkami, a na mnie z nieukrywaną wrogością. Chyba jest zazdrosna.
       Siedzę teraz w pokoju hotelowym. Każdy z nas ma osobny i wyglądający tak samo. Na środku pokoju stoi wielkie łoże z szarymi zdobieniami, a na nim piaskowa narzuta i kilka jasno-różowych i fioletowych poduszek. Ściany zdobiły pomarańczowe kafelki, podłoga była biała. Większość niej zakrywał brązowy, puchaty dywan. Po obu stronach łóżka znajdują się szare etażerki ze złotymi lampkami nocnymi. Nad łóżkiem wisiał obraz z panoramą Karaibów. Na przeciwko posłania, na niewielkim stoliku stał wielki telewizor. Nie wiem ile mógł mieć cali, ponieważ nie znam się na tym. Po lewej stronie pokoju znajdują się białe drzwi prowadzące do nowocześnie wyglądającej łazienki. Pokój posiada wielkie okna sięgające od ziemi po sam sufit. Zajmują one całą ścianę. Środkowe okno stanowią drzwi prowadzące na nieduży balkonik. Stoją tam dwa fotele obite białą skórą. Całe wnętrze sprawia wrażenie przytulnego.
      Kiedy skakałam z kanału na kanał usłyszałam pukanie do drzwi.
     - Otwarte - krzyknęłam.
     Do pokoju weszła Francesca. Miała na sobie czarne szpilki, równie czarne spodnie rurki, jasną bluzkę z ciemnymi wzorkami, które mi przypominały liście i  naszyjnik z malutkich pereł. Pokręcone włosy upięła w niski kucyk. Nieco powyżej niego wpięła szary kwiat róży, grzywkę zaczesała na bok, tak aby odsłaniała całe jej czoło. Całości dopełniały jej obrysowane czarną kredką oczy i mocno czerwone usta.
      - A ty jeszcze nie ubrana? - zapytała ze zdziwieniem - za godzinę występ, a ty leżysz sobie jak gdyby nigdy nic.
      Spojrzałam na zegarek. Rzeczywiście, kompletnie straciłam poczucie czasu. Wstałam szybko z łóżka i razem z pomocą mojej przyjaciółki wzięłam się za ubieranie i malowanie.
_________________
Dziękuję wam za te komentarze :* To  mnie motywuje do pisania kolejnych ( wg mnie bezsensownych) rozdziałów. Nadszedł nareszcie czas na Karaiby ;) Do następnego :D