Rozdział dedykowany Olivie ♥
Kolejne +18
A wy myśleliście, że seksu nie będzie xD
Wyciągnął go z kieszeni i ku mojemu zaskoczeniu, odrzucił połączenie. Położył telefon na szafce i zamknął moje usta, a ramiona uwięził w żelaznym uścisku. Pchnął mnie na ścianę, chwycił mocno moje nadgarstki i uniósł je wysoko nad moją głowę.
Byłam uwięziona, niezdolna wykonać nawet najmniejszego ruchu, gdy ustami zaczął błądzić po mojej twarzy, posuwając się powoli w dół. Kiedy delikatnie zacisnął zęby na mojej piersi, przeszył mnie rozkoszny dreszcz. Moje doznania potęgował odurzający zapach jego ciepłej skóry. Z jękiem zatonęłam bezwolnie w jego silnych objęciach.
- Och, Tini. Czy nie widzisz, jak łatwo mi się poddajesz? - jego usta podążyły w górę do mojego ucha. - Zbyt łatwo - wymruczał, delikatnie je przygryzając. - Ale to mi się podoba. Dzięki temu wiem, że mam nad tobą kontrolę.
- Chcesz żebym była mniej uległa? - wpatrywałam się w niego, zamglonym wzrokiem, błądząc po jego wspaniałej grzywie, po wyrazistych rysach jego nieskazitelnej twarzy. Pragnienie, które odczuwałam, było tak intensywne, że aż bolesne. Z każdą chwilą kochałam go coraz bardziej, a w tym momencie miałam pewność, że znalazłam w nim swoją drugą połówkę.
Niezależnie od wszystkiego, nie umiałabym mu się oprzeć. Nie umiałabym przeciwstawić się sile, która mnie do niego przyciągała.
- Moje poprzednie partnerki właśnie takie były - wyszeptał, pomiędzy pocałunkami, składanymi milimetr po milimetrze na mojej rozgrzanej skórze. - To ja byłem ich uległym. W sprawach łóżkowych one miały nade mną większą władzę, niż ja nad nimi. Podobało mi się to. Ale to jak ty reagujesz, jak mi się oddajesz, podnieca mnie bardziej. Dzięki temu czuję, że mi ufasz. Inaczej nie oddałabyś mi kontroli.
- Ufam ci, Jorge. Przecież o tym wiesz - wyszeptałam.
- Ufam ci, Jorge. Przecież o tym wiesz - wyszeptałam.
Jedną ręką nadal trzymał moje nadgarstki, a drugą gwałtownie wepchnął między moje nogi. Jęknęłam zaskoczona jego agresją. Wydał z siebie gardłowy, niski dźwięk i masował mnie, delikatnie tarł moje ciało jakby był od tego uzależniony. Żar jego dłoni przepalał materiał moich dżinsów, rozlewając się przyjemnie na mojej skórze. Wsunął palce pod krawędź moich majtek i zaczął pocierać moją łechtaczkę. Przygryzłam wargi, bez powodzenia usiłując stłumić jęk. Czułam jak jego palec zaczyna wsuwać się do mojego wnętrza.
- Cholera - warknął. - Ale jesteś mokra.
Zajmował się moim ciałem tak długo, dopóki nie doszłam, dopóki gwałtowne dreszcze nie zgięły moich kolan przez co nie byłam w stanie utrzymać równowagi.
Puścił moje nadgarstki, chwycił na ręce i położył na łóżku. Ściągnął z siebie ubrania, po czym spojrzał na mnie. Leżałam pod nim w samych majtkach, gdy on był zupełnie nagi. Nie trwało to długo. Jednym ruchem rozerwał cienki materiał moich majtek, sprawiając, że nadawały się tylko do wyrzucenia.
- Gotowa? - zapytał, przesuwając dłonią po moich żebrach i piersiach, drażniąc moje napięte sutki.
- Tak - odpowiedziałam, a on opuszczał się na mnie powoli, wypełniając mnie całą, obserwując przy tym moją twarz.
Usta miał rozchylone, oddech przyspieszony, a w jego oczach kryło się coś drapieżnego, co tylko potęgowało moje podniecenie.
Jęknęłam, zamknęłam oczy i rozkoszowałam się intensywnym doznaniem, rozciągającym mnie wypełnieniem. Szatyn zaczął poruszać biodrami, a ja gwałtownie wessałam powietrze, czując go całego.
Z wahaniem uniosłam ręce i wplotłam palce w jego włosy, przyciągając jego usta do moich. Zaczął poruszać się szybciej. Byłam blisko...
- Dojdź dla mnie - wydyszał, a przez moje ciało przetoczyła się fala orgazmu, gwałtownie pochłaniając mnie całą.
- Dojdź dla mnie - wydyszał, a przez moje ciało przetoczyła się fala orgazmu, gwałtownie pochłaniając mnie całą.
Po chwili mężczyzna dołączył do mnie, wykrzykując moje imię. Opadł na mnie, kryjąc twarz w moich potarganych włosach.
Gdy doszedł do siebie, wysunął się ze mnie, pozostawiając jedynie uczucie pustki. Zsunął się z mojego ciała i przewrócił mnie na bok, po czym objął mnie w pasie, przytulając się do moich pleców.
Znalazłam w sobie resztki siły, aby przechylić głowę i delikatnie pocałować go w usta.
Gdy doszedł do siebie, wysunął się ze mnie, pozostawiając jedynie uczucie pustki. Zsunął się z mojego ciała i przewrócił mnie na bok, po czym objął mnie w pasie, przytulając się do moich pleców.
Znalazłam w sobie resztki siły, aby przechylić głowę i delikatnie pocałować go w usta.
- Dobranoc.
***
Nazajutrz obudziły mnie promienie słońca, parzące przyjemnie w plecy. Nie byłam pewna, czy to późny ranek, czy może już popołudnie, poza tym wszystko jednak było jasne. Wiedziałam doskonale, gdzie się znajduję. Leżałam na wielkim łożu należącym do mojego szefa, a przez ogromne okna do pokoju wlewało się oślepiające słońce.
Nie otwierałam oczu. Byłam zbyt szczęśliwa, by chcieć cokolwiek zmienić, choćby ten jeden drobiazg.
Przeszkadzało mi tylko jedno. Nie słyszałam drugiego oddechu, nie czułam niczyjej obecności. Byłam pewna, że leżałam sama. Dla upewnienia, nadal mając zamknięte oczy, przesunęłam ręką po drugiej połowie łóżka. Nic.
Nie mając wyboru, uniosłam powoli powieki. Spodziewałam się zobaczyć porozrzucane na podłodze ubrania, jednak ku mojemu zaskoczeniu nigdzie ich nie było. Nawet podartych majtek. Na to wspomnienie do moich policzków napłynęła krew.
Odrzuciłam pościel na bok i stanęłam na podłodze. Moje stopy zatopiły się w puszystym dywanie. Spojrzałam w dół, właśnie uświadamiając sobie, że stoję całkowicie naga, a okna, które zajmowały dwie ściany są całkowicie odsłonięte. Pomimo tego, że znajdowałam się na ostatnim piętrze ogromnego wieżowca, ktoś mógł mnie zobaczyć. Narzuciłam na siebie szlafrok ukochanego i zaczęłam go szukać.
Znalazłam go w jego gabinecie. Stał tyłem do drzwi z telefonem przy uchu. Drugą rękę trzymał w kieszeni i patrzył przez wielkie okno swojego apartamentu.
Oparłam się o framugę drzwi i zaczęłam upajać się jego widokiem. Byłam pewna, że mój widok był zdecydowanie bardziej interesujący niż jego. W moim polu widzenia znajdował się on, położony pośród nadzwyczajnych drapaczy chmur nawet w najmniejszych stopniu niedorównujących jego potężnej i imponującej prezentacji.
W jego włosach pobłyskiwały kropelki wody. Widocznie zdążył wziąć prysznic, zanim mi udało się wyczołgać z łóżka. Miał na sobie dwuczęściowy niesamowicie drogi, szyty na miarę garnitur - który działał na mnie niczym czerwona płachta na byka. Obserwując go od tyłu miałam wspaniały widok na jego silne plecy i ramiona umieszczone pod kamizelką.
Przeszkadzało mi tylko jedno. Nie słyszałam drugiego oddechu, nie czułam niczyjej obecności. Byłam pewna, że leżałam sama. Dla upewnienia, nadal mając zamknięte oczy, przesunęłam ręką po drugiej połowie łóżka. Nic.
Nie mając wyboru, uniosłam powoli powieki. Spodziewałam się zobaczyć porozrzucane na podłodze ubrania, jednak ku mojemu zaskoczeniu nigdzie ich nie było. Nawet podartych majtek. Na to wspomnienie do moich policzków napłynęła krew.
Odrzuciłam pościel na bok i stanęłam na podłodze. Moje stopy zatopiły się w puszystym dywanie. Spojrzałam w dół, właśnie uświadamiając sobie, że stoję całkowicie naga, a okna, które zajmowały dwie ściany są całkowicie odsłonięte. Pomimo tego, że znajdowałam się na ostatnim piętrze ogromnego wieżowca, ktoś mógł mnie zobaczyć. Narzuciłam na siebie szlafrok ukochanego i zaczęłam go szukać.
Znalazłam go w jego gabinecie. Stał tyłem do drzwi z telefonem przy uchu. Drugą rękę trzymał w kieszeni i patrzył przez wielkie okno swojego apartamentu.
Oparłam się o framugę drzwi i zaczęłam upajać się jego widokiem. Byłam pewna, że mój widok był zdecydowanie bardziej interesujący niż jego. W moim polu widzenia znajdował się on, położony pośród nadzwyczajnych drapaczy chmur nawet w najmniejszych stopniu niedorównujących jego potężnej i imponującej prezentacji.
W jego włosach pobłyskiwały kropelki wody. Widocznie zdążył wziąć prysznic, zanim mi udało się wyczołgać z łóżka. Miał na sobie dwuczęściowy niesamowicie drogi, szyty na miarę garnitur - który działał na mnie niczym czerwona płachta na byka. Obserwując go od tyłu miałam wspaniały widok na jego silne plecy i ramiona umieszczone pod kamizelką.
Zaczął odwracać się w moją stronę z wrodzonym wdziękiem. Oczywiście wiedział, że tam byłam i go obserwowałam. Na szybie widział zarys mojej sylwetki. Nie spuszczałam z niego wzroku. Powietrze aż elektryzowało między nami.
Prawdopodobnie celowo przeciągał chwilę, aż zwrócił się twarzą do mnie, dając mi możliwość upajania się nim i jego zmysłową pracą mięśni przy każdym, nawet najdrobniejszym ruchu. Uwielbiałam na niego patrzeć. Był cały mój.
Prawdopodobnie celowo przeciągał chwilę, aż zwrócił się twarzą do mnie, dając mi możliwość upajania się nim i jego zmysłową pracą mięśni przy każdym, nawet najdrobniejszym ruchu. Uwielbiałam na niego patrzeć. Był cały mój.
Prawdopodobnie nigdy nie przyzwyczaję się do siły oddziaływania jego twarzy. Do jego idealnych kości policzkowych, ciemnych łukowatych brwi, niebieskich oczu, gęstych rzęs i perfekcyjnie zmysłowych ust. Uwielbiałam kiedy uśmiechały się w seksownym zaproszeniu, podobnie jak to robiły w tym momencie. Stałam onieśmielona. Powinnam była już przywyknąć do niego, jednak nadal zalewała mnie fala piekielnego gorąca, nogi zaczynały mi się trząść, a w brzuchu czułam przyjemny skurcz, za każdym razem gdy na mnie spojrzał.
- Widzimy się o piętnastej - powiedział zanim zakończył rozmowę i rzucił telefon na biurko. - Chodź tu.
Dreszcz przeszedł po moim ciele, przez to jak wymawiał moje imię, tym samym dominującym tonem, którego użył, gdy wczoraj mówił Dojdź dla mnie.
Przypomniało mi się co jeszcze wczoraj powiedział. Jestem zbyt uległa. Zmarszczyłam brwi, odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę kuchni.
Zaczynałam się czuć tutaj jak w domu. Pomimo przepychu z jakim zostało urządzone to miejsce, dla mnie było po prostu przytulne, ciepłe, przyjemne i wygodne. Mogłam się tutaj rozluźnić i poczuć rozpieszczona, nie tylko za sprawą Jorge'a.
Zaczynałam się czuć tutaj jak w domu. Pomimo przepychu z jakim zostało urządzone to miejsce, dla mnie było po prostu przytulne, ciepłe, przyjemne i wygodne. Mogłam się tutaj rozluźnić i poczuć rozpieszczona, nie tylko za sprawą Jorge'a.
Kiedy dotarłam do kuchni, podłożyłam kubek pod dozownik ekspresu do kawy. Szatyn dołączył do mnie z marynarką przewieszoną przez ramię i komórką w ręku.
- Czyli jednak nie uległa?
Pokręciłam głową ze śmiertelną powagą, ale byłam pewna, że dostrzegł wesołe ogniki tańczące w moich oczach.
- Wciąż mnie zaskakujesz.
Pokręciłam głową ze śmiertelną powagą, ale byłam pewna, że dostrzegł wesołe ogniki tańczące w moich oczach.
- Wciąż mnie zaskakujesz.
- Mówiłeś prawdę? - zapytałam, nagle sobie o czymś przypominając.
- Nie rozumiem - rzekł, wyjmując z szafki kubek dla siebie.
- Wczoraj powiedziałeś, że byłeś uległym.
- Może trochę źle dobrałem słowa. Chodziło mi o to, że żadna z nich w pełni mi się nie oddała. Zawsze robiły coś, przez co czułem się zniewolony - przerwał by nastawić ekspres. - W pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jednak kontrola na jaką ty mi pozwalasz jest zdecydowanie bardziej w moim guście.
- Och... - tylko tyle byłam w stanie powiedzieć.
- Masz dzisiaj jakieś plany?
Westchnęłam. Zupełnie zapomniałam o mojej kłótni z Lodovicą. Powinnam spróbować się z nią pogodzić. Jest moją jedyną przyjaciółką i nie potrafię długo bez niej funkcjonować. Postanowiłam dzisiaj po pracy się z nią spotkać i jakoś ją udobruchać.
- Mam zamiar pogodzić się z przyjaciółką.
- Wieczorem jest kolacja z moimi rodzicami i Ruggero.
Westchnęłam. Zupełnie zapomniałam o mojej kłótni z Lodovicą. Powinnam spróbować się z nią pogodzić. Jest moją jedyną przyjaciółką i nie potrafię długo bez niej funkcjonować. Postanowiłam dzisiaj po pracy się z nią spotkać i jakoś ją udobruchać.
- Mam zamiar pogodzić się z przyjaciółką.
- Wieczorem jest kolacja z moimi rodzicami i Ruggero.
- Kenedy też będzie? - palnęłam.
Jorge wyglądał na zaskoczonego. Nie czekając na odpowiedź, która pewnie sprawiłaby, że cała pozytywna energia ze mnie wyparowała, zapytałam:
- O której jest ta kolacja?
- O siedemnastej. Wiem, że to dosyć wcześnie, ale moi rodzice przyjeżdżają tylko na kilka godzin.
- Czyli z moich planów nici - jęknęłam. Nie mogę tego dłużej odwlekać. Im prędzej to zrobię, tym Lodo szybciej mi wybaczy.
Jorge wyglądał na zaskoczonego. Nie czekając na odpowiedź, która pewnie sprawiłaby, że cała pozytywna energia ze mnie wyparowała, zapytałam:
- O której jest ta kolacja?
- O siedemnastej. Wiem, że to dosyć wcześnie, ale moi rodzice przyjeżdżają tylko na kilka godzin.
- Czyli z moich planów nici - jęknęłam. Nie mogę tego dłużej odwlekać. Im prędzej to zrobię, tym Lodo szybciej mi wybaczy.
- W takim razie daję ci wolne. Należy ci się. Tak ciężko pracujesz, abym był zadowolony - mówiąc to, posyła mi promienny uśmiech.
Chcąc mu podziękować, podeszłam do niego i złożyłam pocałunek na jego pełnych ustach. Szatyn owinął ręce wokół mojej talii, przyciągając mnie do siebie bliżej i pogłębił pocałunek. Położyłam dłonie na jego policzkach, pocierając kciukiem jego skórę.
- Zapomniałbym - powiedział, odsuwając się ode mnie.
Sięgnął dłonią do kieszeni spodni i wyjął z nich pęk kilku kluczy. Sięgnął po moją dłoń i położył je na niej. Zgiął moje palce w pięść i spojrzał mi głęboko w oczy. Wręczył mi klucze do swojego mieszkania, a ja miałam wrażenie, jakby dawał mi klucze do swojego serca.
____________
I jest rozdział 41 ;D
Długość jest chyba satysfakcjonująca :*
Taka rekompensata za dwa tygodnie przerwy pomiędzy rozdziałami.
Dziękuję wam za komentarze, miłe słowa, wyświetlenia i w ogóle za wszystko ♥
Gdyby nie wy, nie miałabym po co pisać ♥
- Zapomniałbym - powiedział, odsuwając się ode mnie.
Sięgnął dłonią do kieszeni spodni i wyjął z nich pęk kilku kluczy. Sięgnął po moją dłoń i położył je na niej. Zgiął moje palce w pięść i spojrzał mi głęboko w oczy. Wręczył mi klucze do swojego mieszkania, a ja miałam wrażenie, jakby dawał mi klucze do swojego serca.
____________
I jest rozdział 41 ;D
Długość jest chyba satysfakcjonująca :*
Taka rekompensata za dwa tygodnie przerwy pomiędzy rozdziałami.
Dziękuję wam za komentarze, miłe słowa, wyświetlenia i w ogóle za wszystko ♥
Gdyby nie wy, nie miałabym po co pisać ♥