- Musimy poważnie porozmawiać - stwierdziłam, nie odpowiadając na jego pytanie.
- Dobrze - zgodził się. - Ale najpierw pójdziesz ze mną do sklepu.
Pomimo moich protestów, wyciągnął mnie z samochodu i poprowadził w stronę galerii. Po chwili byliśmy już w środku. Z głośników wydobywały się dźwięki świątecznych piosenek. W środku było dosyć tłoczno, co wcale mnie nie zdziwiło. Ludzie chcieli zrobić pierwsze poświąteczne zakupy.
Zdziwiłam się, gdy Jorge skręcił do sklepu z biżuterią. Nic z tego nie rozumiałam. Po co zabrał mnie do jubilera? Może chciał się doradzić w sprawie kupna pierścionka dla Kimberly?
Oddaliłam od siebie tę myśl. Jeśli rzeczywiście by tak było, nie próbowałby pocałować mnie w samochodzie.
Ekspedientka siedząca za ladą, uniosła wzrok i zmierzyła Jorge'a od stóp do głów, po czym uśmiechnęła się do niego z przesadną serdecznością. Poczułam ukłucie zazdrości. Czy wszystkie kobiety muszą tak na niego reagować?
Dziewczyna miała farbowane blond włosy i dobrze ponad metr siedemdziesiąt. Byłam całkiem pewna, że pod toną makijażu kryła się ładna twarz.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - uśmiechnęła się
- Poproszę jakąś ładną bransoletkę dla tej pani - rzucił w stronę ekspedientki, wskazując na mnie ręką.
Kobieta przeniosła wzrok na mnie, ja natomiast spojrzałam na mojego szefa wilkiem.
- Co ty kombinujesz? - zapytałam rozdrażniona.
- Ty mi dałaś prezent gwiazdkowy. Powinienem się zrewanżować - rzucił lekkim tonem, uśmiechając się do mnie nieznacznie.
- Nie musisz tego robić.
- Nikt cię nie pytał o zdanie - powiedział żartobliwie, nie spuszczając ze mnie wzroku, który przeszywał mnie na wskroś.
Pod wpływem jego spojrzenia moje ciało zadrżało. Byłam zła, że ten głos budzi we mnie takie uczucia, z których nie byłam do końca zadowolona.
- To moje pieniądze i robię z nimi co chcę.
- Ma pan już jakąś upatrzoną? - zapytała blondynka, przerywając krótką ciszę.
- Ta - wskazał jakąś, znajdującą się w jednej z gablotek najbliżej lady.
- Jest bardzo droga, ale warta swojej ceny. To różowe złoto, a te małe kryształki to wielokaratowe diamenty - wyjaśniła i wyciągnęła ją na poduszce.
Gdy spojrzałam na cenę o mało oczy nie wyskoczyły mi z orbit.
- Czyś ty oszalał? Nie będziesz mi kupował takich drogich prezentów - zaczęłam protestować, chociaż wiedziałam, że nic tym nie zdziałam.
- Jak już mówiłem, mogę robić z moimi pieniędzmi co chcę.
- Chciałaby może pani ją przymierzyć?
Jorge nie zważając na moje zdanie, wziął z poduszeczki bransoletkę, chwycił moją lewą dłoń i zapiął ją na nadgarstku.
Musiałam przyznać, że była prześliczna.
- Bierzemy - rzucił mój szef, wyciągając z portfela kartę kredytową.
Już nawet nie próbowałam się z nim kłócić. Po prostu dałam za wygraną, ale byłam na niego zła, bo bransoletka była zdecydowanie za droga. Chociaż nie powiem, wzruszył mnie ten gest.
Kobieta chciała zapakować prezent, lecz Jorge powstrzymał ją gestem dłoni. Blondynka podała mu czytnik, a on wpisał czterocyfrowy PIN. Odebrał kartę razem z paragonem, wziął mnie za rękę i skierował się ku wyjściu.
Po chwili byliśmy już w samochodzie.
***
Znajdowaliśmy się w jego apartamencie. Na stole stały dwie szklanki - jedna z wodą, druga z jakimś alkoholem. Jorge rozsiadł się wygodnie na kanapie. Ja postanowiłam postać. W końcu i tak zaraz wychodzę.
- O czym chciałaś porozmawiać?
- Co cię łączy z Kimberly? - przeszłam od razu do nurtującej mnie sprawy.
- Nic takiego.
- Rano wyglądało to inaczej - powiedziałam z wyrzutem.
Bolało mnie, że nie chce mi nic powiedzieć. W jego wyrazie twarzy spostrzegłam, że coś przede mną ukrywa.
- Tylko z nią rozmawiałem.
- Daruj sobie te kłamstwa - w końcu wybuchnęłam. - Nie zaprzeczysz, że coś cię z nią łączy. Pewnie się pokłóciliście, a że akurat byłam pod ręką to wykorzystałeś mnie, by wzbudzić w niej zazdrość. A ta bransoletka była czymś w rodzaju rekompensaty. Żałujesz wszystkiego i starasz się to jakoś odkręcić.
- Co takiego? - zapytał, wstając gwałtownie z kanapy.
Swoim wywodem i zjadliwym tonem wyraźnie zbiłam go z pantykułu.
- Czego mam żałować?
- Tego, że się ze mną przespałeś.- Moje przypuszczenie go zaszokowało. Patrzył na mnie z niedowierzaniem.
- Myślisz, że żałuję, iż pozbawiłem cię dziewictwa? - zapytał, przeczesując nerwowo włosy i gwałtownie wypuszczając powietrze z płuc.
- Ba, jestem o tym przekonana.
- Wydajesz osąd w sprawie, o której nie masz najmniejszego pojęcia - stwierdził wściekły.
- Co takiego? - zapytał, wstając gwałtownie z kanapy.
Swoim wywodem i zjadliwym tonem wyraźnie zbiłam go z pantykułu.
- Czego mam żałować?
- Tego, że się ze mną przespałeś.- Moje przypuszczenie go zaszokowało. Patrzył na mnie z niedowierzaniem.
- Myślisz, że żałuję, iż pozbawiłem cię dziewictwa? - zapytał, przeczesując nerwowo włosy i gwałtownie wypuszczając powietrze z płuc.
- Ba, jestem o tym przekonana.
- Wydajesz osąd w sprawie, o której nie masz najmniejszego pojęcia - stwierdził wściekły.
- Mówię poważnie. Oboje dobrze wiemy, że ty i ja... to był błąd - powiedziałam, krzyżując ramiona na piersi.
Zacisnął zęby.
- Nie, to nie był błąd - wpatrywałam się w niego zaskoczona porywczością, z jaką zaprzeczył moim słowom. - Niczego nie żałuję. Miałaś kiedyś chłopaka - zamarłam.
- Nie, to nie był błąd - wpatrywałam się w niego zaskoczona porywczością, z jaką zaprzeczył moim słowom. - Niczego nie żałuję. Miałaś kiedyś chłopaka - zamarłam.
- Nie.
- A chciałabyś mieć?
Serce zaczęło walić mi jak młot.
- Słucham? Co to w ogóle za pytania?
- Chcę być z tobą - powiedział po prostu.
- Jeszcze niedawno mówiłeś, że związki to nie twoja bajka - jeszcze mocniej objęłam się ramionami.
- Pragnę spróbować. - podszedł do mnie. - Nigdy wcześniej niczego podobnego nie doświadczyłem. Nie ukrywam, że wcześniej miałem wiele kobiet, ale to ty wyzwalasz we mnie emocje, których nigdy nie czułem. To jak?
- Sama nie wiem...
Owszem chciałabym być z nim. Ale bałam się. Nigdy nie byłam w żadnym związku z mężczyzną. Teraz mogło się to zmienić. Mogłabym być dziewczyną Jorge'a Blanco. Ale czy byłam na to gotowa?
- A co z Kimberly?
- Nią się nie przejmuj. - powiedział, podchodząc do mnie bliżej.
Zdenerwowało mnie to, że nie chciał dać mi jasnej odpowiedzi co do szatynki. Jednak myśli dotyczące tej kobiety szybko odpłynęły, gdy tylko Jorge położył dłoń na moim policzku.
Drugą ręką chwycił moją dłoń i położył sobie na piersi. Pod palcami czułam dudniący rytm jego serca. Był pełen pasji i niepokoju. Jak powinnam postąpić? Kierować się zdrowym rozsądkiem czy uczuciami?
- Czy zdajesz sobie sprawę jak na mnie działasz? - wyszeptał. - Ten związek będzie wymagał wiele czasu i wysiłku, ale czuję, że jesteś tego warta i naprawdę chcę spróbować.
Patrzyłam na niego, a moje serce krzyczało nieme T A K. Postanowiłam dać mu szansę. Wiedziałam jak duży był to dla niego krok. Postanowił złamać swoje dotychczasowe zasady specjalnie dla mnie. Nie mogłam być dla niego tylko kolejną kochanką. Musiałam być kimś więcej, nawet jeśli on nie był tego jeszcze świadomy.
Stając na palcach i chwytając jego gęste jedwabiste włosy przycisnęłam jego usta do moich, dając mu tym samym moją odpowiedź. Od razu objął mnie rękami i oddał pocałunek, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny.
Kiedy nie mogliśmy już oddychać, oderwaliśmy się od siebie. Z czułością trącił nosem mój. Przez moje ciało przebiegła fala radości.
- To może w końcu mi powiesz jak ci było ostatniej nocy? - w jego oczach płonęła ciekawość.
- Cudownie - wymamrotałam, czując jak do moich policzków napływa krew.
Jego usta lekko się uniosły.
- Mnie też - zamruczał wprost do mojego ucha. - Chętnie bym to powtórzył, ale jestem strasznie głodny.
- A chciałabyś mieć?
Serce zaczęło walić mi jak młot.
- Słucham? Co to w ogóle za pytania?
- Chcę być z tobą - powiedział po prostu.
- Jeszcze niedawno mówiłeś, że związki to nie twoja bajka - jeszcze mocniej objęłam się ramionami.
- Pragnę spróbować. - podszedł do mnie. - Nigdy wcześniej niczego podobnego nie doświadczyłem. Nie ukrywam, że wcześniej miałem wiele kobiet, ale to ty wyzwalasz we mnie emocje, których nigdy nie czułem. To jak?
- Sama nie wiem...
Owszem chciałabym być z nim. Ale bałam się. Nigdy nie byłam w żadnym związku z mężczyzną. Teraz mogło się to zmienić. Mogłabym być dziewczyną Jorge'a Blanco. Ale czy byłam na to gotowa?
- A co z Kimberly?
- Nią się nie przejmuj. - powiedział, podchodząc do mnie bliżej.
Zdenerwowało mnie to, że nie chciał dać mi jasnej odpowiedzi co do szatynki. Jednak myśli dotyczące tej kobiety szybko odpłynęły, gdy tylko Jorge położył dłoń na moim policzku.
Drugą ręką chwycił moją dłoń i położył sobie na piersi. Pod palcami czułam dudniący rytm jego serca. Był pełen pasji i niepokoju. Jak powinnam postąpić? Kierować się zdrowym rozsądkiem czy uczuciami?
- Czy zdajesz sobie sprawę jak na mnie działasz? - wyszeptał. - Ten związek będzie wymagał wiele czasu i wysiłku, ale czuję, że jesteś tego warta i naprawdę chcę spróbować.
Patrzyłam na niego, a moje serce krzyczało nieme T A K. Postanowiłam dać mu szansę. Wiedziałam jak duży był to dla niego krok. Postanowił złamać swoje dotychczasowe zasady specjalnie dla mnie. Nie mogłam być dla niego tylko kolejną kochanką. Musiałam być kimś więcej, nawet jeśli on nie był tego jeszcze świadomy.
Stając na palcach i chwytając jego gęste jedwabiste włosy przycisnęłam jego usta do moich, dając mu tym samym moją odpowiedź. Od razu objął mnie rękami i oddał pocałunek, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny.
Kiedy nie mogliśmy już oddychać, oderwaliśmy się od siebie. Z czułością trącił nosem mój. Przez moje ciało przebiegła fala radości.
- To może w końcu mi powiesz jak ci było ostatniej nocy? - w jego oczach płonęła ciekawość.
- Cudownie - wymamrotałam, czując jak do moich policzków napływa krew.
Jego usta lekko się uniosły.
- Mnie też - zamruczał wprost do mojego ucha. - Chętnie bym to powtórzył, ale jestem strasznie głodny.
- Ja też - zaśmiałam się.
- W takim razie zabieram cię do mojej ulubionej restauracji.
_________
Pytaliście się, kiedy napiszę coś okropnego.
Oto nadszedł ten moment.
Pytaliście się, kiedy napiszę coś okropnego.
Oto nadszedł ten moment.
Wiem, że jest bezsensu -,-
Mi też się nie podoba.
Ale nic na to nie poradzę :(
Chciałam was przeprosić za zaniedbywanie komentowania waszych blogów,
ale w ostatnim tygodniu przed feriami nauczyciele postanowili nas pomęczyć:(
Kiedy tylko zaczną mi się ferie wszystko nadrobię :***
Do następnego ♥
18 KOMENTARZY = CAPITULO 35